 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15730
Przeczytał: 81 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:39, 23 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Nazywanie "bożym porządkiem" nie jest odniesieniem do istoty zagadnienia, czyli do tego, jak działa autorytet w ujęciu ogólnym kontra w ujęciu integrystycznym, tylko Twoją życzeniową nazwą. W tym jest właśnie problem do rozpatrzenia, czy "porządek", który buduje dany autorytet jest bardziej "boży", czy może "diabelski"... Z góry dekretując go jako "boży" tylko w sposób zakamuflowany stwierdzasz własną tezę, a nie dyskutujesz nad jej słusznością (pytaniem jest, ile razy Ci się w ogóle zdarza dyskutować nad słusznością, tezy, a nie tylko dekretować ją z góry..., bo z moich obserwacji wynika, że jest to rzadkość). |
Skąd ten wywód? Przede wszystkim, mówienie o "bożym porządku" nie jest żadną twoją życzeniową nazwą, lecz opiera się na Objawieniu i Tradycji Kościoła, która mówi jasno, że władza Boża została ustanowiona dla porządku zbawienia ludzi. Czyż nie mówi Pismo Święte: "Każda dusza niech będzie poddana wyższym władzom! Bo nie ma władzy, jeśli nie od Boga, a te które są, od Boga zostały ustanowione" (Rz 13,1)? Ty tu próbujesz podważać ustanowiony przez samego Boga porządek, redukując autorytet do "życzeniowej" kwestii. To jest twoja manipulacja i pycha, bo nie dyskutujesz nad prawdą, lecz próbujesz ją zdekonstruować, nie mając żadnej podstawy. Dekretowanie prawdy nie jest bezpodstawnym zamachem, lecz wiernością Objawieniu, a ty jak typowy buntownik krytykujesz posłuszeństwo. Pytasz, czy się "zdarza dyskutować"? Chrześcijanin nie dyskutuje z Prawdą Bożą jak z relatywną opinią, lecz ją przyjmuje z pokorą. Przecież jest napisane: "Kto nie słucha Kościoła, nie słucha Chrystusa" (Łk 10,16). To ty powinieneś się zastanowić, dlaczego nie potrafisz przyjąć prawdy i próbujesz ją podważać
Michał Dyszyński napisał: | Ten autorytet, który nie jest toksyczny, nie jest absurdalny, to autorytet niezawłaszczający - pomagający, lecz nie zniechęcający do rozwoju. Autorytet odpowiedzialny stara się swoimi radami pomóc przejść przez trudniejsze momenty życia czy dojrzewania mentalnego, co daje efekt przyspieszenia rozwoju. W pewnym momencie uczeń dogania swojego mistrza, a nawet go przerasta. I to jest cel i największa radość dla odpowiedzialnego autorytetu – sprawić, że uczeń przerośnie mistrza. |
Bredzisz, Dyszyński. W Kościele nie chodzi o "rozwój" według twojej ziemskiej, psychologicznej, liberalnej miary, lecz o wzrost w łasce i prawdzie. Autorytet Kościoła jest nie do przerastania, bo nie jest ludzki, lecz Boży i ustanowiony przez Chrystusa. To nie jest sport ani relacja mistrz-uczeń, gdzie uczeń ma przerastać mistrza, ale relacja posłuszeństwa Bogu i Jego Kościołowi. Piszesz to jakbyś nie rozumiał słów Pisma: "Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i poddani, bo oni czuwają nad waszymi duszami, jak ci, którzy będą zdawać rachunek" (Hbr 13,17). To nie jest relacja "przerastania", ale pokorna współpraca na drodze zbawienia. Twój ideał "przerastania mistrza" to pycha i anarchizm
Michał Dyszyński napisał: | Ale jest jeszcze autorytet toksyczny, absurdalny, zazdrosny o swoje znaczenie, rozsmakowany w poczuciu swoje władzy nad słabszymi od niego. Taki toksyczny autorytet dba na pierwszym miejscu o to, aby go słuchano, aby nikt mu nie odbierał jego nadrzędności, aby zależność jego podwładnych (właściwie to jego ofiar) utrwalała się. |
Oczywiście, że władza może być nadużywana, ale ty chcesz wrzucić cały Kościół do tego samego worka. Jesteś jak fałszywy prorok, który chce rozbić jedność. Pamiętaj, że Pan Jezus ustanowił Piotra i Jego następców, by strzegli prawdy i jedności. "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami" (Mt 7,15). Nie możesz swojej anarchistycznej zgryźliwości i buntu wobec autorytetu nazywać "prawdą" o Kościele
Michał Dyszyński napisał: | Jak toksyczne autorytety pilnują, doglądają swojej władzy i rozwijają ją?… - Przede wszystkim utrudniając rozwój tym, nad którymi sprawują pieczę. Narzędziami ku temu jest przedstawianie spraw chaotycznie, a jednocześnie namolnie, roszczeniowo, w trybie „to koniecznie musisz zrobić”. Ale jak się postawi pytanie: skoro tak koniecznie to muszę wdrożyć, to wyjaśnić mi po kolei co, i jak tu mam robić?, to wtedy autorytet toksyczny zwykle nie udziela dającej się realnie zastosować odpowiedzi, tylko nasila tryb pretensji, wymagalności, powtarza „musisz, musisz…”, oskarża „wciąż tego nie zrobiłeś!”, „jesteś winny!”. |
Ty zaś przyjmujesz antychrześcijańską postawę pychy, odrzucając przykazania i nakazy Kościoła, które przecież są drogowskazem do zbawienia. To, że władza Kościoła domaga się posłuszeństwa, nie czyni jej "toksyczną". Przeciwnie, władza ta pochodzi od Boga, a nie od ludzi. "Każda dusza niech będzie poddana wyższym władzom!" (Rz 13,1). Twoje "musisz" jest przeciwne duchowi wolności w Chrystusie, a ty je przedstawiasz jako tyranię. To zwykłe kłamstwo i manipulacja
Michał Dyszyński napisał: | To nie jest przypadek, że autorytety toksyczne tak działają – mieszanką chaotycznych wymagań, z jednoczesnym masywnym obwinianiem i krytykowaniem, a jednocześnie stawiając wymagania tak, aby były silnie niekonkretne, praktycznie nijak nierealizowalne. |
Przestań rzucać oskarżenia bez dowodów. Kościół naucza jasnych prawd, a jego Urząd Nauczycielski daje klarowne wskazania moralne i duchowe. Twoje oskarżenia to frustracja, nie argument. "Na podstawie ich owoców poznacie ich" (Mt 7,16). Owocem Kościoła jest zbawienie, a nie chaos
Michał Dyszyński napisał: | Dobry autorytet, dobry przełożony działa tak, aby wzmagać szanse na to, że ich podwładni okażą to, co w nich najlepsze – samodzielność, pomysłowość, sprawczość. Dlatego dobry autorytet jedynie „podholowuje” tych, których wspomaga, sprawiając, że szybciej pokonywane są blokujące rozwój przeszkody, a potem sam się usuwa, aby dać jak najwięcej pola manewru do bezpośredniej realizacji zadań. Dobry autorytet stara się być zbędny w danym układzie. |
Ty nie rozumiesz, że Kościół nie jest klubem samorozwoju ani akademią psychologiczną. To ciało Chrystusa, którego celem jest zbawienie dusz, a nie twoje egoistyczne "rozwoje". Pokora i posłuszeństwo są cnotami, które wywyższają duszę, a nie "samodzielność" według twojej wizji. "Niech każdy będzie poddany drugiemu z powodu bojaźni Chrystusowej" (Ef 5,21). To jest prawdziwa hierarchia, którą ty próbujesz ośmieszyć
Michał Dyszyński napisał: | Zły autorytet działa na dokładnie przeciwnej zasadzie – robi wszystko co się da, aby jego podwładni, jego ofiary utrzymywać w zależności od siebie, aby one same nic samodzielnie nie mogły osiągać. To jest autorytet dlatego „absurdalny”, że – patrząc od strony celu – działa jak sabotażysta, utrudnia sprawność działania. |
Twój opis to zwykły obraz anarchii, nieprawdy i buntu. Kościół naucza, że prawdziwa wolność jest w posłuszeństwie Bogu i Jego Kościołowi. "Jeśli Mnie miłujecie, przestrzegajcie moich przykazań" (J 14,15). Twoje próby podważania hierarchii i autorytetu to droga do rozkładu i fałszu. Chrystus jest Głową Kościoła, a nie twój rozum ani ego. Nie będę dyskutował z pychą i anarchią podszytą neognostycznym duchem. Bądź pokorny, bo Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje (Jk 4,6)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36508
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 14:12, 23 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Nazywanie "bożym porządkiem" nie jest odniesieniem do istoty zagadnienia, czyli do tego, jak działa autorytet w ujęciu ogólnym kontra w ujęciu integrystycznym, tylko Twoją życzeniową nazwą. W tym jest właśnie problem do rozpatrzenia, czy "porządek", który buduje dany autorytet, jest bardziej "boży", czy może "diabelski"... Z góry dekretując go jako "boży" tylko w sposób zakamuflowany stwierdzasz własną tezę, a nie dyskutujesz nad jej słusznością (pytaniem jest, ile razy Ci się w ogóle zdarza dyskutować nad słusznością, tezy, a nie tylko dekretować ją z góry..., bo z moich obserwacji wynika, że jest to rzadkość). |
Skąd ten wywód? Przede wszystkim, mówienie o "bożym porządku" nie jest żadną twoją życzeniową nazwą, lecz opiera się na Objawieniu i Tradycji Kościoła, która mówi jasno, że władza Boża została ustanowiona dla porządku zbawienia ludzi. |
Właśnie owo "opieranie się na Objawieniu" jest dyskutowaną kwestią - właśnie o to pytamy, CZY PRAWIDŁOWO ODCZYTANO OBJAWIENIE, czyli czy zasadnym jest mówić o "oparciu się na nim". Zatem przedstawianie jej jako argument tego jest manipulacją. To jest tylko powtórzenie tezy przez Ciebie.
Teza moja: integryzm TYLKO POZORUJE oparcie się Objawieniu, tylko powierzchownie. Integryzm przekręca sensy i konteksty, pomijając kluczowe elementy Objawienia, przez co fałsze zawarty w Objawieniu przekaz (na tradycji może się nawet częściowo opiera, ale osobnym pytaniem jest, czy na dobrych, czy na złych tradycjach, bo praktykę opierania się na tradycji, która nie jest poprawna, już Jezus skrytykował).
Więc gdy stwierdzasz "opieranie się integryzmu na Objawieniu" nie dyskutujesz z moją tezą, tylko ją jeszcze raz negujesz, nie wprowadzając żadnego wyjaśnienia, żadnego nowego elementu. Nie przedstawiasz realnego argumentu, tylko w istocie sobie pogadujesz "nie, bo nie", a to, że tu obstawiamy przeciwne stanowiska, jest dobrze znane.
Właśnie o to chodzi w dyskusji: CO JEST KLUCZOWĄ TREŚCIĄ Objawienia?
- Czy wezwanie do duchowości, rozwoju, przemiany wewnętrznej człowieka, co jest związane z uruchomieniem na pełnych obrotach "silnika" osobistych, zaangażowanych, duchowych poszukiwań
czy
- Pozostawanie w oczekiwaniu na to, co raczą zlecić autorytety, niewychylanie się mentalne, blokowanie krytycyzmu i swoich samodzielnych poszukiwań Boga.
To jest problem, który wciąż nie został uzgodniony, jako załatwiony. Tu wciąż jest o to pytanie, więc nie jest tu żadnym argumentem powtórzenie własnej tezy, nawet jeśli ktoś (tak jak tu Ty) powtarza tę tezę nieco innymi niż poprzednio słowami. Mantrowanie w kółko własnych przekonań nie jest argumentowaniem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15730
Przeczytał: 81 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:48, 23 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Właśnie owo "opieranie się na Objawieniu" jest dyskutowaną kwestią - właśnie o to pytamy, CZY PRAWIDŁOWO ODCZYTANO OBJAWIENIE, czyli czy zasadnym jest mówić o "oparciu się na nim". Zatem przedstawianie jej jako argument tego jest manipulacją. To jest tylko powtórzenie tezy przez Ciebie. |
Nie, to nie jest żadna „manipulacja”, tylko odniesienie do faktu, który ty próbujesz rozmyć. Prawidłowe odczytanie Objawienia nie jest pozostawione twojej subiektywnej opinii ani filozoficznej dywagacji. Objawienie nie jest czymś, co każdy może sobie odczytać jak mu pasuje, zgodnie z własnym „duchowym rozwojem”. Objawienie – jak uczy Kościół – zostało przekazane raz na zawsze przez Chrystusa i Apostołów i nie podlega dowolnej reinterpretacji. „Wiara raz na zawsze przekazana świętym” (Jud 1,3), a nie: „do przemyślenia przez Michała Dyszyńskiego w XXI wieku”
Ty odwracasz porządek rzeczy. Zamiast przyjąć Objawienie tak, jak je przekazał Kościół – ten sam, którego Chrystus ustanowił – ty stawiasz pytanie: „czy dobrze je zrozumieli?” Tak jakbyś to ty miał być arbitrem w tej sprawie. Tymczasem Pismo mówi jasno: „Kościół jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15), nie ty
Michał Dyszyński napisał: | Teza moja: integryzm TYLKO POZORUJE oparcie się Objawieniu, tylko powierzchownie. Integryzm przekręca sensy i konteksty, pomijając kluczowe elementy Objawienia, przez co fałsze zawarty w Objawieniu przekaz (na tradycji może się nawet częściowo opiera, ale osobnym pytaniem jest, czy na dobrych, czy na złych tradycjach, bo praktykę opierania się na tradycji, która nie jest poprawna, już Jezus skrytykował). |
Twoja „teza” to nic innego jak bezpodstawna insynuacja. Mówisz, że „integryzm pozoruje oparcie się na Objawieniu”, ale sam nie przedstawiasz żadnego dowodu poza własnym przekonaniem. To nie teologia – to publicystyka na poziomie gazety opinii. Co więcej, twoje rzekome odróżnienie między „dobrą” a „złą” tradycją jest kolejną próbą uzurpowania sobie prawa do sądzenia Kościoła. A to właśnie ty stajesz się faryzeuszem, który odrzuca depozyt wiary, bo go nie rozumie
Chrystus krytykował faryzeuszy nie za to, że trzymali się Tradycji, tylko za to, że „unieważnili Słowo Boże przez swoją tradycję” (Mt 15,6) – czyli za to, że traktowali swoje własne interpretacje jako normę, dokładnie tak jak ty robisz teraz. To ty tworzysz „złą tradycję”, budowaną nie na posłuszeństwie Kościołowi, ale na buncie wobec niego
Michał Dyszyński napisał: | Więc gdy stwierdzasz "opieranie się integryzmu na Objawieniu" nie dyskutujesz z moją tezą, tylko ją jeszcze raz negujesz, nie wprowadzając żadnego wyjaśnienia, żadnego nowego elementu. Nie przedstawiasz realnego argumentu, tylko w istocie sobie pogadujesz "nie, bo nie", a to, że tu obstawiamy przeciwne stanowiska, jest dobrze znane. |
Nie – to ty nie przedstawiasz żadnego realnego argumentu. Twoja metoda to: rzucić oskarżenie, zdyskredytować Kościół i zasłonić się subiektywnym „poszukiwaniem prawdy”. A kiedy ktoś ci pokazuje, że twoje tezy są sprzeczne z nauczaniem Kościoła, odpowiadasz, że „to tylko powtórzenie tezy”, jakby prawda przestała być prawdą tylko dlatego, że została powtórzona
Twój sposób „dyskusji” to gaslighting – każda rzecz, która demaskuje twój błąd, zostaje przez ciebie zaklasyfikowana jako „niedyskutowanie z tezą”, bo przecież jedyną „prawdziwą” dyskusją byłoby przyznanie ci racji. Jesteś jak człowiek, który zatkał sobie uszy i krzyczy: „nikt mnie nie przekona!”
Michał Dyszyński napisał: | Właśnie o to chodzi w dyskusji: CO JEST KLUCZOWĄ TREŚCIĄ Objawienia? |
Nie, nie „w dyskusji” się to rozstrzyga, tylko w Urzędzie Nauczycielskim Kościoła. Objawienie nie zostało dane każdemu z osobna do roztrząsania wedle osobistych intuicji i nastrojów. „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16). Chrystus nie powiedział: „kto czuje głęboko w sercu, ten Mnie słucha”, ale „kto słucha was” – a mówił to do Apostołów, do tych, którym przekazał autorytet nauczania. Jeśli ten autorytet podważasz, podważasz samego Chrystusa. I wtedy nie jesteś już w Kościele, ale sam ze sobą, z własnym sumieniem jako najwyższym sędzią
Michał Dyszyński napisał: | - Czy wezwanie do duchowości, rozwoju, przemiany wewnętrznej człowieka, co jest związane z uruchomieniem na pełnych obrotach "silnika" osobistych, zaangażowanych, duchowych poszukiwań |
To nie jest Objawienie, tylko protestancka antropologia. Chrystus nie przyszedł „uruchamiać silników rozwoju duchowego człowieka”, tylko założyć Kościół i zbawić grzeszników. On nie zostawił nam warsztatu „duchowego wzrostu”, tylko konkretną wspólnotę, której dał misję: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28,19). To nie ty szukasz Boga – to Bóg ciebie odnalazł i zaprosił do Kościoła, którego nie chcesz słuchać. Chrześcijaństwo to nie system samorozwoju. To posłuszeństwo prawdzie, która jest dana, a nie wytwarzana w twoim wnętrzu
Michał Dyszyński napisał: | czy
Pozostawanie w oczekiwaniu na to, co raczą zlecić autorytety, niewychylanie się mentalne, blokowanie krytycyzmu i swoich samodzielnych poszukiwań Boga. |
Znowu tworzysz fałszywą dychotomię. Posłuszeństwo Kościołowi nie wyklucza duchowego wzrostu. Ono go umożliwia. To twoja pycha blokuje rozwój, nie autorytet Kościoła. Kościół daje ci pokarm – Eucharystię, sakramenty, Pismo, Tradycję, świętych, kierownictwo duchowe. A ty to wszystko odrzucasz i mówisz, że cię ogranicza? To jest dokładnie to, co zrobili pierwsi buntownicy: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami” (Łk 19,14)
Michał Dyszyński napisał: | To jest problem, który wciąż nie został uzgodniony, jako załatwiony. Tu wciąż jest o to pytanie, więc nie jest tu żadnym argumentem powtórzenie własnej tezy, nawet jeśli ktoś (tak jak tu Ty) powtarza tę tezę nieco innymi niż poprzednio słowami. Mantrowanie w kółko własnych przekonań nie jest argumentowaniem. |
Nie – to jest zakończona sprawa. Nie wszystko musi być „uzgadniane”, bo Kościół nie jest parlamentem ani klubem filozoficznym. „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13,8). A Jego nauka nie jest do „uzgadniania” z żadnym Michałem Dyszyńskim. Twoja potrzeba ciągłego „kwestionowania”, „zadawania pytań” i „stawiania problemów” nie wynika z gorliwości poszukiwacza prawdy, tylko z niechęci do uznania, że prawda została ci już dana, a ty nie chcesz jej przyjąć
Jesteś jak uczeń, który zamiast słuchać nauczyciela, co chwilę przerywa lekcję, bo uważa, że on wie lepiej. Tyle że tu nauczycielem nie jest człowiek, ale sam Chrystus, który mówi przez swój Kościół. Jeśli Go nie słuchasz, to nie jesteś „poszukiwaczem prawdy”, tylko „jak wiatr miotany i unoszony przez różne nauki” (por. Ef 4,14). Twój „krytycyzm” to nie cnota – to wymówka. Twój „bunt” to nie prorocki zapał – to zwykła pycha. Twój „rozwój duchowy” to nie nawrócenie – to duchowy narcyzm. Czas przestać się oszukiwać
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36508
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 20:45, 23 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Właśnie owo "opieranie się na Objawieniu" jest dyskutowaną kwestią - właśnie o to pytamy, CZY PRAWIDŁOWO ODCZYTANO OBJAWIENIE, czyli czy zasadnym jest mówić o "oparciu się na nim". Zatem przedstawianie jej jako argument tego jest manipulacją. To jest tylko powtórzenie tezy przez Ciebie. |
Nie, to nie jest żadna „manipulacja”, tylko odniesienie do faktu, który ty próbujesz rozmyć. Prawidłowe odczytanie Objawienia nie jest pozostawione twojej subiektywnej opinii ani filozoficznej dywagacji. Objawienie nie jest czymś, co każdy może sobie odczytać jak mu pasuje, zgodnie z własnym „duchowym rozwojem”. |
Otóż wyobraź sobie, że jednak każdy człowiek ma swoje sumienie i swój osąd. To, że ktoś sobie rości zastępować osąd drugiego człowieka własnym osądem, niezależnie od tego, czy się uważa za autorytet, głosi jako autorytet, głosi, że ma podstawy do tego, bo "to on prawidłowo odczytał Objawienie" - to wszystko jest zdanie jednego człowieka naprzeciw zdania drugiego człowieka. Jest słowo przeciw słowu.
Kto SOBIE POZWOLI na to, że ten czy inny cwaniak wmówi mu, iż to ten cwaniak dysponuje władzą nad osądem i sumieniem kogoś innego (każdy ma obowiązek swoim sumieniem zarządzać osobiście, bo TO ON JEST ZA NIE ODPOWIEDZIALNY, z czego zda relację przed Bogiem), okaże się nieodpowiedzialnym głupcem, skoro dał się tak zdominować.
I tak właśnie jest, że każdy ma prawo (a wręcz obowiązek) odczytywać ten świat, informacje z tego świata pochodzące swoim umysłem, swoim sumieniem, czyli też i zgodnie ze swoim duchowym rozwojem. Jeśli się by ktoś tego zrzekł, to popełni fundamentalny błąd.
Zresztą nawet jak się ktoś zrzeknie owego prawa do odczytywania rzeczywistości po swojemu na rzecz "posłuszeństwa" komuś tam, czyli gdy będzie próbował dać prioretet SWOJEMU odczytowi słów tamtej osoby, ponad SWOJE odczyty bezpośrednie danej sprawy, to i tak będzie to JEGO ODCZYT rzeczywistości. Jednak próbując działać bardziej po linii swoich odczytów nakazów jakieś władzy, w opozycji do odczytów bezpośrednich, człowiek wikła się w chaos, z którego nie będzie w stanie się wyplątać. Bo odczyt po linii posłuszeństwa i tak będzie odczytem człowieka, który interpretuje SAM. Będzie tu dodatkowo założony nowy paradygmat interpretacyjny. W ramach tego paradygmatu „to samodzielnie diagnozowane, jako pochodzące od autorytetu, i interpretowane też samodzielnie, ale z intencją, dociekania czego chce autorytet” traktować priorytetowo ponad innymi własnymi odczytami świata.
Ale to i tak będzie zawsze w tej najbliższej warstwie poznawczej ODCZYTYWANIE SAMEMU – SWOIM ROZUMIENIEM, SWOIMI ZMYSŁAMI, SWOIM SYSTEMEM TRAKTOWANIA SPRAW.
Żaden autorytet nie nadaje bezpośrednio do świadomości, przejmując funkcje poznawcze osoby.
Nawet najsilniejsza intencja odczytu informacji wedle intencji autorytetu nie ma mocy zmienić, tego, że odczytywane są tylko słowa od autorytetu, interpretowane, czyli przekładane na znaczenia (przez samego interpretującego) są słowa, potem łączone z resztą rozumienia owe znaczenia też samodzielnie. I tak zatem to my interpretujemy! Zawsze! Cokolwiek człowiek ma głowie, to on zinterpretował. W cokolwiek by człowiek uwierzył, to on to zinterpretował, a co najwyżej mógł przy tej okazji konfliktować swoje interpretacje bezpośrednie, z interpretacjami też swoimi, ale wycelowanymi w strumień informacyjny pochodzący od autorytetu.
Kto wierzy, że mu jakikolwiek autorytet coś do jego szarych komórek nadaje bezpośrednio, omijając struktury osobistego odczytu informacji, ten się kwalifikuje do zakładu psychiatrycznego, aby tam być leczonym na równi z innyni, którzy „słyszą głosy bezpośrednio w głowie”.
Ja tego oczywistego faktu nie zakłamuję. Wiem, że – niezależnie od tego, czy interpretuję np. Biblię bezpośrednio, czy ją interpretuję biorąc głos autorytetu na temat Biblii, to i tak zawsze ostatecznie ja interpretuję. Bez tego zakłamywania, integryzm staje w obliczu krzyku dziecka „król jest nagi!”. Tak – tu król jest nagi. Te wyimaginowane szaty, jakie integrysta sobie w swoim wyobrażeniu nakładał na przekaz od autorytetu, sugerujące, że teraz on sam – integrysta – „niczego nie interpretuje” nagle okazują się fantasmagorią. I dalej też wszystkie zarzuty wobec innych, którzy „interpretują, a nie – rzekomo – odczytują objawienie dzięki autorytetom” okazują się być picem.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:53, 23 Wrz 2025, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15730
Przeczytał: 81 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 5:46, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Otóż wyobraź sobie, że jednak każdy człowiek ma swoje sumienie i swój osąd. |
Człowiek ma sumienie – ale twoje zdanie zderza się z nauczaniem Kościoła, które jasno określa, że sumienie nie jest niezależnym bożkiem. Sobór Watykański II mówi, że "sumienie musi być kształtowane w świetle prawdy objawionej przez Boga i nauczanej przez Kościół" (por. Gaudium et Spes, 16). Nie masz prawa stawiać swojego prywatnego osądu ponad Objawieniem i nad Urzędem Nauczycielskim Kościoła. To właśnie pycha – klasyczna, gnostycka pycha jednostki, która uznaje swój subiektywny rozum za kryterium prawdy. A przecież Pismo mówi jasno: „A jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Czy to do ciebie nie dociera?
Michał Dyszyński napisał: | To, że ktoś sobie rości zastępować osąd drugiego człowieka własnym osądem, niezależnie od tego, czy się uważa za autorytet, głosi jako autorytet, głosi, że ma podstawy do tego, bo "to on prawidłowo odczytał Objawienie" - to wszystko jest zdanie jednego człowieka naprzeciw zdania drugiego człowieka. Jest słowo przeciw słowu. |
Nie. To nie jest „słowo przeciw słowu”. To albo posłuszeństwo Kościołowi założonemu przez Chrystusa, albo duchowy anarchizm. „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Czy ty kwestionujesz słowa samego Jezusa? Urząd Nauczycielski Kościoła nie jest „czyimś osądem”, ale strażnikiem Objawienia, nieomylnym w sprawach wiary i moralności, kiedy przemawia ex cathedra lub kiedy biskupi w jedności z papieżem nauczają czegoś jako należącego do depozytu wiary. Twoje porównywanie tego do jakiegoś „słowa przeciw słowu” jest bezczelnym relatywizmem
Michał Dyszyński napisał: | Kto SOBIE POZWOLI na to, że ten czy inny cwaniak wmówi mu, iż to ten cwaniak dysponuje władzą nad osądem i sumieniem kogoś innego [...] okaże się nieodpowiedzialnym głupcem, skoro dał się tak zdominować. |
Czy ty właśnie nazwałeś Ojców Kościoła, Doktorów Kościoła, papieży i świętych „cwaniakami”? Sam święty Paweł pisał: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę” (Hbr 13,17). Czy ten, kto ufa nauczaniu Kościoła, jest „głupcem”? Nie, to ty jesteś głupcem, skoro sam sobie uczyniłeś sumienie bożkiem, a Kościół sprowadziłeś do zbioru opinii, którym wolno ci pogardzać. To nie jest katolicyzm – to protestantyzm w wersji narcystycznego gnostyka
Michał Dyszyński napisał: | I tak właśnie jest, że każdy ma prawo (a wręcz obowiązek) odczytywać ten świat, informacje z tego świata pochodzące swoim umysłem, swoim sumieniem, czyli też i zgodnie ze swoim duchowym rozwojem. |
Nie masz żadnego „prawa” do prywatnej interpretacji Objawienia wbrew nauce Kościoła. „Kościół Boga żywego, filar i podpora prawdy” (1 Tm 3,15) – to nie twój umysł, twoje sumienie, twój rozwój duchowy, ale Kościół jest filarem prawdy. To, co głosisz, jest klasyczną formą lucyferiańskiego buntu – „non serviam” – nie będę służył. Ale Kościół uczy, że rozwój sumienia to nie samotne błądzenie, tylko formacja w duchu prawdy objawionej i przekazanej przez Kościół. Ty nie jesteś miarą prawdy. Nigdy nie byłeś
Michał Dyszyński napisał: | Zresztą nawet jak się ktoś zrzeknie owego prawa do odczytywania rzeczywistości po swojemu na rzecz "posłuszeństwa" komuś tam [...] to i tak będzie to JEGO ODCZYT rzeczywistości. |
Kolejna sofistyczna sztuczka, by unieważnić obiektywną prawdę. Twój błąd polega na tym, że redukujesz akt posłuszeństwa wobec nauczania Kościoła do jakiegoś „subiektywnego odczytu”. Ale przecież akt wiary jest czymś więcej niż tylko „interpretacją informacji”. Jest przyjęciem prawdy objawionej przez Boga i przekazanej przez Jego Kościół. Święty Tomasz z Akwinu wyraźnie mówi, że akt wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie Boga objawiającego – nie w umyśle interpretatora. Kto wierzy Kościołowi, nie dlatego wierzy, że sobie coś „odczytał”, ale dlatego, że wierzy Bogu mówiącemu przez Kościół
Michał Dyszyński napisał: | Żaden autorytet nie nadaje bezpośrednio do świadomości, przejmując funkcje poznawcze osoby. |
A kto twierdzi, że autorytet ma „nadawać bezpośrednio”? To ty stawiasz chochoła, by potem z nim walczyć. Kościół nie uczy, że wiara jest przekazywana bezpośrednim „nadaniem”. Uczy, że wiara rodzi się ze słuchania: „Wiara rodzi się ze słuchania, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17). A słowo Chrystusa dociera do nas przez Kościół. Twój zarzut nie ma żadnej podstawy – chyba że w twojej obsesji tworzenia fałszywych alternatyw
Michał Dyszyński napisał: | I tak zatem to my interpretujemy! Zawsze! |
Tylko że twoja interpretacja nie ma żadnej mocy, jeśli jest sprzeczna z autentyczną interpretacją Kościoła. Sobór Watykański II, Konstytucja Dei Verbum, 10: „Zadanie autentycznej interpretacji Słowa Bożego – pisanego lub przekazywanego – zostało powierzone jedynie żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła”. Nie tobie. Nie twojemu subiektywnemu „systemowi traktowania spraw”. Chrześcijaństwo to nie ezoteryczna szkoła interpretacyjna, tylko religia Objawienia i posłuszeństwa
Michał Dyszyński napisał: | Kto wierzy, że mu jakikolwiek autorytet coś do jego szarych komórek nadaje bezpośrednio, omijając struktury osobistego odczytu informacji, ten się kwalifikuje do zakładu psychiatrycznego |
Czy ty właśnie wyzwałeś wszystkich świętych Kościoła – w tym tych, którzy żyli heroiczną wiarą i bezgranicznym posłuszeństwem Kościołowi – od psychicznie chorych? Sam Jezus powiedział: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16). Jeśli gardzisz autorytetem Kościoła, gardzisz Chrystusem. Twoje wyzwiska tylko obnażają duchową arogancję, nie zaś siłę argumentacji. Żonglujesz pojęciami jak filozofujący sofista, ale zdradzasz totalne niezrozumienie chrześcijańskiej pokory i zaufania Bogu mówiącemu przez Kościół
Michał Dyszyński napisał: | Bez tego zakłamywania, integryzm staje w obliczu krzyku dziecka „król jest nagi!”. Tak – tu król jest nagi. |
Nie, to ty jesteś nagi. Nagi z pokory, nagi z posłuszeństwa, nagi z wiary katolickiej, która – jak naucza Kościół – jest cnotą teologiczną nadprzyrodzoną, nie zaś filozoficznym aktem interpretacyjnym. Twoje bluźniercze porównanie Kościoła i jego autorytetu do „nagiego króla” to czysta pycha i buta – duch buntu, który nie znosi żadnego nad sobą autorytetu poza własnym, nadmuchanym „ja”. Ale przecież sam Chrystus powiedział: „Kto nie słucha Kościoła, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Albo wierzysz Kościołowi – z całym jego autorytetem, sukcesją apostolską, nieprzerwaną Tradycją – albo jesteś poganinem, który ubrał się w maskę „postępowego katolika”
Michał Dyszyński napisał: | Te wyimaginowane szaty, jakie integrysta sobie w swoim wyobrażeniu nakładał na przekaz od autorytetu, sugerujące, że teraz on sam – integrysta – „niczego nie interpretuje” nagle okazują się fantasmagorią. |
Nie ma tu żadnej „fantasmagorii”, tylko zdrowa teologia katolicka. Różnica między „interpretacją” integrysty a twoją interpretacją polega na tym, że katolik opiera się na interpretacji Kościoła, a nie na swoich emocjach, „duchowym rozwoju” czy innych subiektywnych projekcjach. To nie integrysta tworzy fantasmagorie – to ty konstruujesz mit o suwerennym sumieniu, które nie potrzebuje Kościoła, by znać prawdę. Ale sumienie oderwane od prawdy objawionej przez Boga i przekazanej przez Jego Kościół nie prowadzi do zbawienia, tylko do samozatraty. Święty Jan Paweł II pisał w Veritatis Splendor, że sumienie „nie jest źródłem prawdy moralnej”, ale ma ją odkrywać i być jej posłuszne. A ty robisz z niego bożka
Michał Dyszyński napisał: | I dalej też wszystkie zarzuty wobec innych, którzy „interpretują, a nie – rzekomo – odczytują objawienie dzięki autorytetom” okazują się być picem. |
Picem jest twoja filozofia, która pod płaszczykiem pseudointelektualnych rozważań sprowadza katolicyzm do wewnętrznej, relatywnej „autointerpretacji”. Twoje podejście nie jest katolickie. Jest protestanckie w najgorszym wydaniu – subiektywne, rozbite, odrzucające jedność wiary i Kościoła. Czy ty naprawdę nie rozumiesz, że bez autorytetu Kościoła nie masz żadnej pewności, co jest prawdą? Co dziś uważasz za „słuszne” ty sam, jutro będzie inaczej, bo zmieni ci się stan emocjonalny, „odczyt duchowy” czy filozoficzny paradygmat. Ale Kościół to nie ruchoma wydma – to skała. „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18)
Kościół nie opiera się na prywatnych interpretacjach Michała Dyszyńskiego. Opiera się na Objawieniu, Tradycji i nieomylnym Urzędzie Nauczycielskim. I ten Kościół ma autorytet, którego nie wolno ci odrzucić bez zdrady Chrystusa. „Kościół Boga żywego, filar i podpora prawdy” (1 Tm 3,15) – nie Michał Dyszyński i jego „system traktowania spraw”
Twoje wywody są pełne logicznych sprzeczności, bo z jednej strony twierdzisz, że każdy człowiek „musi sam” odczytywać rzeczywistość, a z drugiej – sam narzucasz wszystkim własny paradygmat jako jedyny słuszny. To hipokryzja. Odmawiasz katolikom prawa do posłuszeństwa Kościołowi, bo uważasz ich za „głupców”, ale sam chcesz być autorytetem. Kto tu więc rości sobie prawo do dominacji nad cudzym sumieniem?
W twoim świecie nie ma miejsca na wspólnotę wiary – tylko na egoistyczny solipsyzm. Chrześcijaństwo pomyliło ci się z filozoficznym warsztatem egzegetycznym. Tradycja – z opresją. Posłuszeństwo – z głupotą. A autorytet Kościoła – z przemocą. Ale to ty jesteś przemocowy wobec prawdy – gwałcisz ją, rozbijasz, relatywizujesz i szydzisz z niej. Kościół nazywa to herezją
Człowiek wierzący nie jest głupcem, że ufa Kościołowi. Jest mądry, bo wie, że „wiara jest ze słuchania” (Rz 10,17), i że to Kościół został ustanowiony przez Chrystusa jako jedyny autentyczny interpretator Objawienia. Ty zaś stworzyłeś sobie własną ewangelię – ewangeliczną wersję New Age, okraszoną filozoficznymi wymówkami, gdzie nikt ci nic nie może powiedzieć, nikt nie może cię upomnieć, a jakikolwiek autorytet jest przemocą
Twój bunt nie jest nowy. To stara herezja – od Lucyfera po Lutra. Ale Chrystus nie zmienił zdania: „Kto was słucha, Mnie słucha. Kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16). Gardzisz Kościołem? Gardzisz Chrystusem. I żadne zaklinanie tego gnozą „duchowego rozwoju” cię z tej zdrady nie wybawi
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 9:13, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|