Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Filozoficzno-naukowe powiązania
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:22, 13 Cze 2017    Temat postu: Filozoficzno-naukowe powiązania

Czytając lektury o tematyce filozoficznej odnoszę częste wrażenie, że trwa jakiś nie do końca sprecyzowany konflikt na linii filozofia-nauka. Ogólnie w śród mas jest jakiś popyt na tzw. "światopogląd naukowy", a sami naukowcy często odcinają się od kolegów z branży filozoficznej, gdyż filozofia nie daje nic więcej jak sofisterie i złudzenia.

Z kolei niektórzy filozofowie przekonują, że różnica pomiędzy filozofią, a nauką jest złudna...
Gdyby tak było to pewnie filozofowie cieszyliby się, bo w końcu nie czuliby się spychani na margines.

Zastanawiam się czy współczesna filozofia ma coś konkretnego do zaproponowania nauce? Albo czy może mieć na nią wpływ w jakiś aspektach np. na metodologie? Może wpływać na treść teorii naukowych?

Jak w tym miejscu widzicie rolę filozofii?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 23:25, 13 Cze 2017    Temat postu: Re: Filozoficzno-naukowe powiązania

Błażej napisał:
Czytając lektury o tematyce filozoficznej odnoszę częste wrażenie, że trwa jakiś nie do końca sprecyzowany konflikt na linii filozofia-nauka. Ogólnie w śród mas jest jakiś popyt na tzw. "światopogląd naukowy", a sami naukowcy często odcinają się od kolegów z branży filozoficznej, gdyż filozofia nie daje nic więcej jak sofisterie i złudzenia.

Z kolei niektórzy filozofowie przekonują, że różnica pomiędzy filozofią, a nauką jest złudna...
Gdyby tak było to pewnie filozofowie cieszyliby się, bo w końcu nie czuliby się spychani na margines.

Zastanawiam się czy współczesna filozofia ma coś konkretnego do zaproponowania nauce? Albo czy może mieć na nią wpływ w jakiś aspektach np. na metodologie? Może wpływać na treść teorii naukowych?

Jak w tym miejscu widzicie rolę filozofii?


1. Pilnować by naukowcy nie zapuszczali się na pole filozofii, i na podstawie badań naukowych nie wyciągali mętnych filozoficznie wniosków.
2. A poza tym wara od badań naukowych, bo ostatnią rzeczą jaka naukowcy chcą, to to by filozofowie, a już zwłaszcza filozofowie nauki, a już zwłaszcza, zwłaszcza niedouczeni naukowo tzw. "filozofowie nauki" mętnie dyskutowali czy po prostu filozofowali, czy cała ta praca badawcza ma z filozoficznego punktu widzenia sens.

P.S.
Do uzyskania chociażby tytułu doktora nauk fizycznych, egzamin z filozofii jest wymagany.


Ostatnio zmieniony przez O.K. dnia Wto 23:27, 13 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:37, 13 Cze 2017    Temat postu:

O.K., dokładnie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:16, 15 Cze 2017    Temat postu:

Filozofia jest właściwie wszystkim, bo "myślę, więc jestem".
Rozdział pomiędzy filozofią a nauką jest oczywiście sztuczny, ale poniekąd służy on nauce... Gorzej chyba jest ze sztucznym i "prowokowanym" rozdziałem nauki od religii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:49, 15 Cze 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Filozofia jest właściwie wszystkim, bo "myślę, więc jestem".
Rozdział pomiędzy filozofią a nauką jest oczywiście sztuczny, ale poniekąd służy on nauce... Gorzej chyba jest ze sztucznym i "prowokowanym" rozdziałem nauki od religii.


Niby rozdział ...a tu takie kwiatki :shock: czyli gorzej, gorzej :brawo:

https://www.youtube.com/watch?v=ri9FvLCnkvE
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:55, 15 Cze 2017    Temat postu:

Ach nie, rozdział między nauką i filozofią nie jest sztuczny. Jest niezbędny do tego, by jedno i drugie mogło się rozwijać. To zupełnie różne dziedziny, należące do zupełnie różnych kategorii epistemologicznych.

Filozofia może (i powinna) zawierać w sobie interpretację nauki, ale odwrotna sytuacja jest nie tylko niepożądana, wręcz degradująca naukę do przesądu. Ogólnie rzecz biorąc, filozofia jest niezbędna każdemu (choćby i nie wiedział, że filozofuje), a bez nauki można by się obyć. Tyle, że to niewygodne obywanie się :)

Podobnie jest z rozdziałem nauki od religii: jest on koniecznością, bo bez niego nauka staje się zabobonem, a religia - sieczką. Religia ma w zasadzie taki sam status poznawczy, jak filozofia, tyle, że ma do tego swoje cechy charakterystyczne, których filozofia posiadać nie musi. Na bazie tej samej religii mogą być rozwijane różne filozofie; konkretna religia formułuje dla nich dość ogólne ramy, oczywiście będące po części różne dla różnych religii. Natomiast nauka jest wspólna dla wszystkich religii, które nie odrzucają naukowości z założenia (żadna ze znanych mi, dominujących religii tego nie robi). Podobnie, jak nauka jest wspólna dla wszystkich filozofii, które nie odrzucają naukowości z założenia (także i żadna ze znanych mi, dominujących filozofii tego nie robi).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2151
Przeczytał: 126 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:37, 16 Cze 2017    Temat postu:

Cytat:
Filozofia może (i powinna) zawierać w sobie interpretację nauki, ale odwrotna sytuacja jest nie tylko niepożądana, wręcz degradująca naukę do przesądu.


A, co Wujuzboju sądzisz o naukowcach (albo zwyczajnych ateistach, którzy tylko nauką interesują się z książek), którzy twierdzą, że im filozofia nie jest potrzebna w wyjaśnianiu świata. Zatrzymują się bowiem na wyjaśnieniach naukowych. Czytam np. o chemiku (niejaki peter atkinis), który przyjmuje, że jeśli nie ma żadnych luk w wyjaśnieniu do wypełnienia, nie ma potrzeby istnienia Stwórcy, poza stwórczym procesem opisanym przez naukę.

Czyli ateista to zazwyczaj, ktoś taki, kto nie wychodzi poza świat badany naukowo, a nauki odkrywają, że za zdarzeniami w świecie stoją przypadkowe, pozbawione świadomości procesy.

Kiedyś miałem dyskusje z ateistą zafascynowanym kosmologią. Ateista zapytał mnie „skąd wziął się Bóg?” Zacytowałem mu odpowiedź pewnego księdza kosmologa (kontekst tematu był właśnie o początkach świata i w ogóle). Cytat: „moim zdaniem faktem jest, że to, o pochodzenie czego pytasz, stanowi podstawę świata i nie ma sesnsu pytanie o przyczynę tejże podstawy, zdaję sobie sprawę z tego, że prawdziwość mojego stanowiska przyjmuję na wiarę, zdaję sobie sprawę, że w tym miejscu kończą się moje możliwości opisu rzeczywistości, oraz nie martwi mnie to, bowiem gdzieś muszą się przecież kończyć” M.Heller.

Ateista zapytał mnie dlaczego nie można tego procesu wyjaśniania zakończyć przed Bogiem? Przykładowo na wielkim wybuchu? dlaczego ks. Heller musi przyjmować swoje stanowisko na wiarę zamiast po prostu powiedzieć: na razie nie wiemy, ale nauka może to wyjaśni, ale jak wyjaśni to będzie to dowód na procesy pozbawione świadomości, bo takich nauka dowodzi.

żadnej jakiejś filozoficznej interpretacji - po prostu opis naukowy.

Tu na forum miałem krótką wymianę z Irbisolem, który choć od naturalizmu się odżegnuje to jednak jego argumentacja jest czysto naukowo-naturalistyczna.
W teologii katolickiej dowodzi się np. Boga w ten sposób, że wskazuje się na konieczny udział inteligentnej osoby w stwarzaniu wszechświata:
Niektórzy utrzymują, że istniejący świat to dzieło zwykłego przypadku. Wyobraźmy sobie wielki worek, w którym są miliony literek wypisanych na małych karteczkach, które ktoś wysypuje, zbiera z powrotem i znowu wysypuje. Czy może z tych wysypanych literek powstać jakaś powieść, traktat filozoficzny, podręcznik do matematyki itp.? Odpowiemy: "Nie, ponieważ książka nie jest zwykłym zbiorem ułożonych przypadkowo liter. Ona odzwierciedla ducha, myśl ludzką." Podobnie jest z pięknem świata i prawami, które nim rządzą. Kosmos jest "księgą", która mówi nam wiele o jego Autorze – Bogu potężnym i mądrym.

Z doświadczenia wiemy też, iż żadne urządzenie, przyrząd, maszyna nie powstaje przypadkowo, przez samoczynne podokręcanie się śrubek, nakrętek i innych elementów składowych. Wiemy, że żadna maszyna nie powstaje bez człowieka. Tylko rozumna istota potrafi zbudować podobny do ucha mikrofon, podobną do oka kamerę, podobny do ludzkich organów mowy głośnik lub podobny do ludzkiego mózgu komputer.


Ateiście znów wystarczyło wskazanie na naukowe wyjaśnienia i zatrzymanie się na nich, gdyż proste prawa i proste warunki początkowe same są zdolne do wytworzenia skomplikowanych, samoorganizujących się struktur (ruchy planet, pogoda, koryta rzek, ekosystemy).

Takich przykładów mógłbym długo wymieniać. Wujuzboju, gdzie ta interpretacja nauki ? :wink:


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 0:41, 16 Cze 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 19:06, 16 Cze 2017    Temat postu:

@Katolikus

Nauka twierdzi że nasz Wszechświat zaczął sie w Wielkim Wybuchu.

Ja, będąc katolikiem, zgadzam się z tym poglądem (choć nie muszę, bo nauka nie daje ostatecznych odpowiedzi, zwłaszcza w takich kwestiach jak Wielki Wybuch i ostateczne pochodzenie Wszechświata).

Pewien ateista uznający naukę też się zgadza z tym samym poglądem (choć też nie musi się zgadzać, z tych samych powodów).

Jednocześnie jako katolik, uważam że Wszechświat został (w taki czy inny, nieważne jaki, sposób) stworzony przez Boga. Po prostu w to wierzę.

Ateista zaś uznaje że Boga nie ma, on też w to wierzy.

Nauka jest ta sama, obydwoje, ja i ateista, posługujemy sie tą samą nauką, i przyjmujemy te same naukowe wnioski.

Jednocześnie w sprawie poglądów wychodzących poza naukę się nie zgadzamy. Wolno nam, bo istnieje wolność poglądów, a nauka się w to nie wtrąca, bo leży to poza jej działką.

Nauka jest ta sama, ale uznawana filozofia i światopogląd zupełnie różne. Nawet jeśli głupiec, mieniący się "naukowym ateistą", uznaje że nie wchodzi on w żadną filozofię, to jednak w nią wchodzi, nawet jak nie przyjmuje tego do wiadomości.

Nauka pochodzi od filozofii, bo jest sferą ludzkiej działalności, ale wychodzi ponad konkretną filozofię. Fizykę jeszcze za czasów Newtona nazywano "filozofią przyrody". Nauka łączy bowiem ludzkie poglądy na świat, z obserwacjami i wnioskowaniem, które te poglądy mogą zmodyfikować. Zawsze jednak poglądy będą odgrywały tu role i nie da się od nich uwolnić.

*************************************************************


Jeśli chodzi o wojujących ateistów (mieniących się niekiedy, niesłusznie "naukowymi"), to w moim odczuciu opierają się oni nie na nauce, tylko na stereotypach, pysze, pogardzie, poczuciu wyższości i uprzedzeniach.

Co jest dla nich typowe, choć nie przyznają tego wprost, to przekonanie że wszyscy wierzący muszą sprowadzać sie do pewnej stereotypowej kliszy, karykaturalnego obrazu osoby nawiedzonej religijnie. Ze wszyscy wierzący to niewykształcone naiwne masy, mohery, fanatycy religijni, fundamentalistyczni kreacjoniści usiłujący za wszelką cenę utrzymywać obraz świata jaki miałby wynikać z literalnego odczytania świętych ksiąg, ogólnie ludzie tępi, niezdolni do samodzielnego myślenia, nietolerancyjni, bez wiedzy o świecie, bojący się poznać o nim prawdę itp. Natomiast z drugiej strony ateiści to ludzie którzy wyszli ponad opisane cechy, rzekomo nierozłącznie związane z religią, ludzie samodzielnie myślący, dysponujący dużą wiedzą, znajomością świata, zdolnościami krytycznego myślenia itp.

Tymczasem prawda jest zupełnie inna, owszem i wśród osób religijnych można znaleźć takich wpisujących się w ten negatywny opis, ale można też znaleźć ludzi mających te pozytywne cechy. Jak również po drugiej strunie, wśród ateistów można znaleźć takich, którzy wpisują się w ten negatywny opis fanatyka religijnego.

Ateizm nie zawsze łączy się z uczonością, a wiara religijna z nieuctwem. Nieskromnie jako przykład podam moją niedawną dyskusje z Irbisolem na temat prawdopodobieństwa. Generalnie, zawsze gdy dyskutuje się z wojującym ateistom, to na końcu okazuje się że jego powody dla których Bóg nie może istnieć, opierają się nie na poprawnych obserwacjach i rozumowaniu, tylko właśnie na pozorach i błędach we wnioskowaniu. Sofizmatach, które jemu, głupcowi przekonanemu o własnej mądrości, wydają się rozsądkiem.

Co ważne jest, to to by nie dać się onieśmielić bezczelną propagandą wojujących ateistów, tylko robić swoje. Wiara, Twoje własne poglądy w niczym Ci nie ujmują.

Moim zdaniem, żaden mądry, rozsądny człowiek, nawet jeśli uważa się za ateistę, to nigdy nie przystanie do wojujących ateistów. Przekonanie o posiadaniu wiedzy ostatecznej, pogarda i nietolerancja dla wszystkich innych absolutnie dyskredytuje tą grupę w oczach wszystkich którzy mają odrobinę rozsądku, pokory i szacunku dla innych.


Ostatnio zmieniony przez O.K. dnia Pią 19:16, 16 Cze 2017, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:21, 16 Cze 2017    Temat postu:

Katolikus napisał:
A, co Wujuzboju sądzisz o naukowcach (albo zwyczajnych ateistach, którzy tylko nauką interesują się z książek), którzy twierdzą, że im filozofia nie jest potrzebna w wyjaśnianiu świata. Zatrzymują się bowiem na wyjaśnieniach naukowych. Czytam np. o chemiku (niejaki peter atkinis), który przyjmuje, że jeśli nie ma żadnych luk w wyjaśnieniu do wypełnienia, nie ma potrzeby istnienia Stwórcy, poza stwórczym procesem opisanym przez naukę.

To zależy, co tak mówiący naukowiec ma na myśli. Jeśli chodzi mu o to, że w ramach nauki nie ma miejsca dla idei Boga (ani potrzeby ani przyzwolenia na tę ideę), to ma on całkowitą rację. Jeśli natomiast wnioskuje on z tego, że idea Boga jest w ogóle zbyteczna, to popełnia kardynalny błąd, usuwający z nauki fundamenty naukowości i w efekcie przemieniający naukę w wewnętrzne sprzeczną ideologię - czyli w sumie w zabobon. Innymi słowy, kto twierdzi, że na mocy nauki Bóg jest zbyteczny, ten przeczy nauce tak samo, jak przeczy nauce ten, kto twierdzi, że na mocy nauki Bóg jest potrzebny.

Opinia, że nauka może zastąpić światopogląd (czy filozofię), jest bowiem nienaukowa (szczegóły za chwilę), co czyni tę opinię samowywrotną, gdyż obala ją za pomocą niej samej. Nienaukowej opinii nie da się wszak udowodnić naukowo, czyli jeśli jest ona prawdziwa, to sobą stanowi przykład pozanaukowego elementu światopoglądowego, który jest absolutnie niezbędny, ergo, ilustruje fakt, że nauka nie zastąpi światopoglądu.

A dlaczego to opinia nienaukowa?

Na ten temat było pewnego czasu sporo na forum. Zajrzyj proszę na przykład tutaj: Rzecz sprowadza się w sumie do zauważenia, że żadna teoria nie może sama się wartościować, czyli, że wartościowanie musi w ostateczności opierać się na aksjomatach przyjętych na wiarę. Nauka nie ma aksjomatów przyjętych na wiarę i dlatego nie może orzekać o swojej wartości. Stąd nie może zastąpić filozofii, gdyż wartościowanie jest niezbędne do tego, by podjąć jakąkolwiek decyzję.

Nauka to po prostu narzędzie. Narzędzie, z którego może korzystać każdy, niezależnie od światopoglądu. Tak ateista jak i teista. Światopogląd wpływa na zakres stosowania tego narzędzia, tak samo, jak wpływa na zakres stosowania każdego innego narzędzia, począwszy od pięściaka a skończywszy na komputerze czy rakiecie. Ale ani nauka, ani pięściak, ani komputer, ani rakieta nie są światopoglądami i światopoglądu czy filozofii nikomu nie zastąpią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:47, 17 Cze 2017    Temat postu:

O.K. napisał:
Nauka jest ta sama, obydwoje, ja i ateista, posługujemy sie tą samą nauką, i przyjmujemy te same naukowe wnioski.

Posługujemy, zgoda, ale wnioski te same? Zwykłej biologii nie można pogodzić z religią (przynajmniej z trzema największymi monoteistycznymi). Oczywiście jeśli swoja wiarę w Boga-dobrego traktować poważnie.
Dla mnie jako ateisty, np. katolik uznający teorie ewolucji to zwykły hipokryta, sam nie wiedzący w co wierzy. Podświadomie czy świadomie rozumieją to tzw. kreacjoniści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
O.K.




Dołączył: 05 Maj 2012
Posty: 2293
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 14:29, 17 Cze 2017    Temat postu:

mat napisał:
Dla mnie jako ateisty, np. katolik uznający teorie ewolucji to zwykły hipokryta, sam nie wiedzący w co wierzy.


Jakbyś Ty w ogóle wiedział w co sam wierzysz.

mat napisał:
Podświadomie czy świadomie rozumieją to tzw. kreacjoniści.


"Rozumieją" tzn. nie potrafią w swojej głowie zrozumieć że można inaczej?
No ale kreacjoniści są wojującym ateistom jak najbardziej potrzebni -jako wspomniany karykaturalny obraz osób religijnych, do których trzeba sprowadzić wszyscy wierzący. I vice versa, kreacjoniści się przedstawiają jako jedyni prawdziwie w Boga wierzący, a wszyscy inni, uznający naukowy, inny niż literalnie pojmowany obrazowy opis początków świata, są według nich na równi z ateistami.

Oszołomy z przeciwnych biegunów są dla siebie bardzo potrzebni. Hitler do realizacji swoich planów potrzebował Stalina, Stalin potrzebował Hitlera. Więc zanim się wzięli za łby, to podpisali pakt Ribbentrop-Mołotow.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:54, 17 Cze 2017    Temat postu:

O.K. napisał:
No ale kreacjoniści są wojującym ateistom jak najbardziej potrzebni -jako wspomniany karykaturalny obraz osób religijnych, do których trzeba sprowadzić wszyscy wierzący.

Nie wiem jak dla innych ateistów ale dla mnie karykaturalny obraz religii przedstawiają nie kreacjoniści (oni pokazują religie taką jaka jest), tylko teistyczni ewolucjoniści.
Powszechność teistycznego ewolucjonizmu (ale już nie w islamie) wynika tylko i wyłącznie z autorytetu nauki; tak wysokiego, że komicznie łączy się ateistyczną teorię ewolucji zaprzysięgłego ateisty z teizmem ("kwadratura koła").
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ptr




Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 1505
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:56, 17 Cze 2017    Temat postu: Re: Filozoficzno-naukowe powiązania

Błażej napisał:
Czytając lektury o tematyce filozoficznej odnoszę częste wrażenie, że trwa jakiś nie do końca sprecyzowany konflikt na linii filozofia-nauka. Ogólnie w śród mas jest jakiś popyt na tzw. "światopogląd naukowy", a sami naukowcy często odcinają się od kolegów z branży filozoficznej, gdyż filozofia nie daje nic więcej jak sofisterie i złudzenia.

Z kolei niektórzy filozofowie przekonują, że różnica pomiędzy filozofią, a nauką jest złudna...
Gdyby tak było to pewnie filozofowie cieszyliby się, bo w końcu nie czuliby się spychani na margines.

Zastanawiam się czy współczesna filozofia ma coś konkretnego do zaproponowania nauce? Albo czy może mieć na nią wpływ w jakiś aspektach np. na metodologie? Może wpływać na treść teorii naukowych?

Jak w tym miejscu widzicie rolę filozofii?


Autorzy tych lektur tworzą chwytliwą dychotomię, na bazie której trzepią kasę wydając lektury. Z grubsza zagadnienie wymaga zdefiniowania kilku podstawowych pojęć. Temat na pół strony.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2151
Przeczytał: 126 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:49, 18 Cze 2017    Temat postu:

O.K. & Wujzboj. - zapraszam do tego wątku, starałem to sobie jakoś przelać na forum, bo w tym temacie opis problemu nie wyszedl w sposób mnie satysfakcjonujący.
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/naddatek-ontologiczny,10009.html#334747
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:49, 21 Cze 2017    Temat postu:

JanelleL. napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Filozofia jest właściwie wszystkim, bo "myślę, więc jestem".
Rozdział pomiędzy filozofią a nauką jest oczywiście sztuczny, ale poniekąd służy on nauce... Gorzej chyba jest ze sztucznym i "prowokowanym" rozdziałem nauki od religii.


Niby rozdział ...a tu takie kwiatki :shock: czyli gorzej, gorzej :brawo:

https://www.youtube.com/watch?v=ri9FvLCnkvE
Trochę mnie nie było na tym forum, a już się namnożyło tu sporo bzdur, nie wyłączając wpisów naczelnego Jarosława...

Co prawda podajesz link do filmiku o teleskopie o nazwie "Lucyfer", ale przypominam, że Sidharta Siakjamuni obłaskawił, czy raczej uspokoił demony [własne wewnętrzne, bo innych na razie ludzie nie znają]- i to jest jedyne słuszne rozwiązanie sprawy w tym względzie; jak zresztą wiele z czynów buddy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:20, 21 Cze 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
Ach nie, rozdział między nauką i filozofią nie jest sztuczny. Jest niezbędny do tego, by jedno i drugie mogło się rozwijać. To zupełnie różne dziedziny, należące do zupełnie różnych kategorii epistemologicznych.

Filozofia może (i powinna) zawierać w sobie interpretację nauki, ale odwrotna sytuacja jest nie tylko niepożądana, wręcz degradująca naukę do przesądu. Ogólnie rzecz biorąc, filozofia jest niezbędna każdemu (choćby i nie wiedział, że filozofuje), a bez nauki można by się obyć. Tyle, że to niewygodne obywanie się :)

Podobnie jest z rozdziałem nauki od religii: jest on koniecznością, bo bez niego nauka staje się zabobonem, a religia - sieczką. Religia ma w zasadzie taki sam status poznawczy, jak filozofia, tyle, że ma do tego swoje cechy charakterystyczne, których filozofia posiadać nie musi. Na bazie tej samej religii mogą być rozwijane różne filozofie; konkretna religia formułuje dla nich dość ogólne ramy, oczywiście będące po części różne dla różnych religii. Natomiast nauka jest wspólna dla wszystkich religii, które nie odrzucają naukowości z założenia (żadna ze znanych mi, dominujących religii tego nie robi). Podobnie, jak nauka jest wspólna dla wszystkich filozofii, które nie odrzucają naukowości z założenia (także i żadna ze znanych mi, dominujących filozofii tego nie robi).
Masz w tym sporo racji, ale raczej zbyt radykalnie przeprowadzasz te podziały. Jakby nie "kombinować" to wszystko, co dotyczy w miarę bezpośrednio człowieka, sprowadza się do ludzkich myśli oraz czynów: zarówno nauka, religia, jak i filozofia, która- jak słusznie napisałeś- w dużym stopniu zawiera oraz łączy pozostałe "dziedziny funkcjonowania" ludzi.
I zgadzam się, że naukę stosowaną, jak i teorie poniekąd także należy oddzielać od np. filozofowania; ale rozdział ten jest [powinien być] znaczny szczególnie pod względem podejścia do zagadnień, a najbardziej pod względem metod, metodologii. Natomiast- co już jakiś czas temu napisałem w polemice z Lewandowskim Janem- jakieś podstawowe przekonania są niezbędne do tego, by człowiek w ogóle był w stanie podejmować jakiekolwiek decyzje. W tym ontologiczne właśnie przekonanie, na zasadzie wiary "u podstaw", jakoby aksjomatu- czy inaczej: "religii bez otoczki", czyli właśnie wiary "czystej"- iż to, czego nauka dotyczy, to, co poddawane jest badaniu jest tego w ogóle warte, czyli stanowi do pewnego stopnia, w przynajmniej pewnej skali niezmienną, mało zmienną rzeczywistość, czy raczej jej fragment. A o rzeczywistości "wypowiada się" raczej tylko ontologia i epistemologia; nauka jedynie zajmuje się i powinna zajmować się porządkowaniem [myślowym] relacji pomiędzy poszczególnymi rodzajami zjawisk tej rzeczywistości, nie sięgając do ogólnego obrazu rzeczywistości, ani jej natury. Natomiast o wartości nauki, oprócz praktycznej, użytkowej przydatności, stanowi właśnie aksjologia oraz etyka.
Innymi słowy, co zresztą sam przyznałeś: Nauka bez filozofii może być uprawiana, lecz poza praktycznym wykorzystywaniem jej efektów, to właśnie filozofia stanowi o wartości również nauki, a nawet po prostu nadaje nauce celowość. Podobnie trochę jest z religiami, które stanowią mniej lub bardziej "uschematyzowany" "wierzchołek", czy może "odnogę" filozofii. Jeszcze inaczej ujmując część z tych rozważań: To chęć poznania- czyli filozoficzne zapędy, oraz np. mitologia- czyli "pierwotna" religia "napędzały", a nawet chyba jeszcze "napędzają" ludzkość do rozwoju bardziej, niż "zwykły" wyścig ewolucyjny, czy o dominację...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:36, 21 Cze 2017    Temat postu:

O.K. napisał:
@Katolikus

Nauka twierdzi że nasz Wszechświat zaczął sie w Wielkim Wybuchu.

Ja, będąc katolikiem, zgadzam się z tym poglądem (choć nie muszę, bo nauka nie daje ostatecznych odpowiedzi, zwłaszcza w takich kwestiach jak Wielki Wybuch i ostateczne pochodzenie Wszechświata).

Pewien ateista uznający naukę też się zgadza z tym samym poglądem (choć też nie musi się zgadzać, z tych samych powodów).

Jednocześnie jako katolik, uważam że Wszechświat został (w taki czy inny, nieważne jaki, sposób) stworzony przez Boga. Po prostu w to wierzę.

Ateista zaś uznaje że Boga nie ma, on też w to wierzy.

Nauka jest ta sama, obydwoje, ja i ateista, posługujemy sie tą samą nauką, i przyjmujemy te same naukowe wnioski.

Jednocześnie w sprawie poglądów wychodzących poza naukę się nie zgadzamy. Wolno nam, bo istnieje wolność poglądów, a nauka się w to nie wtrąca, bo leży to poza jej działką.

Nauka jest ta sama, ale uznawana filozofia i światopogląd zupełnie różne. Nawet jeśli głupiec, mieniący się "naukowym ateistą", uznaje że nie wchodzi on w żadną filozofię, to jednak w nią wchodzi, nawet jak nie przyjmuje tego do wiadomości.

Nauka pochodzi od filozofii, bo jest sferą ludzkiej działalności, ale wychodzi ponad konkretną filozofię. Fizykę jeszcze za czasów Newtona nazywano "filozofią przyrody". Nauka łączy bowiem ludzkie poglądy na świat, z obserwacjami i wnioskowaniem, które te poglądy mogą zmodyfikować. Zawsze jednak poglądy będą odgrywały tu role i nie da się od nich uwolnić.

*************************************************************


Jeśli chodzi o wojujących ateistów (mieniących się niekiedy, niesłusznie "naukowymi"), to w moim odczuciu opierają się oni nie na nauce, tylko na stereotypach, pysze, pogardzie, poczuciu wyższości i uprzedzeniach.

Co jest dla nich typowe, choć nie przyznają tego wprost, to przekonanie że wszyscy wierzący muszą sprowadzać sie do pewnej stereotypowej kliszy, karykaturalnego obrazu osoby nawiedzonej religijnie. Ze wszyscy wierzący to niewykształcone naiwne masy, mohery, fanatycy religijni, fundamentalistyczni kreacjoniści usiłujący za wszelką cenę utrzymywać obraz świata jaki miałby wynikać z literalnego odczytania świętych ksiąg, ogólnie ludzie tępi, niezdolni do samodzielnego myślenia, nietolerancyjni, bez wiedzy o świecie, bojący się poznać o nim prawdę itp. Natomiast z drugiej strony ateiści to ludzie którzy wyszli ponad opisane cechy, rzekomo nierozłącznie związane z religią, ludzie samodzielnie myślący, dysponujący dużą wiedzą, znajomością świata, zdolnościami krytycznego myślenia itp.

Tymczasem prawda jest zupełnie inna, owszem i wśród osób religijnych można znaleźć takich wpisujących się w ten negatywny opis, ale można też znaleźć ludzi mających te pozytywne cechy. Jak również po drugiej strunie, wśród ateistów można znaleźć takich, którzy wpisują się w ten negatywny opis fanatyka religijnego.

Ateizm nie zawsze łączy się z uczonością, a wiara religijna z nieuctwem. Nieskromnie jako przykład podam moją niedawną dyskusje z Irbisolem na temat prawdopodobieństwa. Generalnie, zawsze gdy dyskutuje się z wojującym ateistom, to na końcu okazuje się że jego powody dla których Bóg nie może istnieć, opierają się nie na poprawnych obserwacjach i rozumowaniu, tylko właśnie na pozorach i błędach we wnioskowaniu. Sofizmatach, które jemu, głupcowi przekonanemu o własnej mądrości, wydają się rozsądkiem.

Co ważne jest, to to by nie dać się onieśmielić bezczelną propagandą wojujących ateistów, tylko robić swoje. Wiara, Twoje własne poglądy w niczym Ci nie ujmują.

Moim zdaniem, żaden mądry, rozsądny człowiek, nawet jeśli uważa się za ateistę, to nigdy nie przystanie do wojujących ateistów. Przekonanie o posiadaniu wiedzy ostatecznej, pogarda i nietolerancja dla wszystkich innych absolutnie dyskredytuje tą grupę w oczach wszystkich którzy mają odrobinę rozsądku, pokory i szacunku dla innych.
Może niepotrzebnie cytuję ten cały niezbyt krótki wpis, aby go publicznie pochwalić- może nie w stu procentach, ale przynajmniej w 95%.:wink:
Ale jednak zacytowałem.;-P A oprócz tego chcę dodać, że tak nazwani tam "wojujący ateiści" nie tylko, że swoją w końcu również WIARĘ w nieistnienie takowych- z religii oraz mitów wziętych- bogów nie są w stanie "udowodnić" naukowo- bo to właśnie jest ich wiara, a nauka w to nie sięga- to jeszcze większe niekiedy nawet pośmiewisko z siebie robią usiłując jednak jakoby "naukowo udowadniać" tę swoja wiarę w aboga [jak to określił wujzboj, poniekąd słusznie], czyli naukę [w wielu ich przypadkach]; ale przecież nauka nie może stanowić przesłanki, czy- tym bardziej- uzasadnienia dla siebie samej. O czym napisałem już m. in. we wpisie nad tym zamieszczonym.
Najbardziej blokują się psychicznie chyba przed tym, że uznając naukę muszą w nią przede wszystkim wierzyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:50, 21 Cze 2017    Temat postu:

wujzboj napisał:
Katolikus napisał:
A, co Wujuzboju sądzisz o naukowcach (albo zwyczajnych ateistach, którzy tylko nauką interesują się z książek), którzy twierdzą, że im filozofia nie jest potrzebna w wyjaśnianiu świata. Zatrzymują się bowiem na wyjaśnieniach naukowych. Czytam np. o chemiku (niejaki peter atkinis), który przyjmuje, że jeśli nie ma żadnych luk w wyjaśnieniu do wypełnienia, nie ma potrzeby istnienia Stwórcy, poza stwórczym procesem opisanym przez naukę.

To zależy, co tak mówiący naukowiec ma na myśli. Jeśli chodzi mu o to, że w ramach nauki nie ma miejsca dla idei Boga (ani potrzeby ani przyzwolenia na tę ideę), to ma on całkowitą rację. Jeśli natomiast wnioskuje on z tego, że idea Boga jest w ogóle zbyteczna, to popełnia kardynalny błąd, usuwający z nauki fundamenty naukowości i w efekcie przemieniający naukę w wewnętrzne sprzeczną ideologię - czyli w sumie w zabobon. Innymi słowy, kto twierdzi, że na mocy nauki Bóg jest zbyteczny, ten przeczy nauce tak samo, jak przeczy nauce ten, kto twierdzi, że na mocy nauki Bóg jest potrzebny.

Opinia, że nauka może zastąpić światopogląd (czy filozofię), jest bowiem nienaukowa (szczegóły za chwilę), co czyni tę opinię samowywrotną, gdyż obala ją za pomocą niej samej. Nienaukowej opinii nie da się wszak udowodnić naukowo, czyli jeśli jest ona prawdziwa, to sobą stanowi przykład pozanaukowego elementu światopoglądowego, który jest absolutnie niezbędny, ergo, ilustruje fakt, że nauka nie zastąpi światopoglądu.

A dlaczego to opinia nienaukowa?

Na ten temat było pewnego czasu sporo na forum. Zajrzyj proszę na przykład tutaj: Rzecz sprowadza się w sumie do zauważenia, że żadna teoria nie może sama się wartościować, czyli, że wartościowanie musi w ostateczności opierać się na aksjomatach przyjętych na wiarę. Nauka nie ma aksjomatów przyjętych na wiarę i dlatego nie może orzekać o swojej wartości. Stąd nie może zastąpić filozofii, gdyż wartościowanie jest niezbędne do tego, by podjąć jakąkolwiek decyzję.

Nauka to po prostu narzędzie. Narzędzie, z którego może korzystać każdy, niezależnie od światopoglądu. Tak ateista jak i teista. Światopogląd wpływa na zakres stosowania tego narzędzia, tak samo, jak wpływa na zakres stosowania każdego innego narzędzia, począwszy od pięściaka a skończywszy na komputerze czy rakiecie. Ale ani nauka, ani pięściak, ani komputer, ani rakieta nie są światopoglądami i światopoglądu czy filozofii nikomu nie zastąpią.
Znowu zacytowałem cały wpis- może nie było to konieczne, ale jednak... Również głównie po to, by się zgodzić w ogromnej mierze z jego treścią, a zatem i pochwalić jakoby.
Jednak zupełnie raczej nie zgadzam się z jednym zdaniem z zacytowanego wpisu- z tym: "Nauka nie ma aksjomatów przyjętych na wiarę...". Jak najbardziej ma! Choćby to, że istnieje naukowiec, czyli czyjaś osoba, jakieś ego, jakiś podmiot, który mógłby naukę czynić, uprawiać ją, jest i może być jedynie przyjmowane na wiarę!- nie da się naukowo udowodnić "ja istnieję". [Przynajmniej nie na obecnym etapie rozwoju, bo swoją drogą ja akurat zakładam, że psychikę można "zobaczyć"...] Oprócz tego, nauka, dla posiadania, przypisania jej jakiejkolwiek sensowności powinna [chociaż nie musi] zakładać, że bada i opisuje jakiś choćby fragmencik rzeczywistości, otoczenia człowieka- czyli czegoś, co w miarę stabilnie daje się doznawać; bez takiego przekonania, po cóż byłoby badać coś, co w każdej chwili może się zupełnie odmienić, zniknąć i t. p.?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:02, 21 Cze 2017    Temat postu:

Do mat'a oraz O.K. głównie, a również do pozostałych: Świadoma, "osobowa" kreacja nie jest w sprzeczności z ewolucją, mat!
Natomiast treści pism świętych i tym podobnych- jakichkolwiek- wliczając w to ideologie i przekazy gnostyczne, mogą bez wyraźnej sprzeczności z wiedzą naukową zostać dość dosłownie rozumiane i zaakceptowane, jeśli przyjmie się "postawę", iż w takich tekstach są opisane nie tyle "zewnętrznie" zaszłe zjawiska, obiekty, osoby, istoty, ile bardziej wytwory ludzkiej wyobraźni, czy nawet fantazji, tylko w mniejszym lub większym stopniu mające odbicie czy/i dopełnienie w "realnych" zdarzeniach, osobach, istotach. Czy wobec tego uznawać je za kłamstwa? Chyba nie. Bo, czy kłamstwem jest, że w tej chwili wyobrażam sobie miłego, mądrego, acz potężnego smoka albo jakowegoś boga w innej postaci, np. kosmity, "ufoludka"?..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:57, 22 Cze 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
JanelleL. napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Filozofia jest właściwie wszystkim, bo "myślę, więc jestem".
Rozdział pomiędzy filozofią a nauką jest oczywiście sztuczny, ale poniekąd służy on nauce... Gorzej chyba jest ze sztucznym i "prowokowanym" rozdziałem nauki od religii.


Niby rozdział ...a tu takie kwiatki :shock: czyli gorzej, gorzej :brawo:

https://www.youtube.com/watch?v=ri9FvLCnkvE
Trochę mnie nie było na tym forum, a już się namnożyło tu sporo bzdur, nie wyłączając wpisów naczelnego Jarosława...

Co prawda podajesz link do filmiku o teleskopie o nazwie "Lucyfer", ale przypominam, że Sidharta Siakjamuni obłaskawił, czy raczej uspokoił demony [własne wewnętrzne, bo innych na razie ludzie nie znają]- i to jest jedyne słuszne rozwiązanie sprawy w tym względzie; jak zresztą wiele z czynów buddy...


...a i taki linczek o tych demonach :wink: [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:20, 22 Cze 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Do mat'a oraz O.K. głównie, a również do pozostałych: Świadoma, "osobowa" kreacja nie jest w sprzeczności z ewolucją, mat!

Oczywiście, ze nie jest. Ewolucja sprzeczna jest z teizmem chrześcijańskim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:02, 22 Cze 2017    Temat postu:

mat napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Do mat'a oraz O.K. głównie, a również do pozostałych: Świadoma, "osobowa" kreacja nie jest w sprzeczności z ewolucją, mat!

Oczywiście, ze nie jest. Ewolucja sprzeczna jest z teizmem chrześcijańskim.
Dlaczego niby jest sprzeczna z teizmem chrześcijańskim?:think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:09, 22 Cze 2017    Temat postu:

JanelleL. napisał:
a i taki linczek o tych demonach :wink: [link widoczny dla zalogowanych]
Przeczytałem jedynie wstęp z tego artykułu zalinkowanego. Czy wiesz, że od słowa apatheia pochodzi słowo polskie apatia? Ale jest w tym nieporozumienie w interpretacji.
Zwróć uwagę na zbieżność znaczenia pojęć: apatheia, wu wei, nirwana, oświecenie duchowe [mentalne].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:41, 23 Cze 2017    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
mat napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Do mat'a oraz O.K. głównie, a również do pozostałych: Świadoma, "osobowa" kreacja nie jest w sprzeczności z ewolucją, mat!

Oczywiście, ze nie jest. Ewolucja sprzeczna jest z teizmem chrześcijańskim.
Dlaczego niby jest sprzeczna z teizmem chrześcijańskim?:think:

Np. chrześcijaństwo mówi nam, ze śmierć i cierpienie pojawiły się w konsekwencji grzechu pierwszych Homo sapiens, tymczasem nie dość, ze przed Homo sapiens istnialy inne gatunki ludzi, w niektórych okresach Homo sapiens dzielił nawet z nimi ziemie (Homo rhodesiensis, Homo neanderthalensis, Homo floresiensis), to śmierć i cierpienie istnialy zanim w ogóle pojawili się nie tylko Homo sapiens ale i inne gatunki ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:55, 23 Cze 2017    Temat postu:

mat napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
mat napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Do mat'a oraz O.K. głównie, a również do pozostałych: Świadoma, "osobowa" kreacja nie jest w sprzeczności z ewolucją, mat!

Oczywiście, ze nie jest. Ewolucja sprzeczna jest z teizmem chrześcijańskim.
Dlaczego niby jest sprzeczna z teizmem chrześcijańskim?:think:

Np. chrześcijaństwo mówi nam, ze śmierć i cierpienie pojawiły się w konsekwencji grzechu pierwszych Homo sapiens, tymczasem nie dość, ze przed Homo sapiens istnialy inne gatunki ludzi, w niektórych okresach Homo sapiens dzielił nawet z nimi ziemie (Homo rhodesiensis, Homo neanderthalensis, Homo floresiensis), to śmierć i cierpienie istnialy zanim w ogóle pojawili się nie tylko Homo sapiens ale i inne gatunki ludzi.
1. Nie jest tam mowa o Homo sapiens, lecz w ogóle o człowieku, ogólnie.
2. Chodzi tam o śmierć i cierpienie dotyczące ludzi, człowieka. Nie wiadomo, czy nie istniejemy również w innych formach, a przynajmniej, czy w takowych nie istnieliśmy. Trochę uprawdopodabnia to fakt, iż jesteśmy osobami nie tylko cielesnymi, a również mentalnymi, psychicznymi, duchowymi.
3. Czas bezpośrednio doświadczany, to wyłącznie teraźniejszość. Przeszłość oraz przyszłość, to jedynie koncepty... Właściwie, to nawet teraźniejszość jest wyobrażeniem również...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin