Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czym jest wiedza, czym jest wiara ?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:31, 24 Cze 2006    Temat postu:

Wuk napisał:
Ta oto klawiatura istnieje.

Czyli:

1. Dla ciebie wuj nie istnieje (nie mozesz na mnie wskazac);
2. Krasnoludek istnieje (mozesz na niego wskazac).

Moje gratulacje.

Wuk napisał:
Ja akurat mam informację czego doznaję, właśnie w poznaniu zmysłowym.

Wyloz mi ja wiec na stol i przeanalizuj, bo od tego twojego zeznania mozg mi ze zdziwienia staje. Niechaj wiec dowiem sie Tej Najwiekszej Tajemnicy Wszechswiata. W jaki sposob poznanie zmyslowe mowi ci o tym, czego doznajesz? Poza tym, ze mowi ci o tym, ze doznajesz odbierania informacji (co jest maslem maslanym, ale pozwala lepiej zajrzec w istote rzeczy).


Wuk napisał:
Co to jest substancja, jak poznajesz substancję?

To skrot na okreslenie podstawowego elementu skladowego rzeczywistosci.

wuj napisał:
NIE WIEMY, co jest przedmiotem doznania zmyslowego. Doznanie zmyslowe polega na odebraniu informacji.
Wuk napisał:
Tak, informacji o niczym. Już to ustaliłeś wcześniej.

Teraz wychodzi na jaw, co sobie wyobraziles o tym, co zostalo ustalone. Sprobuje jeszcze raz, moze tym razem bedzie zrozumialej.

Nie wiemy, co jest przedmiotem poznania zmyslowego; poznanie zmyslowe nie mowi nam o tym nic. Natomiast faktem doswiadczalnym jest, ze poprzez zmysly odbieramy informacje: sygnaly wplywajace na stan umyslu. Przedmiotem rozwazan filozoficznych jest wyrobienie sobie opinii o tym, co jest zrodlem informacji, ktore odbieramy; do tych informacji naleza informacje zmyslowe. Wedlug personalizmu, zrodlem tych informacji sa osoby, zas struktura doznan jest odpowiednikiem protokolu, za pomoca ktorego osoby kontaktuja sie ze soba. Innyli slowy: swiat zmyslowy, ktory cie otacza, jest po to, bys mogl dogadac sie z innymi osobami i z soba samym.

Wuk napisał:
Nazywam to onanizmem intelektualnym: sam sobie wytwarzam treści będące moim poznaniem.

Nazwy sobie mozesz wymyslac do woli; moga byc rowniez z dziedziny seksuologii, jesli cie to podnieca. Natomiast pomylenie personalizmu z solipsyzmem jest dosc zabawnym zjawiskiem.

wuj napisał:
Z faktu, ze doznajesz i ze twoje doznania ukladaja ci sie w obraz uwazany przez ciebie teraz za sensowny nie wynika ani troche, ze znajdujesz sie rzeczywiscie na jawie.
Wuk napisał:
Ja wiem spontanicznie (doznaję), że teraz nie śpię i nie muszę sobie tego udowodniać. To wiedza przez wskazanie, jak to nazwałeś.

To DEFINICJA przez wskazanie. Dokladnie to samo mowilem przed chwila. Swoj AKTUALNY stan swiadomosci DEFINIUJESZ jako jawe. Odrobina krytycyzmu spowoduje teraz, ze zauwazysz: nie masz zadnego sposobu zbadania, czy twoja "jawa" nie zostanie przez ciebie wkrotce sklasyfikowana jako "sen", bo sie obudzisz.

Wuk napisał:
Zeby spać trzeba się najpier położyć (usnąć).

Kto z jawy przechodzi w sen, ten we snie nie wie, ze zasnal.

Wuk napisał:
Twój pogląd nie odróżnia jawy od snu.

Poznanie ludzkie nie jest w stanie odroznic jawy od snu. Jawa to zawsze aktualny stan swiadomosci. Sen to poprzedni stan swiadomosci. Doprawdy nie zdarzylo ci sie obudzic ze snu w sen i byc przekonanym, ze obudziles sie do jawy? Doprawdy podczas kazdego snu jestes swiadomy tego, ze snisz?

wuj napisał:
A odroznialny jest przez porownanie z tym, co nazywasz slowem "jawa" po przebudzeniu, a nie przez jakis wglad w realne rzeczy za pomoca poznania zmyslowego.
Wuk napisał:
Pierwsze przeczy drugiemu.

Masz wyrazne problemy z pojeciami wzglednymi. To ja moze zrobie ci rysunek:
Kod:

.... -   1  -  2  -  3  -  4 -  ....
                     ^                     
        sen   sen   jawa  niepostrzegane

               ^   
   sen  sen   jawa  niepostrzegane

         ^
   sen  jawa  niepostrzegane

Strzalka pokazuje aktualny stan swiadomosci. Wszystko, co po prawej od niego, jest niepostrzegane. Wszystko, co po lewej od niego, jest postrzegane jako sen.

To nie jest rysunek teoretyczny. To jest rysunek doswiadczalny. Z doswiadczenia nie sposob ustalic, czy po prawej stronie od jawy znajduje sie jeszcze cos, czy nie znajduje sie tam nic. Bowiem niepostrzegalnego nie sposob postrzec. To niepostrzegalne staje sie postrzegalne dopiero, gdy jawa okazuje sie snem i czlowiek budzi sie. Przechodzac, na przyklad, ze stanu (2) do stanu (3). I teraz nazywa on stan (3) slowem "jawa", a stan (2) slowem "sen". To jednak tylko slowa, a nie wiedza doswiadczalna.

wuj napisał:
Skoro ja istnieje, to COS istniec musi.
Wuk napisał:
Jesteś niepoprawnym marzycielem.

wuj napisał:
Twierdzisz wiec, ze zdanie "cos istnieje" jest zdaniem falszywym?
Wuk napisał:
"Nic nie istnieje.
A nawet gdyby i coś istniało, nic o tym nie wiemy.
A nawet gdybyśby i wiedzieli, nic nie moglibyśmy tego zakomunikować."

Czysty personalizm. Nieprawdaż?

Z personalizmem nie ma to nic wspolnego (patrz pierwszy cytat z powyzszej wymiany zdan). Natomiast z kontekstu (patrz powyzsza wymiana zdan) wynika, ze jest to wazny element twojej filozofii.

wuj napisał:
idealistyczne (personalistyczne, bo tylko ono mnie interesuje, inne idealizmy mi wisza i powiewaja) wyjasnienie snu jest dokladnie takie samo, jak naukowe, bez zadnych metafizycznych doczepianek spod znaku materializmu.
Wuk napisał:
w jaki sposób niezmienna substancjalna świadomość przestaje istnieć w trakcie snu?

Kto tu mowi o jakims przestawaniu istnienia w czasie snu? :shock:

Wyjasnienie snu jest w personalizmie naukowe, bowiem kazde wyjasnienie naukowe jest po prostu opisem zwiazkow przyczynowo-skutkowych pomiedzy doznaniami. Wyjasniajac zjawiskach zmyslowe, personalizm ogranicza sie do omawiania zwiazkow przyczynowo-skutkowych ("praw przyrody"). Personalizm nie spekuluje na temat technologii, za pomoca ktorej zbudowany jest swiat zjawisk zmyslowych. Personalizmowi jest ona obojetna, a i tak wiadomo, ze nie sposob do niej dotrzec. Jedyne, co mozna tu powiedziec, to jest to, co mowi o tym nauka. Wiecej powiedziec sie na ten temat nie da i wiecej powiedziec na ten temat nie potrzeba.


____________________________________
Wuk napisał:
Nie wiem, czy w tym momencie kpisz ze mnie, czy kłamiesz?

Wuku, prosze cie po raz kolejny: jesli musisz podpierac swoje argumenty obrazliwymi odzywkami, to wstan od komputera, zrob sobie kawe, zastanow sie troche, i wroc do pisania dopiero wtedy, gdy twoje argumenty stana sie na tyle silne, ze nie beda potrzebowaly takich podporek. Tu jest SFINIA, Wuku, a nie pyskownia. Jesli masz watpliwosci w tej kwestii, to zajrzyj do Regulaminu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:47, 03 Paź 2006    Temat postu:

To jest taki sobie wstępik...
Postanowiłem coś napisać w tym wątku, bo Wuk sobie poszedł, więc może się nie wtrąci. Niestety, ze wszystkich tu piszących, teksty Wuka są dla mnie najmniej strawne – zwykle nie potrafię w ogóle wyłowić o co mu chodzi, mam wrażenie totalnego chaosu myślowego i emocjonalnego, zaś wypowiedzi, mimo że okraszone cytatami i erudycją, odbieram jako w większości nie na temat. Może to jednak moja wina, że nie "łapię".


A to jest po wstępie
Pozwolę sobie jednak napisać kilka myśli zrodzonych z ogólnej refleksji nad kwestiami tu poruszonymi.
Zacznijmy od zmysłów. Zgadzam się z Wujem, że od świadectwa zmysłów daleko jest do stwierdzenia co "istnieje realnie". Przy czym wg mnie "istnieje realnie" oznacza wg mnie coś jako tako trwałego, stałego w jakimś sensie, możliwego do określenia przynajmniej w jakimś tam stopniu. Taka trwałość w odniesieniu do efektów wrażeń zmysłowych jest trudna do osiągnięcia.

Jak to działa?
Zmysły produkują jakieś wrażenia - np. wrażenie światła i ciepła w gorący dzień. Łącząc te wrażenia powołujemy w naszej świadomości byt - Słońce. Ponieważ te wrażenia się powtarzają i zwykle w podobny sposób, to zaczynamy wierzyć, że Słońce ISTNIEJE.
To "istnieje" jest w istocie niczym innym, tylko WIARĄ w ciągłość wrażeń i wiarą w to, że za tymi wrażeniami kryje się jakaś WSPÓLNA, niezależna od samych wrażeń PRZYCZYNA.
To jest jednak wiara, a nie pewność, bo mamy statystykę owych wrażeń ze skończonej ilości przypadków. Innym z powodów jest fakt, że można podać przykłady, w których skonfrontowanie wrażeń różnych zmysłów daje sprzeczne wnioski - np. fatamorgana daje wrażenia wzrokowe, ale za tymi wrażeniami nie idą świadectwa pozostałych zmysłów - np. dotyku, węchu itp.
Podobnie jest z bólami fantomowymi (odczuwanymi w pustymi miejscu pozostałym po uciętej kończynie). Jeszcze więcej wątpliwości co do przyczyn bezpośrednich wrażeń zmysłów daje nauka - np. bliższa analiza ruchu ciał niebieskich skłania do wniosku, że obserwowany ruch słońca na sklepieniu niebieskim ma inna przyczynę niż rzeczywiste przesuwanie się jakiegoś jasnego obiektu nad Ziemią. Podobnie odczucie kamienia jak czegoś niemożliwego do przeniknięcia okazuje się po bliższej analizie złudne - np. promienie gamma są w stanie przelecieć na drugą stronę kamiennej ściany. Łatwo stąd wyciągnąć wniosek, że nawet w odniesieniu do wrażeń mocno w naszym życiu ugruntowanych mamy prawo wątpić w ich absolutną trwałość.

Podsumowując 1
Fakt, że świadectwa zmysłów nie są spójne i trwałe skłania do wniosku, że „istnienie” obiektów tego świata jest czymś znacznie bardziej skomplikowanym, niż by na to wskazywała prosta intuicja. I chyba nawet duża stałość i spójność tych doznań nie świadczy ostatecznie, że ta stałość będzie trwać w nieskończoność. Możemy jednak w to „wierzyć”. Jeśli ta wiara jest nam do czegoś potrzebna.

Teraz trochę o wiedzy
Ja sam nie lubię za bardzo słowa „wiedza”. Kojarzy mi się ono z ludźmi, którzy „wiedzą lepiej” (i zwykle są oporni na wszelkie próby polemiki z tą ich „wiedzą”, a dodatkowo chętnie ową „wiedzę” narzucają innym). Ale to oczywiście trochę dygresja, bo można zadać sobie pytanie, czy wiedza rozumiana jako „twierdzenia bezsporne, nie do obalenia” nie jest sensownym pojęciem.
Ja mam tu jednak wątpliwości, a przynajmniej poczucie pewnej względności. Bo na początek kandydatem do wiedzy będą zapewne twierdzenia logiki i matematyki. One są prawdziwe z definicji, więc nie sposób ich podważać. Tylko, że co to za „wiedza”?... Wg mnie kategorie matematyczne tworzą raczej JĘZYK, protokół informacyjny, którym później będzie można sensownie określać to, co ukażą nam zmysły. I niewiele więcej. Same z siebie te zasady nie znaczą nic, bo nic za nimi „nie stoi”; tym bardziej, że jak stwierdził genialny logik Kurt Godel – żadna teoria nie jest w stanie dowieść własnej prawdziwości, a nawet największy zestaw teorii wzajemnie się wspierających, można po prostu uznać za jedną zbiorczą teorię...
Z założeń matematyki (jeśli jednak uznamy je za jakąś wiedzę) wynika pewna wiedza wtórna – twierdzenia dające się z założeń udowodnić. Łącznie z analizą, która dopasowuje owe dane do danych zmysłowych i podobnych (czyli odczuwanych jako coś niezależnego od samej matematyki i logiki) dostaniemy tu jeszcze jeden rodzaj „wiedzy o świecie”. Jest nim MODEL (dobrze jeśli matematyczny), czyli przełożenie tego co doznajemy na w miarę określone procedury rozumowania (do modelu dołóżmy jeszcze jako wiedzę same dane zmysłowe ów model weryfikujące). To wszystko jest jakąś formą „wiedzy”. Ale chyba już innej natury, mniej bezspornej, bo znane nam modele nie są doskonałe – jedne rzeczy ujmują dobrze, w innych się rozmywają z danymi zewnętrznymi. Jednak pamiętając o konieczności uwzględniania ograniczeń naszych modeli, możemy uznać, że są one jakoś skuteczne i ogólnie „wnoszą” jakąś jakość do systemu rozumienia rzeczywistości.
Jest jeszcze jeden rodzaj wiedzy – kartezjuszowskie „cogito, ergo sum” (bliskie z resztą podstawom wuizmu). Tutaj też trudno się spierać z faktem, że jeśli odczuwana jest spójność wrażeń zmysłowych i ich analizy myślowej, to jakieś ważne COŚ musi się za tym kryć. To COŚ, to JA. W końcu taka analiza nie wydaje się być możliwa w absolutnej pustce. Ale co właściwie „stoi” za samymi danymi zmysłowymi? I za Ja? – tu pewności nie mamy – może być to ta sama przyczyna, która stoi za analizą tych danych, może być to coś oddzielnego. Ale jak bardzo oddzielnego? Na pewno nie zupełnie – wszak mamy w tym układzie komunikację, ale jaka jest więc natura tej oddzielności, albo odwrotnie – tej łączności?

Względność wiary i wiedzy
Wg mnie wiedza i wiara, to w dużym stopniu pojęcia względne. Ustalając pewne aksjomaty, możemy przesuwać linię pomiędzy wiarą, a wiedzą – np. większość ugruntowanych twierdzeń matematycznych wydaje się być wiedzą, jednak jak traktować definicje wielkości fizycznych? – z jednej strony – jako definicje wchodzą nam one w zakres wiedzy pewnej. Jednak niejednokrotnie definicje są zmieniane, ponieważ stare koncepcje okazują się niespójne z nowymi zależnościami między elementami teorii. Np. kiedyś pewnikiem astronomii była „sfera niebieska”. Wtedy nie dawało się jeszcze wykryć ruchów gwiazd. Udoskonalenie metod pomiarowych spowodowało zmianę całego modelu – wiemy, że położenie względne gwiazd ulega zmianie, a nowym modelem jest kosmos z przestrzenią rozciągającą się jednakowo we wszystkie strony i w miarę jednorodną. Model się zmienił, bo wykryto ruchy gwiazd, początkowo nieobserwowalne (bo niemożliwe do uchwycenia bez precyzyjnych przyrządów). Podobnie teoria względności Einsteina zmieniła naszą „wiedzę” o tym, czym jest czas i przestrzeń. Być może więc nie ma więc stuprocentowo precyzyjnego rozdziału na wiedzę, wiarę, hipotezy, przypuszczenia. Przynajmniej w nauce.

A w religii?...
Wbrew pozorom sprawa wydaje mi się tu dość podobna. Bo nasze religijne „wiary” też się zmieniają – wraz z naszym dojrzewaniem, wzrastaniem w rozumieniu świata zaczynamy inaczej postrzegać samych siebie, nasz związek ze światem, czy samo pojęcie Boga. Wiary 10latka, 40latka i 70latka są różne – nawet jeśli należą one do tej samej grupy wyznaniowej i deklarują te same wartości. Wydaje mi się, że w przypadku wiary religijnej też można mówić o formie „modelu”, który jakoś tę wiarę umiejscawia w umyśle. Czasem lepiej, czasem gorzej; spójniej, lub bardziej chaotycznie. I też w owej „wierze” jest zawarty element wiedzy – chociażby w formie procedur logicznych zaadaptowanych z odruchów utworzonych na potrzeby analizy danych zmysłowych.

A na koniec bardziej od siebie.
Dla mnie wiedza i wiara właściwie stanowią pewnego rodzaju jedność. Nie widzę tu wyraźnej różnicy; jest za to odmienny punkt wyjścia, spojrzenia.
Pewnego rodzaju wspólnota tych pojęć wynika to z faktu, że wszystko w co wierzę jest przez mnie akceptowane – raczej nie muszę wierzyć „na siłę”. Wiara stanowi pewnego rodzaju wzmocnienie wiedzy na temat świata, a wiedza gdzieś ma w swoich korzeniach wiarę, że warto było zaczynać rozumowanie o rzeczywistości od tego właśnie punktu, od tych właśnie założeń. Gdzie jest granica?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:47, 04 Paź 2006    Temat postu:

W sumie zgadzam sie z tym, co napisales, Michale.

Jesli zas o szczegoly chodzi, to zwrocilbym uwage na to, ze slowo "wiedza" jest w gruncie rzeczy predykatem. Czyli czyms, co domaga sie dookreslenia. Kiedy mowimy z sensem "wiem, ze X", mamy na mysli "potrafie uzasadnic prawidlowosc X w rozumowaniu opierajacym sie na zbiorze zalozen Z". Dookresleniem jest tu wlasnie ow zbior zalozen Z, zwykle podawany w domysle. Tylko niekiedy mowic sie, na przyklad, wiedza naukowa, wiedza matematyczna, wiedza teologiczna, wiedza prawnicza; prawidlowe znaczenie slowa "wiedza" (czyli argument predykatu, zbior Z) wynika zwykle z kontekstu wypowiedzi.

Przejdzmy teraz do kwestii roznicy pomiedzy wiedza a wiara. Sa to dwa rozne aspekty. O pierwszym z nich wspomniales: nasza wiedza naukowa i w ogole wiedza praktyczna maja charakter statystyczny i dlatego opieraja sie na zaufaniu w adekwatnosc warunkow doswiadczenia do wyciaganych wnioskow. Klasycznym przykladem jest zdanie "jutro wzejdzie Slonce". Wierzymy, ze jest ono prawdziwe, bo na podstawie naszego doswiadczenia traktujemy wiedze bedaca wnioskiem z aktualnie znanego nam modelu fizycznego wszechsiwata jako wiedze produkujaca przewidywania zgodne z doswiadczeniem. Naturalnie, w modelu prowadzacym do wniosku "jutro wzejdzie Slonce" moze kryc sie blad (np. model moze ignorowac istotny fakt, ze dzis w nocy [link widoczny dla zalogowanych] przerobia Slonce na papier podaniowy). Co jednak nie zmieni faktu, ze W RAMACH OWEGO MODELU bledny w praktyce wniosek reprezentowal calkowicie prawidlowa wiedze.

Drugi aspekt rozniacy wiedze od wiary dotyczy interpretacji i zastosowania wiedzy. Jesli opieramy sie wnioskach z wspolnych doswiadczen, ktore to wnioski zostaly uzyskane przy wspolnie przyjetych zalozeniach, wtedy mowimy o takich wnioskach miedzy soba po prostu "wiedza". Nie znaczy to jednak, ze ta wspolna nam wiedza jest przez nas tak samo uzywana w zyciu. Panowie A i B moga tak samo wiedziec, ze podanie nielubianemu przez nich panu C arszeniku w herbacie doprowadzi pana C do tak zwanego zejscia. Pan B arszeniku nie poda, bo jego zdaniem konsekwencje takiego zabiegu sa be. Pan A arszenik poda, bo jego zdaniem usuniecie pana C z grona zywych jest zabiegiem arcyslusznym.

Wiedza i wiara stanowia wiec niewatpliwie jednosc. Mimo to mozna je zupelnie wyraznie od siebie oddzielic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:50, 11 Paź 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Wiedza i wiara stanowia wiec niewatpliwie jednosc. Mimo to mozna je zupelnie wyraznie od siebie oddzielic.


Zgadzam sie co do poprzednich Twoich uwag.
Natomiast na koniec sformułowałeś właśnie tę ciekawą myśl i chciałem ją nieco rozwinąć. Odejdę jednak nieco przy tym od głównego pytania wątku, a przejdę do spraw bardziej ogólnych.

Bo wydaje mi się, ze ogólnie myslenie polega właśnie na umiętności polaryzacji poglądów z jednej strony, a z drugiej tworzenia nowych ujęć i powiazań dla spolaryzowanych pojęć (taka teza-antyteza-synteza). To jest tworzenie PRZESTRZENI dla umysłu. I tworząc tę przestrzeń w ogóle nie mamy gwarancji, że dobrze się ona dopasuje do tego co doznajemy. Ale innego wyjścia nie mamy - musimy próbować, bo trudno jest o inną drogę. W końcu alternatywą jest pustka, chaos, brak bytu w ogóle.
Dla mnie ta dychotomia kojarzy się nieco z chodzeniem - mamy dwie nogi, przenosimy ciężar raz na jedną z nich, raz na drugą i przestrzeń wygospodarowana przez jedną nogę jest rozwijana, a jednocześnie korygowana (chronienie przed upadkiem) przez drugą. Na przemian działając więc czymś co jest pewną stałością (odpowiednik wiary) i zmiennością, interpretacją (tworząca sie wiedza), jesteśmy w stanie podążać naprzód - cos dostrzegamy; mamy wiec szansę uznać, że nasze spostrzeżenia coś znaczą, są jakoś "słuszne"; możemy w to zacząć wierzyć; później przychodzi czas na weryfikację, na łączenie owej wiary (założeń, koncepcji) z całą resztą, która gdzieś tam w nas tkwi. Gdy ta weryfikacja jako tako się uda, uzyskamy wiedzę - być może ograniczoną, ale zawsze. I znów pojawiają się pytania, znów trzeba dodać jakieś założenia, które rozszerzą nasz horyzont myśli - znowu trzebaby w coś "uwierzyć" - choćby na chwilę, w jakimś tam zakresie.

No i jeszcze jedno pytanie: A gdzie tu "prawda"?
W pewnym sensie już przejście owej weryfikacji zapewnia nam jakiś poziom prawdy. Ale to dopiero pierwszy etap. Gdy rozwiniemy się w rozumieniu tego co sami stworzyliśmy, przyjdzie czas na kolejne etapy.
Więcej "prawdy", prawdy "absolutnej" niekoniecznie powinniśmy się spodziewać. Przynajmniej na tych, poczatkowych, etapach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 8:41, 13 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:35, 12 Paź 2006    Temat postu:

Coz, z prawda jest tak, jak z wiedza i wiara :D

Jesli mowimy o predykacie prawdy (prawda jako wlasnosc bycia elementem predykatu wiedzy), wtedy prawda jest tam, gdzie jest i wiedza - czyli tam, gdzie definiuje te prawde i wiedze dookreslenie zmieniajace predykat w konkret. Pojawia sie przy tym element wiary, rzecz jasna. Pojawia sie tak, jak przy kazdej wiedzy, bowiem kazda wiedza ma - jak powiedzielismy - charakter statystyczny.

A jesli mowimy o prawdzie absolutnej, to natychmiast pojawia sie wiara w drugim znaczeniu, tym od panow A, B i C. Bo zaczynamy sie odnosic do naszej interpretacji: zaczynamy wyobrazac sobie, jak to, co poznajemy, ma sie do tego, co jest "na prawde". Do rzeczywistosci absolutnej. I tu jestesmy zdani zupelnie na nasza intuicje. Na nasza wiare...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:56, 13 Paź 2006    Temat postu:

To może jeszcze jedna sprawa; bo chyba wątek byłby niepełny gdyby się nią, choćby pobieżnie nie zająć: A wiara w Boga?
Wg mnie ten rodzaj wiary zajmuje szczególne miejsce. Bo ile owe wiary dotyczące opisu rzeczywistości nie są specjalnie chronione, to z wiarą w Boga jest inaczej. Wiara w Boga pełni zupełnie inną funkcję, niż wiara w to, że aktualne teorie naukowe zbliżają sie do poprawnego opisu rzeczywistości, czy też że jest sens używać formalizmu tensorowego do opisu pola grawitacyjnego. Wiara w Boga jest wg mnie domknięciem (termin wziety z matematyki, więc przepraszam nie matematyków, jeśli nie do końca go rozumieją) zbioru wszystkich sensownych pytań dotyczących świata i mnie samego. Wiara w Boga daje usytuowanie temu podstawowemu pytaniu (które zapewne wcześniej czy później będzie zadane): czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
Bo wierzyć można w różne rzeczy - swoje wiary można dowolnie sytuować na osi mającej z jednej strony relatywizm, a z drugiej niemodyfikowalny konkret. Tylko, że gdziekolwiek na tej osi się usadowimy, zawsze będziemy mieli wątpliwość czy to jest słuszne, czy nie powinienem zacząć od zupełnie innych przesłanek (innych "małych" wiar). Wiara w Boga daje nam nadzieję, ze jednak sens w tym jest i że podążając w rozumieniu świata nie staniemy w pewnym momencie nad przepaścią. Wg mnie jest to bardzo ważne, bo być może odrzucając wiarę w Boga, tę przepaść sensu poznania i rozwoju (sami sobie, "na własne życzenie") wyprodukujemy. Dlatego uważam, że w Boga po prostu WARTO wierzyć - warto zacząć od przestrzeni intelektualnej, w której sens i przyszłości istnieją Z ZAłOżENIA. Warto, nawet jeśli nie widać po temu innych powodów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 9:44, 14 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 9:52, 13 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
podstawowemu pytaniu [...]: czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:17, 14 Paź 2006    Temat postu:

Pipokze, czy mowiac "42" bierzesz udzial w dyskusji, czy dodajesz dowcipne skojarzenie do literatury? W pierwszym przypadku prosze o rozwiniecie twojej mysli do postaci w miare jednoznacznej. Drugi przypadek jest defaultowy (brak twojego komentarza bedzie oznaczal, ze to mial byc dowcip pozbawiony merytorycznego podtekstu).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:26, 14 Paź 2006    Temat postu:

Tak, zgadzam sie, ze wiara w Boga domyka calosc swiatopogladu. Mysle jednak, ze nie tylko nadaje mu sens (tego mozna dokonac zapewne na pare innych sposobow), lecz przede wszystkim nadaje mu sens i domkniecie w taki sposob, ze uzyskuje sie w efekcie poglad na swiat calkowicie spojny zarowno z obserwacjami zmyslowymi jak i z odczuciami wewnetrznymi czlowieka. W ten sposob wszystkie doznania zamykaja sie w jedna calosc. W sumie wniosek jest ten sam, co twoj - w Boga warto wierzyc, warto wiele bardziej wierzyc niz w alternatywne propozycje.

Byc moze zreszta i rozumowanie jest to samo :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 9:14, 15 Paź 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Pipokze, czy mowiac "42" bierzesz udzial w dyskusji, czy dodajesz dowcipne skojarzenie do literatury?
1. Czy jest ktoś, kto wie, skąd wziąłem odpowiedź "42", ale nie rozumie dlaczego jest to odpowiednia odpowiedź na Wielkie Pytania o Sens Życia, Wszechświata i w Ogóle Wszystkiego? Czy ktoś prócz wujka nie zrozumiał i tak jak on uważa, że "domyślnie taka odpowiedź to wyłącznie dowcip pozbawiony merytorycznego podtekstu"?
2. Dlaczego wuj zbój cały swój list napisał na czerwono?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:18, 16 Paź 2006    Temat postu:

Ja wiem, skad wiales odpowiedz 42 i nie rozumiem, dlaczego jest to odpowiednia odpowiedz na (itd). Dlatego prosze cie o wyjasnienie.

List napisalem na czerwono, bo bylo to pytanie moderatora w kwestii formalnej.

Do jutra!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 6:21, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
podstawowemu pytaniu [...]: czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
pipokze napisał:
[link widoczny dla zalogowanych]
wujzboj napisał:
Ja wiem, skad wiales odpowiedz 42 i nie rozumiem, dlaczego jest to odpowiednia odpowiedz na (itd).
Douglas Adams, Autostopem przez Galaktykę napisał:
- Czterdzieści dwa! - wrzasnął Loonquawl. To wszystko, co masz do powiedzenia po siedmiu i pół miliona lat?!
- Sprawdziłem to bardzo dokładnie - odrzekł komputer - i bez wątpienia to właśnie jest odpowiedź. Wydaje mi się, szczerze mówiąc, że problem polega na tym, że wy nigdy nie znaliście naprawdę pytania.
- Ale to jest Wielkie Pytanie! Ostateczne pytanie o Życie, Wszechświat i Wszystko! - jęknął Loonquawl.
- Owszem - zgodził się Głęboka Myśl tonem kogoś, kto pogodnie znosi głupców - ale jak ono dokładnie brzmi?
Dwaj mężczyźni gapili się na komputer, a potem na siebie w pełnym osłupienia milczeniu.
- No, wiesz, to po prostu Wszystko... Wszystko... rzekł słabym głosem Phouchg.
- No właśnie! - stwierdził Głęboka Myśl. - A więc gdy dowiecie się, jakie jest właściwe pytanie, będziecie wiedzieli, co oznacza odpowiedź.
Michałowe "Czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?" jest zdaniem poprawnym gramatycznie. Mówi o jakimś "wszystkim" i jakimś "sensie", który nie wiadomo, co w tym zdaniu oznacza. I to właściwie wszystko, co można z niego wyczytać. Jakie pytanie - taka odpowiedź.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:33, 16 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
]Michałowe "Czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?" jest zdaniem poprawnym gramatycznie. Mówi o jakimś "wszystkim" i jakimś "sensie", który nie wiadomo, co w tym zdaniu oznacza. I to właściwie wszystko, co można z niego wyczytać. Jakie pytanie - taka odpowiedź.


Wuj niedawno wyciągnął ładne określenie "predykat". Predykat z natury jest niedookreślony. To nie oznacza jednak, że jego użycie nie ma sensu. Umysł ludzki ma ciekawą właściwość pozostawiania w oscylacji pomiędzy dwoma skrajnościami pełnym konkretem i kompletną abstrakcją. Co prawda jednym to wychodzi lepiej, a innym gorzej, ale ogólnie myślenie polega na zagospodarowywaniu przestrzeni rozpiętej z jednej strony przez konkrety i definicje, a z drugiej zapełnionej ich domknięciami - czyli tym wszystkim co da się pomiędzy te konkrety i definicje włożyć. Oczywiście można zignorować moje zaproszenie do pewnej ekstrapolacji, pociągnięcia słów "wszystko" i "jakiś sens". Można zażądać ścisłego konkretu, co oznacza dla coś w rodzaju: "ja za tobą w to bagienko niejasności i bezkonkretu nie wejdę". Można.
Ale może ktoś ma ochotę na tę przechadzkę intelektualną sie wybrać, może potrafi w tym coś odnaleźć i będzie miał z tego jakiś fun. Jego wybór. Zdaję sobie sprawę, że takie zdanie to, z pewnego punktu widzenia, może być jakiś filozoficzny hardcore (lub inaczej patrząc - kicz, grafomania). Ale skoro są specjalne wczasy dla survivalowców i turystyczne loty w kosmos, to chyba mogą być i w filozofii pytania graniczące z barierą sensowności użycia języka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 9:52, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
Michałowe "Czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?" jest zdaniem poprawnym gramatycznie. Mówi o jakimś "wszystkim" i jakimś "sensie", który nie wiadomo, co w tym zdaniu oznacza. I to właściwie wszystko, co można z niego wyczytać. Jakie pytanie - taka odpowiedź.
Wuj niedawno wyciągnął ładne określenie "predykat". Predykat z natury jest niedookreślony. To nie oznacza jednak, że jego użycie nie ma sensu. Umysł ludzki ma ciekawą właściwość pozostawiania w oscylacji pomiędzy dwoma skrajnościami pełnym konkretem i kompletną abstrakcją. Co prawda jednym to wychodzi lepiej, a innym gorzej, ale ogólnie myślenie polega na zagospodarowywaniu przestrzeni rozpiętej z jednej strony przez konkrety i definicje, a z drugiej zapełnionej ich domknięciami - czyli tym wszystkim co da się pomiędzy te konkrety i definicje włożyć. Oczywiście można zignorować moje zaproszenie do pewnej ekstrapolacji, pociągnięcia słów "wszystko" i "jakiś sens". Można zażądać ścisłego konkretu, co oznacza dla coś w rodzaju: "ja za tobą w to bagienko niejasności i bez konkretu nie wejdę". Można.
Ale może ktoś ma ochotę na tę przechadzkę intelektualną sie wybrać, może potrafi w tym coś odnaleźć i będzie miał z tego jakiś fun. Jego wybór. Zdaję sobie sprawę, że takie zdanie to, z pewnego punktu widzenia, może być jakiś filozoficzny hardcore (lub inaczej patrząc - kicz, grafomania). Ale skoro są specjalne wczasy dla survivalowców i turystyczne loty w kosmos, to chyba mogą być i w filozofii pytania graniczące z barierą sensowności użycia języka.
Dużo, dużo słów, mądrze brzmiących. I nadal nie wiadomo, co oznacza pytanie "o sens wszystkiego". Autor napisał różności o predykatach, oscylacjach, ekstrapolacjach i hardcore'ach, po czym dał nogę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:21, 16 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
Autor napisał różności o predykatach, oscylacjach, ekstrapolacjach i hardcore'ach, po czym dał nogę?


Można i tak interpretować treść mojego posta. Ale mam nadzieję, że dla dużej części pozostałych osób będzie on zrozumiały. W końcu do porozumienia niezbędna jest chęć i zaangażowanie obu stron. Choć rozumiem, że materia sprawy łatwą nie jest i pewnie nie każdy "załapie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:29, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
Autor napisał różności o predykatach, oscylacjach, ekstrapolacjach i hardcore'ach, po czym dał nogę?
Można i tak interpretować treść mojego posta. Ale mam nadzieję, że dla dużej części pozostałych osób będzie on zrozumiały. W końcu do porozumienia niezbędna jest chęć i zaangażowanie obu stron.
Chęć do zrozumienia to ja mam. To ty nie chcesz wyjaśnić, co znaczy twoje pytanie. Czyżby nic nie znaczyło, za to dobrze, "filozoficznie" wyglądało?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:49, 16 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
To ty nie chcesz wyjaśnić, co znaczy twoje pytanie.

Nie bardzo wiem co jeszcze powinienem wyjasnić. Jak czytam post po raz drugi, to wydaje mi sie dość jasny. Spróbuj sformułować co wg Ciebie jest tu niejasne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 10:58, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Nie bardzo wiem co jeszcze powinienem wyjasnić. Jak czytam post po raz drugi, to wydaje mi sie dość jasny. Spróbuj sformułować co wg Ciebie jest tu niejasne.
Pytanie "Czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?" jest zdaniem poprawnym gramatycznie. Mówi o jakimś "wszystkim" i jakimś "sensie", który nie wiadomo, co w tym zdaniu oznacza. I tylko tyle wiadomo. Pytam cię, co oznacza twoje pytanie, o co pytasz? Co to jest w nim "wszystko"? Wszechświat? Co w nim oznacza fraza "(to) ma sens"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:28, 16 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
Pytam cię, co oznacza twoje pytanie, o co pytasz? Co to jest w nim "wszystko"? Wszechświat? Co w nim oznacza fraza "(to) ma sens"?


Pytam w odniesieniu do pytającego - do siebie. Moje pytanie można by przeformułować następująco: czy po dojściu z rozwiązaniami i kolejnymi pytaniami odpowiednio daleko, czy jeszcze będę chciał istnieć, myśleć, rozumieć cokolwiek?
Bo może, po osiągnięciu odpowiednio zaawansowanej "mądrości", uznam, że w ogóle nie było warto - żyć, działać, przetwarzać dane. Być może dotrę do przepaści logiki i sensu myslenia i odczuwania?...
Być może ta zdobyta pracowicie mądrość okaże się desttrukcyjna, samoniszcząca, albo przynajmniej tak dalece relatywna, że nie do zaakceptowania dla osoby, który się uważa za coś konkretnego, za coś co posiada realną WARTOść?
Bo może wtedy powiem sobie po prostu NIE WARTO BYłO, bo wszystko to jest tylku ułudą, marnością, chaosem?...
Być może sam będę zmuszony w jakiś sposób zanegować siebie i swoje odczucia? - np. tylko z tego powodu, że od człowieczeństwo, sposób postrzegania rzeczywistości przez człowieka jest początku pomysłem "wadliwym"?....
Jeśli uwierzę, że jednak w tym "wszystkim" jest sens, to ustawi mnie - jako osobę - na zupełnie innej pozycji. Przynajmniej wobec samego siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 13:12, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
Pytam cię, co oznacza twoje pytanie, o co pytasz? Co to jest w nim "wszystko"? Wszechświat? Co w nim oznacza fraza "(to) ma sens"?
Pytam w odniesieniu do pytającego - do siebie. Moje pytanie można by przeformułować następująco: czy po dojściu z rozwiązaniami i kolejnymi pytaniami odpowiednio daleko, czy jeszcze będę chciał istnieć, myśleć, rozumieć cokolwiek?
Aha, czyli twoje pytanie brzmiące
Michał Dyszyński napisał:
podstawowemu pytaniu [...]: czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
oznacza tak naprawdę:
Michał Dyszyński napisał:
Czy kiedyś nie przestanie mi się chcieć cokolwiek myśleć, robić?
Ale co twoje wątpliwości wobec tego, jakich uczuć będziesz doznawał w przyszłości mają wspólnego ze słowem "sens"?

Michał Dyszyński napisał:
Bo może, po osiągnięciu odpowiednio zaawansowanej "mądrości", uznam, że w ogóle nie było warto - żyć, działać, przetwarzać dane.
Co znaczy "nie było warto żyć"? Ocenę czemukolwiek wystawić, wartość przypisać możesz tylko z wnętrza życia. "Nie warto było żyć" to fraza bezsensowna, sensowne jest co najwyżej "czy warto nadal żyć".

Michał Dyszyński napisał:
Bo może wtedy powiem sobie po prostu NIE WARTO BYłO, bo wszystko to jest tylku ułudą, marnością, chaosem?...
Nie warto było żyć??? A ty się - że tak kolokwialnie zapytam - na świat prosiłeś? Decydowałeś o tym, żebyś mógł z zewnątrz ocenić, czy warto było zaistnieć? Twoje niejasne wątpliwości, Michale, przede wszystkim opierają się na fałszu, na przyjęciu za możliwą sytuacji, która jest niemożliwa. Nie ma żadnego sensu pytanie "czy warto było (za)istnieć?".

Rozumiem, że pisząc
Michał Dyszyński napisał:
podstawowemu pytaniu [...]: czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
miałeś na myśli:
Michał Dyszyński napisał:
Czy moje życie, Wszechświat i to wszystko ma sens?
Dlatego nadal pytam cię, co znaczy w tym pytaniu "MA SENS"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:54, 16 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
nadal pytam cię, co znaczy w tym pytaniu "MA SENS"?


Jeszcze raz tłumaczę.
Słowo "sens" rozumiem tu jako zaakceptowanie w kontekście mojego OSOBISTEGO systemu wartości. Tak jak to będę w stanie odczuć, gdy wątpliwości się wyjaśnią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:54, 16 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
nadal pytam cię, co znaczy w tym pytaniu "MA SENS"?
Słowo "sens" rozumiem tu jako zaakceptowanie w kontekście mojego OSOBISTEGO systemu wartości. Tak jak to będę w stanie odczuć, gdy wątpliwości się wyjaśnią.
"To ma sens" oznacza tutaj "to ma dla mnie pewną wartość"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:54, 17 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
nadal pytam cię, co znaczy w tym pytaniu "MA SENS"?
Słowo "sens" rozumiem tu jako zaakceptowanie w kontekście mojego OSOBISTEGO systemu wartości. Tak jak to będę w stanie odczuć, gdy wątpliwości się wyjaśnią.
"To ma sens" oznacza tutaj "to ma dla mnie pewną wartość"?


Można to tak ująć. Choć sprawa nie jest prosta, bo za chwilę można sie spytać o tą "wartość", a wtedy - dla jej wyjaśnienia - pewnie ktoś użyje pojęcia "sensu". Niestety w odniesieniu do osobowych odczuć nie dysponujemy wystarczająco dobrym językiem. W końcu każdy ma WłASNE odczucia i możemy tylko domniemywać, że inni odczuwają podobnie. Można też dogadywać sie pośrednio przez porównywanie rzeczy, które są jako tako wspolne. Więcej napisałem o tym w wątku o "czy skuteczność sądów świadczy o prawdzie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 10:11, 17 Paź 2006    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
pipokze napisał:
"To ma sens" oznacza tutaj "to ma dla mnie pewną wartość"?
Można to tak ująć.
W takim razie w ogóle nie rozumiem twoich wątpliwości. Rozpisujesz się o problemie, który w ogóle nie istnieje.
Michał Dyszyński napisał:
Wiara w Boga jest wg mnie domknięciem [...] zbioru wszystkich sensownych pytań (tutaj słowo sens występuje zapewne w innym znaczeniu - przyp.pipokze) dotyczących świata i mnie samego. Wiara w Boga daje usytuowanie temu podstawowemu pytaniu[...]: czy to wszystko w ogóle ma jakiś sens?
[...]
Wiara w Boga daje nam nadzieję, ze jednak sens w tym jest
Powyższe oznacza więc
Michał Dyszyński napisał:
Wiara w Boga daje usytuowanie temu podstawowemu pytaniu[...]: czy to wszystko w ogóle ma DLA MNIE jakąś WARTOŚĆ?
[...]
Wiara w Boga daje mi nadzieję, ze jednak DLA MNIE "to wszystko" ma jakąś WARTOŚĆ
Jak widać, twój problem jest urojony. Bo o tym, czy i jaką wartość DLA CIEBIE ma "to" decydujesz TY sam, i tylko TY. Istnienie Boga nie ma nic do rzeczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:22, 17 Paź 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
...o tym, czy i jaką wartość DLA CIEBIE ma "to" decydujesz TY sam, i tylko TY. Istnienie Boga nie ma nic do rzeczy.


Niekoniecznie. Gdybym siebie znał w pełni, gdybym miał absolutną kontrolę nad wszystkim co mnie tworzy, to miałbyś rację. Jednak - niestety - tak nie jest. W rzeczywistości muszę więc rozważać również wariant, w którym mój byt w ogóle jest "wadliwy".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin