Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W poszukiwaniu minimalnych założeń
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:39, 04 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Załóżmy że sądzę że jestem swoją świadomością pewną że podejmuje decyzje, czyli że ja = ego uważające że podejmuje decyzje, które tak naprawdę zachodzą na poziomie podświadomym i ego ma tylko złudzenie kontroli.

Problem z tym modelem, z tym ja = ego jest taki, że ujmuje wszystko rozumowaniem konceptualnym, deterministycznym. W ten sposób, niejawnie, sugeruje się rozwiązanie w stylu: wskaż element X, który wyseparowany z reszty czynników, stanie się odpowiedzialnym za decyzję. Chcemy mieć niejako "szefa", może "menedżera" odpowiedzialnego, który bierze na siebie całość tego, co się stało (z wyborem), choć w istocie na efekt pracuje cały zespół, choć w rzeczywistości szef i tak nie jest w stanie w pełni kontrolować tego, jak pracują jego ludzie. Jak coś "dupnie", to szefa ścigają, choć w gruncie rzeczy problem powstał w wyniku tego, że jakiś gostek zapił poprzedniego dnia i coś kluczowego nie przypilnował. Szef bardzo sie starał, właściwie to nie jest winny, ale od formalnie odpowiada.
Oczekiwanie, że element taki istnieje (czyli jest separowalny od reszty) wcale nie jest wymagane, aby wolność woli działała. Wolność woli (w tym moim ujęciu) oznacza bowiem, że OSTATECZNIE DA SIĘ PRZYPISAĆ DECYZJĘ DO OSOBY, że da się zidentyfikować ją jako "moja". To nie wymaga nawet aktywności, może decyzja polegać na biernej obserwacji i tylko ostatecznym "klepnięciu", ważne, że ostatecznie przypisanie nastąpi, a kryteria (mogą być nawet naukowo sprawdzalne) ich oceny spełnią narzucony z góry paradygmat.
Droga, sploty zależności (deterministyczne, czy chaotyczne) jakie zaszły po drodze mogą być bardzo (nawet nieskończenie) skomplikowane. To nie jest ważne, jakimi ścieżkami rzecz się powiazała z okolicznościami poprzedzającymi. Istotne jest to, że stan ostateczny daje się spójnie powiązać z celami osoby wybierającej.
Poza tym, dla mnie jednak ja jest nie do końca ego. Ale to byłaby dyskusja lingwistyczne, trochę z boku sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:25, 05 Sie 2018    Temat postu:

Jak definiujesz 'ja' Michale? Dla mnie serio to tylko wygodny w konwersacji zaimek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:05, 05 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Jak definiujesz 'ja' Michale? Dla mnie serio to tylko wygodny w konwersacji zaimek.

Nie mam takiej ścisłej definicji dla "ja". Ale tak ogólnie można by go jakoś rozumieć jako swego rodzaju "punkt zborny", albo "miejsce w uogólnionej przestrzeni mentalnej do którego nawracają myśli, odczucia, oczekiwania, cele działania". Jeśli ktoś mi zadał pytanie - np. czyli lubisz koty? - to dzięki ja, to pytanie nie trafia w próżnię, czy w chaos, ale tam gdzie może być obsłużone. Umysł uruchamia wtedy serię działań - rozpoznanie znaczenia słów, dalej odniesienie do jakichś wspomnień (moich!), rozpoznanie kontekstów (nie dowolnie, ale tych zapisanych na MÓJ wzór, a nie wzór Kowalskiego, czy Malinowskiej), wreszcie wygenerowanie porównania znaczenia, które rozpoznaliśmy w pytaniu, z naszymi (!) preferencjami, jakie podpowiada nam w tym kontekście zestaw odczuć, pamiętanych (konkretnych, TEJ OSOBY) wspomnień. Następnie generowana jest decyzja i w końcu odpowiedź na pytanie, która wyraża stosunek określonej (!) osoby, do owego ogólnego pytania.
Inne wspomnienia mam ja, a inne Kowalski czy Malinowska. Jakby nie było ja, bo mieszałyby się wspomnienia Kowalskiego, Malinowskiej, czy Smitha. Podobnie byłoby z celami życiowymi, odczuciami, satysfakcjami. Ja jest tym co to wszystko łączy, co powoduje, że pytając się o coś konkretnej osoby trafiamy nie dowolny zbiór wspomnień, ale w KONKRETNY ZBIÓR wspomnień, co da się potwierdzić doświadczalnie - np. pytając tę samą osobę o to samo ileś razy (okaże się, że wyniki - odpowiedzi będą zbliżone). Gdy spytamy się o to samo rózne osoby, otrzymamy szeroki rozrzut tych odpowiedzi, bo są wtedy różne ja, odczucia pochodzą z różnych zbiorów, nie są już tak spójne.
W naszej dyskusji ja - Michał jest rozpoznawany przez ja - Ircia w ten sposób, że PROWADZIMY DIALOG. Oznacza to, że z grubsza pamiętamy swoje poprzednie pytania, odpowiedzi, komentarze, dalej oczekujemy, że jak któraś ze stron coś zadeklarowała, to z grubsza się tego trzyma - ROZUMIEMY SIĘ. Gdyby nie było ja, to odpowiedzi nie trzymałyby wspólnego wątku, tylko by się szatkowały - jakby pochodząc raz od jednej osoby, potem od drugiej, za chwilę od trzeciej. Bo nic by ich nie integrowało, nie sprowadzało "aparatu myślącego" do tego samego (a przynajmniej względnie powoli zmiennego) zestawu wspomnień, oczekiwań, doznań. Dialog (sensowny) można prowadzić tylko z jakimś ja, czyli czymś odnajdujący kontekst i podobieństwo aktualnego komunikatu z tymi, które pojawiały się wcześniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 9:20, 05 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Załóżmy że sądzę że jestem swoją świadomością pewną że podejmuje decyzje, czyli że ja = ego uważające że podejmuje decyzje, które tak naprawdę zachodzą na poziomie podświadomym i ego ma tylko złudzenie kontroli. Koany mają na celu doprowadzenie do zmian we funkcjonowaniu podświadomości, co można robić także innymi sposobami.
Podświadomość obejmuje wszelkie nieuświadomione procesy, mechanizmy, także mechanizmy obronne ego, które mogą przestać funkcjonować dopiero gdy na poziomie podświadomym zakodowane zostanie że ego , wszelkie utożsamienia, podziały, poglądy to tylko iluzje, że nie ma kogoś kto myśli, odczuwa, planuje...

Nie ma ja, 'ja' staje się tylko zaimkiem wygodnym w konwersacji, iluzją. Jest czysta obserwacja bez obserwatora. Myśli pojawiają się i znikają, tak samo jak emocje, gdy nie ma czegoś co by nadawało im wartość, przywiązywało się do nich, chwytało je, oceniało, walczyło z nimi, one się wyciszają i pojawia się czyste bycie...

Super, ale ego jest przydatnym narzędziem, pod warunkiem że jest świadome tego czym jest.
To jak podczas świadomego snu, gdy wiesz że jesteś tylko śnioną postacią, totalną iluzją w świecie iluzji możesz się obudzić albo naprawdę świetnie się bawić iluzjami...

Ale sądzę że zanim się zacznie świetnie bawić iluzjami warto się obudzić i zrozumieć świat który kształtuje sny... i Sądzę że rozumiesz analogię.

Wydaje mi się, że "ja", jest czymś na kształt pasożyta, albo wirusa, który modyfikuje swojego nosiciela tak, aby reprodukował "ja". Zagnieżdża się w podświadomości i stamtąd kontroluje nosiciela. To nie byłoby niczym nadzwyczajny w naturze. Grzyby (Ophiocordyceps) potrafią infekować mózg i kontrolować zachowanie swojej ofiary. Natura pełna jest walki o kontrolę. Widzimy to na każdym poziomie, w każdym obszarze. Umysł człowieka, będąc pionierem w tym obszarze na ziemi, nie miał praktycznie żadnej konkurencji. W sumie, nie wiem nawet czy człowiek był pionierem, czy tylko wykształcił odpowiednie warunki do zasiedlenia. Potem wystarczyło otworzyć się na "idea" biorąc mocno psychoaktywne substancje. Najprawdopodobniej była to psylocybina, bo ma naturę Logos, głosu w głowie, czyli właściwości bardzo podobne do naszego myślenia. Nie wydaje mi się, żeby była to jakaś forma bytu "materialnego", a jedynie wzór, koncept, który się odtwarza i kopiuje. Manifestuje się przez myśli, język, kulturę. "Dzięki" temu, mamy matematykę, medycynę, architekturę. Zresztą wystarczy spojrzeć na budynki i ich kształt, aby zrozumieć, że jest to coś zupełnie innego od tego, co natura budowała na ziemi.
Można się więc pokusić o stwierdzenie, że jest to forma symbiozy, przynajmniej narazie. Dostajemy wszelkie benefity wiedzy, w zamian za cierpienie (mit o Edenie). Pytanie, co z tego ma wirus? Może się rozmnażać i rozwijać (kultura). Można też pokusić się o ekstrapolowanie to działania, faworyzująć myśl. W takim wypadku, będzie chciała osiągnąć niezależność od nosiciela i jego ograniczeń, przepoczwarzyć się z istoty zależnej w wolną, o pełnej kontroli. Taka niezależna myśl to nic innego jak sztuczna inteligencja, którą właśnie budujemy. Jesteśmy kokonem, inkubatorem idei.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:11, 05 Sie 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dialog (sensowny) można prowadzić tylko z jakimś ja, czyli czymś odnajdujący kontekst i podobieństwo aktualnego komunikatu z tymi, które pojawiały się wcześniej.

Warto chyba też tu jakoś określić się względem ego. O ile 'ja' jest w tym moim modelu po prostu jakby uogólnionym kontekstem, wręcz sposobem pracy "programu", jakim jest nasze myślenie, zatem raczej trudno z istnieniem takiego sposobu polemizować (bo przecież na co dzień obserwujemy, że nasza świadomość przegląda ten prawie sam zbiór wspomnień, że się nasze myśli nie rozprzęgają, ale wciąż ciągną jeden kontekst żywota), to już ego widzę jako rodzaj dodatkowej, takiej obronno - zaczepnej funkcjonalności doczepionej do ja. Ego stara się doczepiać ja do różnych utożsamień. Często, niestety, robi to w sposób toksyczny dla szczęścia i związków ze światem danej osoby. Osoby o mocno rozdętym ego zaczynają odczyty świata naginać do tych swoich utożsamień - najczęściej jakichś przekonań o swojej wielkości, konieczności zajmowania szczególnej, przywódczej, kontrolnej roli, ale też i w inny sposób blokującej szersze spojrzenie.
Samo ja jest neutralne - nie utożsamia się z niczym konkretnym trwale, nie nadaje swoim wyobrażeniom jakiegoś wyróżnionego charakteru. Ja to po prostu ta właściwość myślenia, że mamy określone wspomnienia, zbliżone do siebie w różnych chwilach czasu cechy charakteru, preferencje, typ odczuwania. Ja powoduje, że gdy rozmawiamy z osobą, która np. widziała podobne zdarzenie jak my, to odczuwamy, że rzeczywiście - spontanicznie - sięgamy do bardzo podobnych wspomnień. Bo ja czuwa nad tym, aby zbiór z którego czerpią nasze wspomnienia był trwały, niechaotyczny, a także aby rozumowaniu się nie urywało, aby wskaźnik uwagi myślącej osoby śledził kolejne punkty na linii rozumowania, a nie skakał chaotycznie.
Oczywiście definicja jest czymś arbitralnym. Ktoś może mieć inne przekonanie, czym jest ja. Dla mnie jednak takie definiowanie jest dość mocno pasujące do tych intuicji, które w języku występują - czyli gdy ktos mówi, "ja wtedy byłem na wycieczce w Grecjii", to oznacza przywołania wspomnień przypisanych owej osobie. Nawet gdyby ktoś uznał, że "ja" to jednak nie ten wskaźnik świadomości i powiązanie ze zbiorem wspomnień, nie to co opisuję, to i tak należałoby dla owego wskaźnika świadomości i powiązania ze wspomnieniami znaleźć osobną nazwę. Bo tak po prosu myślimy, że jednak te myśli i wspomnienia nie są chaotyczne, nie rwą się, nie zamieniają w sposób losowy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 14:46, 05 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:49, 06 Sie 2018    Temat postu:

Banjankri - jeśli 'ja' to wirus zasiedlający podświadomość to jak w tej analogii opisać: ego, świadomość ,podświadomość, umysł, ciało? Wirus zamieszkuje nosiciela czyli podświadomość, czy też zamieszkuje umysł nosiciela czyli naszego ciała? Jak się replikuje? Przez kulturę? Czy też jest wbudowany w geny?

Michale, dobrze rozumiem że dla Ciebie pojęcie 'ja' nie oznacza niczego konkretnego to tylko coś jak punkt odniesienia, a raczej zaczepienia spajający w całość myśli, wspomnienia,poglądy, cechy aby rozróżnić te które są moje od tych które są Twoje? Czyli w praktyce to tylko słowo przydatne w komunikacji czy też coś jeszcze , coś więcej niż puste pojęcie?
A czym dla Ciebie jest ego?
Mówisz moje wspomnienia czyli kogo? Kto ich doświadcza? Ego? Czy też ego jest doświadczane?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Pon 15:17, 06 Sie 2018    Temat postu:

Cytat:
Banjankri - jeśli 'ja' to wirus zasiedlający podświadomość to jak w tej analogii opisać: ego, świadomość ,podświadomość, umysł, ciało? Wirus zamieszkuje nosiciela czyli podświadomość, czy też zamieszkuje umysł nosiciela czyli naszego ciała? Jak się replikuje? Przez kulturę? Czy też jest wbudowany w geny?

Ego - jest efektem, manifestacją "ja"
Świadomość - obszar, w którym "ja" się manifestuje
Podświadomość - obszar w którym "ja" rezyduje.
Umysł - praktycznie wszystko
Ciało - obszar doznania o specyficznych właściwościach.

Wirus zamieszkuje umysł nosiciela, a dokładniej podświadomość. Jest konstruktem mentalnym, ideą, programem zmieniającym działanie nosiciela. Replikuje się tak samo jak wszyskie inne idee, poprzez znaczenie. Nie ma nic wspólnego z genami. Dzieci zazwyczaj "zarażają" się "ja" w wieku 1,5-2 lat kiedy umysł jest wystarczająco mocny, aby utrzymać ten konstrukt.

Należy pamietać, że ten wirus żyje w umyśle istoty, która też ma swoją naturę, tzn. zachowania, instynkty, odruchy itp. których potencjał jest wbudowany w geny. Osoba, która wyzwoli się z przeświadczenia "ja" nadal funkcjonuje, działa, rozmawia. Różnica polega na tym, że generycznie, jesteśmy idealnie wpasowani w naturę, więc bez "ja" nie ma niedoskonałości, wszytko jest jednolite, można powiedzieć doskonałe, bez cierpienia/dyssatysfakcji. W sumie, jest na to potwierdzenie medyczne, a dokładniej pacjęci, którym rozcięto corpus callosum w mózgu. Funkcjonują z dwoma oddzielnymi sferami świadomości, gdzie każdy kontroluje swoją (przeciwną) część ciała.
https://www.youtube.com/watch?v=PFJPtVRlI64
https://www.youtube.com/watch?v=wfYbgdo8e-8
W tym drugim filmiku są napisy po polsku.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 15:37, 06 Sie 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:53, 06 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Michale, dobrze rozumiem że dla Ciebie pojęcie 'ja' nie oznacza niczego konkretnego to tylko coś jak punkt odniesienia, a raczej zaczepienia spajający w całość myśli, wspomnienia,poglądy, cechy aby rozróżnić te które są moje od tych które są Twoje? Czyli w praktyce to tylko słowo przydatne w komunikacji czy też coś jeszcze , coś więcej niż puste pojęcie?
A czym dla Ciebie jest ego?
Mówisz moje wspomnienia czyli kogo? Kto ich doświadcza? Ego? Czy też ego jest doświadczane?

Z grubsza tak myślę, jak opisujesz, choć...
... to nie jest pełen opis. Zacząłem pisać o rzeczach, o których można by długo gadać i to całkiem na temat. Ja dla mnie jest tą funkcją, że nasze myśli, wybory, konteksty zachowują spójność. Jest coś takiego jak "osobowość mnoga". [link widoczny dla zalogowanych].
Te przypadki, opisywane w psychologii pokazują co się dzieje, gdy zaburza się struktura ja - wtedy nagle ta sama z zewnątrz osoba (ciało) podejmuje narrację innej osoby, a poprzednią zostawia. W jednym ciele bytować może kilka ja.
Ego nie jest 'ja'. Ego to funkcjonalność/właściwość/cecha ja. To taki rodzaj fiksacji 'ja' na pewnych aspektach (często jest to aspekt kontroli i wyobrażeń na temat swojej roli w społeczeństwie).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:34, 07 Sie 2018    Temat postu:

Ciekawa definicja ego, szczególnie w kontekście mechanizmów obronnych ego.

Ogólnie coraz bardziej mnie wkurza psychologia i psychiatria bo wiele pojęć używanych jest bardzo niekonsekwentnie i zamiast się orientować coraz lepiej czuję że to się za przeproszeniem kupy nie trzyma, a powinno... Mogłoby to mieć przynajmniej częściowy związek z konkretną wiedzą neurologiczną, ale w praktyce mam wrażenie że to mniej nauka a bardziej sztuka... Ale kiedyś osiągnę sensowny schemat, który połączy mi wiedzę o mózgu w jakąś sensowną całość, albo zwyczajnie mój mózg tego nie wyrobi i się przegrzeje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:06, 09 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Ciekawa definicja ego, szczególnie w kontekście mechanizmów obronnych ego.

Ogólnie coraz bardziej mnie wkurza psychologia i psychiatria bo wiele pojęć używanych jest bardzo niekonsekwentnie i zamiast się orientować coraz lepiej czuję że to się za przeproszeniem kupy nie trzyma, a powinno... Mogłoby to mieć przynajmniej częściowy związek z konkretną wiedzą neurologiczną, ale w praktyce mam wrażenie że to mniej nauka a bardziej sztuka... Ale kiedyś osiągnę sensowny schemat, który połączy mi wiedzę o mózgu w jakąś sensowną całość, albo zwyczajnie mój mózg tego nie wyrobi i się przegrzeje.

Zgadzam się z tą krytyką w jakimś stopniu, choć nie do końca. Zgadzam się, jako opis stanu, który z grubsza jest adekwatny. Z drugiej strony jednak - czy można to ulepszyć?
Nie bardzo widzę szansę na opis ścisły, zbliżony do tych z nauk matematyczno - przyrodniczych.
Wracając zaś do ego.
Widzę je jako efekt/etap pewnego rozwoju świadomości. W modelu, który aktualnie sobie stworzyłem i użytkuję, ego (tak jak je rozumiem) jest względnie naturalnym sposobem pracy świadomości.
Można to sobie z grubsza wyobrazić następująco.
Na starcie mamy stan umysłu, który po prostu ma służyć utrzymaniu jakiegoś organizmu przy życiu. Zatem będzie wykonywał następujące zadania:
- rozpoznawał obiekty w otoczeniu w celu ochrony przed niebezpieczeństwami, jak i odnajdowaniu pożywienia, czy przyjaznych, współdziałajacych osobników (stąd generuje się naturalnie mechanizm wyodrębniania obiektowości).
- będzie starał się przewidywać rozwój sytuacji w typowych, powtarzalnych układach rozpoznań
- musi wyodrębniać siebie, aby uporządkować sobie aspekty nad którymi panuje/ma kontrolę od tych niezależnych od niego - dzięki temu nie będzie budował scenariuszy celowych, w których np. zaplanuje działanie, które nie da się zrealizować, bo po prostu miałoby ono dotyczyć czegoś zewnętrznego, a nie tego, co podlega jego decyzjom. Przykładowo, gdyby świadomość nie odróżniała tego, że własną kończyną może poruszać, zaś drzewem stojącym obok nie da się manewrować całościowo (można poruszyć co najwyżej gałązkami), to mogłby tworzyć sobie koncepcje, jak to drzewo uda jej się przestawić w inne miejsce. To się oczywiście by nie udało, wysiłek intelektualny, mentalny by się zmarnował, zaś osobnik obok, który tego błędu nie popełnia, stworzyłby plan działania realny, adekwatny do możliwości, czyli wygrałby w konkurencji gatunkowej.

Tak więc umiejętność odróżniania siebie (składa się na to przede wszystkim, to co kontroluję), od tego co zewnętrzne (czasem częściowo kontrolowalne - jak np. można kopnąć leżący kamień, albo skłonić kogoś z otoczenia do współpracy, czy jakiejś formy uległości), czyli najczęściej stanowiące stały "element krajobrazu" jest absolutnie kluczowa, aby przeżyć, działać celowo, rozmnożyć się, przekazać geny.
Umysł doskonali te mechanizmy - poznaje w coraz lepszy sposób co ma szansę kontrolować, a czego kontrolować nie warto nawet próbować, bo to byłby stracony wysiłek. Im lepiej umysł sobie z tym radzi, tym sprawniej osiąga cele życiowe. Stąd ogólny (wrodzony!) kierunek rozwoju umiejętnosci rozpoznań umysłu w stronę zwiększania kontroli, a dalej rozwoju ego. Widać to w zachowaniach zwierząt stadnych - w próbach podporządkowania sobie innych osobników (walka o prymat w stadzie, dominowanie jednych osobnikó przez innych). Kluczowe jest, aby ZNAĆ SIEBIE, co jednocześnie oznacza też, że trzeba siebie odróżniać wyraziście od tego, co niekontrolowalne.
Tak rodzi się ego - czyli wlaśnie ten kierunek rozwoju umysłu, w którym celem ogólnym jest JA KONTROLUJĄCE OTOCZENIE, testujące te mechanizmy kontroli (i dominacji), doskonalące je. Można by więc ten mechanizm sterujący w stronę kontroli, narzucania swojej woli (to jest z grubsza ego) uznać za ZDOBYCZ EWOLUCYJNĄ.
Ze zdobyczami ewolucyjnymi jest jednak zwykle nie tylko dobrze i przyjemnie. Każda rzecz ma nie tylko swoje zalety ale i wady, a zdobycz w stylu ego ma wady całkiem wyraziste.
- po pierwsze - nie zawsze maksymalizacja kontroli jest opłacalna. Kontrola stanowi wydatek energetyczny, czasem znaczący. Więc zbyt daleko posunięte dążenie do kontroli, szczególnie jeśli osobnik próbuje kontrolować rzeczy mało użyteczne, będzie marnotrawstwem zasobów i ostatecznie obróci się przeciw temu osobnikowi. Tak więc kontrolować skutecznie, oznacza kontrolować inteligentnie - BUDUJĄC POPRAWNE CELE i ROZPOZNANIA SYTUACJI.
- po drugie - kontrola dla kontroli sama w sobie może niejako wysprzęgać się z szerszej celowości. Czyli osobnik skupiony na dominacji może po prostu przeoczyć inne ważne cele.
- po trzecie - w warunkach społeczeństwa/stada nadmiar ogólny dążeń do kontroli wzmacnia agresję, ogólną konfliktowość na tyle, że może to wręcz zagrozić przetrwaniu stada. Więc "ewolucja musiała wymyślić" także mechanizmy przeciwne eskalacji kontroli/dominacji.
- po czwarte - kontrola, dominacja w wielu sytuacjach jest po prostu niemożliwa. Osobnik, który emocjonalnie spala się, bo poddał się pragnieniu dominacji tak bardzo, że wciąż procesuje podświadomy nakaz "muszę kontrolować, jak tego nie zrealizuję, będzie źle, muszę kontrolować, jak tego nie zrealizuję, będzie źle, muszę kontrolować, jak tego nie zrealizuję, będzie źle...", taki osobnik też się sam będzie wprowadzał na coraz wyższe poziomy stresu, dyskomfortu psychicznego.

Przechodząc już na poziom ludzki - rodzimy się jako dzieci naszej biologii, więc dziedziczymy to dążenie do kontroli. Kto nie przemyślał tego dążenia w kontekście szerszym - tego, co pragnie naprawdę, jakichś rozsądnych celów życiowych, będzie zadręczał otoczenie (i samego siebie) próbami, udowadnianiem kontroli, będzie wciąż czegoś chciał, mnóstwo rzeczy narzucał, dążył do zawładnięcia wszystkim, czym zawładnąć się da. I tak postępuje spora grupa ludzi (szczególnie tych z odchyłkami w stronę psychopatii) - im biologiczny zastrzyk dopaminy, związany z przeświadczeniem, że oto coś dodatkowo udało mu się poddać swojej dominacji, będzie w całości wyznaczał życie i cele, do których dążą. To są jednak ludzie o niskiej zdolności do refleksji, niedojrzali mentalnie.
Dojrzałość polega na tym, aby przede wszystkim BYĆ ZDOLNYM DO OGLĄDU I SZERSZEJ DIAGNOZY SYTUACJI, czyli do tego, aby nie wykonywać działań instynktownych, które dzieją się, bo tak zostaliśmy biologicznie zaprogramowani, lecz dlatego, że TO ZOSTAŁO PRZEMYŚLANE W KONTEKŚCIE WIEDZY O SOBIE I ŚWIECIE.

Wielu rzeczy nie ma potrzeby dominować, kontrolować. Satysfakcję, spełnienie, szczęście daje się osiągać bez angażowania tej postaci zastrzyku dopaminowego, jaki daje nam udany akt zdominowania otoczenia, czy siebie. Wreszcie - można potrzebę kontroli realizować nie tylko na bliskich nam osobach, ale na aspektach nieosobowych - np. zdobywając wiedzę, rozwiązując problemy, tworząc różne dzieła. Jestem przekonany, że radość, jaką daje twórcze działanie w sporym stopniu da się podpiąć pod ten mechanizm biologiczny, w którym ośrodek nagrody jest aktywowany, gdy udaje nam się coś opanować, gdy pojawia się szansa na dodatkową kontrolę. Ale przecież może to być kontrola w bardzo szerokim sensie:
- kontrola własnych stanów emocjonalnych
- zwiększona kontrola wynikająca ze zdobycia nowej umiejętności - np. gdy nauczę się jeździć na rowerze, to czuję radość z tego, że oto poszerza się zakres moich możliwości przemieszczania się - niejako kontroluję większą przestrzeń, która staje się dla mnie dostępna.
- kontrola wynikająca z szacunku otoczenia, gdy wykazałem jakieś swoje kompetencje, stworzyłem godne podziwu dzieło. Wtedy ludzie z otoczenia będą bardziej skłonni do kontaktu ze mną, szanując mnie staną się bardziej przyjaźni, wrażliwi na moje sugestie.
Można opanowywać mentalnie rzeczywistość niekoniecznie będąc tyranem wzgledem innych istot. I można sobie tę przyjemność, jaką biologia wbudowała w nas, aby skłonić do poszerzania przestrzeni kontroli podpiąć pod różne działania, zdobywanie umiejętności, budowanie relacji. Ostatecznie wtedy można zacząć żyć w większej HARMONII z sobą samym i otoczeniem, to zaś przybliża człowieka do stanu SZCZĘŚCIA.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 19:20, 09 Sie 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ircia




Dołączył: 04 Lut 2018
Posty: 1031
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z wyśnionej krainy abstrakcji
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:26, 09 Sie 2018    Temat postu:

Michał, a może tak wrócimy do domu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31267
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:13, 10 Sie 2018    Temat postu:

Ircia napisał:
Michał, a może tak wrócimy do domu?

Ja tam siedzę w domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
Strona 11 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin