Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bezprzedmiotowość negacji ja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Wto 15:07, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Do kogo ty to piszesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:30, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Edytowane - usunięte, uznane przez autora za niepotrzebne w tej dyskusji.

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:33, 27 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Wto 15:33, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Problem w tym, że nie lubisz czytać ze zrozumieniem i gadasz sam do siebie, o sobie. Przegapiłeś post od anbo, czy był tak niewygodny, że go zignorowałeś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:43, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Edytowane - usunięte, uznane przez autora za niepotrzebne w tej dyskusji.

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:33, 27 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Wto 15:48, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Tym swoim gadaniem to byś nawet tasiemca do siebie zniechęcił.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:30, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Tym swoim gadaniem to byś nawet tasiemca do siebie zniechęcił.

Wciąż nie wierzysz, że wygrałeś?
Spróbuję dać Ci tego dowód. Oto za chwilę wykasuję z tego wątku te ostatnie odpowiedzi Tobie (zostawię te, w których był opis mojej koncepcji). Uznajmy, że w ogóle nie były warte ich opublikowania.
Zostanie tylko to, co Ty napisałeś.
Moje jest nieważne. Twoje niech rządzi. :brawo:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Wto 17:04, 27 Kwi 2021    Temat postu:

O w mordę... Michałek się zorientował i wykasował kompromitujące go posty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:49, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
O w mordę... Michałek się zorientował i wykasował kompromitujące go posty.

Tak właśnie! Skompromitowałem się we własnych oczach, że w ogóle, zamiast od początku zignorować, odpowiadałem na uwagi, które nie zawierały w sobie żadnych aspektów merytorycznych. To moja wina, zadziałałem wbrew moim zasadom. Postaram się poprawić na przyszłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:35, 27 Kwi 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Skompromitowałem się we własnych oczach


Nie tylko we własnych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Netlis




Dołączył: 18 Maj 2020
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:14, 28 Kwi 2021    Temat postu:

Michał, w jakiś sposób doświadczenia twoje łączą się inaczej niż moje, jak wypijesz dużo wódki to nie ja będę miał ból głowy na drugi dzień, chyba każdy choć odrobinę rozsądny buddysta to wie.

To jednak nie znaczy, że jest jakieś stałe niezmienne "ja" stojące za tym strumieniem zmieniającego się doświadczenia.

A tak się wydaje, tak jest to odczuwane i często stanowi to pewien ciężar.

Z tego co napisałeś, sam nie wierzysz w takie "ja", próbubujesz przedstawić "ja" w kategoriach strukturalnych a nie substancjalnych i ok, bo buddyjskie metody celują w ja substancjalne, bo wrażenie takiego i związana z nim reaktywność łączy się z cierpieniem.

A o co chodzi w tym całym buddyzmie? Budda był o to pytany. Chodzi o wyzwolenie z cierpienia. Tak odpowiadał.

Więc nie ma sensu bawić się w jakieś definiowanie "ja" które nie odpowiada temu, którego złudne wrażenie jest obecne u ludzi.


Można lepiej lub gorzej definiować "ja" jednak to i tak będzie zawsze tylko model a nie prawda ostateczna.

Znasz angielski? Mogę polecić świetny artykuł naukowca na ten temat, ale niestety po angielsku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:21, 28 Kwi 2021    Temat postu:

Netlis napisał:
Michał, w jakiś sposób doświadczenia twoje łączą się inaczej niż moje, jak wypijesz dużo wódki to nie ja będę miał ból głowy na drugi dzień, chyba każdy choć odrobinę rozsądny buddysta to wie.

To jednak nie znaczy, że jest jakieś stałe niezmienne "ja" stojące za tym strumieniem zmieniającego się doświadczenia.

A tak się wydaje, tak jest to odczuwane i często stanowi to pewien ciężar.

Z tego co napisałeś, sam nie wierzysz w takie "ja", próbubujesz przedstawić "ja" w kategoriach strukturalnych a nie substancjalnych i ok, bo buddyjskie metody celują w ja substancjalne, bo wrażenie takiego i związana z nim reaktywność łączy się z cierpieniem.

A o co chodzi w tym całym buddyzmie? Budda był o to pytany. Chodzi o wyzwolenie z cierpienia. Tak odpowiadał.

Więc nie ma sensu bawić się w jakieś definiowanie "ja" które nie odpowiada temu, którego złudne wrażenie jest obecne u ludzi.


Można lepiej lub gorzej definiować "ja" jednak to i tak będzie zawsze tylko model a nie prawda ostateczna.

Znasz angielski? Mogę polecić świetny artykuł naukowca na ten temat, ale niestety po angielsku.

Tutaj koledzy linkuję różne artykuły. Angielski z grubsza ogarniam, choć z mniej więcej 2 razy większym wysiłkiem niż polski, więc bardzo długie teksty (szczególnie mówione, np. z youtuba) z trudem przetrawiam, bo się męczę.
Jesteś pierwszym z dyskutantów tego wątku, który załapał w ogóle tę kwestię, że definicja nie jest czymś absolutnym, jest kwestią umowy, uzgodnień, a co za tym idzie podlega dyskusjom (co się dzieje w przypadku niemal wszystkich pozostałych definicji). Dla mnie, z nieznanych powodów, gdy w dyskusji dotykamy definicji JA, to w odpowiedzi na moje zastrzeżenia (co jest dla mnie przedziwne, nie do zrozumienia), że nie ma sensu formułować definicji, którą się za chwilę samemu odrzuca jako "iluzję", pojawiają się wylewane na moją głowę kubły pomyj maści wszelakiej, oskarżenia, których zrozumieć właściwie nie umiem, że to właśnie tak musi być. Jako człowiek, który kończył edukację na poziomie uniwersyteckim, w naukach ścisłych zawsze spotykałem się z podejściem w którym jeśli się coś definiuje, to tworzy się definicję, która jest skuteczna, poprawna. Jeśli ktoś by sam za chwilę miał (np. w matematyce) względem swojej definicji ogłosić "ale w ogóle ta definicja jest do niczego, to co opisuje jest iluzją", to pierwsze pytanie do takiego definiującego byłoby: sorry, ale to po co mi w ogóle zawracasz głowę definicją, której sam nie przyjmujesz? I dalej odpowiedź byłaby: to może przemyśl sobie tę sprawę, a potem zdecyduj się, czy jesteś w stanie stworzyć dobrą definicję, albo w ogóle zrezygnuj z definiowania.
Jeśli chodzi o substancjalność (dzięki za podanie konkretu w dyskusji, nawiązanie do pojęcia), to akurat ja nie do końca to pojęcie rozumiem, więc tym bardziej definicja z użyciem owego pojęcia byłaby słabo...
definicyjna. Bo jednak uważam, że dobrą zasadą jest definiowanie pojęć przez terminy, które same są dobrze zdefiniowane. Wtedy to co nieznane, wyjaśnia się przez jakoś tam znane. W sytuacji gdy sama substancjalność/substancja pływa w intuicjach i domysłach, o co właściwie tu może chodzić, nie dziwię się, ze w ogóle trudno jest dostać skuteczną definicję końcową.
Ja - m.in. dlatego - w ogóle raczej rezygnuję z odwoływania się do substancjalności w definiowaniu czegokolwiek, a definiowaniu JA w szczególności. Stąd moja definicja w ogóle substancjalności nie tyka, poruszając się w zupełnie innym obszarze.
Gdybym miał swoim językiem opisać to, co - według mnie jakoś myląco i gmatwająco - jest wykonywane na zasadzie "tworzymy definicję z pojęć mocno niejasnych, a wręcz nawet odrzucanych - typu przyczynowość i substancjalność - a potem stwierdzamy, że taka definicja odnosi się do iluzji", to określonym całą tę procedurę prościej:
sugerowanie iż JA jest zawarte w jakiejś substancji, czy innym dającym się wprost wskazać aspekcie prowadzi do konfuzji, więc nie powinno być stosowane.
- Tak by po mojemu wyglądał cały ten opis problemu iluzoryczności ja. Jednocześnie przy tym uważam, iż po stwierdzeniu że tak definiowane JA nie jest dobrym pomysłem definiowania, naturalną dalej drogą byłoby uznanie, iż symbol JA ma zwolnione miejsce i dalej można otworzyć dyskusję na temat jego definiowania inaczej, niż w oparciu o przyczynowość i substancjalność. Może ktoś to zdefiniuje w inny, ale mający jakieś zalety, sposób. Ale tutaj zawsze było twarde NIE WOLNO! Oto choć stara definicja się wywala, a nawet sami jej zwolennicy (i przeciwnicy jednocześnie) to przyznają, to blokują podejście w którym dozwolona jest alternatywa dla nieudanej próby zdefiniowania JA.
Tego po prostu nie mogę zrozumieć. :cry:
I jakoś chyba też nikt tego nawet nie próbuje tłumaczyć. Jest jedynie twarde "nie, bo nie", a jak Michał się z tym nie godzi, to pomyje na jego głowę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Netlis




Dołączył: 18 Maj 2020
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:42, 28 Kwi 2021    Temat postu:

Michał, ja ci chętnie wytłumaczę co to znaczy "substancjalne ja".

Są różne sposoby definiowania ludzi, rzeczy, ogólnie bytów.

Zacznę od tego bardziej substancjalnego.

Dany byt, np. krzesło, ma określone własności np. cztery nogi, jest z drewna, waży 5kg, czarny kolor itd.,

Czyli jest krzesło, które jest nosicielem tych wszystkich własności.
Własności mogą się zmienić, np. krzesło może stracić jedną nogę i ważyć 4kg, ale sama tożsamość tego krzesła, ta substancja, się nie zmienia.

Mówi się to krzesło miało kiedyś 4 nogi, a nie 3 czyli podstawowy byt, substancja/tożsamość tego krzesła się nie zmieniła.
Tzn. to jest to samo krzesło ale bez jednej nogi, ale to to samo krzesło. Rozumiesz?

Tak samo człowiek ma pewne własności, które się zmieniają, zmienia się ciało, zmieniają się stany umysłu ale jest w nim jakaś niezmienna istota która jest nosicielem tych różnych zmieniających się własności przez co mówi się np. 20 lat temu ożeniłem się.
Ja z teraz i ja z 20 lat temu to ta sama istota, jedna tożsamość.
Owszem zmieniły się pewne własności, ciało się zmieniło, umysł inaczej funkcjonuje, zmieniły się relacje ze światem, ale łączy to samo ja, czyli niezmienne ja, jako nosiciel tych zmiennych własności i to jest właśnie tzw. "substancjalne ja" które podważa buddyzm.



Sam język implikuje takie substancjalne ja np. mówi się "20 lat temu ja skończyłem szkołę". Czyli język implikuje, że ja teraz i ja 20 lat temu to tożsame ja.

Intuicyjnie chyba większość ludzi postrzega się jako tych, którzy rok, pięć czy 20 lat temu robiło coś tam.

Więc definicja ja substancjalnego, jest to definicja powszechna.

Wg buddyzmu to jest właśnie iluzja poznawcza powszechna wśród ludzi, która powoduje cierpienie.

I tu masz odpowiedź na swoje pytanie dlaczego buddyzm obala tak zdefiniowane ja - bo taka definicja i takie właśnie postrzeganie "ja" jest powszechne i uciążliwe, a praktyki buddyjskie mają na celu ten ciężar zdjąć.

Np. Leibniz zaproponował inną mniej substancjalną definicję:

Z Wiki:

Zasada identyczności przedmiotów nierozróżnialnych (łac. principium identitatis indiscernibilium) – teza ontologiczna stwierdzająca, że jeśli dane obiekty, indywidua, zbiory, etc. mają wszystkie własności wspólne, to są one identyczne (stanowią ten sam obiekt, indywiduum, zbiór, etc.).

Czyli wg niego nie ma jakiejś indywidualnej stałej substancji bytowej, która wyróżnia dane istnienie niezależnie od własności jakie to istnienie posiada ponieważ wg niego nie może być dwóch bytów mających te same własności - to własności stanowią byt.

Później, zwłaszcza wraz z rozwojem fizyki kwantowej, byty zaczęto postrzegać jako jeszcze mniej substancjalne.

Tzn. w myśli zachodniej bo buddyzm był antysubstancjalny już dużo wcześniej.


Bardzo polecam ten artykuł:

[link widoczny dla zalogowanych]

Napisany jest przez fizyka, trochę długi ale warto się przemęczać bo w pigułce przedstawia nie tylko jaźń ale i ogólnie buddyzm w sposób ścisły. A widzę, że od czasu do czasu zahaczasz ten temat. Nawiązuje też do teorii informacji, złożoności Kołmogorowa czyli wątki które sam tu przytaczałeś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:51, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Netlis napisał:
Sam język implikuje takie substancjalne ja np. mówi się "20 lat temu ja skończyłem szkołę". Czyli język implikuje, że ja teraz i ja 20 lat temu to tożsame ja.

Czy jednak język implikuje tu substancjalność?
Z mojego punktu widzenia substancjalność dla JA to od początku chochoł. Do głowy by mi nie przyszło, aby JA widzieć jako substancjalne. Przecież gołym okiem widać, że żadnej substancji dla JA nie da się zaobserwować.
Ja, jeśli już z czymś mogłoby być wiązane to z pewną CIĄGŁOŚCIĄ WSPOMNIEŃ. Do ciągłości dołączyć należałoby spójność - czyli jakąś formą wzajemnego nie konfliktowania się owych wspomnień, połączoną z odruchami, dążeniami. No i ja bym tu uzupełnił całą układankę o ten mechanizm, który opisywałem - zdolność do diagnozowania aspektów kontrolowanych umysłem, w celu utrzymywania ich w równowadze.
Wymaga to zdiagnozowania:
- w jakim stanie jest ten aspekt, który kontroluję?
- jaki stan dla owego aspektu jest tym oczekiwanym?
- jakie decyzje, działania powinienem podjąć aby utrzymywać się w obszarze oczekiwanym?
To konstruuje JA (także konstruuje szczególne rodzaje bytu) w sposób w ogóle nie dotykający substancjalności. Nie wymaga też ścisłej przyczynowości, skupiając się na tym co zaobserwowano, a nie czy charakter oddziaływań w systemie jest mniej czy bardziej jednoznaczny (na ile coś jest, czy nie jest przyczyną).
Być może ja już, jako fizyk, tak przesiąkłem myśleniem kwantowym, że nie bardzo umiem sobie wyobrazić myślenie substancjalne o świecie. Dla mnie substancja jest dość słabym tworzywem konceptualnym - rozmytym, niewiele wyjaśniającym, niekonkretnym. Dlatego dla mnie też, jeśli ktoś coś tłumaczy substancją, to tak jakby bardziej mącił, niż cokolwiek tłumaczył.

Ale...
To ostatnie zdanie też porusza ciekawy - choć osobny od tematu wątku - aspekt sprawy, związany z pytaniem ogólnym: co jest wytłumaczeniem?
Tutaj mi się zarzuca jakiś brak zwięzłości, ogólnie nieprawidłowe tłumaczenie. Jako dydaktyk z wykształcenia, a chyba i wewnętrznej konstrukcji psychicznej, dużo myślałem nad tym jak funkcjonuje w ludzkim umyśle (właściwie to ma to jednak związek z JA) idea tłumaczenia czegoś, wyjaśnienia. Nie da się wytłumaczyć czegoś względnie nowego komuś, kto jest bardzo silnie wpatrzony w swój aktualny system odniesień, w to jak rzecz rozumie - nawet jeśli w istocie nie za dobrze to rozumie, tylko ma luźne nawarstwienie sprzecznych intuicji.
Ten przykład z ideą JA jest wręcz kapitalny pod względem ilustracji tego, jak bardzo umysł człowieka jest przywiązany do posiadanego systemu odniesień, a jak trudno jest mu od niego się oderwać. Nawet ewidentna sprzeczność w takim systemie - jak tutaj pojawienie się definicji, która później jawnie okazuje się nieskuteczna - nie uruchamia refleksji w stylu "to może warto poszukać alternatyw dla tego podejścia", lecz powoduje okopanie się na pozycjach, które samemu (!) uznaje się za wadliwe. Oto są one wadliwe, ale jedyne!
Tak działa często umysł. Działa zachowawczo. Chce opierać się na tym, co ma, nawet jeśli to co ma, sam uznaje za wadliwe.
U siebie też wielokrotnie obserwowałem ten typ reakcji. Dalej go obserwuję, ale kiedyś sobie też postanowiłem, żeby przynajmniej nie blokować na zabój alternatyw dla swoich koncepcji, szczególnie tych koncepcji, w których sam dostrzegam wady.
Ale każdy decyduje za siebie. W dyskusji co niektórzy przyznają sobie ten dodatkowy "komfort", że jak coś nie w pełni działa, to można przekierować uwagę od percepcji nieprzyjemnych okoliczności na osobę dyskutanta - orędownika innych koncepcji. Teraz umysł, już zajęty winą tamtego, porwany wirem walki personalnej, czujący "wiatr w żaglach" jak to można tę winę komuś zarzucić, jak to można kreatywne sposoby ataku personalnego przypuszczać, czuje się usprawiedliwiony w tym, że w istocie PORZUCIŁ GŁÓWNY PROBLEM. Oto ten umysł teraz rzekomo jest "usprawiedliwiony" - on teraz "musi się zająć" obroną, obsługą tego wroga, który personifikuje problem. Czy tak naprawdę musi przekierowywać swoją energię na kwestie personalne?...
- Niektórym jakby nie mieściło się w głowie to, że wcale nie musi, że kwestie personalne są ostatecznie nieistotne w kontekście problemu, który należałoby rozwiązać. Ale co niektórzy wolą się zabawiać właśnie tymi personalnymi kwestiami, jako że one wyraziściej przemawiają do emocji, łatwiej się je obsługuje mentalnie. Tylko, że łatwiej nie koniecznie oznacza skuteczniej w ostatecznym rozrachunku, bo pójście na tą emocjonalną łatwiznę ma swój skutek w postaci de facto zaniechania rozwiązania tego problemu, który był główny, do rozwiązania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Netlis




Dołączył: 18 Maj 2020
Posty: 481
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:39, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Michał

Omawiana substancjalność "ja" niekoniecznie polega na tym, że jest substancją, tylko na tym, że jest indywidualne, unikalne, odrębne, ponad zmienne własności które mu się przypisuje tak jak to opisałem na przykładzie krzesła.
No słowo substancjalność jest tu mylące.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Czw 15:17, 29 Kwi 2021    Temat postu:

anbo napisał:
Michale Dyszyński, ja cię namawiam do autorefleksji. Przecież to nie jest pierwszy raz, kiedy ktoś ma z tobą problem. Zwracał ci kiedyś uwagę szaryobywatel, Dyskurs i ja, a teraz też w zasadzie w tej samej kwestii uwagi zgłasza Banjankri. Wszyscy mamy za mało złej woli? A może to ty masz za mało dobrej, żeby zastosować się do próśb kierowanych w twoją stronę. Wykłady i refleksie, jakie akurat przyjdą ci do głowy, pisz na blogu, tutaj dyskutuj trzymając się tematu i starając się być konkretnym i zwięzłym. Taka moja prośba.

No proszę - czyli nie przywidziało mi się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:47, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
anbo napisał:
Michale Dyszyński, ja cię namawiam do autorefleksji. Przecież to nie jest pierwszy raz, kiedy ktoś ma z tobą problem. Zwracał ci kiedyś uwagę szaryobywatel, Dyskurs i ja, a teraz też w zasadzie w tej samej kwestii uwagi zgłasza Banjankri. Wszyscy mamy za mało złej woli? A może to ty masz za mało dobrej, żeby zastosować się do próśb kierowanych w twoją stronę. Wykłady i refleksie, jakie akurat przyjdą ci do głowy, pisz na blogu, tutaj dyskutuj trzymając się tematu i starając się być konkretnym i zwięzłym. Taka moja prośba.

No proszę - czyli nie przywidziało mi się.

Kolejny ateista ma ze mną problem... :shock:
Tak się składa, że - choć przyznam, że z teistami miewam różne drobne scysje - to poważne problemy są właśnie z ateistami (a nawet nie ze wszystkimi ateistami).
Dziwne?... Przypadek?...
Ja myślę, że nie przypadek. :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 15:47, 29 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Czw 15:52, 29 Kwi 2021    Temat postu:

No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:29, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D

Tu jest moja hipoteza, dlaczego ateistów tak wkurzam.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/przyjemnie-jest-byc-ateista,18887.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:34, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D

Tu jest moja hipoteza, dlaczego ateistów tak wkurzam.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/przyjemnie-jest-byc-ateista,18887.html


Czego to Ty nie wymyślisz żeby tylko nie spojrzeć na siebie krytycznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:41, 29 Kwi 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D

Tu jest moja hipoteza, dlaczego ateistów tak wkurzam.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/przyjemnie-jest-byc-ateista,18887.html


Czego to Ty nie wymyślisz żeby tylko nie spojrzeć na siebie krytycznie.

I vice versa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Czw 16:54, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D

Tu jest moja hipoteza, dlaczego ateistów tak wkurzam.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/przyjemnie-jest-byc-ateista,18887.html

Jesteś słabym filozofem, który kompletnie nie potrafi przekonywać ludzi do swoich poglądów. I nie ma w tym nic strasznego, nikt na tym forum takich zdolności nie ma. Ty jednak, jako jedyny, nie potrafisz się z tym pogodzić i ciągle wymyślasz nowe hipotezy, które miałby to tłumaczyć.
Wszyscy już cię chyba przejrzeli, a ty dalej się zachowujesz, jakbyś przemawiał do tłumów. Tu nikogo nie ma, poza ludźmi, którzy już wiedzą kim jesteś. Przestań udawać, bo sam jeden jesteś jedyną osobą, którą ci się udało oszukać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:14, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
No i wyszło, że pieprzeni ateiści się uwzięli na biednego Michała. :D

Tu jest moja hipoteza, dlaczego ateistów tak wkurzam.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/przyjemnie-jest-byc-ateista,18887.html

Jesteś słabym filozofem, który kompletnie nie potrafi przekonywać ludzi do swoich poglądów. I nie ma w tym nic strasznego, nikt na tym forum takich zdolności nie ma. Ty jednak, jako jedyny, nie potrafisz się z tym pogodzić i ciągle wymyślasz nowe hipotezy, które miałby to tłumaczyć.
Wszyscy już cię chyba przejrzeli, a ty dalej się zachowujesz, jakbyś przemawiał do tłumów. Tu nikogo nie ma, poza ludźmi, którzy już wiedzą kim jesteś. Przestań udawać, bo sam jeden jesteś jedyną osobą, którą ci się udało oszukać.

Fajne jest to Twoje zainteresowanie moją osobą. Miło mi i schlebia mi to :* .
Od dłuższego czasu nie potrafisz się zająknąć na temat samych merytorycznych aspektów sprawy, a poświęcasz mi swoje kwieciste analizy. Masz u mnie dobre piwo. :pidu:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 22 tematy


PostWysłany: Czw 17:57, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tak się składa, że - choć przyznam, że z teistami miewam różne drobne scysje - to poważne problemy są właśnie z ateistami

Bo w większości się z nimi zgadzasz i vice versa (mowa o teistach).
A problem z tobą jak z Kubusiem - gadasz nie na temat i lepiej wiesz, co dyskutant miał na myśli.
Nawet twój wątek o tym, "jak to dobrze być ateistą" to takie pierdzielenie, że nawet nie chce mi się tego komentować. Bo znowu lepiej wiesz, dlaczego ktoś miałby być ateistą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Czw 18:06, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Michałku, dla mnie, w kwestii merytorycznej temat już dawno został zamknięty. Problemem w tym, że ty kompletnie to przegapiłeś. Dla ciebie była to robota głupiego, tworzenie konceptu, który się za chwilę odrzuca jako iluzoryczny. Na dodatek czułeś się urażony tym, że nikt nie chciał przyjąć twoich propozycji.
Kompletnie nie skumałeś, mimo wielu powtórzeń, że nie chodzi o jakiś tam koncept, a o dowolny koncept. Obalane nie było jakieś tam "ja", a natura każdego bytu powołanego w ten sposób do istnienia.

Co do zainteresowania twoją osobą, to nie masz specjalnie powodów do radości. Opisywałem jedynie twoją niezdolność do zrozumienia tych całkiem prostych kwestii, i to, że niespecjalnie byłeś nimi zainteresowany, bo twoją intencją było przemycenie tematu, który miałby wyjawić twój geniusz. Każda z tych twoich hipotez, jest wołaniem o akceptację i tylko ta akceptacja się dla ciebie liczy. Jeżeli jej nie ma, to porzucasz temat, ignorujesz to, co pisze druga strona, i szukasz wytłumaczenia swojej porażkę w postępowaniu innych (w tym przypadku, globalnego spisku ateistów przeciwko twojej osobie).


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Czw 18:07, 29 Kwi 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:17, 29 Kwi 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michałku, dla mnie, w kwestii merytorycznej temat już dawno został zamknięty. Problemem w tym, że ty kompletnie to przegapiłeś. Dla ciebie była to robota głupiego, tworzenie konceptu, który się za chwilę odrzuca jako iluzoryczny. Na dodatek czułeś się urażony tym, że nikt nie chciał przyjąć twoich propozycji.
Kompletnie nie skumałeś, mimo wielu powtórzeń, że nie chodzi o jakiś tam koncept, a o dowolny koncept. .

Jeślibyś rzeczywiście obalił dowolny koncept, to nie bardzo rozumiem
1. co Ty w ogóle robisz tu na forum, używając dalej konceptów w porozumiewaniu się?
2. Nawet samo "obalenie" konceptu konceptami ostatecznie jest nieskuteczne. Nie wiesz tak naprawdę co tym "obaleniem konceptu" obaliłeś.
może koncept...
może ogólnie JAKIEKOLWIEK ROZUMOWANIE, które prowadziłeś (łącznie z obaleniem konceptu). A wtedy po prostu należałoby się zamknąć, zaprzestając jakiejkolwiek komunikacji z ludźmi, bo będzie ona wadliwa od początku do końca.
Niezależnie od wszystkiego jeśli nawet obaliłeś koncept, to WYŁĄCZNIE W JAKIMŚ ROZUMIENIU, w oparciu o jakieś tam ZAŁOŻENIA - np. używającej substancjalności, może przyczynowości. Może kiedyś dostrzeżesz, że poza Twoim podejściem są alternatywy. Może kiedyś będziesz w stanie dokonać takiej analizy, jakiej dokonuje się w rozumowaniu logicznym - tzn. jeśli ze zbioru założeń dochodzimy do konfuzji, to staramy się nie w bliżej nieokreślony sposób zanegować, któryś (przypadkowo wybrany) aspekt rozumowaniu (jak tutaj koncept W JEDNYM Z ROZUMIEŃ), tylko cofamy się z założeniami, próbujemy wyeliminować któreś z nich, patrząc co z tego wyniknie. Można próbować zastępować przyczynowość innym mechanizmem. Można zrezygnować ze wskazywalności bytów jednostkowo pojętej, można próbować omijać substancjalność, mozna, można...
Ale w buddyjskim świecie nic nie można w tym stylu...
Taj jest mędrzec, który ogłasza jedynie słuszną mądrość, a plebs się dostosowuje. Tak ma być! Dyskusji nie ma! Tak jest, bo tak jest, a kto tego nie widzi, ten po prostu nie dostąpił oświecenie, czyli jest ciemny jak tabaka w rogu. Dalej cały wysiłek będzie skupiał się na wpieraniu.
- że się na pewno inaczej nie dało, bo się nie dało
- że to wyłącznie z powodu braku oświecenia ktoś ośmiela się krytykować jedynie słuszne postawienie sprawy (które nota bene, samo siebie za chwilę skrytykuje)

Dla mnie sprawa jest od strony logicznej prosta: jeśli dochodzisz do konfuzji z jakimś TWOIM rozumowaniem, to winę za to PONOSI TWOJE rozumowanie. A nie że jakoś obiektywnie czegoś tu dowiodłeś. Dowiodłeś wyłącznie WŁASNEJ sprzeczności w rozumowaniu, a nie tych wszystkich innych, które się oprą o zasady, a jakich nie wiesz nawet jakie są.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 4 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin