Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

(A)teizm wyborem podstawowego kryterium epistemologicznego
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:14, 05 Mar 2020    Temat postu: (A)teizm wyborem podstawowego kryterium epistemologicznego

Chciałbym tym wątkiem postawić pewną kropkę nad "i" w kontekście apologetycznym. Do tej pory jakoś sfinskie dyskusje krążyły wokół owego zagadnienia, dotykały go, lecz nie nazwały wprost. Więc spróbuję tutaj nazwać rzecz po imieniu.

Ateiści próbują atakować teizm poprzez żądanie dowodu (czy choćby mocnego argumentu) na istnienie Boga. Teiści (przynajmniej tacy jak ja) będą wskazywali, że żaden dowód nie istnieje w próżni, leczy powstaje poprzez ZASTOSOWANIE JAKICHŚ KRYTERIÓW - MODELU ROZUMOWANIA. Zatem i tak będziemy na początku musieli coś arbitralnie (!) wybrać - ten model, w którym potem ten hipotetyczny dowód na (nie) istnienie Boga będzie w ogóle dowodem.
Teraz można zostawić ten etap, na którym już model i kryteria mamy i postawić podstawowe PYTANIE O POCZĄTEK ROZUMOWANIA.
Z góry wiadomo, że można owo pytanie postawić tak, w takich odniesieniach, że potem wyjdzie nam z tego naturalnie albo istnienie Boga, albo i jego nieistnienie. Przykładowo, A. jeśli wyjdziemy od (czasem milczącego) założenia, że absolutną podstawą rzeczywistości jest coś bezosobowego, prostego, nie myślącego, tylko jakoś istniejącego z możliwością konfigurowania się z innymi, podobnymi elementarnymi bytami, a które dalej "się organizuje", to wyjdzie nam z tego świat, w którym świadomość powstaje dopiero na końcu łańcucha, zaś Bóg tam staje się po prostu niepotrzebnym dodatkiem.
Ale - druga opcja - mając założenie (może też milczące), że B. naturą rzeczywistości jest przenikanie się pewnych bytów, które muszą jakoś oddziaływać, a więc mieć już z natury strukturę, a więc owa struktura jest i tak niezbędna do założenia na start, zaś strukturą oddziałującą, broniącą swojej integralności jest (z konstrukcji, jakby z definicji) świadomość, dostaniemy w sposób naturalny mentalny budulec dla wszechświata, który powstaje na mocy organizowania się świadomości - mamy świat, w którym na początku jest logos (światopoglądowo rozumiane "słowo" - Bóg), jak w chrześcijaństwie.

Trzeba sobie bowiem jasno powiedzieć, że wniosek zawsze nam wyjdzie stosownie do kryteriów wnioskowania, jakie WYBIERZEMY, jest pochodną epistemologii, którą postawimy na początku toku myślowego.
Teraz powstaje pytanie: czy jest jakieś za / przeciw epistemologii osobowej vs bezosobowej, nieświadomej na start vs świadomościowej?
Mi osobiście bardziej naturalna w tym kontekście wydaje się epistemologia świadomościowa. Wynika to z tego dość oczywistego faktu, że jeśli spojrzę na to co mam, to najpierw muszę stwierdzić obecność SIEBIE - mojej własnej świadomości. To jest właściwie jedyne, czego wyprzeć się nie mam jak. Wszystko poza tym jest już wtórne, jest domniemaniem. Więc dlaczego miałbym za chwilę odwrócić tę oczywistość i na szczycie epistemologicznej konstrukcji postawić nieświadomość?...
- Taki (jak ten ostatni) wybór zdaje się być wbrew odczuciu, naturalności, jakiejś formie elementarnej "logiki". Bo startujemy od tego co mamy, co jest pewne, a nie najpierw opieramy się na domniemaniach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 17:13, 05 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:06, 05 Mar 2020    Temat postu:

Istnienie Boga niczego nie wyjasnia, a tylko bardziej komplikuje rzeczywistosc, ponieważ rodzi kolejne pytania o coraz to doskonalsze i bardziej skomplikowane byty. Skąd w ogole pomysl na istnienie Boga? Ktoś sie zastanawiał?

Koncepcja boga w bardzo wygodny sposób wypełnia wszystkie niezrozumiałe luki i wszystko upraszcza. Tam gdzie nie znam odpowiedzi mogę sobie wstawić boga. A pomysł na istnienie boga wziął się najpewniej właśnie z ilości pytań bez odpowiedzi, które u zarania dziejów się pojawiały.

Stwierdzenie 'bóg stworzył świat' wyjaśnia mniej więcej tyle samo, co stwierdzenie 'świat powstał w wielkim wybuchu'. Teista od razu zapyta, co 'wybuchło', skąd się wzięło itd. Krótko mówiąc padną pytania o techniczne aspekty. No więc ja mam takie same pytania odnośnie działań boga. A odpowiedzi nie ma.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:09, 05 Mar 2020    Temat postu:

Cytat:
Mi osobiście bardziej naturalna w tym kontekście wydaje się epistemologia świadomościowa.


A mi bardziej naturalna wydaje się odpowiedź - NIE WIEM.

Z drugiej strony ludzie zmyślali i zmyślają historie i do tego mają tendencję do błędów poznawczych i myślenia życzeniowego. Stąd dla mnie osobiście wydaje się bardzo mało prawdopodobne to iż jakiś bóg (poza Messim) istnieje albo istniał. Gdybym miał to wyrazić procentowo to byłoby 0,0000... i pierdyliard zer. Jednak na końcu stałoby "1", bo nie mogę powiedzieć "na pewno". Jak niby? Na jakiej podstawie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:52, 05 Mar 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Mi osobiście bardziej naturalna w tym kontekście wydaje się epistemologia świadomościowa.


A mi bardziej naturalna wydaje się odpowiedź - NIE WIEM.

Z drugiej strony ludzie zmyślali i zmyślają historie i do tego mają tendencję do błędów poznawczych i myślenia życzeniowego. Stąd dla mnie osobiście wydaje się bardzo mało prawdopodobne to iż jakiś bóg (poza Messim) istnieje albo istniał. Gdybym miał to wyrazić procentowo to byłoby 0,0000... i pierdyliard zer. Jednak na końcu stałoby "1", bo nie mogę powiedzieć "na pewno". Jak niby? Na jakiej podstawie?

A jednak...
Przedstawiłem dość prostą alternatywę - w domyśle fifty fifty, a nie jakiejś tam pierdyliardy zer.
A. za początek odpowiada ŚWIADOMOŚĆ
B. za początek odpowiadają PROCESY NIEŚWIADOME.
Ja też nie mam tu "wiedzy" (pewności, kompletnego absolutnego modelu), ale z prostego szacunku najbardziej podstawowej opcji 50% na 50%, wychodzi prawdopodobieństwo wcale nie takie bardzo małe - 1/2.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:53, 05 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Sob 22:44, 07 Mar 2020    Temat postu:

@MD
Uprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.

Przykład:
Czy uzgodnienie, że wszelkie tezy powinny być weryfikowalne lub wynikać logicznie z innych weryfikowalnych tez uznajesz za czysto arbitralne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21588
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:28, 08 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński
Cytat:
jeśli wyjdziemy od (czasem milczącego) założenia, że absolutną podstawą
rzeczywistości jest coś bezosobowego, prostego, nie myślącego, tylko jakoś istniejącego z możliwością konfigurowania się z innymi, podobnymi elementarnymi bytami, a które dalej "się organizuje", to wyjdzie nam z tego świat, w którym świadomość powstaje dopiero na końcu łańcucha, zaś Bóg tam staje się po prostu niepotrzebnym dodatkiem.
Ale - druga opcja - mając założenie (może też milczące), że


I tutaj wkracza Galen Strawson ze swoim fizykalistycznym panpsychizmem :)

Podstawą rzeczywistości jest ..... a razie nie wiemy jeszcze co. Może nigdy się nie dowiemy.
Jesli nawet nazwiemy to materią nie uczynimi niczego nagannego :wink: :)

To tylko nazwa..I

Motywacja do przyjęcia psychizmu jest prosta. Wiemy z pewnością, że
(13*) doświadczenie istnieje (jest to jedyna ogólna rzecz, jaką wiemy z ab-
solutną pewnością odnośnie do wewnętrznej czy kategorycznej natury kon-
kretnej rzeczywistości). Zastanówmy się, jak ono powstaje. Jeśli konkretna
rzeczywistość jest w swej fundamentalnej naturze całkowicie niedoświad-
czeniowa, a tak zakłada wielu fizykalistów (jak wiemy to z (C)), to musimy
uznać, że doświadczenie jakoś powstaje lub jest rezultatem czy pochodną
zjawisk całkowicie niedoświadczeniowych. Ale takie powstawanie czy po-
chodzenie wydaje się być sprzeczne z całkowicie przekonującą zasadą natu-
ralistyczną, która głosi, że natura nie robi radykalnych jakościowych zmian
czy skoków: każde takie powstawanie czy pochodzenie byłoby przykładem
radykalnej czy brutalnej emergencji.
W grę wchodzą tu dwa twierdzenia:
(23) emergencja tego, co doświadczeniowe z tego, co niedoświadczeniowe
byłaby przypadkiem emergencji radykalnej
oraz
(24) emergencja radykalna nie zachodzi.
Uważam, że (23) jest prawdziwe, a jako rzetelny naturalista akceptuję
również (24). Konkluduję zatem, że nawet jeśli panpsychizm jest błędny, to
(22) psychizm musi być prawdziwy.
Kwestia zasady (24), mówiącej o braku radykalnej emergencji, była sze-
roko dyskutowana36. Większość współczesnych filozofów uważających się
za fizykalistów nadal myśli, że konkretna rzeczywistość jest w swej funda-
mentalnej naturze całkowicie niedoświadczeniowa, a przez to są zmuszeni
uznać zachodzenie radykalnej emergencji G.Strawson


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 3:57, 08 Mar 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:08, 08 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Chciałbym tym wątkiem postawić pewną kropkę nad "i" w kontekście apologetycznym. Do tej pory jakoś sfinskie dyskusje krążyły wokół owego zagadnienia, dotykały go, lecz nie nazwały wprost. Więc spróbuję tutaj nazwać rzecz po imieniu.

Ateiści próbują atakować teizm poprzez żądanie dowodu (czy choćby mocnego argumentu) na istnienie Boga. Teiści (przynajmniej tacy jak ja) będą wskazywali, że żaden dowód nie istnieje w próżni, leczy powstaje poprzez ZASTOSOWANIE JAKICHŚ KRYTERIÓW - MODELU ROZUMOWANIA. Zatem i tak będziemy na początku musieli coś arbitralnie (!) wybrać - ten model, w którym potem ten hipotetyczny dowód na (nie) istnienie Boga będzie w ogóle dowodem.
Teraz można zostawić ten etap, na którym już model i kryteria mamy i postawić podstawowe PYTANIE O POCZĄTEK ROZUMOWANIA.
Z góry wiadomo, że można owo pytanie postawić tak, w takich odniesieniach, że potem wyjdzie nam z tego naturalnie albo istnienie Boga, albo i jego nieistnienie. Przykładowo, A. jeśli wyjdziemy od (czasem milczącego) założenia, że absolutną podstawą rzeczywistości jest coś bezosobowego, prostego, nie myślącego, tylko jakoś istniejącego z możliwością konfigurowania się z innymi, podobnymi elementarnymi bytami, a które dalej "się organizuje", to wyjdzie nam z tego świat, w którym świadomość powstaje dopiero na końcu łańcucha, zaś Bóg tam staje się po prostu niepotrzebnym dodatkiem.
Ale - druga opcja - mając założenie (może też milczące), że B. naturą rzeczywistości jest przenikanie się pewnych bytów, które muszą jakoś oddziaływać, a więc mieć już z natury strukturę, a więc owa struktura jest i tak niezbędna do założenia na start, zaś strukturą oddziałującą, broniącą swojej integralności jest (z konstrukcji, jakby z definicji) świadomość, dostaniemy w sposób naturalny mentalny budulec dla wszechświata, który powstaje na mocy organizowania się świadomości - mamy świat, w którym na początku jest logos (światopoglądowo rozumiane "słowo" - Bóg), jak w chrześcijaństwie.

Trzeba sobie bowiem jasno powiedzieć, że wniosek zawsze nam wyjdzie stosownie do kryteriów wnioskowania, jakie WYBIERZEMY, jest pochodną epistemologii, którą postawimy na początku toku myślowego.
Teraz powstaje pytanie: czy jest jakieś za / przeciw epistemologii osobowej vs bezosobowej, nieświadomej na start vs świadomościowej?
Mi osobiście bardziej naturalna w tym kontekście wydaje się epistemologia świadomościowa. Wynika to z tego dość oczywistego faktu, że jeśli spojrzę na to co mam, to najpierw muszę stwierdzić obecność SIEBIE - mojej własnej świadomości. To jest właściwie jedyne, czego wyprzeć się nie mam jak. Wszystko poza tym jest już wtórne, jest domniemaniem. Więc dlaczego miałbym za chwilę odwrócić tę oczywistość i na szczycie epistemologicznej konstrukcji postawić nieświadomość?...
- Taki (jak ten ostatni) wybór zdaje się być wbrew odczuciu, naturalności, jakiejś formie elementarnej "logiki". Bo startujemy od tego co mamy, co jest pewne, a nie najpierw opieramy się na domniemaniach.
Można byłoby się zastanawiać po co sobie tak życie komplikujesz tymi meandrami mentalnymi w temcie katolickiego Boga w Twoim osobistym wydaniu, ale mi się juz nie chce bo i po co? Że nie istnieje byt gdzies tam z cechami ludzkimi wiedziałam w wieku 7 lat ale nie rozgłaszałam tego przez tubę, bo to nie było odpowiednie miejsce i czas.

Niektorzy doszukają sie cudu w czerwonej kropce na hostii, która okazuje się bakterią a nie zdają sobie sprawy, że ciągłość procesu życiowego w którym czynnie uczestniczymy przez określony czas jest cudem. Spójrz na ten film aby docenić jak cudowne jest życie w nieskończonej zmienności form to powinno Ci pomoc w odczuciu pokory a nie mysleniu o pokorze, bo to nie to samo :wink:

"SEKRETNE ŻYCIE DRZEW czyta Krystyna Czubówna, POLSKI FILM PRZYRODNICZY"
https://youtu.be/e_HqmkiLAro
h*ttps://youtu.be/e_HqmkiLAro

Ewangelia dla potłuczonych [02] Bajki dla potłuczonych - o. Adam Szostak [Dominikanin]
https://youtu.be/ytdIkmMp4OU
h*ttps://youtu.be/ytdIkmMp4OU

o. Adam Szostak napisał:
Jeśli człowiek jest potłuczony i to zdecydowanie potłuczony to najbardziej potrzebuje Bożego miłosierdzia. Jaki jest miłosierny Bóg? Taki jak słyszeliśmy w Ewangelii. "Bądźmy miłosierni, bo Bóg taki jest." Jak myślę o miłosierdziu, to pierwsza historia która przychodzi mi do głowy to ta o synu marnotrawnym, bo tam jest miłosierdzie opisane najlepiej. Mówią niektórzy, że to jest Ewangelia w Ewangelii.To jest najlepsza nowina w najlepszej nowinie. Co w tej Ewangelii się dzieje? Ano jest tam głupi człowiek, strasznie potłuczony, który wogole kochać nie potrafi. Mówi do swojego ojca "chce żebyś nie żył". I on przychodzi do żyjącego ojca i mówi: "Chce spadek." Czyli "jak dla mnie jesteś martwy". Ojciec mu daje. Syn odchodzi i napisano, że żył rozrzutnie.Tak nam to przetłumaczono. Jest tam greckie słowo asotos i jedno z jego pewnie 50 znaczeń jest rozrzutny. Ale asotos również znaczy "skończony". To jest człowiek bez zdrowia. Tak dosłownie. Człowiek który nie ma w sobie nic z życia ...
Można byłoby się zastanawiać dlaczego piękną tradycję, którą wybrałeś jako mały chłopiec za zgodą rodziców ateistów, rozrzucasz na "wichry losu" spekulując pustymi słowami o istnieniu lub nie istnieniu katolickiego Boga w Twoim wydaniu. Po co? Nie wiem. Gdbym była praktykującą katoliczką, to udawałabym się do kościoła w niedzielę aby przeżywać tajemnicę życia - po prostu. Nie rozmieniałabym tego odczucia na drobne sprzeczki z ateistami o to czy Bóg istnieje czy nie i nie spekulowałabym, że jak w tych 50% istnieje to jest taki a taki. Ale to ja, która uważam, że jest sfera w człowieku do której nikt nie ma dostępu - nawet współmałżonek. Sfera duchowa, która jest sama w sobie cudem, bo jest jak w antycznej świątyni żydowskiej miejscem "święty świętych" czyli prawdziwym ja, które jest ciszą i spokojem wewnetrznym z których płynie moc odwagi aby być człowiekiem a nie jakąś istotą człekokształtną albo zagubioną w neurotycznych powątpiewaniach na granicy absurdu albo spekulująca w aspekcie swojej najintymniejszej części.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 5:29, 08 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
@MD
Uprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.

Przykład:
Czy uzgodnienie, że wszelkie tezy powinny być weryfikowalne lub wynikać logicznie z innych weryfikowalnych tez uznajesz za czysto arbitralne?
W światowych tradycjach i przekazach jest wiele racjonalnej mądrości ale potrzeba umieć odszukać. Dla mnie to jak pole archeologiczne [antropologia kulturowa fascynuje mnie odkąd przyjechałam do USA w 1985 r.] a ja w nim jak Indiana Jones. Kiedy praktyka religijna staje się handlową ideologią, to nie sposób doszukać się racjonalnej mądrości. Racjonalnie nie rozumiem dlaczego MD wystawia swoją duszę [szeroki termin ale zaczniemy od dobrostanu] na publicznym straganie spekulując czy jakiś byt tam ma na nią wpływ czy nie. Jestem racjonalna ale równocześnie dbam o swoją sferę duchową. Tak więc nie wierzę lecz wiem, że jak jestem w spokoju z samą sobą to w pełni uczestniczę w procesie życiowym z radością w sercu, która nie wymaga żadnych warunków. Dlatego absurdalnym znajduje kwestię czy jakiś wyimaginowany byt jest za ten proces odpowiedzialny. Jeśli przesunięcie czasu o godzinę do przodu za poł godziny i wprowadzenie nas w stan psychologicznego jet log spowoduje przynajmniej tygodniowy okres wzrostu ataków serca, udarów mózgu, zmęczenia, wypadków samochodowych, etc. to tylko to jest dowodem jak złożonym i współzależnym od wszystkiego [abstrakcja] jest proces życiowy w którym uczestniczymy w naszym pojęciu w miejcu i czasie - niektórzy z nas obecni w naszym życiu a niektórzy zagubieni w czasie psychologicznym w poszukiwaniu bezsensu życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 8:52, 08 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Teraz powstaje pytanie: czy jest jakieś za przeciw epistemologii osobowej vs bezosobowej, nieświadomej na start vs świadomościowej?

Alternatywa przedstawiona przez ciebie jest fałszywa. Pytanie które przedstawiasz nie jest do niczego potrzebne; ja jako ateista nie muszę zakładać, ze podstawą rzeczywistości jest coś bezosobowego. Mogę uważać, ze nasz świat stworzyła jakaś wyższa cywilizacja w kosmosie a Boga odrzucać nie dlatego, ze jest bytem osobowym tylko dlatego, ze idea ta jest wewnętrznie sprzeczna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21588
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:13, 08 Mar 2020    Temat postu:

mat napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Teraz powstaje pytanie: czy jest jakieś za przeciw epistemologii osobowej vs bezosobowej, nieświadomej na start vs świadomościowej?

Alternatywa przedstawiona przez ciebie jest fałszywa. Pytanie które przedstawiasz nie jest do niczego potrzebne; ja jako ateista nie muszę zakładać, ze podstawą rzeczywistości jest coś bezosobowego. Mogę uważać, ze nasz świat stworzyła jakaś wyższa cywilizacja w kosmosie a Boga odrzucać nie dlatego, ze jest bytem osobowym tylko dlatego, ze idea ta jest wewnętrznie sprzeczna.


Kto lub co stworzyło tę cywilizację. Kosmiczną?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:07, 09 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
@MD
Uprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.

Jesli nie uzgodnienie, to co?
- Odpowiesz pewnie, że to co Ty uważasz.
- z czym ja się nie zgodzę.
Czyli wracamy do poczatku
albo każdy zostaje przy swoim
albo uzgodnienia.
Gdzie tu wcisnąć coś trzeciego.

Tak wiem, co mi odpowiesz, że przecież jest KRYTERIUM PRAWDY...
Tylko, że NIE WIADOMO KTO JĄ MA.
To, ze dla Ciebie Twoja prawda jest twojsza (choć ją nazwiesz inaczej - np. "logiczną"), wciąż oznacza, pozostawanie w subiektywizmie. Pozostaje wyobrazić sobie, że ja jestem drugim takim jak - TAK SAMO MOCNO przekonanym, że moja prawda jest o wiele logiczniejsza (sensowniejsza, prawdziwsza, lepiej zweryfikowana, słuszniejsza...) od Twojej.
Bo głoszenie, że "prawda jakaś jest" w niczym nie przybliża nas do rozstrzygnięcia KTO JA ZNA. A jeśli nic nie uzgodnimy, to pozostanie tylko walka subiektywizmów, połączona z DEMAGOGIĄ EPITETÓW, z wciskaniem swojej postaci NAZYWANIA tego, co ja/Ty uważam za: prawdę, logikę, sensowność, niesprzeczność, naukowość, mądrość i co tam jeszcze sobie wymyślimy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:26, 09 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@MD
Uprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.

Jesli nie uzgodnienie, to co?
- Odpowiesz pewnie, że to co Ty uważasz.
- z czym ja się nie zgodzę.
Czyli wracamy do poczatku
albo każdy zostaje przy swoim
albo uzgodnienia.
Gdzie tu wcisnąć coś trzeciego.

Tak wiem, co mi odpowiesz, że przecież jest KRYTERIUM PRAWDY...
Tylko, że NIE WIADOMO KTO JĄ MA.
To, ze dla Ciebie Twoja prawda jest twojsza (choć ją nazwiesz inaczej - np. "logiczną"), wciąż oznacza, pozostawanie w subiektywizmie. Pozostaje wyobrazić sobie, że ja jestem drugim takim jak - TAK SAMO MOCNO przekonanym, że moja prawda jest o wiele logiczniejsza (sensowniejsza, prawdziwsza, lepiej zweryfikowana, słuszniejsza...) od Twojej.
Bo głoszenie, że "prawda jakaś jest" w niczym nie przybliża nas do rozstrzygnięcia KTO JA ZNA. A jeśli nic nie uzgodnimy, to pozostanie tylko walka subiektywizmów, połączona z DEMAGOGIĄ EPITETÓW, z wciskaniem swojej postaci NAZYWANIA tego, co ja/Ty uważam za: prawdę, logikę, sensowność, niesprzeczność, naukowość, mądrość i co tam jeszcze sobie wymyślimy...
Rozwijać się w trakcie tej "szermierki" nie będziecie ale sobie systemy nerwowe nadwyrężycie i spadnie Wam odpornosc, bo ego każdego z Was będzie Was zapewniac, że jednak nie, bo jesteście że stali z pieca martenowskiego i nic się Was mię stanie.

A prawda jest taka, że natura Buddy, Jezusa, Mahometa, etc. pod postacią pierwotnej emocji strachu [antonim miłości moralnej] kopie nas po 4 literach żeby być wrażliwym. Jeden mężczyzna w Indiach chciał się pozbyć negatywnych emocji jak złości, pożądania, dumy, i strachu. Wnerwił się do tego stopnia, że udał się po pomoc do przewodnika duchowego, który go wysłał do szalasu w górach. Poszedł tam i zaryglował drzwi. W nocy zapalił parę świec i starał się nie zasnąć. Koło północy usłyszał w kącie syk i zobaczył kobrę. Przestraszył się tak, że nie mógł się poruszyć kiedy oczy miał utkwione na kobrze. Nad ranem świece zgasly i mężczyzna ze strachu rozpłakał się. Odczuł potrzeby wszystkich stworzeń na Ziemi i własne odosobnienie. I wówczas kiedy już o mało nie umarł ze strachu zaakceptował, że może być i dobry i zły, i opanowany i wodzony na pokuszenie przez pożądanie, i pokorny i dumny, i odważny i przestraszony. Wówczas odczuł ulgę, podniósł się i ukłonił się kobrze. Zasnął natychmiast a gdy się obudził kobry już nie było. Nie wiedział czy kobra była w szałasie czy ją sobie wyobraził - ale to nie miało znaczenia, bo wyimaginowane dramaty jego życia zniknęły jak ręką odjął.

Mężczyźni odczuwający/wrażliwi to rzadkość. Mój mąż takim był jako ISFJ - i mówił o sobe jako "wymierający gatunek". Więc Panowie badzcie dla siebie wrażliwi i nie zabijajcie się po kawałku o prawdę "najtwojsza".

[link widoczny dla zalogowanych]
*https://pl.wikipedia.org/wiki/ISFJ

Thank you very much :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 11:35, 09 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@MDUprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.
Jesli nie uzgodnienie, to co?
- Odpowiesz pewnie, że to co Ty uważasz.

Ale przecież ci już odpowiedziałem na twoje "to co?". Nie ostatecznie, ale się odniosłem - a ty to zignorowałeś i snujesz teraz dyskusje z samym sobą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:59, 09 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@MDUprawiasz czysty fedoryzm. Tzn. twoimi koniecznościami uzgodnień sprowadzasz wszystko do poziomu dowolnej bzdury, gdzie teizm na takie same szanse bytu jak racjonalizm.
Jesli nie uzgodnienie, to co?
- Odpowiesz pewnie, że to co Ty uważasz.

Ale przecież ci już odpowiedziałem na twoje "to co?". Nie ostatecznie, ale się odniosłem - a ty to zignorowałeś i snujesz teraz dyskusje z samym sobą.

Widzę to, że dyskutuję z samym sobą, bo Ty nie jesteś w stanie skomentować.
Nie masz żadnej konstruktywnej propozycji. Moja propozycja Ci się nie podoba, ale choć nie jest idealna, to i tak jest ona lepsza od braku propozycji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 14:29, 09 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Widzę to, że dyskutuję z samym sobą, bo Ty nie jesteś w stanie skomentować. Nie masz żadnej konstruktywnej propozycji. Moja propozycja Ci się nie podoba, ale choć nie jest idealna, to i tak jest ona lepsza od braku propozycji.

Jestem w stanie skomentować i skomentowałem - nawet dając "konstruktywną propozycję".
Tylko że - jak już pisałem - totalnie to zignorowałeś.
Zignorowałeś nawet to, że napisałem, że to zignorowałeś.
Po prostu powtarzasz swoje bez względu na to, co napiszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:43, 09 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Widzę to, że dyskutuję z samym sobą, bo Ty nie jesteś w stanie skomentować. Nie masz żadnej konstruktywnej propozycji. Moja propozycja Ci się nie podoba, ale choć nie jest idealna, to i tak jest ona lepsza od braku propozycji.

Jestem w stanie skomentować i skomentowałem - nawet dając "konstruktywną propozycję".
Tylko że - jak już pisałem - totalnie to zignorowałeś.
Zignorowałeś nawet to, że napisałem, że to zignorowałeś.
Po prostu powtarzasz swoje bez względu na to, co napiszę.

Czy owa "konstruktywna propozycja", to to pytanie:
Irbisol napisał:
Przykład:
Czy uzgodnienie, że wszelkie tezy powinny być weryfikowalne lub wynikać logicznie z innych weryfikowalnych tez uznajesz za czysto arbitralne?

?...
Bo żadnego innego tekstu od Ciebie, poza czystą oceną moich sformułowań i powyższego pytania nie znalazłem...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 14:49, 09 Mar 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 15:23, 09 Mar 2020    Temat postu:

Tak, to to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:40, 09 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Widzę to, że dyskutuję z samym sobą, bo Ty nie jesteś w stanie skomentować. Nie masz żadnej konstruktywnej propozycji. Moja propozycja Ci się nie podoba, ale choć nie jest idealna, to i tak jest ona lepsza od braku propozycji.

Jestem w stanie skomentować i skomentowałem - nawet dając "konstruktywną propozycję".
Tylko że - jak już pisałem - totalnie to zignorowałeś.
Zignorowałeś nawet to, że napisałem, że to zignorowałeś.
Po prostu powtarzasz swoje bez względu na to, co napiszę.

Czy owa "konstruktywna propozycja", to to pytanie:
Irbisol napisał:
Przykład:
Czy uzgodnienie, że wszelkie tezy powinny być weryfikowalne lub wynikać logicznie z innych weryfikowalnych tez uznajesz za czysto arbitralne?

?...
Bo żadnego innego tekstu od Ciebie, poza czystą oceną moich sformułowań i powyższego pytania nie znalazłem...
Tak, to to.

Jak to pytanie miałoby być czymś "konstruktywnym"?...
Ja odpowiedzi na to pytanie nie widzę, dopóki nie znalazłbym wcześniejszych odpowiedzi na pytania dotyczące definicji użytych pojęć:
1. Czy weryfikowalność traktujemy jako obowiązek posiadania jej już na starcie rozważań, czy też dopuszczamy jakąś formę otwartości problemu, a więc dalej poszukiwania także właściwej postaci weryfikowalności?...
2. Czy weryfikowalność ma spełniać jakieś twarde normy i kryteria? Jakie to kryteria?
3. Czy brak modelu na start, a więc braku odpowiednio wyrazistych powiązań, zwalnia nas absolutnie z rozważania takich problemów? Po prostu rezygnujemy z tych zagadnień, które nie są na start "odpowiednio gotowe"?... A zatem z góry odrzucamy wszystko to, co niejasne, niepewne, zatem np. rezygnujemy z eksplorowania nowych wyzwań intelektualnych, ponieważ one na start są bardzo nieokreślone?...

Jeśli chodzi o samo pytanie - to osobiście (zakładając pewną postać średnią rozpoznawalności pojęć, które zostały użyte w pytanie), to moja odpowiedź brzmiałaby: raczej NIE.
Owo "nie" oznacza tutaj, że ja osobiście nie zamierzam się ograniczać do zagadnień, które JUŻ TERAZ są weryfikowalne. W moim życiu najczęściej pojawia się schemat, gdy najpierw są pewne rozpoznania i przypuszczenia na ich temat, choć nie ma jeszcze tu modelu, nie ma ścisłych prawd. Potem zaczynam tworzyć hipotezy, które jakoś (też na początek roboczo, nie w gotowej postaci) sugerują jakieś tam postaci weryfikowalności. Potem zaczynam między nimi przebierać i wybierać, która z nich najbardziej odpowiada mojemu poczuciu sensowności. Ostatecznie, jeśli wybiorę z tego jakiś model z jakąś przypisaną mu weryfikowalnością, to rzeczywiście ląduję w opcji, gdy taka weryfikowalność jest, a więc da się ją dalej użyć.
Problem w tym, ze gdybym sobie jakoś odgórnie zakazał zajmowania się problemami nie mającymi przypisanej im (dobrej, sprawdzonej!) formy weryfikacji, to w ogóle bym nie mógł rozpocząć całej tej procedury, w ogóle do niczego nie wolno byłoby mi dochodzić.

Ten schemat i powiązany z nim problem dotyczy chyba nie tylko mojego rozumowania, ale jest powszechnie znany w nauce, gdzie weryfikowalność pojawia się dopiero na końcowych etapach rozwoju modelu. A rozwój powinien mieć też swój początek...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 19:41, 09 Mar 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 11:43, 10 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja odpowiedzi na to pytanie nie widzę, dopóki nie znalazłbym wcześniejszych odpowiedzi na pytania dotyczące definicji użytych pojęć:
1. Czy weryfikowalność traktujemy jako obowiązek posiadania jej już na starcie rozważań, czy też dopuszczamy jakąś formę otwartości problemu, a więc dalej poszukiwania także właściwej postaci weryfikowalności?...
2. Czy weryfikowalność ma spełniać jakieś twarde normy i kryteria? Jakie to kryteria?
3. Czy brak modelu na start, a więc braku odpowiednio wyrazistych powiązań, zwalnia nas absolutnie z rozważania takich problemów?

Nie odpowiadasz na pytanie - piszesz tak naprawdę o kwestiach nieweryfikowalnych (przynajmniej aktualnie). A ja pytam o kwestie weryfikowalne.

Cytat:
moja odpowiedź brzmiałaby: raczej NIE.

Czyli dopuszczasz, że moje podejście jest arbitralne. Tak samo jak każde inne, gdzie ktoś coś chlapnie - należy to traktować na równi z tak weryfikowalnymi kwestiami, jak np. naciśnięcie "A" na klawiaturze i pojawienie się znaku "A/a" na ekranie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:04, 10 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Cytat:
moja odpowiedź brzmiałaby: raczej NIE.

Czyli dopuszczasz, że moje podejście jest arbitralne. Tak samo jak każde inne, gdzie ktoś coś chlapnie - należy to traktować na równi z tak weryfikowalnymi kwestiami, jak np. naciśnięcie "A" na klawiaturze i pojawienie się znaku "A/a" na ekranie.


Uważam że weryfikowalność zawsze jest jakąś formą konstrukcji myślowej. Zawsze. Czyli też zawsze ma jakieś założenia (choćby ukryte, domyślne), wynika z jakiejś wizji spojrzenia na świat.
Gdy pytasz zatem:
Cytat:
Czy uzgodnienie, że wszelkie tezy powinny być weryfikowalne lub wynikać logicznie z innych weryfikowalnych tez uznajesz za czysto arbitralne?

to już teraz ściślej odpowiem:
- Założenie powyższe nie jest "czysto" arbitralne, choć jest W DUŻYM STOPNIU arbitralne. Przyznam więc, że dążenie do weryfikowalności jest DOBRĄ WSKAZÓWKĄ, cenną poradą jak dyskutować o sprawach. Ale jako wyłączne wymaganie byłoby po prostu bzdurą, bo jest W WIELU PRZYPADKACH NIESPEŁNIALNE. Weryfikowalność dostajemy dopiero na PÓŹNYCH ETAPACH rozwoju koncepcji. A nie zawsze dyskutujemy o czymś, co jest na tym późnym, ukonkretnionym, mającym model etapie owej koncepcji. Właściwie jak już gotowy model mamy, to nie za bardzo jest o czym dyskutować - wszak sprawa została wyjaśniona. Jeśli o czymś dyskutujemy, to najczęściej będzie tak, że coś jest właśnie do ustalenia, coś jest sporne, niejasne, niekompletne. To zaś oznacza, że być może dopiero będziemy musieli sobie uzgodnić - np. uzgodnić co chcemy weryfikować i na jakich zasadach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Śro 13:19, 11 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
moja odpowiedź brzmiałaby: raczej NIE.
Czyli dopuszczasz, że moje podejście jest arbitralne. Tak samo jak każde inne, gdzie ktoś coś chlapnie - należy to traktować na równi z tak weryfikowalnymi kwestiami, jak np. naciśnięcie "A" na klawiaturze i pojawienie się znaku "A/a" na ekranie.

Uważam że weryfikowalność zawsze jest jakąś formą konstrukcji myślowej. Zawsze.

Więc masz okazję na ww. przykładzie zaprezentować, jak tą "konstrukcją myślową" zrównujesz wiary (bo jakaś "konstrukcja myślowa" określa moje podejście jako arbitralne).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:35, 11 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
moja odpowiedź brzmiałaby: raczej NIE.
Czyli dopuszczasz, że moje podejście jest arbitralne. Tak samo jak każde inne, gdzie ktoś coś chlapnie - należy to traktować na równi z tak weryfikowalnymi kwestiami, jak np. naciśnięcie "A" na klawiaturze i pojawienie się znaku "A/a" na ekranie.

Uważam że weryfikowalność zawsze jest jakąś formą konstrukcji myślowej. Zawsze.

Więc masz okazję na ww. przykładzie zaprezentować, jak tą "konstrukcją myślową" zrównujesz wiary (bo jakaś "konstrukcja myślowa" określa moje podejście jako arbitralne).

Wiary są - z konstrukcji - "zrównywane" jeśli poprzestaniemy na zaklasyfikowaniu ich do wskazanej kategorii, a nie dodamy niczego więcej, czegoś różnicującego.
Sorry, ale tak po prostu działa język - jak coś skategoryzujemy i nic więcej nie wyjaśnimy, nie uwzględnimy, to będziemy mieli to, co zrobiliśmy - zrównanie do jednej kategorii. Nie ma tu żadnego spisku, czy czyjejś złej woli "zrównywania", tylko tak to działa, bo tam MA DZIAŁAĆ
Z drugiej strony jednak ten sam język oferuje opcję RÓŻNICOWANIA - funkcjonującą w ten sposób, że coś ZALICZAMY DO RÓŻNYCH kategorii.
Jeśli wybierzemy dwa dowolne pojęcia, to będą one zawierały zarówno atrybuty zrównujące (takie same) jak i różnicujące.
Wskazując na atrybuty zrównujące, zrównujemy.
Wskazując na atrybuty różnicujące - różnicujemy.
Tak działa język.
Rozsądny interpretator komunikatu wie, że WYSTĘPUJĄ I TAKIE I TAKIE ATRYBUTY. Każda rzecz od innej rzeczy czymś się różni (np. choćby tym, że ma inną nazwę), a w czym się podobna (np. w tym, że też jest pojęciem).Zarzucanie komuś, że wskazał na wybrany atrybut, a nie wskazał na inny atrybut jest bez sensu, bo niemożliwe jest naraz wskazywanie wszystkich atrybutów. Tak więc rozsądny interpretator rozumie, że jak wskazano podobieństwo czy tożsamość (np. że dwa byty myślowe należą do kategorii "wiara"), to nie oznacza iż TYLKO to występuje na liście atrybutów, ale występują np. aspekty różnicujące. I można je oczywiście wskazać w toku dalszej wymiany informacji.
Nie rozumiem czemu od lat czepiasz się jakiegoś "zrównywania". Tak - zrównujemy, gdy coś nazywamy nazwą jakiejś kategorii. Jak inaczej używać języka?
Zastanów się i odpowiedz: jak można używać języka, przypisując pojęciom nazwy - kategorie, aby ktoś, kto chce się czepić, że tak "zrównujemy", nie mógł się czepić?
Czekam na odpowiedź. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Śro 18:23, 11 Mar 2020    Temat postu:

A jesteś w stanie do mojej wiary w skutek naciśnięcia klawisza 'A' dodać coś różnicującego, co nie byłoby subiektywne?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:07, 11 Mar 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
A jesteś w stanie do mojej wiary w skutek naciśnięcia klawisza 'A' dodać coś różnicującego, co nie byłoby subiektywne?

Nie bardzo rozumiem. Chcesz, aby zróżnicował Twoją wiarę w skutek naciśnięcia klawisza A z JAKĄ wiarą?
Przypuszczam, że pierwszymi różnicami będą:
- nazwy
- moc wiary
- znaczenie tej wiary w życiu
- emocje, jakie z nią wiążesz
...
Co byś chciał więcej?
Mogę wskazać tysiące różnic, więc nie zgodzę się z tym, że tylko wiary "zrównuję". Tylko nie bardzo wiem, o co Ci chodzi? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Śro 20:45, 11 Mar 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
A jesteś w stanie do mojej wiary w skutek naciśnięcia klawisza 'A' dodać coś różnicującego, co nie byłoby subiektywne?

Nie bardzo rozumiem. Chcesz, aby zróżnicował Twoją wiarę w skutek naciśnięcia klawisza A z JAKĄ wiarą?

Z wiarą w Boga.
Zrównywanie dotyczy tego, co do której wiary spodziewasz się bardziej prawdziwości jej tez.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 1 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin