Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy szczęścia można się nauczyć?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:13, 06 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Nie mam teraz czasu, MD, aby odszukać wpisu gdzie stwierdziłeś, że
Cytat:
to dla Dyskurs horror
. Nie mam czasu, bo właśnie wczoraj rankiem oddałam do komisji peer review artykuł porównujący równość plci i egalitarianizm ras pomiędzy US i Polska a za 3 godziny zaczynam pracę nad innym projektem badawczym, więc dzielę się prosta wskazówka. ...
A [ja] nie mam racji z tym horrorem?
odpowiedz? <->
MD napisał:
Nie jest dla Ciebie przerażająca sama myśl, że mogłabyś zacząć drobiazgowo analizować własne słabości tylko po to, aby lepiej poznać siebie? Sama nieraz pisałaś co myślisz o takim dołowaniu się, "samobiczowaniu" itp. A dla mnie to jest prawie jak sens życia - poznać siebie W CAŁKOWITEJ NIEZALEŻNOŚCI OD EMOCJONALNYCH SWOICH POTRZEB, W SZCZEGÓLNOŚCI OD EGO. Poznać każdy zakątek tego, co trudne w samym sobie, aby to zrozumieć, a potem przetransformować, a na koniec sprawić, aby przestało być trudne, bo takie coś w pełni zrozumiane i opanowane już przestaje sprawiać problemy?...
Ile byłabyś gotowa dyskomfortu emocjonalnego zainwestować dla czystego poznawania? Co byś oddała, za prawdę, która zupełnie nie zważa na emocjonalnie poczujesz się lepiej, czy gorzej? Miała byś tyle hartu wewnętrznego, aby dojść do najbardziej problematycznych stron swojej emocjonalności, rozgrzebać je do najdrobniejszych szczególików, a potem zsyntetyzować w celu ich czystego poznania?... Wyobrażasz sobie coś takiego ze swojej strony?
Czy podzielil się z Tobą ktokolwiek mądrością życiową, że odmawiając bliźniemu czegokolwiek czynisz to sobie? Wolałabym oczywiście żebyś się lepiej traktował ale nie mam na to żadnego wpływu.
Szczęść Boże :wink:

Sorry, ale nie zrozumiałem. Ja tu komuś czegoś odmawiam? Czego i komu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:21, 06 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Semele napisał:
Gratuluję Alinko. Tak trzymaj.
Czego?

No tego rewiewu czy coś tam..
Posłuchaj my śpiewu ptaka.


https://youtu.be/Xc5LNhrH28w


I piosenki
https://youtu.be/6CFW4ld2zns
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:23, 06 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Nie mam teraz czasu, MD, aby odszukać wpisu gdzie stwierdziłeś, że
Cytat:
to dla Dyskurs horror
. Nie mam czasu, bo właśnie wczoraj rankiem oddałam do komisji peer review artykuł porównujący równość plci i egalitarianizm ras pomiędzy US i Polska a za 3 godziny zaczynam pracę nad innym projektem badawczym, więc dzielę się prosta wskazówka. ...
A [ja] nie mam racji z tym horrorem?
odpowiedz? <->
MD napisał:
Nie jest dla Ciebie przerażająca sama myśl, że mogłabyś zacząć drobiazgowo analizować własne słabości tylko po to, aby lepiej poznać siebie? Sama nieraz pisałaś co myślisz o takim dołowaniu się, "samobiczowaniu" itp. A dla mnie to jest prawie jak sens życia - poznać siebie W CAŁKOWITEJ NIEZALEŻNOŚCI OD EMOCJONALNYCH SWOICH POTRZEB, W SZCZEGÓLNOŚCI OD EGO. Poznać każdy zakątek tego, co trudne w samym sobie, aby to zrozumieć, a potem przetransformować, a na koniec sprawić, aby przestało być trudne, bo takie coś w pełni zrozumiane i opanowane już przestaje sprawiać problemy?...
Ile byłabyś gotowa dyskomfortu emocjonalnego zainwestować dla czystego poznawania? Co byś oddała, za prawdę, która zupełnie nie zważa na emocjonalnie poczujesz się lepiej, czy gorzej? Miała byś tyle hartu wewnętrznego, aby dojść do najbardziej problematycznych stron swojej emocjonalności, rozgrzebać je do najdrobniejszych szczególików, a potem zsyntetyzować w celu ich czystego poznania?... Wyobrażasz sobie coś takiego ze swojej strony?
Czy podzielil się z Tobą ktokolwiek mądrością życiową, że odmawiając bliźniemu czegokolwiek czynisz to sobie? Wolałabym oczywiście żebyś się lepiej traktował ale nie mam na to żadnego wpływu.
Szczęść Boże :wink:

Sorry, ale nie zrozumiałem. Ja tu komuś czegoś odmawiam? Czego i komu?
Przecież od przysłowiowych wieków Ci pisze, MD, że samopoznanie przez funkcję mózgu intelektualnego bez wartościowania nową kora mózgową pozbawia artefakty intelektualizowania wartości - u nas określamy to jako BS czyli intelekt zużył sporo energii a wyszło co wyszło :wink:

Kocham Cię moralnie :serce:, MD, i zawiązałam Ci poduszkę na poprzeczkę aby Cię głową nie bolała jak się "pi*niesz". Teraz muszę wrócić do pracy i pracy czyli prac jako plural/zjawiska mnogie, bo wszystko jest na wczoraj :wink:

A jeszcze diakona wklejam i sie Semele przetestuje na tolerancje czy "wk*rw" :wink:

Diakon Marcin Gajda, lek. med. "Ma sens"
https://youtu.be/l4d5DsK4tlM
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:30, 06 Maj 2020    Temat postu:

Wole posluchac kosa z rana i wieczora.

Właśnie
https://youtu.be/CA1DMDdf9sA
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:43, 06 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Nie mam teraz czasu, MD, aby odszukać wpisu gdzie stwierdziłeś, że
Cytat:
to dla Dyskurs horror
. Nie mam czasu, bo właśnie wczoraj rankiem oddałam do komisji peer review artykuł porównujący równość plci i egalitarianizm ras pomiędzy US i Polska a za 3 godziny zaczynam pracę nad innym projektem badawczym, więc dzielę się prosta wskazówka. ...
A [ja] nie mam racji z tym horrorem?
odpowiedz? <->
MD napisał:
Nie jest dla Ciebie przerażająca sama myśl, że mogłabyś zacząć drobiazgowo analizować własne słabości tylko po to, aby lepiej poznać siebie? Sama nieraz pisałaś co myślisz o takim dołowaniu się, "samobiczowaniu" itp. A dla mnie to jest prawie jak sens życia - poznać siebie W CAŁKOWITEJ NIEZALEŻNOŚCI OD EMOCJONALNYCH SWOICH POTRZEB, W SZCZEGÓLNOŚCI OD EGO. Poznać każdy zakątek tego, co trudne w samym sobie, aby to zrozumieć, a potem przetransformować, a na koniec sprawić, aby przestało być trudne, bo takie coś w pełni zrozumiane i opanowane już przestaje sprawiać problemy?...
Ile byłabyś gotowa dyskomfortu emocjonalnego zainwestować dla czystego poznawania? Co byś oddała, za prawdę, która zupełnie nie zważa na emocjonalnie poczujesz się lepiej, czy gorzej? Miała byś tyle hartu wewnętrznego, aby dojść do najbardziej problematycznych stron swojej emocjonalności, rozgrzebać je do najdrobniejszych szczególików, a potem zsyntetyzować w celu ich czystego poznania?... Wyobrażasz sobie coś takiego ze swojej strony?
Czy podzielil się z Tobą ktokolwiek mądrością życiową, że odmawiając bliźniemu czegokolwiek czynisz to sobie? Wolałabym oczywiście żebyś się lepiej traktował ale nie mam na to żadnego wpływu.
Szczęść Boże :wink:

Sorry, ale nie zrozumiałem. Ja tu komuś czegoś odmawiam? Czego i komu?
Przecież od przysłowiowych wieków Ci pisze, MD, że samopoznanie przez funkcję mózgu intelektualnego bez wartościowania nową kora mózgową pozbawia artefakty intelektualizowania wartości - u nas określamy to jako BS czyli intelekt zużył sporo energii a wyszło co wyszło :wink:

Kocham Cię moralnie :serce:, MD,

Kochasz mnie moralnie, ale nie na tyle, aby odpowiedzieć na moje pytanie. Szkoda. Najwyraźniej kochasz mnie tak niezobowiązująco, aby to było jak najwygodniejsze dla Ciebie.

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.
Kto nie jest uczciwy sam ze sobą, wg mnie nigdy nie będzie trwale szczęśliwy.
Dlaczego uczciwość, prawda są tak ważne w kontekście szczęścia?
- Bo z nich tworzy się PEWNOŚĆ i ZAUFANIE DO WŁASNYCH ODCZUĆ I MYŚLI. Jeśli ktoś wie, że się nigdy nie oszukiwał, to jednocześnie wie, że może polegać na sobie. To zaś oznacza, że wszystko to, co pamięta, ceni, uznał jest w każdej chwili na zawołanie jako poprawna informacja, poprawne odniesienie. To działa trochę tak z jak z posiadanymi narzędziami, sprzętem - jak ktoś wie, że ma zadbany, sprawdzony samochód, to może nim ruszyć na daleką wycieczkę, jak skoczek spadochronowy wie, że dobrze sprawdził swój spadochron, to wie, że mu się on otworzy, a więc nie ma obaw przed oddaniem skoku. Jak lekarz wie, że poprawnie zbadał chorego, to w oparciu o tę poprawność, postawi zapewne bardziej trafną diagnozę.
Odwrotnie, jak ktoś ma świadomość, że wszystko co ma w pamięci, w odczuciach, dokumentach przez siebie tworzonych, było robione byle było przyjemniej i wygodniej, to nie może na tym polegać. Czyli gdy przychodzi tych zasobów użyć, to taki człowiek jest w rozterce, przeczuwa, że działa we mgle, że nie ma się na czym oprzeć. I słusznie taki człowiek będzie niepewny, znerwicowany. Bo sobie przygotował marne narzędzia i materiały do dalszego życia.
Do szczęścia niezbędne jest daleko posunięte zaufanie - w tym minimalne zaufanie do siebie, do własnych ocen, do swojego rozumienia. Kto tego zaufania sam sobie nie jest w stanie ofiarować, trwale szczęśliwy nie będzie. I to samo odnosi się do zaufania udawanego, składającego się z pięknych deklaracji, choć w istocie nie opartego o nic sprawdzonego wewnętrznie. Kto udaje zaufanie do siebie, w rzeczywistości tego zaufania do siebie nie ma. Taki człowiek nie wie właściwie kim jest, na czym miałby się oprzeć w życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:12, 06 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:48, 06 Maj 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?

Tego wiedzieć nie może. Ale MOŻE PRÓBOWAĆ. I do tego próbować najlepiej jak potrafi. Niestety, na tym świecie takiej absolutnej pewności, to nie ma prawie na nic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:25, 06 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Nie mam teraz czasu, MD, aby odszukać wpisu gdzie stwierdziłeś, że
Cytat:
to dla Dyskurs horror
. Nie mam czasu, bo właśnie wczoraj rankiem oddałam do komisji peer review artykuł porównujący równość plci i egalitarianizm ras pomiędzy US i Polska a za 3 godziny zaczynam pracę nad innym projektem badawczym, więc dzielę się prosta wskazówka. ...
A [ja] nie mam racji z tym horrorem?
odpowiedz? <->
MD napisał:
Nie jest dla Ciebie przerażająca sama myśl, że mogłabyś zacząć drobiazgowo analizować własne słabości tylko po to, aby lepiej poznać siebie? Sama nieraz pisałaś co myślisz o takim dołowaniu się, "samobiczowaniu" itp. A dla mnie to jest prawie jak sens życia - poznać siebie W CAŁKOWITEJ NIEZALEŻNOŚCI OD EMOCJONALNYCH SWOICH POTRZEB, W SZCZEGÓLNOŚCI OD EGO. Poznać każdy zakątek tego, co trudne w samym sobie, aby to zrozumieć, a potem przetransformować, a na koniec sprawić, aby przestało być trudne, bo takie coś w pełni zrozumiane i opanowane już przestaje sprawiać problemy?...
Ile byłabyś gotowa dyskomfortu emocjonalnego zainwestować dla czystego poznawania? Co byś oddała, za prawdę, która zupełnie nie zważa na emocjonalnie poczujesz się lepiej, czy gorzej? Miała byś tyle hartu wewnętrznego, aby dojść do najbardziej problematycznych stron swojej emocjonalności, rozgrzebać je do najdrobniejszych szczególików, a potem zsyntetyzować w celu ich czystego poznania?... Wyobrażasz sobie coś takiego ze swojej strony?
Czy podzielil się z Tobą ktokolwiek mądrością życiową, że odmawiając bliźniemu czegokolwiek czynisz to sobie? Wolałabym oczywiście żebyś się lepiej traktował ale nie mam na to żadnego wpływu.
Szczęść Boże :wink:

Sorry, ale nie zrozumiałem. Ja tu komuś czegoś odmawiam? Czego i komu?
Przecież od przysłowiowych wieków Ci pisze, MD, że samopoznanie przez funkcję mózgu intelektualnego bez wartościowania nową kora mózgową pozbawia artefakty intelektualizowania wartości - u nas określamy to jako BS czyli intelekt zużył sporo energii a wyszło co wyszło :wink:
Kocham Cię moralnie :serce:, MD,
Kochasz mnie moralnie, ale ...


Współczucie [miłość moralna] nie mierzy uczucia
Po prostu jest
Przyciąga jak magnes
Jest cudownym spoiwem
Subtelnego świata
Pozwalając na jego dotyk
Nie obawiamy się cieni
Pod ściółka zeschłych liści
AW, PhD, 11/12/2009 - 12 listopada 2009 r.

Co autorka poematu [ja] miała na myśli w aspekcie cieni po ściółką zeschłych liści/przeżytych doświadczeń to różne twarze ego.

MD napisał:
Koczasz mnie ale nie na tyle, aby odpowiedzieć na moje pytanie. Szkoda. Najwyraźniej kochasz mnie tak niezobowiązująco, aby to było jak najwygodniejsze dla Ciebie.


Stawanie się soba/stawanie sie miłością | Monika i Marcin Gajdowie
https://youtu.be/VBYuyuhDNNI

Dłuto o którym mówił Michał Anioł może wyzwalać Ducha lub zniewalać, zależy od tego jak jest używane do samopoznania. Jeśli ktoś usiluje poznawać siebie przez pewniki ego, to nie jest w stanie niczego poznać - polecam tej istocie oglądać film Groundhog Day az zeswiruje. Jeśli ktoś osądza innych przez pewniki swojego ego, to jest - nazwijmy umownie - inkwizytorem. Nieobce Ci jest to pojęcie, bo już w przeszłości w stosunku do Ciebie je użyłam i to z konsekwencjami.

Dyer, PhD, 2004 napisał:

edging
God
out


Diakon Marcin Gajda, lek. med. napisał:
Chodzi o to żebyś nie budował swojej tożsamości na umyśle.
Nie przypuszczam, że potrzeba pisać żeby nie budować czyjejś tożsamości na umysle, bo to autostrada do mega świra.

MD napisał:
A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia.
Długowieczności tematu w gnatach nie odczuwam :wink:

MD napisał:
Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.
Kto nie jest uczciwy sam ze sobą, wg mnie nigdy nie będzie trwale szczęśliwy.
Zatem zrzucę na ten Twój "święty" intelekt bombkę Pani Pelagii, że po tym jak intelekt zajmie się konceptem szczęścia, już po szczesciu. Pisałam to już na tym forum nie raz, ale jakoś nie "styka" na neuronowych łączach - może dopiero w toku (wspol)tworzenia ze Stwórca (szeroki termin) :wink:

MD napisał:
Dlaczego uczciwość, prawda są tak ważne w kontekście szczęścia?
- Bo z nich tworzy się PEWNOŚĆ i ZAUFANIE DO WŁASNYCH ODCZUĆ I MYŚLI. Jeśli ktoś wie, że się nigdy nie oszukiwał, to jednocześnie wie, że może polegać na sobie.
Które oblicze ja fałszywego/ego ma najdłuższą żywotność, żeby służyć jako kustosz wartości?

Enter the Dragon -
Cytat:
Destroy the image, and you will break the enemy

https://youtu.be/tIpCaMXCrb4

MD napisał:
To zaś oznacza, że wszystko to, co pamięta, ceni, uznał jest w każdej chwili na zawołanie jako poprawna informacja, poprawne odniesienie. To działa trochę tak z jak z posiadanymi narzędziami, sprzętem - jak ktoś wie, że ma zadbany, sprawdzony samochód, to może nim ruszyć na daleką wycieczkę, jak skoczek spadochronowy wie, że dobrze sprawdził swój spadochron, to wie, że mu się on otworzy, a więc nie ma obaw przed oddaniem skoku. Jak lekarz wie, że poprawnie zbadał chorego, to w oparciu o tę poprawność, postawi zapewne bardziej trafną diagnozę.
Tacy robo-czlowiek, robo-skoczek, robo-lekarz - niesamowite ale i nierealne :wink:

Rzymianie i Grecy wiedzieli, ze
Cytat:
Deus ex machina/ἀπὸ μηχανῆς θεός (apò mēkhanês theós)/god from the machine
ale w katolickiej Polsce entheos jest tam i nikt nie wie gdzie jest tam ale kazdy Polak, ze tam jest po zgonie.

MD napisał:
Odwrotnie, jak ktoś ma świadomość, że wszystko co ma w pamięci, w odczuciach, dokumentach przez siebie tworzonych, było robione byle było przyjemniej i wygodniej, to nie może na tym polegać. Czyli gdy przychodzi tych zasobów użyć, to taki człowiek jest w rozterce, przeczuwa, że działa we mgle, że nie ma się na czym oprzeć. I słusznie taki człowiek będzie niepewny, znerwicowany. Bo sobie przygotował marne narzędzia i materiały do dalszego życia.
Od kiedy podświadomość ludzka zajmuje się racjonalnym myśleniem i wartościowaniem artefaktów racjonalnego myślenia, które wymaga relatywnego poczucia bezpieczenstwa i równowagi i suwerenności emocjonalnej?

MD napisał:
Do szczęścia niezbędne jest daleko posunięte zaufanie - w tym minimalne zaufanie do siebie, do własnych ocen, do swojego rozumienia.
To kto/co dostaje maksymalne zaufanie?

MD napisał:
Kto tego zaufania sam sobie nie jest w stanie ofiarować, trwale szczęśliwy nie będzie.
Pomijając już fakt, że stale/trwale szczęśliwym być nie sposób, to w jaki sposób człowiek "ofiarowuje sobie" to "minimum zaufania" i jak je mierzy?

MD napisał:
I to samo odnosi się do zaufania udawanego, składającego się z pięknych deklaracji, choć w istocie nie opartego o nic sprawdzonego wewnętrznie. Kto udaje zaufanie do siebie, w rzeczywistości tego zaufania do siebie nie ma. Taki człowiek nie wie właściwie kim jest, na czym miałby się oprzeć w życiu.
Hmm ... tu się dobrze zastanów czy nie chcesz skorygować tego konceptualnego przekonania, bo w następnym zapisie się na nim "powiesisz" a ja wraz z moim Stwórca/entheos będziemy decydować jak będziesz pikował i lądował - ale nie lękaj się, będzie jak zawsze z humorem i będziemy się śmiać jak dzieci, którym o dobru i szczęściu nie trzeba przypominać :wink:

Alchemia życia

W każdym sercu jest boska moc
Gdy się do niej dostrajam, dosięga zenitu
Wówczas tworzę niebo gdzie się udaję
Które nie ma limitu

To tworzenie jest naszym dowolnym wyborem
Na bazie subtelnej intencji
Gdy błogosławię każdy moment chwili obecnej
Nie trzeba mi audiencji

Czyń dobro, nie czyń zła - w sercu noszę
By subtelna wiedza nie zaczęła się zacinać
Bo gdy dziecko czyni dobro spontanicznie
Dorosłemu trzeba przypominać


(AW, PhD, 8/19/2012)

P.S. Pozostawię Cię z dwoma angielskim terminami inspired i desperate, bo język angielski jest bardziej elastyczny w wieloznaczeniowosci i celem jest abyś spojrzał na siebie holistycznie tak jakby z boku i nie tyle wierzył koncepcyjnie kiedy jesteś w stanie inspired a kiedy desperate ale jak te stany odczuwasz całym sobą.
Ciekawa jestem, czy jesteś w stanie odczuć dysonans fizjologiczny zanim odczujesz i jeśli jesteś w stanie odczuć dysonans kognitywny.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 22:43, 06 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:29, 06 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?

Tego wiedzieć nie może. Ale MOŻE PRÓBOWAĆ. I do tego próbować najlepiej jak potrafi. Niestety, na tym świecie takiej absolutnej pewności, to nie ma prawie na nic.
A na co jest, wyłączając śmierć człowieka, którą wielu ludzi uważa za temat tabu? :wink:

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Śro 22:31, 06 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:13, 06 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
...

Wiesz Dyskurs, Ty wszystko ROZPROSZYSZ swoim komentarzem. U Ciebie znaczeniowo w odpowiedziach niewiele pasuje do tego, na co odpowiadasz, odpowiedź może dowolna może dowolna, na dowolny tekst. Zagadnień nie podejmiesz, kwestii spornych nie wyjaśnisz. Tu w jakiejś odpowiedzi pochwalisz się co robisz, a tam gdzie mieszkasz, a jeszcze gdzie indziej zadasz pytanie o znaczenie słówka tego, czy innego.
Mam wrażenie przy rozmowie z Tobą, jakbym gadał z głuchym. Jak w tej starej polskiej powiastce:
– Szczęść Boże chłopie!
– Glinę się kopie.
– Czyście chłopie głuch?
– Tu było nas dwóch.
– Czyście chłopie bez rozumu?
– Tamten poszedł już do dumu.
– Nagadaj się z takim chamem.
– Na wieki wieków amen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 5:41, 07 Maj 2020    Temat postu:

Andy72 napisał:
Ateiści niebyt mają od ręki
Coś mi się nie podoba, nirwana to uczieczka od życia a nie coś gdzie warto być


Nie za bardzo Andy. Gdy będzie nicość ateisty już NIE będzie.

@Banjankri czy słuchanie śpiewu ptaków może być forma medytacji?

Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?
Czy ten czas przebywania w domu z przymusu nie daje nam możliwości doświadczyć czy potrafimy być szczęśliwi w każdych okolicznościach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:00, 07 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?

Tego wiedzieć nie może. Ale MOŻE PRÓBOWAĆ. I do tego próbować najlepiej jak potrafi. Niestety, na tym świecie takiej absolutnej pewności, to nie ma prawie na nic.

Nie miałam na myśli absolutnej pewności, tylko co będzie wskazywać na to, że się z tymi słabościami uczciwie rozliczył. Czy wystarczy, że sam będzie czuł, że się rozliczył, że ma to jakoś poukładane, czy potrzeba będzie jakiegoś obiektywnego potwierdzenia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Czw 8:12, 07 Maj 2020    Temat postu:

Semele napisał:
@Banjankri czy słuchanie śpiewu ptaków może być forma medytacji?

Może.
Cytat:
Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?

Tak zazwyczaj uważaj nieszczęśliwi.
Cytat:

Czy ten czas przebywania w domu z przymusu nie daje nam możliwości doświadczyć czy potrafimy być szczęśliwi w każdych okolicznościach.

Kto potrafi, ten potrafi, niezależnie od okoliczności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:19, 07 Maj 2020    Temat postu:

Cytat:
Cytat:
Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?
Banjankri:
Tak zazwyczaj uważaj nieszczęśliwi.


To się zgadza. Dlatego w wiezieniach ograniczają wszelkie działania.
Nie pozwalają ludziom robić tego co ich pasjonuje. Lub nie stwarzają im do tego chociażby minimalnych warunków.

W rodzinach też ludzie często siebie wzajemnie ograniczają.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 9:24, 07 Maj 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:06, 07 Maj 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?

Tego wiedzieć nie może. Ale MOŻE PRÓBOWAĆ. I do tego próbować najlepiej jak potrafi. Niestety, na tym świecie takiej absolutnej pewności, to nie ma prawie na nic.

Nie miałam na myśli absolutnej pewności, tylko co będzie wskazywać na to, że się z tymi słabościami uczciwie rozliczył. Czy wystarczy, że sam będzie czuł, że się rozliczył, że ma to jakoś poukładane, czy potrzeba będzie jakiegoś obiektywnego potwierdzenia?


Właśnie po to mamy świat i życie, aby przetestować się gruntownie.
Kiedy ktoś może uznać, że słabości ma rozliczone?
- Jak czuje spójność pomiędzy działaniami i celami, gdy jest skuteczny, gdy nie blokują go własne emocje. Dobrym przykładem jest walka z nałogami. Kiedy ktoś się z tego rozliczy?
- Jak z nałogu wyjdzie na tyle, aby już mu nie podlegać.
Walka z nałogiem, ze złymi nawykami jest chyba najlepszym sposobem, najpierw wykrywania samych słabości, a potem testowania, czy się ich pozbyliśmy. Czasem życie wpycha nas w złe koleiny bardzo głęboko - w towarzystwo toksycznych ludzi, w choroby, w problemy psychiczne. To wszystko są cele, w których możemy dowieść swojej wartości, pokonując te problemy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:11, 07 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
...

Wiesz Dyskurs, Ty wszystko ROZPROSZYSZ swoim komentarzem.
A Twoje ego 3 razy wykropkuje.

MD napisał:
U Ciebie znaczeniowo w odpowiedziach niewiele pasuje do tego, na co odpowiadasz, ...
Zwykle nie odpowiadam, tylko rozpraszam kolejną mgiełkę ego.

MD napisał:
... odpowiedź może dowolna może dowolna, na dowolny tekst.
Sensu w tym nonsensie brak.

MD napisał:
Zagadnień nie podejmiesz, kwestii spornych nie wyjaśnisz.
A zmaterializowały się jakieś zagadnienia? Bo BS projekcji Twojego ego się nie zajmuję ani mi one snu z powiek nie spędzają. Owszem są, ale nie w mojej fizjologii komórkowej.

MD napisał:
Tu w jakiejś odpowiedzi pochwalisz się co robisz, a tam gdzie mieszkasz, a jeszcze gdzie indziej zadasz pytanie o znaczenie słówka tego, czy innego.
Można Polaka wyciągnąć z Polski ale Polski [stereotypów polskich] z Polaka nie, chyba, ze sam Polak się od strereotypow uwolni, ale niewieleu pragnie. To podobnie jak z ego-dybami.

MD napisał:
Mam wrażenie przy rozmowie z Tobą, jakbym gadał z głuchym. Jak w tej starej polskiej powiastce:
– Szczęść Boże chłopie!
– Glinę się kopie.
– Czyście chłopie głuch?
– Tu było nas dwóch.
– Czyście chłopie bez rozumu?
– Tamten poszedł już do dumu.
– Nagadaj się z takim chamem.
– Na wieki wieków amen.
Głupie to, ale jak Ci pasuje to ja Ci nie wróg :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:33, 07 Maj 2020    Temat postu:

Semele napisał:
Andy72 napisał:
Ateiści niebyt mają od ręki
Coś mi się nie podoba, nirwana to uczieczka od życia a nie coś gdzie warto być


Nie za bardzo Andy. Gdy będzie nicość ateisty już NIE będzie.
A gdzie, tak szeptem spytam, planujecie rozbić namiot (metafora) dla tej nicościi czy należy się spodziewać definicji roboczej aby rozpoznać gdy będzie czy to tylko event dla wybranych? :wink:

Semele napisał:
@Banjankri czy słuchanie śpiewu ptaków może być forma medytacji?
To zależy w jaki sposób podchodzisz do słuchania śpiewu ptaków. Jeśli jako medium do uspokajeania systemów nerwowych i bez śpiewu ptaków nie możesz się obejść aby uspokoić systemy nerwowe, to jest już uzależnienie.

Semele napisał:
Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?
Jeśli wprowadzisz to w tryby konceptów/intelektu, to każde potkniecie na polu rozwoju pasji będzie Cię stresować wprost proporcjonalnie to tego jaką energię elektro-magnetyczna "zainwestowałaś" (metafora) w odczuwanie szczęścia [warunkowego] rozwijając pasję.

Semele napisał:
Czy ten czas przebywania w domu z przymusu nie daje nam możliwości doświadczyć czy potrafimy być szczęśliwi w każdych okolicznościach.
Odpowiedziałaś sobie w pytaniu. Dla introweryka (osoba reflyksyjna) to żadna zmiana. Dla ekstaweryka (pusty/wydmuszkowaty, sztuczny, nie refleksyjny) to mega stres, bo (a) nie ma sceny do głośno myślenia o BS, (b) nie ma do kogo "oko w oko", i (c) powtarzać jak papuga :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:45, 07 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

A ja pociągnę temat nauczenia się szczęścia. Prosto z mostu walnę tezę, która przyszła mi do głowy właśnie w kontekście tej (chyba trochę przydługiej) dygresji na tematy personalne i pozamerytoryczne.
Teza brzmi:
Absolutnie nie wierzę, aby komukolwiek udało się być trwale szczęśliwym, jeśli zignoruje prawdę (rozumianą jako daleko postunięta uczciwość intelektualną i mentalną). Oznacza to, że wg mnie do szczęścia niezbędne jest człowiekowi UCZCIWE ROZLICZENIE SIĘ Z KAŻDĄ SWOJĄ SŁABOŚCIĄ.

A skąd człowiek będzie wiedział, że się uczciwie z wszystkimi słabościami rozliczył?

Tego wiedzieć nie może. Ale MOŻE PRÓBOWAĆ. I do tego próbować najlepiej jak potrafi. Niestety, na tym świecie takiej absolutnej pewności, to nie ma prawie na nic.

Nie miałam na myśli absolutnej pewności, tylko co będzie wskazywać na to, że się z tymi słabościami uczciwie rozliczył. Czy wystarczy, że sam będzie czuł, że się rozliczył, że ma to jakoś poukładane, czy potrzeba będzie jakiegoś obiektywnego potwierdzenia?
Właśnie po to mamy świat i życie, aby przetestować się gruntownie.
No dobrze to przetestujemy ten "gruntowny test" :wink:

MD napisał:
Kiedy ktoś może uznać, że słabości ma rozliczone?
- Jak czuje spójność pomiędzy działaniami i celami, gdy jest skuteczny, gdy nie blokują go własne emocje. Dobrym przykładem jest walka z nałogami. Kiedy ktoś się z tego rozliczy?
- Jak z nałogu wyjdzie na tyle, aby już mu nie podlegać.
Walka z nałogiem, ze złymi nawykami jest chyba najlepszym sposobem, najpierw wykrywania samych słabości, a potem testowania, czy się ich pozbyliśmy. Czasem życie wpycha nas w złe koleiny bardzo głęboko - w towarzystwo toksycznych ludzi, w choroby, w problemy psychiczne. To wszystko są cele, w których możemy dowieść swojej wartości, pokonując te problemy.
Acha, czyli według Ciebie człowiek z niskim poczuciem wartości może sobie
MD napisał:
dowieść swojej wartości
przez cele i pokonywane problemy? Niesamowite i że nikt na to jeszcze nie wpadł? Opatentuj, aby nikt Cię w tej głupocie nie ubiegł, bo szczyt głupoty to też szczyt, w tym "mamym świecie i mamym życiu" :rotfl:

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Czw 17:55, 07 Maj 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:28, 07 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Semele napisał:
Andy72 napisał:
Ateiści niebyt mają od ręki
Coś mi się nie podoba, nirwana to uczieczka od życia a nie coś gdzie warto być


Nie za bardzo Andy. Gdy będzie nicość ateisty już NIE będzie.
A gdzie, tak szeptem spytam, planujecie rozbić namiot (metafora) dla tej nicościi czy należy się spodziewać definicji roboczej aby rozpoznać gdy będzie czy to tylko event dla wybranych? :wink:

Semele napisał:
@Banjankri czy słuchanie śpiewu ptaków może być forma medytacji?
To zależy w jaki sposób podchodzisz do słuchania śpiewu ptaków. Jeśli jako medium do uspokajeania systemów nerwowych i bez śpiewu ptaków nie możesz się obejść aby uspokoić systemy nerwowe, to jest już uzależnienie.

Semele napisał:
Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?
Jeśli wprowadzisz to w tryby konceptów/intelektu, to każde potkniecie na polu rozwoju pasji będzie Cię stresować wprost proporcjonalnie to tego jaką energię elektro-magnetyczna "zainwestowałaś" (metafora) w odczuwanie szczęścia [warunkowego] rozwijając pasję.

Semele napisał:
Czy ten czas przebywania w domu z przymusu nie daje nam możliwości doświadczyć czy potrafimy być szczęśliwi w każdych okolicznościach.
Odpowiedziałaś sobie w pytaniu. Dla introweryka (osoba reflyksyjna) to żadna zmiana. Dla ekstaweryka (pusty/wydmuszkowaty, sztuczny, nie refleksyjny) to mega stres, bo (a) nie ma sceny do głośno myślenia o BS, (b) nie ma do kogo "oko w oko", i (c) powtarzać jak papuga :wink:


Prawdziwy pasjonat nigdy nie wymięka to jak wiara w Boga.
niezwykle się cieszę, że mieszkam w miejscu w którym ptaki się gnieżdżą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:28, 07 Maj 2020    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskurs napisał:
Semele napisał:
Andy72 napisał:
Ateiści niebyt mają od ręki
Coś mi się nie podoba, nirwana to uczieczka od życia a nie coś gdzie warto być


Nie za bardzo Andy. Gdy będzie nicość ateisty już NIE będzie.
A gdzie, tak szeptem spytam, planujecie rozbić namiot (metafora) dla tej nicościi czy należy się spodziewać definicji roboczej aby rozpoznać gdy będzie czy to tylko event dla wybranych? :wink:

Semele napisał:
@Banjankri czy słuchanie śpiewu ptaków może być forma medytacji?
To zależy w jaki sposób podchodzisz do słuchania śpiewu ptaków. Jeśli jako medium do uspokajeania systemów nerwowych i bez śpiewu ptaków nie możesz się obejść aby uspokoić systemy nerwowe, to jest już uzależnienie.

Semele napisał:
Czy szczęście nie polega na możliwości realizowania swoich pasji?
Jeśli wprowadzisz to w tryby konceptów/intelektu, to każde potkniecie na polu rozwoju pasji będzie Cię stresować wprost proporcjonalnie to tego jaką energię elektro-magnetyczna "zainwestowałaś" (metafora) w odczuwanie szczęścia [warunkowego] rozwijając pasję.

Semele napisał:
Czy ten czas przebywania w domu z przymusu nie daje nam możliwości doświadczyć czy potrafimy być szczęśliwi w każdych okolicznościach.
Odpowiedziałaś sobie w pytaniu. Dla introweryka (osoba reflyksyjna) to żadna zmiana. Dla ekstaweryka (pusty/wydmuszkowaty, sztuczny, nie refleksyjny) to mega stres, bo (a) nie ma sceny do głośno myślenia o BS, (b) nie ma do kogo "oko w oko", i (c) powtarzać jak papuga :wink:

Prawdziwy pasjonat
...
To pasja może być nieprawdziwa? Chodzi mi konkretnie o konsekwencje fizjologiczne pasji, które mogą być inspirujące lub destruktywne, ale w każdym przypadku są uzależniające. I co jest pewne, że fakt, ze intelekt sam w sobie jest nieadekwatny aby poradzić sobie z uzależnieniem.

Semele napisał:
[Prawdziwy pasjonat] nigdy nie wymięka to jak wiara w Boga.
Nigdy nie wierzyłam, nie wierzę, i wierzyć nie będę w Boga. Ale wiem, że

Cytat:
Czym jest życie?
Jest błyskiem świetlnej muszki w mroku nocy
Oddechem bawołu zimą
Cieniem trawki, który ginie w słońcu
Życie które znamy mija zbyt szybko
Umierając wracamy do światła
Źródła gdzie jest nasz początek
Wtedy rzeczywistość ma tylko jedno źródło
Jesteśmy tym źródłem
Bóg jest naszym najwyższym instynktem samopoznania.


Semele napisał:
niezwykle się cieszę, że mieszkam w miejscu w którym ptaki się gnieżdżą.
Me 2, ja tez :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 73 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:50, 07 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs się zesrał znowu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 73 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:27, 07 Maj 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Założenie że jest coś co stawia pytania, jest konieczne?

Ja nie potrafię sobie tego wszystkiego inaczej wyobrazić. Bo pytanie jest pewną całością - łączy w sobie celowość, wolę, aspekt poszukiwania. Tak samo to się z niczego nie ma szansy wziąć.


Kiedyś odkryłem, czy jakby woleli fikcjonaliści - stworzyłem, ciekawą moim zdaniem logikę definiującą pytanie przez funktor intensjonalny. Co do doświadczenia, każdą myśl jaka się pojawia można po prostu traktować jako zjawisko, bez zakładania "ja" które ją myśli. Co do wyobrażenia, to podaj choć jeden przykład ścisłego opisu czegoś, w którym jest "ja".

Cytat:

szaryobywatel napisał:
Banjankri napisał:
Są rzeczy, których nie można wytłumaczyć.


Które trzeba samemu zobaczyć, ale trzeba być na to otwartym. Wyobrażenia Michała są co najmniej chybione.

Zapewne jestem niewystarczająco otwarty na jakiś/niejeden tam rodzaj myśli, odczuć i doświadczeń. Daleko mi do doskonałości.


Twoje opisy odpuszczenia oczekiwań bynajmniej nie wskazują na odpuszczenie oczekiwań.


Ostatnio zmieniony przez szaryobywatel dnia Pią 0:28, 08 Maj 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:27, 08 Maj 2020    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
...

Wiesz Dyskurs, Ty wszystko ROZPROSZYSZ swoim komentarzem.
A Twoje ego 3 razy wykropkuje.

MD napisał:
U Ciebie znaczeniowo w odpowiedziach niewiele pasuje do tego, na co odpowiadasz, ...
Zwykle nie odpowiadam, tylko rozpraszam kolejną mgiełkę ego.

Acha! To Ty tak rozpraszasz ego!...
Czy ktoś się domyślił takiego celu pisania?... :shock:
Nie przekonam Cię pewnie, że odbiór drugiej strony (tutaj mój odbiór) z takim celem jest "ale o co tu chodzi?".
To pewnie też to chwalenie się, jaki tam masz tytuł, czy sukcesy w pracy. te jakoś rozproszyć cudze ego. Czym?...
Uświadamianiem komuś, że jest taka jedna Dyskurs, która chwalić się może co drugi post, więc ma ego 10 razy takie?...
A jak znajdę gościa, który się będzie chwalił jeszcze cześciej niż Ty, to się rozproszy Twojego ego?

Obawiam się, że to tak nie zadziała - za każdym razem,. gdy okazujesz swojego gigantyczne ego, to nie rozpraszasz żadnego innego ego. I też nie rozproszy się żadne cudze ego, jak wkleisz COKOLWIEK - np. zupełnie nie związane z tematem opinie jacy to rzekomo są ludzie w Polsce.

Nie wiem, kiedy wpadłaś na pomysł, w prezentując własne ego nabrzmiałe na maksa, zwalczasz cudze ego, czy dowodzisz swojego "charakteru moralnego".
Jeśli ów charakter moralny na tym właśnie polega, aby chwalić się jak najwięcej i najczęściej, atakować ludzi wrzucając wszystkich z danego kraju (tu z Polski) do jego worka, a potem wklejać jakąś tam serię komunałów o miłości i empatii (co do niczego nie zobowiązuje, a w konfrontacji z powyższym brzmi jak nabijanie się z inteligencji czytającego) to ja takiego charakteru moralnego nie podzielam. Zostawiam go Tobie - umówmy się, że masz na niego monopol
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:00, 08 Maj 2020    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
szaryobywatel napisał:
Założenie że jest coś co stawia pytania, jest konieczne?

Ja nie potrafię sobie tego wszystkiego inaczej wyobrazić. Bo pytanie jest pewną całością - łączy w sobie celowość, wolę, aspekt poszukiwania. Tak samo to się z niczego nie ma szansy wziąć.


Kiedyś odkryłem, czy jakby woleli fikcjonaliści - stworzyłem, ciekawą moim zdaniem logikę definiującą pytanie przez funktor intensjonalny. Co do doświadczenia, każdą myśl jaka się pojawia można po prostu traktować jako zjawisko, bez zakładania "ja" które ją myśli. Co do wyobrażenia, to podaj choć jeden przykład ścisłego opisu czegoś, w którym jest "ja".

Z tym funktorem intensjonalnym pewnie da się pociągnąć parę ciekawych idei, ale obawiam się, że większości typowych pytań egzystencjalnych nie da się w tym duchu zinterpretować.
Co do zadania, które mi postawiłeś, to nie potrafię go wykonać. Nie znam sposobu na stworzenie ścisłego opisu, w którym jest "ja", bo ja wg mnie nigdy nie występuje jak ściśle modelowany obiekt myślowy. Ja nie jest czymś konkretnym w zdaniach, bo praktycznie jest W KAŻDYM sformułowaniu, jako jeden z jego aspektów, jako coś odróżniającego kontekst wypowiadającego od innych kontekstów.
Ja - to takie dopowiedzenie do treści zewnętrznej sformułowania KONTEKSTU POCHODZENIA. Mówię "myślę nad tym", w czym jest kontekst "myślącym jest wypowiadający" w odróżnieniu od "Kowalski pomyślał", gdzie kontekst wskazuje na inny obiekt. Ja jest więc niejako wskazaniem na źródło, jest powiedzeniem odbiorcy: ten zbiór idei został przetrawiony, może przeanalizowany, zaakceptowany przez jakiś tam system rozumowania łączący w sobie:
- pewien konkretnych zestaw doświadczeń życiowych
- pewien zakres odruchów myślowych, archetypów, instynktów, biologicznie uwarunkowanych wpływów
- pewien zbiór przemyśleń unikalny dla tych dwóch punktów powyżej
- pewien tym emocjonalności, intelektualnych zdolności, intuicji.
- także pewien zbiór aspektów podświadomych, powiązanych z punktami wyżej
- pewnie czegoś tam, czego nie znamy, czego się jeszcze nie dokopała ani psychologia, ani inne sposoby analizy osobowości.
Te punkty są jakoś połączone w rodzaj syntezy, która też stara się zachowywać w tym wszystkim spójność - czyli np. powoduje, że dyskutując o czymś potrafimy utrzymać się w wątku, cały czas ciągniemy temat (część dyskutantów ma z tym problem, co wyraźnie świadczy o bardzo słabo zintegrowanej osobowości i bardzo chaotycznym i rozproszonym ja).
To właśnie jest sposób na odróżnienie dyskutanta ludzkiego od bota (są takie co człowieka udają coraz lepiej). Bot "odpowie" na pytanie coś tam biorąc z jego treści - jeśli np. w treści będą słowa "pies" i "pogoda", to bot pociągnie "dyskusję" w ten sposób, że coś tam w przepastnych zasobach internetu znajdzie, co miało w treści te słowa. Niby "zabierze głos w dyskusji". Ale bot nie odpowie na pytanie, nie rozwiąże problemu (chyba że przypadkowo znajdzie zdanie, które akurat dopasuje się do tego pytania, lecz nie będzie nawet miał świadomości, że na pytanie odpowiedział). Bo bot nie zrozumie, że np. pytanie brzmiało "Czy pies w pochmurną pogodę, będzie raczej smutny, czy wesoły i jak oznajmi to na zewnątrz?".
Udawać dyskusję mogą boty całkiem nieźle - np. zadając pytania dotyczące wybranego słowa z tej dyskusji, dołączając jakiś link innych dyskusji do użytych pojęć, czy wklejając jakieś dowolne inne, mniej lub bardziej pasujące sformułowania. Jednak dopiero MAJĄC ZINTEGROWANE JA, nadamy dyskusji spójność, będzie w tej dyskusji wyraźne podążanie za myślą, odpowiedzi będą na pytanie (a nie dotyczyć będą dowolnego aspektu). Właśnie rozumienie pytania, rozumienie sensu problemu jest tym, co najtrudniej jest zasymulować botom. Bo one nie mają tego sedna, nie mają ja, nie maja OŚRODKA WOKÓŁ KTÓREGO OKRĘCAJĄ SIĘ MYŚLI.

Zdaję sobie sprawę, że to nie jest ścisłe przekazanie idei ja. Ma swoje wady, pewnie będzie nieprzekonywujące. Jednak jeśli ktoś trochę wysiłku by w pociągnięcie tego kierunku rozumowania włożył, sam się zastanowił, dlaczego to tak jest, że z niektórymi rozmawiając czujemy, iż jest skomunikowanie, że wątek rozumowania wciąż jest utrzymywany, że w rozumowaniu jest SPÓJNOŚĆ PRZEZ DŁUŻSZY DYSTANS dyskusji, a w innych wszystko jest osobno, jakby się rozmawiało właśnie z botem, z istotą, które nie ma umiejętności SYNTEZY wielu idei w całość, a potem utrzymania się w ramach tej syntezy, to w końcu może jakoś dostrzeże sensowność w idei ja. To ja jest właśnie swego rodzaju osobowościowa SYNTEZĄ MYŚLI I UCZUĆ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:50, 08 Maj 2020    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Kiedyś odkryłem, czy jakby woleli fikcjonaliści - stworzyłem, ciekawą moim zdaniem logikę definiującą pytanie przez funktor intensjonalny. Co do doświadczenia, każdą myśl jaka się pojawia można po prostu traktować jako zjawisko, bez zakładania "ja" które ją myśli. Co do wyobrażenia, to podaj choć jeden przykład ścisłego opisu czegoś, w którym jest "ja".

"ja" jest autorem "opisu czegoś", więc do opisu należeć nie musi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 18, 19, 20  Następny
Strona 12 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin