Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Królestwo Boże
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:20, 15 Lis 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
anbo napisał:
fedor napisał:
Kruchy04 napisał:
Jak historię o Jezusie można traktować jako coś więcej niż piękną legendę opowieści o człowieku, który rozmnaża ryby, uzdrawia chorych i wstaje z martwych?

Dariusz Kot napisał:
Wiedza historyczna o Jezusie, do której się odwołuję, nie została wypracowana przez ateistów. Została wypracowana głownie przez protestantów, a także Żydów, ostatnio katolików. Powiedziałbym tak: nawet przy założeniu, że Bóg istnieje, bardzo trudno jest na podstawie źródeł historycznych o Jezusie - bronić tezy, że Jezus był Synem owego Boga. Moim zdaniem te źródła, analizowane krytyczno-historycznie, wskazują raczej, że nastąpił kilkupokoleniowy proces teizacji, stopniowego podnoszenia statusu Jezusa, aż do uznania go za równego Bogu.

[link widoczny dla zalogowanych]


To tylko jego opinia i do tego marna opinia. Słabo to analizował. Ci przeanalizowali to dużo bardziej wnikliwie i doszli do zupełnie innych wniosków. Detektywi śledczy dużo lepiej znają się na analizowaniu zeznań i oto do jakich wniosków dochodzą niezależnie od siebie w tej kwestii:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Detektywi śledczy :rotfl:
Im więcej czytam fedora, tym większa mam pewnośc, że nie rżnie głupa. Swoją drogę rżnąć głupa na tak niszowym forum jak Śfinia na zasadzie cel uświęca środki też byłoby niezbyt mądre. Zarozumiałość tego erystykanta jest odwrotnie proporcjonalna do jego możliwości intelektualnych.
Do badania kwestii historycznego Jezusa trzeba wiedzy i metodologii historyka, a nie detektywa śledczego.


Uważam, że słabi z nich śledczy. Weźmy tego Lee (dziennikarz śledczy). fedor wciąż poleca jego książkę "Sprawa Chrystusa". Ten dziennikarz nie prezentuje jakiejś wielkiej dociekliwości.. Na stronie 32 tej książki, Lee prowadzi wywiad z jakimś uczonym [link widoczny dla zalogowanych] i rozmawiają na temat boskości Jezusa. Zacytuję Ci fragment dyskusji:

Cytat:
Lee: U Jana Jezus mówi wyraźnie o sobie, że jest Bogiem. Niektórzy twierdzą, że jest tak, ponieważ Jan tworzył swój tekst później niż inni ewangeliści, przez co zaczął trochę koloryzować - oznajmiłem. - Czy u synoptyków także pojawia się motyw boskości Jezusa?
Blomberg: Owszem - potwierdził Blomberg. - Jest moze nieco bardziej ukryty, ale się pojawia. Proszę pomyśleć o opisie Jezusa chodzącego po wodzie w Mt 14, 22-33 i Mk 6,45-52. Niektóre przekłady nie oddają precyzyjnie greckiego oryginału. Na przykład zdanie: "Odwagi to Ja!". W poprawnym tłumaczeniu powinno być: "Odwagi, Ja jestem!". Te dwa ostatnie słowa są identyczne jak w J 8,58, gdzie Jezus nazywa siebie imieniem Boga: JA JESTEM - imieniem, pod którym Bóg objawił się Mojżeszowi w płonącym krzewie, o czym czytamy w Wj 3, 14. A zatem chodząc po wodzie, Jezus objawił siebie samego jako tego, który posiada tę samą boską moc nad siłami natury jak Jahwe, Bóg Starego Testamentu.


I wież co? Nic, no nic.. Lee nie ma pytań, akceptuje to, co naukowiec wygłosił i jadą dalej.. To jest ten sceptycyzm, który gwarantuje rzetelne badanie sprawy? Przecież to ja nawet w tym momencie miałbym mnóstwo niewygodnych pytań, a domyślam się (po naszej wcześniejszej dyskusji) w jakich trudnych pytaniach Ty byś postawił naukowca


To tylko fragment. Oczekujesz, że w jednej książce będzie wszystko rozkminione tip top. To błędne założenie. Te dyskusje trwają dwa tysiące lat i nie da się ich zawrzeć w jednej książce. Ta książka jest przykładem, że można dojść do innych wniosków, a nie rozkminieniem wszystkiego co chcesz na części pierwsze. Nie ma takiej książki

Kruchy04 napisał:
A ten Kot, którego wypowiedź wcześniej przytaczałem? Czytałem trochę jego dyskusji na forach z chrześcijanami. Totalna rzeź (w kulturalny i intelektualny sposób). Jak on by zasiadł do takich rozmów, to ci chrześcijanie naukowcy schowaliby się pod stołem


Daj mi tego Kota tutaj na forum i zostanie znokautowany po paru ciosach. Generalnie chrześcijanie są słabi na polskich forach. Tylko w zasadzie Śfinia trzyma poziom. Lepiej czytać zagraniczne polemiki - tam jest dużo wyższy poziom chrześcijan. Najlepiej czytać polemiki apologetów protestanckich bo oni są najlepiej obcykani. Katoliccy apologeci są niestety słabsi choć zdarzają się pozytywne wyjątki. Ja jestem katolikiem ale wolę apologetów protestanckich od katolickich w kwestii polemik z "racjonalistami"

Kruchy04 napisał:
Jeszcze jeden przykład. W naszej starej dyskusji podawałem argument z Dn 7, 13-14. Pamiętam, jakie wtedy kłopotliwe pytania stawiałeś, co ciężko było mi się wybronić i w ogóle pokazałeś alternatywne rozumienie tego wersetu. A zobacz, jak to wygląda w powyższej książce. Znów fragment.

Cytat:
Blomberg: W pierwszych trzech Ewangeliach Jezus bardzo często tytułuje siebie mianem Syna Człowieczego, a..
Lee: - Podniosłem rękę, by mu przerwać. - Moment - powiedziałem, sięgając do torby. Po chwili wyciągnąłem książkę i zacząłem przerzucać kartki, aż znalazłem cytat, o który mi chodziło. - Karen Armstrong, (...) pisze, ze określenie "Syn Człowieczy" "po prostu uwydatnia słabość i śmiertelny kres człowieczej doli". Używając go, Jezus odnosił się zatem do faktu, że "jest kruchą istotą ludzką, która kiedyś będzie cierpieć i umrze". Jeśli to prawda - dodałem - to wcale nie wygląda mi to na objawienie własnej boskości.
Blomberg skrzywił się.
- Chwileczkę - powiedział stanowczo. - Zaznaczam, że wbrew powszechnym opiniom określenie "Syn Człowieczy" nie odnosi się w pierwszej kolejności do ludzkiej natury Jezusa. Jest to bowiem przede wszystkim nawiązanie do Dn 7, 13-14.
Mówiąc to, otworzył ST i odczytał adekwatny fragment z Księgi Daniela:
[Dn 7,13-14 (ble ble ble, każdy wie o jaki fragment chodzi)]
Blomberg zamknął Biblię.
- Sam pan widzi, co robi Jezus, nazywając siebie samego Synem Człowieczym - mówił dalej. - To ten, który podchodzi do Boga zasiadającego na niebiańskim tronie i otrzymuje władzę nad całym wszechświatem. Tytuł "Syn Człowieczy" podkreśla więc przede wszystkim wielką moc Boga, a nie słabość ludzkiej natury.

Jakiś czas później natknąłem się na słowa innego uczonego, z którym również będę rozmawiał w tej książce - Wiliama L. Craiga, który stwierdza dokładnie to samo:
"Panuje przekonanie, że określenie "Syn Człowieczy" odnosi się do ludzkiej natury Jezusa, podczas gdy określenie przeciwne - "Syn Boży" - dotyczy Jego boskości. Tak naprawdę jest zupełnie inaczej. W starotestamentalnej Księdze Daniela "Syn Człowieczy" to postać boska, która pojawi się u kresu czasów, by osądzić ludzkość i objąć wieczną władzę nad całym wszechświatem. Nazwanie siebie samego Synem Człowieczym jest wiec jednoznaczne z przypisaniem sobie boskości"
Wróćmy jednak do Blomberga.
- Poza tym w Ewangeliach synoptycznych Jezus mówi, że ma moc odpuszczać grzechy, a to może robić tylko Bóg. Jezus też akceptuje kierowanie do Niego modlitw i próśb oraz oddawanie Mu czci. Mówi: "Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem". Wynik sądu ostatecznego miałby zatem zależeć od odpowiedzi, jakiej udzielimy... no właśnie - komu? Czy tylko człowiekowi? Nie, to byłoby zbyt aroganckie. Sąd ostateczny zależeć będzie od tego, w jaki sposób odpowiemy Jezusowi jako Bogu. Jak pan widzi, u synoptyków można znaleźć wiele dowodów potwierdzających boskość Chrystusa. Jan jedynie prezentuje je jedynie w sposób bardziej otwarty.


i tyle. Lee nie zadał ani jednego pytania do wypowiedzi uczonego. Za taki sceptycyzm to ja dziękuje. Po naszej wcześniejszej dyskusji wiem, że tu można mnóstwo zadać pytać i sprawa wcale nie jest tak oczywista, jak przedstawia to uczony chrześcijański.

Ale na niektórych apologetach robi to wrażenie.


Jak pisałem wyżej, nie da się rozkminić wszystkiego na części pierwsze w jednej książce. W kwestii boskości Jezusa czytaj lepiej dużo bardziej wnikliwego Bednarskiego niż Strobela, który zajmuje się w sumie czym innym:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 23:03, 15 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 7:18, 16 Lis 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:

Uważam, że słabi z nich śledczy. Weźmy tego Lee (dziennikarz śledczy). fedor wciąż poleca jego książkę "Sprawa Chrystusa". Ten dziennikarz nie prezentuje jakiejś wielkiej dociekliwości.. Na stronie 32 tej książki, Lee prowadzi wywiad z jakimś uczonym [link widoczny dla zalogowanych] i rozmawiają na temat boskości Jezusa. Zacytuję Ci fragment dyskusji:

Cytat:
Lee: U Jana Jezus mówi wyraźnie o sobie, że jest Bogiem. Niektórzy twierdzą, że jest tak, ponieważ Jan tworzył swój tekst później niż inni ewangeliści, przez co zaczął trochę koloryzować - oznajmiłem. - Czy u synoptyków także pojawia się motyw boskości Jezusa?
Blomberg: Owszem - potwierdził Blomberg. - Jest moze nieco bardziej ukryty, ale się pojawia. Proszę pomyśleć o opisie Jezusa chodzącego po wodzie w Mt 14, 22-33 i Mk 6,45-52. Niektóre przekłady nie oddają precyzyjnie greckiego oryginału. Na przykład zdanie: "Odwagi to Ja!". W poprawnym tłumaczeniu powinno być: "Odwagi, Ja jestem!". Te dwa ostatnie słowa są identyczne jak w J 8,58, gdzie Jezus nazywa siebie imieniem Boga: JA JESTEM - imieniem, pod którym Bóg objawił się Mojżeszowi w płonącym krzewie, o czym czytamy w Wj 3, 14. A zatem chodząc po wodzie, Jezus objawił siebie samego jako tego, który posiada tę samą boską moc nad siłami natury jak Jahwe, Bóg Starego Testamentu.


I wież co? Nic, no nic.. Lee nie ma pytań, akceptuje to, co naukowiec wygłosił i jadą dalej.. To jest ten sceptycyzm, który gwarantuje rzetelne badanie sprawy?


Dokładnie, to jest właśnie ten "sceptycyzm", który gwarantuje, że śledczy wnikliwie zbadał sprawę ;)
Sceptyczny człowiek, badający sprawę faktycznie wnikliwie, zwróciłby uwagę na to, że w tego Jezusa rzekomo przejawiającego boską naturę, do czasu tzw. zmartwychwstania nie wierzyła jego najbliższa rodzina ani ludzie z jego rodzinnej miejscowości, czyli ci, co go najlepiej znali. Wnikliwemu, podejrzliwemu śledczemu zaświeciłaby się czerwona lampka w momencie, w którym uczniowie nie przejawiają żadnej reakcji trzy dni po śmierci Jezusa, kiedy to miał zmartwychwstać, jak rzekomo zapowiedział. Wnikliwy badacz zastanowiłby się, dlaczego pierwsi wyznawcy Jezusa człowieko-boga przez kilkadziesiąt lat modlili się w synagogach, świątyniach monoteistycznego kultu Jahwe. Zastanowiłby się też, jak to stało, że nie nastąpił zapowiadany przez Jezusa apokaliptyczny koniec świata i dlaczego apostołowie mieli tak wielki problem z zaakceptowaniem przyjmowania pogan w szeregi chrześcijan i jadania z nimi przy jednym stole skoro Jezus podobno ich do nich posłał.
W Ewangeliach synoptycznych i w Listach jest wiele fragmentów, na podstawie których można stwierdzić, że nie uważano Jezusa za Boga oraz kilka fragmentów może nieco dwuznacznych, ale też z powodzeniem dających się zinterpretować w duchu monoteistycznym w rozumieniu żydowskim, nie chrześcijańskim. Dopiero najpóźniejsza Ewangelia Jana daje
znacznie większe możliwości koncepcji Jezusa człowieko-boga, czyli mamy do czynienia z ewolucją poglądów od Jezusa jako Mesjasza ale człowieka, nie Boga, przez którego Bóg czynił cuda aż do koncepcji Jezusa człowieko-boga, która rozkwitła w czasach, gdy judeochrześcijanizm znacznie oddalił się od swoich żydowskich korzeni. Na początku wyznawcy Jezusa tylko tym się różnili od innych Żydów, że uwierzyli, że Jezus to zapowiadany Mesjasz i odpowiednio do sytuacji (ukrzyżowano go) przeinterpretowano koncepcję mesjasza. Potem, gdy nie stało się to, co zapowiadał Jezus, czyli nie nadszedł apokaliptyczny koniec świata, przeinterpretowano i tę zapowiedź.
Gdyby chrześcijanie byli konsekwentni w swym sceptycyzmie i stosowali go konsekwentnie nie tylko wobec innych religii ale też wobec swojej, to by to zauważyli.


Ostatnio zmieniony przez anbo dnia Pon 7:22, 16 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:12, 16 Lis 2020    Temat postu:

anbo napisał:
Kruchy04 napisał:

Uważam, że słabi z nich śledczy. Weźmy tego Lee (dziennikarz śledczy). fedor wciąż poleca jego książkę "Sprawa Chrystusa". Ten dziennikarz nie prezentuje jakiejś wielkiej dociekliwości.. Na stronie 32 tej książki, Lee prowadzi wywiad z jakimś uczonym [link widoczny dla zalogowanych] i rozmawiają na temat boskości Jezusa. Zacytuję Ci fragment dyskusji:

Cytat:
Lee: U Jana Jezus mówi wyraźnie o sobie, że jest Bogiem. Niektórzy twierdzą, że jest tak, ponieważ Jan tworzył swój tekst później niż inni ewangeliści, przez co zaczął trochę koloryzować - oznajmiłem. - Czy u synoptyków także pojawia się motyw boskości Jezusa?
Blomberg: Owszem - potwierdził Blomberg. - Jest moze nieco bardziej ukryty, ale się pojawia. Proszę pomyśleć o opisie Jezusa chodzącego po wodzie w Mt 14, 22-33 i Mk 6,45-52. Niektóre przekłady nie oddają precyzyjnie greckiego oryginału. Na przykład zdanie: "Odwagi to Ja!". W poprawnym tłumaczeniu powinno być: "Odwagi, Ja jestem!". Te dwa ostatnie słowa są identyczne jak w J 8,58, gdzie Jezus nazywa siebie imieniem Boga: JA JESTEM - imieniem, pod którym Bóg objawił się Mojżeszowi w płonącym krzewie, o czym czytamy w Wj 3, 14. A zatem chodząc po wodzie, Jezus objawił siebie samego jako tego, który posiada tę samą boską moc nad siłami natury jak Jahwe, Bóg Starego Testamentu.


I wież co? Nic, no nic.. Lee nie ma pytań, akceptuje to, co naukowiec wygłosił i jadą dalej.. To jest ten sceptycyzm, który gwarantuje rzetelne badanie sprawy?


Dokładnie, to jest właśnie ten "sceptycyzm", który gwarantuje, że śledczy wnikliwie zbadał sprawę ;)
Sceptyczny człowiek, badający sprawę faktycznie wnikliwie, zwróciłby uwagę na to, że w tego Jezusa rzekomo przejawiającego boską naturę, do czasu tzw. zmartwychwstania nie wierzyła jego najbliższa rodzina ani ludzie z jego rodzinnej miejscowości, czyli ci, co go najlepiej znali


Twoje tendencyjne rozumowanie i manipulowanie Pismem w tej kwestii to nie jest żaden "sceptycyzm". Pismo wcale nie mówi, że to była "najbliższa rodzina" więc manipulujesz jak zwykle Pismem. Anbuś już miał wiele razy odpowiadane na ten temat (zarówno przeze mnie i przez O.K.) ale ten temat okazał się dla niego po prostu za trudny:

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/pochodzenie-jezusa-wedlug-anbo,15281-25.html#499211

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/pochodzenie-jezusa-wedlug-anbo,15281-25.html#499239

anbo napisał:
Wnikliwemu, podejrzliwemu śledczemu zaświeciłaby się czerwona lampka w momencie, w którym uczniowie nie przejawiają żadnej reakcji trzy dni po śmierci Jezusa, kiedy to miał zmartwychwstać, jak rzekomo zapowiedział


Byli skołowani i sparaliżowani strachem o życie, zaryglowali nawet drzwi z powodu tego lęku (J 20,19), więc trudno oczekiwać aby w tym czasie rozważali na spokojnie to co Jezus im wcześniej mówił. Też już było to dyskutowane i też dostawałeś odpowiedzi na ten temat ale jak widać wciąż jest to dla ciebie po prostu za trudne i gubisz się w tym:

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/ateizm-wiara-czy-brak-wiary,13491-275.html#488819

Ateista nie jest żadnym "wnikliwym śledczym". On jedynie wszystko interpretuje tak aby zgadzało się z wyznawanym przez niego naturalizmem. Wiara w naturalizm nie ma nic wspólnego z żadnym prawdziwym sceptycyzmem:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

anbo napisał:
Wnikliwy badacz zastanowiłby się, dlaczego pierwsi wyznawcy Jezusa człowieko-boga przez kilkadziesiąt lat modlili się w synagogach, świątyniach monoteistycznego kultu Jahwe


Papież też raz lub dwa modlił się w synagodze. Nic więc z tego nie wynika, że i pierwsi wyznawcy Jezusa tak robili

anbo napisał:
Zastanowiłby się też, jak to stało, że nie nastąpił zapowiadany przez Jezusa apokaliptyczny koniec świata


Nie nastąpił ponieważ Jezus nic takiego nie zapowiadał i jak zwykle nie zrozumiałeś co mówił w tej kwestii:

[link widoczny dla zalogowanych]

Polecam też moje dyskusje na forum na ten temat:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/poglady-jezusa-na-temat-zycia-doczesnego,14923-25.html#496801

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/miedzy-lochynia-a-prawda,17559.html#555547

anbo napisał:
i dlaczego apostołowie mieli tak wielki problem z zaakceptowaniem przyjmowania pogan w szeregi chrześcijan i jadania z nimi przy jednym stole skoro Jezus podobno ich do nich posłał


Z tego, że mieli problem z jedzeniem przy stole nie wynika, że ich do nich nie posłał. Znowu chaotyczne i płytkie "myślenie" anbusia, jeśli w ogóle można nazwać to "myśleniem". Ja mam czasem problem z robieniem różnych rzeczy, których Jezus ode mnie wymaga i wcale z tego nie wynika, że nie wiem o tym, że ode mnie tego wymaga. Po prostu Non sequitur. Ale to znowu za trudne dla anbusia bo jak już wiemy myśli on płytko, prostacko i powierzchownie. Wystarczy tylko trochę bardziej wniknąć w jakąkolwiek kwestię i cała naciągana pseudoargumentacja anbusia momentalnie sypie się jak domek z kart. Tak jest w każdej dowolnej kwestii. Pisanie przez anbusia o "wnikliwości" ma więc wymiar wyłącznie komiczny

anbo napisał:
W Ewangeliach synoptycznych i w Listach jest wiele fragmentów, na podstawie których można stwierdzić, że nie uważano Jezusa za Boga


Polecam sobie poczytać jak anbuś po jehowicku manipuluje i przekręca te teksty - była o tym ostatnio dyskusja tutaj:

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/babe-zeslal-bog-by-porodzila-boga,17541-175.html#557501

Nawet już Kruchy się kapnął w tamtej dyskusji, że anbuś manipuluje Pismem i przekręca je:

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/babe-zeslal-bog-by-porodzila-boga,17541-25.html#555417

anbo napisał:
oraz kilka fragmentów może nieco dwuznacznych, ale też z powodzeniem dających się zinterpretować w duchu monoteistycznym w rozumieniu żydowskim, nie chrześcijańskim. Dopiero najpóźniejsza Ewangelia Jana daje
znacznie większe możliwości koncepcji Jezusa człowieko-boga, czyli mamy do czynienia z ewolucją poglądów od Jezusa jako Mesjasza ale człowieka, nie Boga, przez którego Bóg czynił cuda aż do koncepcji Jezusa człowieko-boga, która rozkwitła w czasach, gdy judeochrześcijanizm znacznie oddalił się od swoich żydowskich korzeni. Na początku wyznawcy Jezusa tylko tym się różnili od innych Żydów, że uwierzyli, że Jezus to zapowiadany Mesjasz i odpowiednio do sytuacji (ukrzyżowano go) przeinterpretowano koncepcję mesjasza. Potem, gdy nie stało się to, co zapowiadał Jezus, czyli nie nadszedł apokaliptyczny koniec świata, przeinterpretowano i tę zapowiedź.
Gdyby chrześcijanie byli konsekwentni w swym sceptycyzmie i stosowali go konsekwentnie nie tylko wobec innych religii ale też wobec swojej, to by to zauważyli.


To tylko już powtarzane ad nauseam manipulacje anbusia, które zdemaskowałem i obaliłem już wyżej. Po prostu gość wystrzelał się z argumentów i wali już tylko ślepakami. Co do rzekomej "ewolucji" w pojmowaniu boskości Jezusa to anbuś nie ma na to żadnych dowodów. Po prostu stwierdził sobie to arbitralnie i dopasował sobie do tego dane. Ale z samych danych to nie wynika. Z tego, że ewangelia Jana jest najpóźniejsza wcale nie wynika, że zawiera najpóźniejsze poglądy. Ponownie Non sequitur. Coraz więcej badaczy zwraca uwagę na to, że zawiera ona bardzo stare i wczesne tradycje palestyńskie w poglądach na temat Jezusa i te tradycja wyprzedzają nawet synoptyków. Oczywiście to też jest już za trudne dla anbusia, który jedynie pozuje na "wnikliwego" ale z prawdziwą wnikliwością nic wspólnego on już nie ma bo powtarzanie płytkich jehowickich nadinterpretacji Pisma i powielanie tendencyjnych bzdur wyczytanych u Kosidowskiego i Kellera nie jest żadną "wnikliwością" ale obciachem jak na te czasy gdy badania nad historią chrześcijaństwa poszły już tak mocno do przodu


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 9:20, 16 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21586
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:30, 16 Lis 2020    Temat postu:

Spór trwał i trwa. dlaczego akurat Anbo miałby mieć jakieś embargo na pisanie o boskości Jezusa z powodu tego, że deklaruje ateizm..
Spory na ten temat toczą najznamienitsi przedstawiciele kościoła katolickiego.
........twórczość Węcławskiego zostanie sprawdzona pod kątem zgodności z nauką Kościoła. A ma on w dorobku blisko 30 książek i mnóstwo artykułów. Jego podręcznik chrystologii („Chrystus naszej wiary”, 1988) jest bardzo popularny wśród studentów tak samo jak autor (ponoć nie wyobrażają oni sobie, by jego książki zniknęły z listy lektur akademickich). Pierwsza książka Węcławskiego wyszła w 1981 r. Następne ukazywały się w krótkich odstępach czasu, budząc duże zainteresowanie katolickiej inteligencji. Węcławski pełnił ważne funkcje w Kościele, był m.in. dziekanem teologii UAM. Jak to możliwe, by w tej sytuacji ewentualne błędy teologiczne przeszły niezauważone? A może ich nie było lub nie odbierano ich jako błędy, lecz owoc swobodnych i niezależnych dociekań teologa? Sposób rozstrzygnięcia przez Kościół sprawy Węcławskiego – teologa powie coś ważnego o kondycji polskiego katolicyzmu, lecz zapewne na ów finał trzeba będzie poczekać.

Ale najbardziej pasjonujące jest teologiczne sedno tej sprawy. Węcławski jako chrystolog pyta o Chrystusa: kim jest Jezus Chrystus, co to znaczy, że jest Bogiem i człowiekiem, jak rozumieć Jego relację z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym? Wspomnieliśmy, że z tymi fundamentalnymi dla wiary chrześcijańskiej pytaniami Kościół zmagał się od pierwszych wieków chrześcijaństwa. Tak w zażartych sporach wypracowywał doktrynę chrystologiczną, która wiernych obowiązuje do dzisiaj. O co chodziło w tych dyskusjach i polemikach kończących się nierzadko rękoczynami i zamieszkami ulicznymi? (I nie ma się co dziwić, bo ostatecznie chodziło przecież o zbawienie).

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 20:36, 16 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin