Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"i możesz mylić się we wszystkim"
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 178 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:15, 24 Mar 2024    Temat postu: "i możesz mylić się we wszystkim"

Na naszym forum często przez jednego z użytkowników, jak jakaś mantra, powtarzane jest do znudzenia i nie umocowane w żadnej głębszej refleksji owo zdanie z tytułu tematu.

I mnie zastanawia, cóż to za zarzut? Na czym polega siła tej obiekcji? Czy człowiek, jest istotą wszechwiedzącą? Może nieomylną? Czy nasze ludzkie doświadczenie daje nam podstawy, aby uważać się za nie mylących się w niczym? Czy, ktoś wie jakie są te absolutne kryteria weryfikacji naszych przekonań? Czy u podstaw naszego myślenia nie ma żadnych założeń?

Cóż więc to za zarzut?..
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..
Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 12:16, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:36, 24 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus pyta:

Cytat:
Czy, ktoś wie jakie są te absolutne kryteria weryfikacji naszych przekonań?


Ja też


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 12:37, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 13:25, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Pytanie podstawowe brzmi: dlaczego, gdy ktoś coś deklaruje, automatycznie istotny jest stan wiedzy tego kogoś na ów temat?
Mam tu na myśli kwestie typowo logiczne, matematyczne czy ogólnie - łatwo weryfikowalne, gdzie kwestia wiedzy deklarującego po prostu nie ma żadnego znaczenia, bo samemu łatwo jest sprawdzić, czy ów ma rację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:27, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Irbisol napisał:
Pytanie podstawowe brzmi: dlaczego, gdy ktoś coś deklaruje, automatycznie istotny jest stan wiedzy tego kogoś na ów temat?
Mam tu na myśli kwestie typowo logiczne, matematyczne czy ogólnie - łatwo weryfikowalne, gdzie kwestia wiedzy deklarującego po prostu nie ma żadnego znaczenia, bo samemu łatwo jest sprawdzić, czy ów ma rację.


To pokaż jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" nic nie wiedząc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 13:30, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

fedor napisał:
Irbisol napisał:
Pytanie podstawowe brzmi: dlaczego, gdy ktoś coś deklaruje, automatycznie istotny jest stan wiedzy tego kogoś na ów temat?
Mam tu na myśli kwestie typowo logiczne, matematyczne czy ogólnie - łatwo weryfikowalne, gdzie kwestia wiedzy deklarującego po prostu nie ma żadnego znaczenia, bo samemu łatwo jest sprawdzić, czy ów ma rację.


To pokaż jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" nic nie wiedząc

Pokaż, jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" cokolwiek wiedząc :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:50, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Irbisol napisał:
fedor napisał:
Irbisol napisał:
Pytanie podstawowe brzmi: dlaczego, gdy ktoś coś deklaruje, automatycznie istotny jest stan wiedzy tego kogoś na ów temat?
Mam tu na myśli kwestie typowo logiczne, matematyczne czy ogólnie - łatwo weryfikowalne, gdzie kwestia wiedzy deklarującego po prostu nie ma żadnego znaczenia, bo samemu łatwo jest sprawdzić, czy ów ma rację.


To pokaż jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" nic nie wiedząc

Pokaż, jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" cokolwiek wiedząc :mrgreen:


No i już spierdziela w tu quoque - co było do przewidzenia :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5611
Przeczytał: 63 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:08, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Katolikus napisał:
Na naszym forum często przez jednego z użytkowników, jak jakaś mantra, powtarzane jest do znudzenia i nie umocowane w żadnej głębszej refleksji owo zdanie z tytułu tematu.

I mnie zastanawia, cóż to za zarzut? Na czym polega siła tej obiekcji? Czy człowiek, jest istotą wszechwiedzącą? Może nieomylną? Czy nasze ludzkie doświadczenie daje nam podstawy, aby uważać się za nie mylących się w niczym? Czy, ktoś wie jakie są te absolutne kryteria weryfikacji naszych przekonań? Czy u podstaw naszego myślenia nie ma żadnych założeń?

Cóż więc to za zarzut?..
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..
Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?


Temu użytkownikowi chodzi o presupozycję. Naoglądał się różnych apologetów presupozycyjnych i próbuję powielać ich "argumentację". Ta "argumentacja" sprowadza się do tego, że jeżeli nie masz przyjętych pewników (założeń) z których wynika że np. zmysły działają poprawnie, świat na zewnątrz istnieje "realnie" itp., to wtedy tego "nie wiesz", "możesz mylić się we wszystkim", itd. I jako jedyny możliwy taki pewnik, ci apologeci podają założenie o istnieniu Boga który stworzył świat i człowieka. To jest tak głupie że aż wstyd to komentować. Nie wiem jak bardzo musi komuś brakować mózgu, żeby nie zauważyć że takim pewnikiem może być cokolwiek z czego istnienie świata będzie wynikać, np. prawa przyrody, bez konieczności zakładania ich stwórcy (swoją drogą można udowodnić logicznie że prawa przyrody nie mają stwórcy).

Niemniej samo zagadnienie "wiedzy" jest cokolwiek ciekawe. Nie można chyba rozumieć "wiedzy" inaczej niż jako założeń i tego co z nich wynika, no bo jak? Bardziej szczegółowo "wiedzę" można zdefiniować jako predykat w relacji do innych predykatów, np. predykatu "pytania".

A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 14:09, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

fedor napisał:
Irbisol napisał:
fedor napisał:
Irbisol napisał:
Pytanie podstawowe brzmi: dlaczego, gdy ktoś coś deklaruje, automatycznie istotny jest stan wiedzy tego kogoś na ów temat?
Mam tu na myśli kwestie typowo logiczne, matematyczne czy ogólnie - łatwo weryfikowalne, gdzie kwestia wiedzy deklarującego po prostu nie ma żadnego znaczenia, bo samemu łatwo jest sprawdzić, czy ów ma rację.


To pokaż jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" nic nie wiedząc

Pokaż, jak "sprawdzasz" i "weryfikujesz" cokolwiek wiedząc :mrgreen:


No i już spierdziela w tu quoque - co było do przewidzenia :mrgreen:

Chodziło o deklarację z twojej strony, co uznajesz za skuteczne sprawdzanie i weryfikację.
No ale - jak było do przewidzenia - ze swoją miernością umysłową się tego nie domyśliłeś. Co więcej - nawet jak ci się wprost napisze, to nadal tego nie załapiesz :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:10, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

szaryobywatel napisał:
Katolikus napisał:
Na naszym forum często przez jednego z użytkowników, jak jakaś mantra, powtarzane jest do znudzenia i nie umocowane w żadnej głębszej refleksji owo zdanie z tytułu tematu.

I mnie zastanawia, cóż to za zarzut? Na czym polega siła tej obiekcji? Czy człowiek, jest istotą wszechwiedzącą? Może nieomylną? Czy nasze ludzkie doświadczenie daje nam podstawy, aby uważać się za nie mylących się w niczym? Czy, ktoś wie jakie są te absolutne kryteria weryfikacji naszych przekonań? Czy u podstaw naszego myślenia nie ma żadnych założeń?

Cóż więc to za zarzut?..
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..
Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?


Temu użytkownikowi chodzi o presupozycję. Naoglądał się różnych apologetów presupozycyjnych i próbuję powielać ich "argumentację". Ta "argumentacja" sprowadza się do tego, że jeżeli nie masz przyjętych pewników (założeń) z których wynika że np. zmysły działają poprawnie, świat na zewnątrz istnieje "realnie" itp., to wtedy tego "nie wiesz", "możesz mylić się we wszystkim", itd. I jako jedyny możliwy taki pewnik, ci apologeci podają założenie o istnieniu Boga który stworzył świat i człowieka. To jest tak głupie że aż wstyd to komentować. Nie wiem jak bardzo musi komuś brakować mózgu, żeby nie zauważyć że takim pewnikiem może być cokolwiek z czego istnienie świata będzie wynikać, np. prawa przyrody, bez konieczności zakładania ich stwórcy (swoją drogą można udowodnić logicznie że prawa przyrody nie mają stwórcy).

Niemniej samo zagadnienie "wiedzy" jest cokolwiek ciekawe. Nie można chyba rozumieć "wiedzy" inaczej niż jako założeń i tego co z nich wynika, no bo jak? Bardziej szczegółowo "wiedzę" można zdefiniować jako predykat w relacji do innych predykatów, np. predykatu "pytania".

A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.


Skąd wiesz? Znowu nie wiesz :mrgreen:


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 14:11, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 14:28, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

szaryobywatel napisał:
A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.

Tudzież ktoś "mylący się we wszystkim" byłby nieocenioną skarbnicą wiedzy, ponieważ wystarczyłoby go o coś spytać, i wiadomo byłoby, że prawdziwa odpowiedź jest zaprzeczeniem tego, co się uzyskało w odpowiedzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:32, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Irbisol napisał:
szaryobywatel napisał:
A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.

Tudzież ktoś "mylący się we wszystkim" byłby nieocenioną skarbnicą wiedzy, ponieważ wystarczyłoby go o coś spytać, i wiadomo byłoby, że prawdziwa odpowiedź jest zaprzeczeniem tego, co się uzyskało w odpowiedzi.


Tyle tylko, że tego też nie wiesz, "skarbnico wiedzy" :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 14:36, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

fedor napisał:
Irbisol napisał:
szaryobywatel napisał:
A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.

Tudzież ktoś "mylący się we wszystkim" byłby nieocenioną skarbnicą wiedzy, ponieważ wystarczyłoby go o coś spytać, i wiadomo byłoby, że prawdziwa odpowiedź jest zaprzeczeniem tego, co się uzyskało w odpowiedzi.


Tyle tylko, że tego też nie wiesz, "skarbnico wiedzy" :mrgreen:

Po pierwsze - nie wiesz, czy tego nie wiem.
Po drugie - nie wiesz, co wynikałoby z tego, że tego nie wiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:38, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Irbisol napisał:
fedor napisał:
Irbisol napisał:
szaryobywatel napisał:
A co do "mylenia się we wszystkim" to jest to absurd. Nie można mylić się we wszystkim, bo to oznacza stan w którym dowolny osąd byłby nieprawdziwy, czyli jednocześnie osąd i jego zaprzeczenie z którego wynikałaby prawdziwość osądu.

Tudzież ktoś "mylący się we wszystkim" byłby nieocenioną skarbnicą wiedzy, ponieważ wystarczyłoby go o coś spytać, i wiadomo byłoby, że prawdziwa odpowiedź jest zaprzeczeniem tego, co się uzyskało w odpowiedzi.


Tyle tylko, że tego też nie wiesz, "skarbnico wiedzy" :mrgreen:

Po pierwsze - nie wiesz, czy tego nie wiem.
Po drugie - nie wiesz, co wynikałoby z tego, że tego nie wiem.


Jak najbardziej wiem, a nawet wiem, że nic nie wiesz:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6125.html#787979

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6150.html#788113

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/co-to-znaczy-wiedziec-cos,25145-25.html#788125
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 14:43, 24 Mar 2024    Temat postu:

Przedstawiłeś moje wypowiedzi albo nieaktualne, albo wyrwane z kontekstu, gdzie nie było deklaracji że "nic nie wiem".
Pomijając fakt, że nadal nie masz pojęcia, co miałoby z tego wynikać, że nic nie wiem.

P. S.
Wyliniały ze zdania j.w. wycina właśnie fragment "nic nie wiem" i ma DOWÓD :rotfl:
Tak, aż tak jest głupi i zdesperowany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:47, 24 Mar 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Przedstawiłeś moje wypowiedzi albo nieaktualne, albo wyrwane z kontekstu, gdzie nie było deklaracji że "nic nie wiem".
Pomijając fakt, że nadal nie masz pojęcia, co miałoby z tego wynikać, że nic nie wiem.

P. S.
Wyliniały ze zdania j.w. wycina właśnie fragment "nic nie wiem" i ma DOWÓD :rotfl:
Tak, aż tak jest głupi i zdesperowany.


Nie wiesz co jest "nieaktualne" i "wyrwane z kontekstu" bo nic nie wiesz i możesz mylić się we wszystkim, a więc również w tym co teraz wyżej napisałeś. Ale nie wiesz kiedy się nie mylisz bo nic nie wiesz:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6125.html#787979

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6150.html#788113

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/co-to-znaczy-wiedziec-cos,25145-25.html#788125
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:55, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Katolikus napisał:
Cóż więc to za zarzut?..
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..
Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?


Ja nie mam najmniejszego problemu z przyznaniem się do tego, że mogę się mylić, a nawet w jakimś sensie to chyba we wszystkim (może z wyjątkiem kartezjuszowskiego "skoro myślę, to jestem") mogę się mylić.
Cały ten wątek z przypominaniem Irbisolowi, że może się mylić traktuję jako ciekawy przykład oparcia się w swojej argumentacji o PARADYGMAT WALKI O UZNANIE. To, że owo przyznanie się do możliwości mylenia się, jest dla drugiej strony problematyczne, pojawia się wyłącznie wtedy, gdy przyjmujemy jakiś rodzaj obowiązku, uznania za wartą obrony tezy przeciwnej - że się ktoś miałby NIE mylić. To, że się ktoś myli stanowi skuteczny zarzut wtedy, gdy sobie myślimy "oj, to źle, gdy ktoś uznaje swoją omylność".
Ja, na miejscu Irbisola od dawna bym odpowiadał na wypominanie mi, że mogę się mylić ripostą w stylu: jestem z tymi, co mają zdolność psychiczną (moc) przyznawania się do omylności, w odróżnieniu od tych, co swojej omylności nie potrafią zaakceptować.
Ja bym na miejscu Irbisola Z DUMĄ głosił przyznanie się do swojej omylności - traktując je jako CECHĘ SAMOKRYTYCYZMU, jako cechę odróżniającą mnie od tych, co się malują na nieomylnych, wmawiając światu chyba dość zabawną tezę, że pozjadali wszelkie możliwe rozumy, więc się nie mylą.
Ale chyba w tych przepychankach fedora z Irbisolem dawno porzucono oczekiwanie jakiegokolwiek sensu, czy argumentacji bardziej logicznej, skupiając się na jednym - ŻE W OGÓLE ODPOWIEDZI KTOŚ UDZIELA. Tu chyba dawno nikt nie liczy na to, że argumenty zostaną przez drugą stronę jakkolwiek uwzględnione, a "gra" toczy się na podobieństwo zwierząt, które zostawiają ślady na drzewach, krzewach, kamieniach, obsikując to wszystko tak, aby wyprzeć rywala. Aspekt rozumowy już dawno został odstawiony na daleką półkę.

Po odrzuceniu paradygmatu, że wygrywa ten, kto zostawi swój znak i zdominuje oponenta, całe to masywne wypominanie sobie nawzajem tego, czy tamtego, traci sens.

Tutaj też fajnie wychodzi inny aspekt sprawy: JAK WIELE ZALEŻY OD ZAŁOŻEŃ WSTĘPNYCH - PARADYGMATÓW przyjętych przez dyskutantów. Ta sama deklaracja o możliwości mylenia się w świetle jednych paradygmatów miałaby być poniżająca dyskutanta, podczas gdy w świetle innych paradygmatów go honoruje, stawia ponad tymi, co uważają się (głupio się uważają...) za nieomylnych, bo chyba tylko na tej zasadzie uznania swojej nieomylności należałoby uznawać wytykanie deklaracji o myleniu się za zarzut.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 16:42, 24 Mar 2024, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 8 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:13, 25 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

Katolikus napisał:

Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?

Z frazy "mogę się mylić we wszystkim" wynika, że mogę się mylić również w tym, że "mogę się mylić we wszystkim", czyli taki radykalny sceptycyzm jeśli nie ma być samowywrotnym bełkotem, musi być rozumiany jako pokora poznawcza, która nie przejawia się w tym, że rezygnuję z wszelkich przekonań, bo przecież mogę się mylić, tylko na tym, że w razie kiedy pojawią się przesłanki przeczące moim przekonaniom, będę gotów z nich zrezygnować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14164
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Pon 11:25, 25 Mar 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ja bym na miejscu Irbisola Z DUMĄ głosił przyznanie się do swojej omylności - traktując je jako CECHĘ SAMOKRYTYCYZMU, jako cechę odróżniającą mnie od tych, co się malują na nieomylnych, wmawiając światu chyba dość zabawną tezę, że pozjadali wszelkie możliwe rozumy, więc się nie mylą.

To dużo prostszy scenariusz, niż przedstawiłeś - mimo że ogólnie masz rację.
Otóż wyliniały jest już w takim stanie, że się tylko miota bezsilnie. A im bardziej jest bezsilny, tym to miotanie bardziej się nasila - teraz np. w GW paranoicznie odnawia wątki, które sam pozakładał, żeby były na początku. Sam w tych wątkach gada ze sobą :rotfl:

Wracając do tematu.
W swoim "rozumowaniu" raz że robi błąd, bo krytykę podstaw rozumowania traktuje wnioskami z rozumowania - czyli w kwestiach krytyki tych podstaw zakłada, że podstawy są słuszne, dlatego krytyka jest niesłuszna z założenia. Typowe błędne koło, ale nie to jest najciekawsze.

Najciekawsze jest to, co wyliniałemu daje fakt, że "nic nie wiem", tudzież że "we wszystkim mogę się mylić". Przedstawiam jakąś argumentację, w oczywisty sposób nie wymagając, by ktokolwiek ufał temu, co napisałem - wręcz po to przedstawiam, by sam to zweryfikował, uznał lub skrytykował jako tezę. Ale jakimś magicznym sposobem mój stosunek do tego, co napisałem, okazuje się tu być kluczowy ...
I na czymś takim wyliniały się wykłada ku uciesze gawiedzi - i to od lat :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:27, 25 Mar 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ja bym na miejscu Irbisola Z DUMĄ głosił przyznanie się do swojej omylności - traktując je jako CECHĘ SAMOKRYTYCYZMU, jako cechę odróżniającą mnie od tych, co się malują na nieomylnych, wmawiając światu chyba dość zabawną tezę, że pozjadali wszelkie możliwe rozumy, więc się nie mylą.

To dużo prostszy scenariusz, niż przedstawiłeś - mimo że ogólnie masz rację.
Otóż wyliniały jest już w takim stanie, że się tylko miota bezsilnie. A im bardziej jest bezsilny, tym to miotanie bardziej się nasila - teraz np. w GW paranoicznie odnawia wątki, które sam pozakładał, żeby były na początku. Sam w tych wątkach gada ze sobą :rotfl:

Wracając do tematu.
W swoim "rozumowaniu" raz że robi błąd, bo krytykę podstaw rozumowania traktuje wnioskami z rozumowania - czyli w kwestiach krytyki tych podstaw zakłada, że podstawy są słuszne, dlatego krytyka jest niesłuszna z założenia. Typowe błędne koło, ale nie to jest najciekawsze.

Najciekawsze jest to, co wyliniałemu daje fakt, że "nic nie wiem", tudzież że "we wszystkim mogę się mylić". Przedstawiam jakąś argumentację, w oczywisty sposób nie wymagając, by ktokolwiek ufał temu, co napisałem - wręcz po to przedstawiam, by sam to zweryfikował, uznał lub skrytykował jako tezę. Ale jakimś magicznym sposobem mój stosunek do tego, co napisałem, okazuje się tu być kluczowy ...
I na czymś takim wyliniały się wykłada ku uciesze gawiedzi - i to od lat :rotfl:


Same chochoły. Przy okazji bardzo dużo deklaracji jak na gościa, który nic nie wie:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6125.html#787979

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/algebra-kubusia-rewolucja-w-logice-matematycznej,16435-6150.html#788113

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/co-to-znaczy-wiedziec-cos,25145-25.html#788125


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 11:37, 25 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 31 tematów


PostWysłany: Pon 11:39, 25 Mar 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..

Fedor podcina gałąź, na której wszyscy siedzicie. Jedyny problem w tym, że nie widzi, że sam na niej siedzi.

Jemu się wydaje, że Bóg jest jedynym prawdziwie wiarygodnym punktem odniesienia i atakuje wszyskie inne, jako bezpodstawne, relatywne. Bóg ontologicznie ustanowił się na tej pozycji poprzez "Jestem, który jestem", definiując się jako prawda. Można powiedzieć Game Over, bo na końcu łańcucha przyczynowego, jest zawsze Bóg. Problem w tym, że cały ten schemat opiera się o wiarę w definicję prawdy, którą nawe Fedor musi założyć, przez co podcina gałąź, na której siedzi, myśląc, że podcina ją całej reszcie.
Jego argument jest zasadny tylko wtedy, kiedy przyjmiemy prawdą, za coś więcej niż założenie. Rzecz w tym, że "przyjęcie czegoś" jest "założeniem", wychodzi więc, że u niego założenie≠założenie, co jest sprzecznością.
Ostatecznie każde istnienie, z istnieniem prawdy włącznie, jest założeniem, możemy więc zaaplikować cechy założeń, na istnienie. Budda wymienił trzy główne, mówiąc o tym, że istnienie jest nietrwałe, pozbawione "Ja" (czyli własnej natury), oraz prowadzi do dyssatysfakcji, cierpienia i stresu. I to jest Game Over.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 11:40, 25 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:41, 25 Mar 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
Katolikus napisał:
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..

Fedor podcina gałąź, na której wszyscy siedzicie. Jedyny problem w tym, że nie widzi, że sam na niej siedzi.

Jemu się wydaje, że Bóg jest jedynym prawdziwie wiarygodnym punktem odniesienia i atakuje wszyskie inne, jako bezpodstawne, relatywne. Bóg ontologicznie ustanowił się na tej pozycji poprzez "Jestem, który jestem", definiując się jako prawda. Można powiedzieć Game Over, bo na końcu łańcucha przyczynowego, jest zawsze Bóg. Problem w tym, że cały ten schemat opiera się o wiarę w definicję prawdy, którą nawe Fedor musi założyć, przez co podcina gałąź, na której siedzi, myśląc, że podcina ją całej reszcie.
Jego argument jest zasadny tylko wtedy, kiedy przyjmiemy prawdą, za coś więcej niż założenie. Rzecz w tym, że "przyjęcie czegoś" jest "założeniem", wychodzi więc, że u niego założenie≠założenie, co jest sprzecznością.
Ostatecznie każde istnienie, z istnieniem prawdy włącznie, jest założeniem, możemy więc zaaplikować cechy założeń, na istnienie. Budda wymienił trzy główne, mówiąc o tym, że istnienie jest nietrwałe, pozbawione "Ja" (czyli własnej natury), oraz prowadzi do dyssatysfakcji, cierpienia i stresu. I to jest Game Over.


Skoro Bóg nie jest twoim gwarantem prawdy to skąd wiesz to wszystko co teraz napisałeś i kto lub co to gwarantuje?


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 11:41, 25 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:48, 25 Mar 2024    Temat postu: Re: "i możesz mylić się we wszystkim"

towarzyski.pelikan napisał:
Katolikus napisał:

Co zrobić, aby wyjść z tego stanu "mogę mylić się we wszystkim"? I skąd pewność, że aby na pewno już teraz "jesteśmy wiedzący i nie możemy się mylić"?

Z frazy "mogę się mylić we wszystkim" wynika, że mogę się mylić również w tym, że "mogę się mylić we wszystkim", czyli taki radykalny sceptycyzm jeśli nie ma być samowywrotnym bełkotem, musi być rozumiany jako pokora poznawcza, która nie przejawia się w tym, że rezygnuję z wszelkich przekonań, bo przecież mogę się mylić, tylko na tym, że w razie kiedy pojawią się przesłanki przeczące moim przekonaniom, będę gotów z nich zrezygnować.


Na tym właśnie polega cały haczyk, że w sytuacji gdy ktoś deklaruje, że nic nie wie, to nie wie on nawet tego, że podważył własną deklarację. W tej sytuacji nie działa ani zasada niesprzeczności, ani zasada tożsamości, ani zasada racji dostatecznej, ani cokolwiek innego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 31 tematów


PostWysłany: Pon 12:13, 25 Mar 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Banjankri napisał:
Katolikus napisał:
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..

Fedor podcina gałąź, na której wszyscy siedzicie. Jedyny problem w tym, że nie widzi, że sam na niej siedzi.

Jemu się wydaje, że Bóg jest jedynym prawdziwie wiarygodnym punktem odniesienia i atakuje wszyskie inne, jako bezpodstawne, relatywne. Bóg ontologicznie ustanowił się na tej pozycji poprzez "Jestem, który jestem", definiując się jako prawda. Można powiedzieć Game Over, bo na końcu łańcucha przyczynowego, jest zawsze Bóg. Problem w tym, że cały ten schemat opiera się o wiarę w definicję prawdy, którą nawe Fedor musi założyć, przez co podcina gałąź, na której siedzi, myśląc, że podcina ją całej reszcie.
Jego argument jest zasadny tylko wtedy, kiedy przyjmiemy prawdą, za coś więcej niż założenie. Rzecz w tym, że "przyjęcie czegoś" jest "założeniem", wychodzi więc, że u niego założenie≠założenie, co jest sprzecznością.
Ostatecznie każde istnienie, z istnieniem prawdy włącznie, jest założeniem, możemy więc zaaplikować cechy założeń, na istnienie. Budda wymienił trzy główne, mówiąc o tym, że istnienie jest nietrwałe, pozbawione "Ja" (czyli własnej natury), oraz prowadzi do dyssatysfakcji, cierpienia i stresu. I to jest Game Over.


Skoro Bóg nie jest twoim gwarantem prawdy to skąd wiesz to wszystko co teraz napisałeś i kto lub co to gwarantuje?

Naucz się czytać ze zrozumieniem. Deklaracja tego, że prawda ma być gwarantem nic nie zmienia, bo dalej jest tylko założeniem. Twój argument z Boga jest deklaracją, że nie jest deklaracją. Twoja prawda jest prawdą, bo jest prawdą...
Jak byś sobie prawdy nie zedefiniował, pozostanie twoją definicją, która co do natury jest założeniem. Ja nie cierpię na tę samą chorobę, dlatego nie potrzebuję takiego złudnego gwaranta.
Zamiast mnie pytać, sam siebie spytaj, co poza deklaracją czyni Boga gwarantem prawdy, będącej czymś więcej niż tylko deklaracją?

Co więcej, gdyby Bóg był gwarantem prawdy, fałsz by nie mógł zaistnieć, bo prawda byłaby gwarantowana. No chyba, że Bóg jest niewiarygodnym gwarantem, a prawda jest tylko założeniem.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 12:22, 25 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 87 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:21, 25 Mar 2024    Temat postu:

Banjankri napisał:
fedor napisał:
Banjankri napisał:
Katolikus napisał:
Czy ten zarzut bierze się z głębszych rozważań czy jest jest emocjonalnym aktem desperacji?..

Fedor podcina gałąź, na której wszyscy siedzicie. Jedyny problem w tym, że nie widzi, że sam na niej siedzi.

Jemu się wydaje, że Bóg jest jedynym prawdziwie wiarygodnym punktem odniesienia i atakuje wszyskie inne, jako bezpodstawne, relatywne. Bóg ontologicznie ustanowił się na tej pozycji poprzez "Jestem, który jestem", definiując się jako prawda. Można powiedzieć Game Over, bo na końcu łańcucha przyczynowego, jest zawsze Bóg. Problem w tym, że cały ten schemat opiera się o wiarę w definicję prawdy, którą nawe Fedor musi założyć, przez co podcina gałąź, na której siedzi, myśląc, że podcina ją całej reszcie.
Jego argument jest zasadny tylko wtedy, kiedy przyjmiemy prawdą, za coś więcej niż założenie. Rzecz w tym, że "przyjęcie czegoś" jest "założeniem", wychodzi więc, że u niego założenie≠założenie, co jest sprzecznością.
Ostatecznie każde istnienie, z istnieniem prawdy włącznie, jest założeniem, możemy więc zaaplikować cechy założeń, na istnienie. Budda wymienił trzy główne, mówiąc o tym, że istnienie jest nietrwałe, pozbawione "Ja" (czyli własnej natury), oraz prowadzi do dyssatysfakcji, cierpienia i stresu. I to jest Game Over.


Skoro Bóg nie jest twoim gwarantem prawdy to skąd wiesz to wszystko co teraz napisałeś i kto lub co to gwarantuje?

Naucz się czytać ze zrozumieniem. Deklaracja tego, że prawda ma być gwarantem nic nie zmienia, bo dalej jest tylko założeniem. Twój argument z Boga jest deklaracją, że nie jest deklaracją. Twoja prawda jest prawdą, bo jest prawdą...
Jak byś sobie prawdy nie zedefiniował, pozostanie twoją definicją, która co do natury jest założeniem. Ja nie cierpię na tę samą chorobę, dlatego nie potrzebuję takiego złudnego gwaranta.
Zamiast mnie pytać, sam siebie spytaj, co poza deklaracją czyni Boga gwarantem prawdy, będącej czymś więcej niż tylko deklaracją?


Skąd to wszystko wiesz skoro nie potrzebujesz gwaranta? Zadaję to pytanie bo oczywiście na to pytanie nie odpowiedziałeś (nie widziałem ateisty, który by odpowiedział na to pytanie). Skoro nie potrzebujesz gwaranta, to pytanie "skąd to wiesz" będzie wracać bez końca jak bumerang i póki co nie ma żadnej różnicy między tym co piszesz i zaprzeczeniem tego co piszesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 12:26, 25 Mar 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 31 tematów


PostWysłany: Pon 12:44, 25 Mar 2024    Temat postu:

Cytat:
Skąd to wszystko wiesz skoro nie potrzebujesz gwaranta? Zadaję to pytanie bo oczywiście na to pytanie nie odpowiedziałeś (nie widziałem ateisty, który by odpowiedział na to pytanie). Skoro nie potrzebujesz gwaranta, to pytanie "skąd to wiesz" będzie wracać bez końca jak bumerang i nie ma żadnej różnicy między tym co piszesz i zaprzeczeniem tego co piszesz

Przecież wiedza jest jawnym założeniem opisującym stan rzeczy, a nie naturę jego istnienia. Do opisu natury istnienia potrzebujesz wiary, czyli kolejnego założeń na rzeczywistości. Dowodem na to jest to, że o obecnym stanie Boga nie jesteś w stanie nic powiedzieć, ale o jego naturze to już się rozpisujesz. Jakim cudem, nakładając kolejną warstwę założeń, na wiedzy, która jest założeniem na rzeczywistości, chciałbyś uzyskać coś więcej niż założenie?
Możesz to próbować robić jedynie w oderwaniu od rzeczywistości, a więc poprzez deklarację prawdy. Jak byś nie kombinował, zawsze skończysz na założeniach wyjściowych, jak szlachetne by nie były.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 1 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin