Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Vademecum dla poczatkującego realisty*
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:14, 11 Wrz 2020    Temat postu:

fedor napisał:

No to mało jeszcze widziałaś i mało jeszcze wiesz. Instrumentalistyczna koncepcja nauki jest w tej chwili wyznawana już przez lwią część fizyków, którzy bez problemu uprawiają naukę bez podpinania pod to jakiejkolwiek realistycznej ontologii. Nawet Einstein był przez jakiś czas instrumentalistą w stylu Macha (sam Mach też był fizykiem i zarazem instrumentalistą). Spytaj Wuja, który sam jest czynnym zawodowo fizykiem i zarazem instrumentalistą oraz idealistą. Neopragmatyści pokroju Pierce'a, Deweya i Jamesa też uprawiają filozofię i interpretują naukę bez angażowania w to jakiejkolwiek ontologii realizmu

Wiem, że dla postmodernisty Twojego pokroju prawda jest kwestią konsensusu osiąganego demokratycznie, stad dla Ciebie wyznacznikiem tego, co jest właściwe jest to, co jest top trendy.

Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami.

Trafnie to ujął Gilson:
Cytat:
Poznanie, o którym mówi realista, jest osobiście przeżytą i doświadczoną jednością intelektu i rzeczywistości przezeń ujętej. Dlatego właśnie filozofia realistyczna odnosi się zawsze do tego, co jest ujmowane przez intelekt i bez czego nie byłoby poznania. Wszelka filozofia idealistyczna natomiast przyjmując za punkt wyjścia myśl bardzo szybko dochodzi do obrania za swój przedmiot nauki lub filozofii. Idealista, jeśli myśli rzeczywiście jako idealista, urzeczywistnia w doskonałym wydaniu istotę "profesora filozofii", podczas gdy realista, jeśli myśli istotnie jako realista, stanowi upostaciowanie prawdziwego filozofa. Filozof bowiem mówi o rzeczach, podczas gdy profesor filozofii mówi o filozofii.


oraz Jan Krowa Mniejszy na krzykniku:
Cytat:
IDEALISTA to jest myśliciel, ale nie myśliwy.
Z grubsza rzecz biorąc IDEALISTA zajmuje się myśleniem o kominach, o sadzy, o przebiegu spalania węgla, ale sam wstydzi się babrać rękami.

:serce:


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pią 11:15, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:35, 11 Wrz 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami


Sama to robisz i zajmujesz się jedynie własnymi myślami bo do żadnego "bytu" dostępu nie masz. A nawet jak zaczniesz się zapierać, że masz rzekomo dostęp do jakiegoś bytu to przecież nie wyrazisz tego inaczej jak przy pomocy jakichś myśli. Filozofia to właśnie zajmowanie się własnymi myślami bo nawet same doznania bez ubrania ich w jakieś myśli nie znaczą nic


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 11:36, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 11:36, 11 Wrz 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:

Wiem, że dla postmodernisty Twojego pokroju prawda jest kwestią konsensusu osiąganego demokratycznie, stad dla Ciebie wyznacznikiem tego, co jest właściwe jest to, co jest top trendy.

Raczej to, co jest przydatne w uprawianiu apologetyki ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:46, 11 Wrz 2020    Temat postu:

anbo napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Wiem, że dla postmodernisty Twojego pokroju prawda jest kwestią konsensusu osiąganego demokratycznie, stad dla Ciebie wyznacznikiem tego, co jest właściwe jest to, co jest top trendy.

Raczej to, co jest przydatne w uprawianiu apologetyki ;)

Moim zdaniem działalność fedora jest kompromitacja apologetyki. Bóg w chrześcijaństwie jest prawdą i bytem koniecznym, a to wszystko fedor w swojej apologetyce neguje. Jest jak Piłat pytający o to "a cóż to jest prawda?"

Postmodernizm w stoi w całkowitej sprzeczności z chrześcijaństwem, a przynajmniej w jego katolickim wydaniu.
Ktoś kto uprawia apologetykę wychodząc od postmodernizmu, nie chrześcijaństwo krzewi, bo chrześcijaństwo nie jest tutaj żadną prawdą, tylko jedną z opcji, umysłowym konceptem, memem :D


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pią 11:47, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:48, 11 Wrz 2020    Temat postu:

fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami


Sama to robisz i zajmujesz się jedynie własnymi myślami bo do żadnego "bytu" dostępu nie masz.

Napisał "katolik" :)
I tyle na ten temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:55, 11 Wrz 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami


Moim zdaniem działalność fedora jest kompromitacja apologetyki. Bóg w chrześcijaństwie jest prawdą i bytem koniecznym, a to wszystko fedor w swojej apologetyce neguje. Jest jak Piłat pytający o to "a cóż to jest prawda?"

Postmodernizm w stoi w całkowitej sprzeczności z chrześcijaństwem, a przynajmniej w jego katolickim wydaniu.
Ktoś kto uprawia apologetykę wychodząc od postmodernizmu, nie chrześcijaństwo krzewi, bo chrześcijaństwo nie jest tutaj żadną prawdą, tylko jedną z opcji, umysłowym konceptem, memem :D

[...]

Sama to robisz i zajmujesz się jedynie własnymi myślami bo do żadnego "bytu" dostępu nie masz.

Napisał "katolik" :)
I tyle na ten temat.


Nie ogarniasz nawet takich konceptów jak "sceptycyzm metodyczny", od dawna uprawiany w filozofii chrześcijańskiej choćby przez takich jak Augustyn, Euzebiusz, który polemizował z greckimi sceptykami (zwanymi wtedy "akademikami") za pomocą ich własnych narzędzi. Wśród filozofów greckich też był wielu sceptyków metodycznych. Pisałem ci już - niewiele ogarniasz poza realizmem naiwnym. I tyle w temacie


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:08, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:11, 11 Wrz 2020    Temat postu:

Zawsze tak naprawdę mamy całkowity dostęp do swojego bytu do siebie samych.
Co nie musi i nie oznacza solipsyzmu.
Broń mnie Panie Boże od solipsyzmu.:-) :-) :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:29, 11 Wrz 2020    Temat postu:

Netlis napisał:

Już dużo wcześniej uważałem ze jest uniwersalna czysta świadomość i dualizm między doświadczającym a doświadczeniem jest pozorny, ale Bernardo przedstawił dość szczegółowo jak to wszystko ująć technicznie i zgodnie z najnowszą wiedzą naukową z fizyki, biologii, neuronauki, psychologii.


Co to jest czysta świadomość? I w jakiej przestrzeni działa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31324
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:44, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Wuk napisał:
II Dlaczego idealizm nic nie mówi o poznaniu?
Ponieważ twierdzi, że nie poznajemy rzeczy lecz pojęcia, a brak znajomości rzeczy, to definicja braku poznania.

Mam taką uwagę do zacytowanej posta wprowadzającego w wątek.
Autor krytykuje tutaj "brak znajomości rzeczy". Podstawowe pytanie jednak brzmi: czy w ogóle jest możliwa "znajomość rzeczy" - jako takiej?
- W moim przekonaniu (a także chyba zdecydowanej większości idealistów) znajomość rzeczy samej w sobie, jako takiej, rzeczy ontologicznie jest ułudą. Nie znamy rzeczy, bo poznajemy tylko ewentualnie (! - to mój ukłon w stronę realizmu, czyli założenie, że rzecz w ogóle jest sensownym pojęciem) aspekty oddziaływania rzeczy z naszym aparatem percepcyjnym.
Inaczej mówiąc, realista krytykuje tutaj coś, czego sam nie jest w stanie osiągnąć, a jedynie może UPIERAĆ SIĘ BEZPODSTAWNIE, że owo coś ma. Może - wbrew okolicznościom sprawy - czyli mając wyłącznie dostęp do aspektu, twierdzić "mam rzecz". To jest trochę tak, jak z obietnicą wielkich zysków na giełdzie. Różne - mniej lub bardziej podejrzane fundusze do pomnażania pieniędzy - mamią potencjalnych klientów obietnicą wielkich zysków, jakie pojawią się, gdy tym funduszom powierzymy swoje pieniądze. Naiwny bierze to za dobrą monetę - czyli np. obiecywane 20% rocznego zysku z kapitału traktuje jako coś, co już ma, gdy zainwestował swoje pieniądze. Jednak ma tylko obietnice. Fundusz roztacza przed klientami perspektywy, w których wszystkie wątpliwości rozstrzygnął na plus dla siebie - np. podał zyski z najlepszego okresu, nie wspominając o wpadkach w inwestowaniu, wziął najbardziej optymistyczne prognozy, nie założył żadnych trudności. Później okazuje się, że naiwny inwestor czasem nie tylko nie zobaczy zysku z zainwestowanego kapitału, ale wręcz będą straty, zaś fundusz i tak policzy sobie prowizję od zarządzania, którą zapisał w umowie.
Podobnie jest z dostępem do rzeczy samej w sobie - jest ułudą, nikt tego dostępu nie zdobył. Można się upierać, że dostęp do aspektów, do pojedynczych aktów interakcji owej rzeczy z aparatem percepcyjnym jest już dostępem do rzeczy (powtarzam - czynię tu w ogóle, jako ukłon w stronę realizmu, choć bez wewnętrznego przekonania), jednak to będzie wpieranie czegoś bez podstaw.

Idealizm mówi o poznaniu dlatego, że nie zajmuje się iluzjami, lecz skupia na tym, co niezaprzeczalne. Idealizm nie postuluje, że ma coś, czego tak naprawdę nie ma.

Realizm - odwrotnie - tworzy iluzję, bo postuluje, iż posiada bezpośredni dostęp do czegoś, co w istocie jest zawsze skryte za całym łańcuchem pośredników, za zmysłami, obróbką nieświadomą przez mózg, za aparatem interpretacji, mechanizmami uczenia się, dopasowywania przez umysł rzeczy nowych do (stale zmieniającej się) bazy wzorców wypracowanych poprzednimi doświadczeniami. Realizm pomija jak to naprawdę się dzieje, pomija fakt tej rzeszy pośredników w dostępie do - domniemywanej - rzeczy. A żeby było śmieszniej to jeszcze czyni idealizmowi zarzut z tego, że ten ostatni nie godzi się na owo oszustwo nazywania dostępu do pośredniego i aspektowego, dostępem do rzeczy jako takiej.

Tu ktoś pewnie powie: ale jak rzeczy nie ma, to skąd biorą się owe aspekty i doznania? Z niczego się biorą?... :shock:
Odpowiedź moja brzmiałaby tu: COŚ tam w głębi musi być. Rzeczywiście Z CZEGOŚ one się biorą. Ale trudno jest na tym etapie, mając tyle etapów pośrednich, nad którymi nie ma się wystarczającej kontroli, wyrokować o owym CZYMŚ. Trudno jest wyrokować, czy owo coś jest jednią wszystkiego, czy może przeciwnie - zbiorem indywidualności. A może owo coś jest jakoś pośrednie - częściowo połączone, częściowo w kawałkach. Jakieś COŚ (może np. wszechświadomość istoty wyższej) u podstaw doznań można założyć. Tyle, że teraz nie sposób jest ustalić naturę owego cosia, a z tym na ile dodanie słowa "realny" jest jakoś zasadne, o czymkolwiek informujące... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:18, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:26, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Michał Dyszyński napisał:
Wuk napisał:
II Dlaczego idealizm nic nie mówi o poznaniu?
Ponieważ twierdzi, że nie poznajemy rzeczy lecz pojęcia, a brak znajomości rzeczy, to definicja braku poznania.

Mam taką uwagę do zacytowanej posta wprowadzającego w wątek.
Autor krytykuje tutaj "brak znajomości rzeczy". Podstawowe pytanie jednak brzmi: czy w ogóle jest możliwa "znajomość rzeczy" - jako takiej?
- W moim przekonaniu (a także chyba zdecydowanej większości idealistów) znajomość rzeczy samej w sobie, jako takiej, rzeczy ontologicznie jest ułudą. Nie znamy rzeczy, bo poznajemy tylko ewentualnie (! - to mój ukłon w stronę realizmu, czyli założenie, że rzecz w ogóle jest sensownym pojęciem) aspekty oddziaływania rzeczy z naszym aparatem percepcyjnym.

Jest to bardzo rozpowszechniony wród idealistów błąd rozumowania. Z faktu, że poznajemy za pośrednictwem zmysłów oraz zawsze z jakiejś perspektywy (aspektowo) nie wynika, że nie poznajemy rzeczy.
Cytat:
Realizm - odwrotnie - tworzy iluzję, bo postuluje, iż posiada bezpośredni dostęp do czegoś, co w istocie jest zawsze skryte za całym łańcuchem pośredników, za zmysłami, obróbką nieświadomą przez mózg, za aparatem interpretacji,

Cytat:
Tu ktoś pewnie powie: ale jak rzeczy nie ma, to skąd biorą się owe aspekty i doznania? Z niczego się biorą?... :shock:
Odpowiedź moja brzmiałaby tu: COŚ tam w głębi musi być. Rzeczywiście Z CZEGOŚ one się biorą. Ale trudno jest na tym etapie, mając tyle etapów pośrednich, nad którymi nie ma się wystarczającej kontroli, wyrokować o owym CZYMŚ.

Czyli wątpisz w obiektywne, materialne istnienie rzeczy, najpierw uznając jej istnienie, bo czym jest mózg jako pośrednik jeśli nie rzeczą? Jeśli chcesz być konsekwentny w swoim sceptycyzmie, to musisz obiektywne, materialne istnienie pośredniczącego mózgu również podać w wątpliwość.
Cytat:
Trudno jest wyrokować, czy owo coś jest jednią wszystkiego, czy może przeciwnie - zbiorem indywidualności. A może owo coś jest jakoś pośrednie - częściowo połączone, częściowo w kawałkach. Jakieś COŚ (może np. wszechświadomość istoty wyższej) u podstaw doznań można założyć. Tyle, że teraz nie sposób jest ustalić naturę owego cosia, a z tym na ile dodanie słowa "realny" jest jakoś zasadne, o czymkolwiek informujące... :think:

Jeśli owo coś jest jednią wszystkiego, to skąd się bierze pośrednictwo? Pośrednictwo zakłada wielość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:20, 11 Wrz 2020    Temat postu:

fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami


Moim zdaniem działalność fedora jest kompromitacja apologetyki. Bóg w chrześcijaństwie jest prawdą i bytem koniecznym, a to wszystko fedor w swojej apologetyce neguje. Jest jak Piłat pytający o to "a cóż to jest prawda?"

Postmodernizm w stoi w całkowitej sprzeczności z chrześcijaństwem, a przynajmniej w jego katolickim wydaniu.
Ktoś kto uprawia apologetykę wychodząc od postmodernizmu, nie chrześcijaństwo krzewi, bo chrześcijaństwo nie jest tutaj żadną prawdą, tylko jedną z opcji, umysłowym konceptem, memem :D

[...]

Sama to robisz i zajmujesz się jedynie własnymi myślami bo do żadnego "bytu" dostępu nie masz.

Napisał "katolik" :)
I tyle na ten temat.


Nie ogarniasz nawet takich konceptów jak "sceptycyzm metodyczny", od dawna uprawiany w filozofii chrześcijańskiej choćby przez takich jak Augustyn, Euzebiusz, który polemizował z greckimi sceptykami (zwanymi wtedy "akademikami") za pomocą ich własnych narzędzi. Wśród filozofów greckich też był wielu sceptyków metodycznych. Pisałem ci już - niewiele ogarniasz poza realizmem naiwnym. I tyle w temacie

Kto obiera metodę swojego wroga, ten strzela do własnej bramki. Nie da się, wychodząc od sceptycyzmu, dojść do jakiejkolwiek pewności. Stąd każdy sceptyk, który chce przezwyciężyć swoje wątpliwości, musi dokonać skoku fideistycznej wiary.
I na tym forum mamy znakomitą tego ilustrację. Idealista a nic nie może wiedzieć, może tylko arbitralnie wierzyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:22, 11 Wrz 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
fedor napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami


Moim zdaniem działalność fedora jest kompromitacja apologetyki. Bóg w chrześcijaństwie jest prawdą i bytem koniecznym, a to wszystko fedor w swojej apologetyce neguje. Jest jak Piłat pytający o to "a cóż to jest prawda?"

Postmodernizm w stoi w całkowitej sprzeczności z chrześcijaństwem, a przynajmniej w jego katolickim wydaniu.
Ktoś kto uprawia apologetykę wychodząc od postmodernizmu, nie chrześcijaństwo krzewi, bo chrześcijaństwo nie jest tutaj żadną prawdą, tylko jedną z opcji, umysłowym konceptem, memem :D

[...]

Sama to robisz i zajmujesz się jedynie własnymi myślami bo do żadnego "bytu" dostępu nie masz.

Napisał "katolik" :)
I tyle na ten temat.


Nie ogarniasz nawet takich konceptów jak "sceptycyzm metodyczny", od dawna uprawiany w filozofii chrześcijańskiej choćby przez takich jak Augustyn, Euzebiusz, który polemizował z greckimi sceptykami (zwanymi wtedy "akademikami") za pomocą ich własnych narzędzi. Wśród filozofów greckich też był wielu sceptyków metodycznych. Pisałem ci już - niewiele ogarniasz poza realizmem naiwnym. I tyle w temacie

Kto obiera metodę swojego wroga, ten strzela do własnej bramki. Nie da się, wychodząc od sceptycyzmu, dojść do jakiejkolwiek pewności. Stąd każdy sceptyk, który chce przezwyciężyć swoje wątpliwości, musi dokonać skoku fideistycznej wiary.
I na tym forum mamy znakomitą tego ilustrację. Idealista a nic nie może wiedzieć, może tylko arbitralnie wierzyć.


Bzdury. Mogę krytykować astrologię używając jej własnych założeń i wcale nie muszę przy tym być astrologiem. Tak samo mogę używać dowolnej innej metody. Tego właśnie cały czas nie możesz ogarnąć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31324
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:28, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

towarzyski.pelikan napisał:
...wątpisz w obiektywne, materialne istnienie rzeczy, najpierw uznając jej istnienie, bo czym jest mózg jako pośrednik jeśli nie rzeczą? Jeśli chcesz być konsekwentny w swoim sceptycyzmie, to musisz obiektywne, materialne istnienie pośredniczącego mózgu również podać w wątpliwość.
Cytat:
Trudno jest wyrokować, czy owo coś jest jednią wszystkiego, czy może przeciwnie - zbiorem indywidualności. A może owo coś jest jakoś pośrednie - częściowo połączone, częściowo w kawałkach. Jakieś COŚ (może np. wszechświadomość istoty wyższej) u podstaw doznań można założyć. Tyle, że teraz nie sposób jest ustalić naturę owego cosia, a z tym na ile dodanie słowa "realny" jest jakoś zasadne, o czymkolwiek informujące... :think:

Jeśli owo coś jest jednią wszystkiego, to skąd się bierze pośrednictwo? Pośrednictwo zakłada wielość.

Nie tyle wątpię w obiektywne materialne istnienie rzeczy, co wątpię w to, że pod termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w tym realistycznym kierunku intencji myślowej, mój umysł jest w stanie podstawić cokolwiek więcej niż bardzo niejasną intuicję, jakąś niesprecyzowaną emocję dostępności, nie mającą ani jednego wartościowego konkretu. Dla mnie owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" jawi się jako takie "kurczę! Ale o co tu chodzi?! :shock: "
Mogę oczywiście używać sformułowania "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", a nawet mogę znaleźć dla niego przykłady, kiedy mi ono coś zróżnicuje - np. doznania na jawie vs doznania we śnie. Ale praktycznie na tym rozróżnieniu jawy i snu, bądź omamów sensowność tego wyrażenia się zakończy. Gdyby mnie ktoś spytał: na czym polega owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", to musiałbym rozłożyć bezradnie ręce i nieporadnie bełkotać coś w stylu: to takie co, jest, co nie jest złudzeniem - czyli znowu powtórzyć to samo, co wyżej - że nie jest to snem, albo omamem. Ale nic więcej na ten temat nie wyduszę, choćbym się skichał z wysiłku.
Dlatego uważam, że termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w głębszym rozumieniu to gniot. Tak naprawdę powinien być zastąpiony bardziej adekwatnym wyrażeniem - w stylu: "coś, co nie objawi się za chwilę jako omam, bądź marzenie senne". To to ostatnie wyrażenie dopiero zawiera istotę sprawy.

Z kolei kwestia wielości vs jedności nie musi być zerojedynkowa. Przykładowo człowiek jest jednością - konkretnym jednym człowiekiem, choć jednocześnie posiada wiele organów, kończyn, narządów. Jest i jedno i drugie. Problem z realizmem jest w tym kontekście taki, że choć arbitralnie wybiera perspektywę - np. arbitralnie zwraca uwagę na to, żę mówimy o ręce, czy wątrobie człowieka, a jednocześnie "jest przekonany" (ściślej to realista, nie realizm jest przekonany), że mówi o czymś niezależnym od postrzegającego umysłu. A to przecież ten umysł, własną decyzją, wybrał perspektywę skupienia się na narządzie, a nie człowieku, narządzie tego człowieka, a nie narządzie ogólnie, dla całej ludzkości itp.
Umysł ZAWSZE WYBIERA - to nie jest tak, że musi myśleć o tym, o czym myśli, to nie jest tak, że jeśli ktoś mówi o ręce, to musiał mówić o tej ręce, lecz że wybrał, iż będzie mówił o ręce. Zatem obiektowość, o której jest mowa, została zadecydowana w umyśle, a nie w zewnętrznej rzeczywistości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:45, 11 Wrz 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:

Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami.


Skąd im się to bierze? Może za dużo myślą, może za dużo czasu poświęcają rozmyślaniom nad ideami, a za mało praktykują życie. Odrywają się przez to od swojej natury, od naturalnego sposobu postrzegania świata. A może chcą być oryginalni? Trzeba czymś zaskoczyć w filozofii (zresztą nie tylko tam), żeby o tym rozprawiano.
Z teorią ewolucji apologeci walczyli bo widzieli w niej - słusznie zresztą - zagrożenie dla wiary. Gdy okazało się, że zwalczyć się tego nie da, że to mocna teoria, zaczęto uzgadniać z nią wiarę. Niektórzy uznali, że się nie da uzgodnić (słusznie zresztą), więc ją negują. Podobnie jest z realizmem. Wobec współczesnej nauki (teoria ewolucji, badania mózgu itp.) Bóg coraz bardziej staje się zbędny w wyjaśnianiu obserwacji. Co z tym zrobić? Zakwestionować realizm. (Bo myślenie apologety jest ukierunkowane: bronić wiary, odeprzeć atak. Apologeta nie myśli krytycznie, bo nie po to myśli, żeby dojść do prawdy, on myśli bezkrytycznie, bo myśli po to, żeby odeprzeć atak na wiarę. Żałosne.) Tak więc apologeta postanawia zakwestionować realizm, bo na jego gruncie słabo mu idzie obrona wiary, jest coraz trudniejsza. Postanawia odbić kulę lecącą w jego stronę jak tylko zostanie wystrzelona! Niektórzy niestety nie widzą, że kula uderza w nich rykoszetem.
Na początku nie było chaosu, na początku był realizm. Naiwny, bo jaki miałby być. Mało istotne jest, czy mówimy o realizmie naiwnym, czy krytycznym, ważne jest co innego. Dlaczego ktoś miałby odrzucić realizm? (Bo w praktyce następuje odrzucenie realizmu; każdy idealista najpierw był realistą.) Jaki problem lepiej rozwiązuje alternatywa, co świadczy o jej większym uprawdopodobnieniu, czy nowa hipoteza jest w ogóle testowalna? Bo jeśli alternatywa nie jest lepszym wyjaśnieniem, nie jest bardziej uprawdopodobniona, a zwłaszcza nie jest testowalna, to z czystym sumieniem można powiedzieć: Walcie się, szkoda czasu na to wasze jałowe ględzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:26, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Michał Dyszyński napisał:
[
Nie tyle wątpię w obiektywne materialne istnienie rzeczy, co wątpię w to, że pod termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w tym realistycznym kierunku intencji myślowej, mój umysł jest w stanie podstawić cokolwiek więcej niż bardzo niejasną intuicję, jakąś niesprecyzowaną emocję dostępności, nie mającą ani jednego wartościowego konkretu. Dla mnie owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" jawi się jako takie "kurczę! Ale o co tu chodzi?! :shock: "
Mogę oczywiście używać sformułowania "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", a nawet mogę znaleźć dla niego przykłady, kiedy mi ono coś zróżnicuje - np. doznania na jawie vs doznania we śnie. Ale praktycznie na tym rozróżnieniu jawy i snu, bądź omamów sensowność tego wyrażenia się zakończy. Gdyby mnie ktoś spytał: na czym polega owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", to musiałbym rozłożyć bezradnie ręce i nieporadnie bełkotać coś w stylu: to takie co, jest, co nie jest złudzeniem - czyli znowu powtórzyć to samo, co wyżej - że nie jest to snem, albo omamem. Ale nic więcej na ten temat nie wyduszę, choćbym się skichał z wysiłku.
Dlatego uważam, że termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w głębszym rozumieniu to gniot. Tak naprawdę powinien być zastąpiony bardziej adekwatnym wyrażeniem - w stylu: "coś, co nie objawi się za chwilę jako omam, bądź marzenie senne". To to ostatnie wyrażenie dopiero zawiera istotę sprawy.

Obiektywne, materialne istnienie znaczy tyle co istnienie jako coś odrębnego od Twojego umysłu, a więc nie będącego tylko fenomemen Twojego umysłu. Jeśli powstrzymujesz się od postulowania takich pozaumysłowych bytów, to "mózg", na który się powołujesz jako pośrednika, też powinien mieć dla Ciebie status fenomenu umysłu, a jako taki nie może być realnym pośrednikiem, a więc w ten sposób upada cały Twój argument z pośrednictwa, które odbiera dostęp do ew. rzeczy poza umysłem.

A jeśli mózg jednak jest czymś więcej niż fenomenem umysłu, jest realnym pośrednikiem, to dlaczego wszystkie inne "fenomeny" nie mają takiego statusu jak mózg, skoro podobnie jak mózg są dane Ci w świadomości?
Cytat:
Z kolei kwestia wielości vs jedności nie musi być zerojedynkowa. Przykładowo człowiek jest jednością - konkretnym jednym człowiekiem, choć jednocześnie posiada wiele organów, kończyn, narządów. Jest i jedno i drugie. Problem z realizmem jest w tym kontekście taki, że choć arbitralnie wybiera perspektywę - np. arbitralnie zwraca uwagę na to, żę mówimy o ręce, czy wątrobie człowieka, a jednocześnie "jest przekonany" (ściślej to realista, nie realizm jest przekonany), że mówi o czymś niezależnym od postrzegającego umysłu. A to przecież ten umysł, własną decyzją, wybrał perspektywę skupienia się na narządzie, a nie człowieku, narządzie tego człowieka, a nie narządzie ogólnie, dla całej ludzkości itp.
Umysł ZAWSZE WYBIERA - to nie jest tak, że musi myśleć o tym, o czym myśli, to nie jest tak, że jeśli ktoś mówi o ręce, to musiał mówić o tej ręce, lecz że wybrał, iż będzie mówił o ręce. Zatem obiektowość, o której jest mowa, została zadecydowana w umyśle, a nie w zewnętrznej rzeczywistości.

Robisz wciąż ten sam szkolny błąd, z faktu, że umysł może sobie wybrać perspektywę skupienia się na narządzie albo człowieku, nie wynika, że narząd albo człowiek istnieją tylko w umyśle. Nie ma też żadnego dowodu na to, że w umyśle w ogóle pojawiłby się koncept narządu albo człowieka, gdyby nie to, że istnieją w rzeczywistości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31324
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:54, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
[
Nie tyle wątpię w obiektywne materialne istnienie rzeczy, co wątpię w to, że pod termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w tym realistycznym kierunku intencji myślowej, mój umysł jest w stanie podstawić cokolwiek więcej niż bardzo niejasną intuicję, jakąś niesprecyzowaną emocję dostępności, nie mającą ani jednego wartościowego konkretu. Dla mnie owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" jawi się jako takie "kurczę! Ale o co tu chodzi?! :shock: "
Mogę oczywiście używać sformułowania "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", a nawet mogę znaleźć dla niego przykłady, kiedy mi ono coś zróżnicuje - np. doznania na jawie vs doznania we śnie. Ale praktycznie na tym rozróżnieniu jawy i snu, bądź omamów sensowność tego wyrażenia się zakończy. Gdyby mnie ktoś spytał: na czym polega owo "obiektywne, materialne istnienie rzeczy", to musiałbym rozłożyć bezradnie ręce i nieporadnie bełkotać coś w stylu: to takie co, jest, co nie jest złudzeniem - czyli znowu powtórzyć to samo, co wyżej - że nie jest to snem, albo omamem. Ale nic więcej na ten temat nie wyduszę, choćbym się skichał z wysiłku.
Dlatego uważam, że termin "obiektywne, materialne istnienie rzeczy" w głębszym rozumieniu to gniot. Tak naprawdę powinien być zastąpiony bardziej adekwatnym wyrażeniem - w stylu: "coś, co nie objawi się za chwilę jako omam, bądź marzenie senne". To to ostatnie wyrażenie dopiero zawiera istotę sprawy.

Obiektywne, materialne istnienie znaczy tyle co istnienie jako coś odrębnego od Twojego umysłu, a więc nie będącego tylko fenomemen Twojego umysłu. Jeśli powstrzymujesz się od postulowania takich pozaumysłowych bytów, to "mózg", na który się powołujesz jako pośrednika, też powinien mieć dla Ciebie status fenomenu umysłu, a jako taki nie może być realnym pośrednikiem, a więc w ten sposób upada cały Twój argument z pośrednictwa, które odbiera dostęp do ew. rzeczy poza umysłem.

Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi. Traktuję mózg, jako jednego z pośredników. Tam następuje obróbka sygnałów, pochodzących ze zmysłów. Dalej, częściowo za mózgiem, choć może trochę i w części funkcji mózgu, sytuuję umysł, czyli coś, co gdzieś jest rozpięte pomiędzy doznaniami (które też jakoś dokładają się swoim działaniem do umysłu), a duchowością.
Mózg - W OBRAZIE UMYSŁU - rzeczywiście jest jednym z fenomenów. Ale dlaczego nie miałby być tym pośrednikiem?
Możesz mi jakoś bliżej wyjaśnić powód, który zabrania, aby mózg był pośrednikiem i fenomenem jednocześnie?

towarzyski.pelikan napisał:
A jeśli mózg jednak jest czymś więcej niż fenomenem umysłu, jest realnym pośrednikiem, to dlaczego wszystkie inne "fenomeny" nie mają takiego statusu jak mózg, skoro podobnie jak mózg są dane Ci w świadomości?

Znowu nie czaję w czym widzisz problem. :think:
Mózg jest fenomenem umysłu, jak wszystko. I jest jednocześnie też pośrednikiem. Jedno drugiemu nie przeszkadza.

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Z kolei kwestia wielości vs jedności nie musi być zerojedynkowa. Przykładowo człowiek jest jednością - konkretnym jednym człowiekiem, choć jednocześnie posiada wiele organów, kończyn, narządów. Jest i jedno i drugie. Problem z realizmem jest w tym kontekście taki, że choć arbitralnie wybiera perspektywę - np. arbitralnie zwraca uwagę na to, żę mówimy o ręce, czy wątrobie człowieka, a jednocześnie "jest przekonany" (ściślej to realista, nie realizm jest przekonany), że mówi o czymś niezależnym od postrzegającego umysłu. A to przecież ten umysł, własną decyzją, wybrał perspektywę skupienia się na narządzie, a nie człowieku, narządzie tego człowieka, a nie narządzie ogólnie, dla całej ludzkości itp.
Umysł ZAWSZE WYBIERA - to nie jest tak, że musi myśleć o tym, o czym myśli, to nie jest tak, że jeśli ktoś mówi o ręce, to musiał mówić o tej ręce, lecz że wybrał, iż będzie mówił o ręce. Zatem obiektowość, o której jest mowa, została zadecydowana w umyśle, a nie w zewnętrznej rzeczywistości.

Robisz wciąż ten sam szkolny błąd, z faktu, że umysł może sobie wybrać perspektywę skupienia się na narządzie albo człowieku, nie wynika, że narząd albo człowiek istnieją tylko w umyśle. Nie ma też żadnego dowodu na to, że w umyśle w ogóle pojawiłby się koncept narządu albo człowieka, gdyby nie to, że istnieją w rzeczywistości.

Nie twierdzę, że narząd albo człowiek istnieją tylko w umyśle. Atakujesz tu chochoła.
Nie wiem, czy tak nieprecyzyjnie się wyrażam, czy Ty nadinterpretujesz, ściągając moją wypowiedź do swoich wyobrażeń, ale spróbuję to wyrazić jeszcze na nowo.
Skoro umysł może wybierać różne perspektywy, a każda z tych perspektyw jest jakoś prawidłowa, to znaczy, że ten mózg rządzi, jest tu panem w ustalaniu jak traktować byt. Realizm zaś rozumiem jako przekonanie, że to coś poza umysłem rządzi - ów "realny byt" rządzi.
Z powyższej wielości perspektyw wynika nam, że jednak nie żaden realny byt rządzi, tylko umysł. Umysł, jeśli tak mu się spodoba, zadekretuje sobie co poprawnym bytem jest, a co już nie jest. Np. umysł powie, że poprawnym bytem jest pustynia, jako całość. Ale za chwilę zmienia zdanie, stwierdzając, że poprawnym bytem nie jest pustynia, lecz zbiór ziarenek piasku - wielość małych bytów składowych. Tu była jedność, tam jest wielość - umysł tak to zdecydował, że woli jedno, albo woli drugie. Bo umysł rządzi, bo zewnętrzna rzeczywistość nie ma władzy, aby zmusić umysł do jednego, absolutnego traktowania sprawy - nie ustala czym jest ten właściwy byt. To oznacza, że zewnętrze względem umysłu ma niższy priorytet. Ono ma jakąś folę inicjującą (temu nie przeczę), jednak o podziale co jest czym, co jest bytem, a co nie, zadecyduje umysł.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 19:31, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:31, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Michał Dyszyński napisał:

Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi. Traktuję móżg, jako jednego z pośredników. Tam następuje obróbka sygnałów, pochodzących ze zmysłów. Dalej, częściowo za mózgiem, choć może trochę i w części funkcji mózgu, sytuuję umysł, czyli coś, co gdzieś jest rozpięte pomiędzy doznaniami (które też jakoś dokładają się swoim działaniem do umysłu), a duchowością.
Mózg - W OBRAZIE UMYSŁU - rzeczywiście jest jednym z fenomenów. Ale dlaczego nie miałby być tym pośrednikiem?
Możesz mi jakoś bliżej wyjaśnić powód, który zabrania, aby mózg był pośrednikiem i fenomenem jednocześnie?.

Cytat:
Znowu nie czaję w czym widzisz problem. :think:
Mózg jest fenomenem umysłu, jak wszystko. I jest jednocześnie też pośrednikiem. Jedno drugiemu nie przeszkadza.

Oczywiście, że nikt nie zabrania Ci być realistą mózgowym, uznającym realne, pozaumysłowe istnienie Twojego mózgu.

Czy jesteś również realistą w stosunku do wszystkich innych obiektów, które jawią się jako obrazy w Twojej świadomości? Np. szklanki, kubka, myszki komputerowej?
Cytat:
Skoro umysł może wybierać różne perspektywy, a każda z tych perspektyw jest jakoś prawidłowa, to znaczy, że ten mózg rządzi, jest tu panem w ustalaniu jak traktować byt. Realizm zaś rozumiem jako przekonanie, że to coś poza umysłem rządzi - ów "realny byt" rządzi.
Z powyższej wielości perspektyw wynika nam, że jednak nie żaden realny byt rządzi, tylko umysł. Umysł, jeśli tak mu się spodoba, zadekretuje sobie co poprawnym bytem jest, a co już nie jest. Np. umysł powie, że poprawnym bytem jest pustynia, jako całość. Ale za chwilę zmienia zdanie, stwierdzając, że poprawnym bytem nie jest pustynia, lecz zbiór ziarenek piasku - wielość małych bytów składowych. Tu była jedność, tam jest wielość - umysł tak to zdecydował, że woli jedno, albo woli drugie. Bo umysł rządzi, bo zewnętrzna rzeczywistość nie ma władzy, aby zmusić umysł do jednego, absolutnego traktowania sprawy - nie ustala czym jest ten właściwy byt. To oznacza, że zewnętrze względem umysłu ma niższy priorytet. Ono ma jakąś folę inicjującą (temu nie przeczę), jednak o podziale co jest czym, co jest bytem, a co nie, zadecyduje umysł.

Dla realisty nie ma sprzeczności pomiędzy realnym istnieniem pustyni, a realnym istnieniem ziarenek piasku, realność jednego i drugiego jest mu dana w doświadczeniu. Nie wymyśla sobie ani ziarenka ani pustyni.
Natomiast jeśli czyjś umysł wymyśla byty, których nie ma albo neguje istnienie bytów danych mu w doświadczeniu jak ziarenka albo pustynia, to wtedy rzeczywiście rządzi i zewnętrzne ma niższy wobec niego priorytet.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31324
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:44, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Nie bardzo rozumiem, o co Ci chodzi. Traktuję móżg, jako jednego z pośredników. Tam następuje obróbka sygnałów, pochodzących ze zmysłów. Dalej, częściowo za mózgiem, choć może trochę i w części funkcji mózgu, sytuuję umysł, czyli coś, co gdzieś jest rozpięte pomiędzy doznaniami (które też jakoś dokładają się swoim działaniem do umysłu), a duchowością.
Mózg - W OBRAZIE UMYSŁU - rzeczywiście jest jednym z fenomenów. Ale dlaczego nie miałby być tym pośrednikiem?
Możesz mi jakoś bliżej wyjaśnić powód, który zabrania, aby mózg był pośrednikiem i fenomenem jednocześnie?.

Cytat:
Znowu nie czaję w czym widzisz problem. :think:
Mózg jest fenomenem umysłu, jak wszystko. I jest jednocześnie też pośrednikiem. Jedno drugiemu nie przeszkadza.

Oczywiście, że nikt nie zabrania Ci być realistą mózgowym, uznającym realne, pozaumysłowe istnienie Twojego mózgu.

Czy jesteś również realistą w stosunku do wszystkich innych obiektów, które jawią się jako obrazy w Twojej świadomości? Np. szklanki, kubka, myszki komputerowej?

Nie rozumiem Cię. W ogóle nie jestem realistą ani w odniesieniu do mózgu, ani do myszki komputerowej. Mózg w tym opisie jest fenomenem, jak wszystko inne - jest kawałkiem tkanki, zbiorem cząsteczek, podobnie jak kubek, czy myszka komputerowa. Taki jest OPIS. Opis jest wytworem umysłu i ja mówiąc o "mózgu" myślę o tym opisie, jaki pod ową nazwą ma mój umysł. Realizmu z tym nie mieszam.

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Skoro umysł może wybierać różne perspektywy, a każda z tych perspektyw jest jakoś prawidłowa, to znaczy, że ten mózg rządzi, jest tu panem w ustalaniu jak traktować byt. Realizm zaś rozumiem jako przekonanie, że to coś poza umysłem rządzi - ów "realny byt" rządzi.
Z powyższej wielości perspektyw wynika nam, że jednak nie żaden realny byt rządzi, tylko umysł. Umysł, jeśli tak mu się spodoba, zadekretuje sobie co poprawnym bytem jest, a co już nie jest. Np. umysł powie, że poprawnym bytem jest pustynia, jako całość. Ale za chwilę zmienia zdanie, stwierdzając, że poprawnym bytem nie jest pustynia, lecz zbiór ziarenek piasku - wielość małych bytów składowych. Tu była jedność, tam jest wielość - umysł tak to zdecydował, że woli jedno, albo woli drugie. Bo umysł rządzi, bo zewnętrzna rzeczywistość nie ma władzy, aby zmusić umysł do jednego, absolutnego traktowania sprawy - nie ustala czym jest ten właściwy byt. To oznacza, że zewnętrze względem umysłu ma niższy priorytet. Ono ma jakąś folę inicjującą (temu nie przeczę), jednak o podziale co jest czym, co jest bytem, a co nie, zadecyduje umysł.

Dla realisty nie ma sprzeczności pomiędzy realnym istnieniem pustyni, a realnym istnieniem ziarenek piasku, realność jednego i drugiego jest mu dana w doświadczeniu. Nie wymyśla sobie ani ziarenka ani pustyni.

Ta "realność" dana w doświadczeniu jest raz tym, raz owym W ZALEŻNOŚCI OD DECYZJI UMYSŁU. Doświadczenie w obu przypadkach jest to samo - doświadczenie pustyni. Ale może być odmiennie potraktowane, w zależności od tego, jak się to umysłowi spodobało.

towarzyski.pelikan napisał:
Natomiast jeśli czyjś umysł wymyśla byty, których nie ma albo neguje istnienie bytów danych mu w doświadczeniu jak ziarenka albo pustynia, to wtedy rzeczywiście rządzi i zewnętrzne ma niższy wobec niego priorytet.

Umysł wymyśla różne rzeczy. Często z góry nie sposób jest stwierdzić, które z tych rzeczy mają jakieś podstawy, a które nie; bądź które rzeczy mają podstawy lepsze, a które gorsze. Z tego samego doświadczenia - jest pustynia - jeden w swoim umyśle zobaczy zbiór ziarenek piasku, inny pustynię jako całość, jeszcze inny doszuka się ducha pustyni.
Ten mój przykład pokazuje, że byty nie sa dawane "w doświadczeniu" - bo wtedy identyczne doświadczenie, powinno dawać identyczny byt, lecz "w interpretacji doświadczenia umysłem", co obserwujemy, że ta sama (!) pustynia (to samo doświadczenie) raz wyprowadza nam byt jednego rodzaju, a raz innego rodzaju. Czyli czynnikiem różnicującym jest umysł, a nie doświadczenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:57, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Michał Dyszyński napisał:

Nie rozumiem Cię. W ogóle nie jestem realistą ani w odniesieniu do mózgu, ani do myszki komputerowej. Mózg w tym opisie jest fenomenem, jak wszystko inne - jest kawałkiem tkanki, zbiorem cząsteczek, podobnie jak kubek, czy myszka komputerowa. Taki jest OPIS. Opis jest wytworem umysłu i ja mówiąc o "mózgu" myślę o tym opisie, jaki pod ową nazwą ma mój umysł. Realizmu z tym nie mieszam.

To na czym polega to pośrednictwo mózgu, skoro ani nie postulujesz realnego istnienia mózgu, ani innych obiektów, w odbiorze których ten mózg miałby pośredniczyć?
Cytat:
Ta "realność" dana w doświadczeniu jest raz tym, raz owym W ZALEŻNOŚCI OD DECYZJI UMYSŁU. Doświadczenie w obu przypadkach jest to samo - doświadczenie pustyni. Ale może być odmiennie potraktowane, w zależności od tego, jak się to umysłowi spodobało.

Doświadczenie pustyni jest jednocześnie doświadczeniem piasku. Miałbyś rację, gdyby np. podłożem pustyni nie były ziarenka piasku, tylko złota blacha. I ktoś mógłby sobie "pokawałkować" blachę w głowie na ziarenka. Wówczas "ziarenka" byłby tylko tworem umysłu.
Cytat:
Umysł wymyśla różne rzeczy. Często z góry nie sposób jest stwierdzić, które z tych rzeczy mają jakieś podstawy, a które nie; bądź które rzeczy mają podstawy lepsze, a które gorsze. Z tego samego doświadczenia - jest pustynia - jeden w swoim umyśle zobaczy zbiór ziarenek piasku, inny pustynię jako całość, jeszcze inny doszuka się ducha pustyni.
Ten mój przykład pokazuje, że byty nie sa dawane "w doświadczeniu" - bo wtedy identyczne doświadczenie, powinno dawać identyczny byt, lecz "w interpretacji doświadczenia umysłem", co obserwujemy, że ta sama (!) pustynia (to samo doświadczenie) raz wyprowadza nam byt jednego rodzaju, a raz innego rodzaju. Czyli czynnikiem różnicującym jest umysł, a nie doświadczenie.

Identyczne doświadczenie zawsze daje identyczny byt. Jak się patrzy na pustynię z lotu ptaka to się widzi po prostu pustynię, a jak się patrzy z bliska, to widzi się piasek. A ducha pustyni to nie wiem, czy ktokolwiek doświadcza, nie wiadomo co się pod tym pojęciem kryje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:49, 11 Wrz 2020    Temat postu:

anbo napisał:
Skąd im się to bierze? Może za dużo myślą, może za dużo czasu poświęcają rozmyślaniom nad ideami, a za mało praktykują życie. Odrywają się przez to od swojej natury, od naturalnego sposobu postrzegania świata. A może chcą być oryginalni? Trzeba czymś zaskoczyć w filozofii (zresztą nie tylko tam), żeby o tym rozprawiano.
Z teorią ewolucji apologeci walczyli bo widzieli w niej - słusznie zresztą - zagrożenie dla wiary. Gdy okazało się, że zwalczyć się tego nie da, że to mocna teoria, zaczęto uzgadniać z nią wiarę. Niektórzy uznali, że się nie da uzgodnić (słusznie zresztą), więc ją negują. Podobnie jest z realizmem. Wobec współczesnej nauki (teoria ewolucji, badania mózgu itp.) Bóg coraz bardziej staje się zbędny w wyjaśnianiu obserwacji. Co z tym zrobić? Zakwestionować realizm. (Bo myślenie apologety jest ukierunkowane: bronić wiary, odeprzeć atak. Apologeta nie myśli krytycznie, bo nie po to myśli, żeby dojść do prawdy, on myśli bezkrytycznie, bo myśli po to, żeby odeprzeć atak na wiarę. Żałosne.) Tak więc apologeta postanawia zakwestionować realizm, bo na jego gruncie słabo mu idzie obrona wiary, jest coraz trudniejsza. Postanawia odbić kulę lecącą w jego stronę jak tylko zostanie wystrzelona! Niektórzy niestety nie widzą, że kula uderza w nich rykoszetem.
Na początku nie było chaosu, na początku był realizm. Naiwny, bo jaki miałby być. Mało istotne jest, czy mówimy o realizmie naiwnym, czy krytycznym, ważne jest co innego. Dlaczego ktoś miałby odrzucić realizm? (Bo w praktyce następuje odrzucenie realizmu; każdy idealista najpierw był realistą.) Jaki problem lepiej rozwiązuje alternatywa, co świadczy o jej większym uprawdopodobnieniu, czy nowa hipoteza jest w ogóle testowalna? Bo jeśli alternatywa nie jest lepszym wyjaśnieniem, nie jest bardziej uprawdopodobniona, a zwłaszcza nie jest testowalna, to z czystym sumieniem można powiedzieć: Walcie się, szkoda czasu na to wasze jałowe ględzenie.


Cała ta twoja marna tyrada anbuś sypie się po tym gdy weźmie się pod uwagę, że idealistami są też ateiści, choćby buddyści. Tu na forum jest ich już co najmniej kilku. Jakoś nie muszą być apologetami żeby bronić idealizmu. Po prostu jesteś zacofany z tym swoim prymitywnym scjentyzmem, materializmem i realizmem naiwnym. Od 20 lat siedzisz wciąż w tym samym skansenie światopoglądowym i w ogóle się nie rozwijasz. Identyczne scjentystyczne i darwinowskie dyrdymały wypisywałeś 20 lat temu na.pl.soc.religia. Nic się nie zmieniło. Kopiuj-wklej te same głodne kawałki od 20 lat


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 22:56, 11 Wrz 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31324
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:55, 11 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Nie rozumiem Cię. W ogóle nie jestem realistą ani w odniesieniu do mózgu, ani do myszki komputerowej. Mózg w tym opisie jest fenomenem, jak wszystko inne - jest kawałkiem tkanki, zbiorem cząsteczek, podobnie jak kubek, czy myszka komputerowa. Taki jest OPIS. Opis jest wytworem umysłu i ja mówiąc o "mózgu" myślę o tym opisie, jaki pod ową nazwą ma mój umysł. Realizmu z tym nie mieszam.

To na czym polega to pośrednictwo mózgu, skoro ani nie postulujesz realnego istnienia mózgu, ani innych obiektów, w odbiorze których ten mózg miałby pośredniczyć?

Nie wiem, na czym w swojej istocie polega pośrednictwo mózgu. Mózg jest cząstką całej rzeczywistości, której natury nie znam, ale którą OPISUJĘ w swoim umyśle. Mózg dla umysłu jest właśnie opisem - modelem. I pod tą - opisową - postacią kryje się też pośrednictwo owego mózgu. Nie twierdzę, że opis jest wszystkim, bo opis jednak dotyczy czegoś. Zatem uważam, że rzeczywistość zawiera w sobie aspekty tego czegoś, co mój opis wyróżnia jako "mózg". Ale owo coś nie koniecznie musi dać się izolować od reszty rzeczywistości, a już na pewno istota tego czegoś jest o wiele bardziej skomplikowana, niż to, co mój zredukowany, nieporadny opis i wyobrażenie mózgu zawiera.
Podsumowując - to co mam, to opis - zredukowana, głęboko uproszczona, zapewne w wielu aspektach naiwna forma obrazowania czegoś, co zawiera się w rzeczywistości
Z kolei owo coś w rzeczywistosci, jest w niepojęty sposób skomplikowaną, wielaspektową, niewyobrażalną cząsteczką wplecioną w jednię rzeczywistości.
Opis i związane z nim wyobrażenie w umyśle, jest jak nieporadny szkic wspaniałego krajobrazu, wykonany ołówkiem przez kiepskiego, początkującego rysownika. Krajobraz zaś jest mieniącym się tysiącami barw, odcieni, nieustannie zmieniającym się strumieniem doznań wzrokowych. To co umysł ma, to te nieporadne szkice, próbujące chwytać nieskończoną złożoność. Szkic nigdy nie będzie szkicowanym strumieniem wrażeń, będzie jakąś konkretnę perspektywą, w jakiś sposób zniekształconą, uproszczoną, niepełną, uczynioną niedoskonałymi umiejętnościami tego, który szkic wykonuje.
A nawet ów strumień wrażeń, który do szkicującego dociera sam nie jest rzeczywistością, tylko jakimś jej ograniczonym zrzutowaniem na to, co mogą rozpoznać oczy artysty. Bo to co widzimy, czujemy, odwzorowujemy jest znikomo małą, zredukowaną i zniekształconą cząsteczką, tego CO JEST.

towarzyski.pelikan napisał:
Doświadczenie pustyni jest jednocześnie doświadczeniem piasku. Miałbyś rację, gdyby np. podłożem pustyni nie były ziarenka piasku, tylko złota blacha. I ktoś mógłby sobie "pokawałkować" blachę w głowie na ziarenka. Wówczas "ziarenka" byłby tylko tworem umysłu.

Blacha wprowadziłaby nowy aspekt komplikacji, ale już te dwie - tak znacząco różne - perspektywy, pustyni jako całości i pustyni jako zbiór elementów, pokazują, że to co odbieramy w naszej percepcji rzeczywistości jest wyborem, zależy od tego, jak tę sprawę chciałby postrzegać umysł. Temu zaprzeczyć nie możesz - te perspektywy są różne. Możesz co najwyżej odwracać od tego faktu swój mentalny wzrok, pomijać to, uznawać za nieistotny aspekt sprawy. A dla mnie to jest właśnie ten kluczowy aspekt sprawy, ja na niego uparcie wskazuję, bo on wywala nam realizm, rozumiany jako niezależność od umysłu. Temu, że wspomniane perspektywy są różne, zaprzeczyć nie sposób - bo są ewidentnie różne.

towarzyski.pelikan napisał:
Identyczne doświadczenie zawsze daje identyczny byt. Jak się patrzy na pustynię z lotu ptaka to się widzi po prostu pustynię, a jak się patrzy z bliska, to widzi się piasek. A ducha pustyni to nie wiem, czy ktokolwiek doświadcza, nie wiadomo co się pod tym pojęciem kryje.

Są takie rysunki, które co innego pokazują, w zależności od tego, jak się na nie patrzy.
Weźmy ten pierwszy z brzegu - raz jest to głowa królika, a raz kaczki. Co w tym wypadku jest ową "rzeczą", której dotyka nasza percepcja?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 7:36, 12 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

towarzyski.pelikan napisał:

To na czym polega to pośrednictwo mózgu, skoro ani nie postulujesz realnego istnienia mózgu, ani innych obiektów, w odbiorze których ten mózg miałby pośredniczyć?

Bardzo dobre pytanie. Też zauważyłem ten problem i napomknąłem o tym w dyskusji z wujem (niestety nie tak zgrabnie jak ty), ale jeszcze tego nie rozwinąłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:38, 12 Wrz 2020    Temat postu:

anbo napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami.


Skąd im się to bierze? Może za dużo myślą, może za dużo czasu poświęcają rozmyślaniom nad ideami, a za mało praktykują życie. Odrywają się przez to od swojej natury, od naturalnego sposobu postrzegania świata. A może chcą być oryginalni? Trzeba czymś zaskoczyć w filozofii (zresztą nie tylko tam), żeby o tym rozprawiano.
Z teorią ewolucji apologeci walczyli bo widzieli w niej - słusznie zresztą - zagrożenie dla wiary. Gdy okazało się, że zwalczyć się tego nie da, że to mocna teoria, zaczęto uzgadniać z nią wiarę. Niektórzy uznali, że się nie da uzgodnić (słusznie zresztą), więc ją negują. Podobnie jest z realizmem. Wobec współczesnej nauki (teoria ewolucji, badania mózgu itp.) Bóg coraz bardziej staje się zbędny w wyjaśnianiu obserwacji. Co z tym zrobić? Zakwestionować realizm. (Bo myślenie apologety jest ukierunkowane: bronić wiary, odeprzeć atak. Apologeta nie myśli krytycznie, bo nie po to myśli, żeby dojść do prawdy, on myśli bezkrytycznie, bo myśli po to, żeby odeprzeć atak na wiarę. Żałosne.) Tak więc apologeta postanawia zakwestionować realizm, bo na jego gruncie słabo mu idzie obrona wiary, jest coraz trudniejsza. Postanawia odbić kulę lecącą w jego stronę jak tylko zostanie wystrzelona! Niektórzy niestety nie widzą, że kula uderza w nich rykoszetem.
Na początku nie było chaosu, na początku był realizm. Naiwny, bo jaki miałby być. Mało istotne jest, czy mówimy o realizmie naiwnym, czy krytycznym, ważne jest co innego. Dlaczego ktoś miałby odrzucić realizm? (Bo w praktyce następuje odrzucenie realizmu; każdy idealista najpierw był realistą.) Jaki problem lepiej rozwiązuje alternatywa, co świadczy o jej większym uprawdopodobnieniu, czy nowa hipoteza jest w ogóle testowalna? Bo jeśli alternatywa nie jest lepszym wyjaśnieniem, nie jest bardziej uprawdopodobniona, a zwłaszcza nie jest testowalna, to z czystym sumieniem można powiedzieć: Walcie się, szkoda czasu na to wasze jałowe ględzenie.


Ja teraz napiszę coś bardzo intuicyjnego.

Uważają materię za coś gorszego.
Sama jestem idealiska.
Dlatego, że uważam, iż w materii jakkolwiek o niej myślimy, tkwi ogromny potencjał.

Nie uważam też, że jest ziarnista. Demokryt był fajnym gościem. Jednak sporo czasu upłynęło od chwili gdy sobie to wydumał. :wink: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:16, 12 Wrz 2020    Temat postu: Re: Vademecum dla poczatkującego realisty*

Michał Dyszyński napisał:

Nie wiem, na czym w swojej istocie polega pośrednictwo mózgu. Mózg jest cząstką całej rzeczywistości, której natury nie znam, ale którą OPISUJĘ w swoim umyśle. Mózg dla umysłu jest właśnie opisem - modelem. I pod tą - opisową - postacią kryje się też pośrednictwo owego mózgu. Nie twierdzę, że opis jest wszystkim, bo opis jednak dotyczy czegoś. Zatem uważam, że rzeczywistość zawiera w sobie aspekty tego czegoś, co mój opis wyróżnia jako "mózg". Ale owo coś nie koniecznie musi dać się izolować od reszty rzeczywistości, a już na pewno istota tego czegoś jest o wiele bardziej skomplikowana, niż to, co mój zredukowany, nieporadny opis i wyobrażenie mózgu zawiera.
Podsumowując - to co mam, to opis - zredukowana, głęboko uproszczona, zapewne w wielu aspektach naiwna forma obrazowania czegoś, co zawiera się w rzeczywistości
Z kolei owo coś w rzeczywistosci, jest w niepojęty sposób skomplikowaną, wielaspektową, niewyobrażalną cząsteczką wplecioną w jednię rzeczywistości.
Opis i związane z nim wyobrażenie w umyśle, jest jak nieporadny szkic wspaniałego krajobrazu, wykonany ołówkiem przez kiepskiego, początkującego rysownika. Krajobraz zaś jest mieniącym się tysiącami barw, odcieni, nieustannie zmieniającym się strumieniem doznań wzrokowych. To co umysł ma, to te nieporadne szkice, próbujące chwytać nieskończoną złożoność. Szkic nigdy nie będzie szkicowanym strumieniem wrażeń, będzie jakąś konkretnę perspektywą, w jakiś sposób zniekształconą, uproszczoną, niepełną, uczynioną niedoskonałymi umiejętnościami tego, który szkic wykonuje.
A nawet ów strumień wrażeń, który do szkicującego dociera sam nie jest rzeczywistością, tylko jakimś jej ograniczonym zrzutowaniem na to, co mogą rozpoznać oczy artysty. Bo to co widzimy, czujemy, odwzorowujemy jest znikomo małą, zredukowaną i zniekształconą cząsteczką, tego CO JEST.

Kiedy piszesz, że rzeczywistość zawiera w sobie aspekty tego czegoś, co w opisie wyróżniasz jako mózg, to masz na myśl to, że ta rzeczywistość zawierająca te aspekty, niezależnie od tego czym jest, jaka jest jej struktura, istnieje poza Twoim umysłem, obiektywnie?
Cytat:
Blacha wprowadziłaby nowy aspekt komplikacji, ale już te dwie - tak znacząco różne - perspektywy, pustyni jako całości i pustyni jako zbiór elementów, pokazują, że to co odbieramy w naszej percepcji rzeczywistości jest wyborem, zależy od tego, jak tę sprawę chciałby postrzegać umysł. Temu zaprzeczyć nie możesz - te perspektywy są różne. Możesz co najwyżej odwracać od tego faktu swój mentalny wzrok, pomijać to, uznawać za nieistotny aspekt sprawy. A dla mnie to jest właśnie ten kluczowy aspekt sprawy, ja na niego uparcie wskazuję, bo on wywala nam realizm, rozumiany jako niezależność od umysłu. Temu, że wspomniane perspektywy są różne, zaprzeczyć nie sposób - bo są ewidentnie różne.

A czym się wg Ciebie różni perspektywa, w której postrzegam "ziarna blachy", kiedy podłożem pustyni jest blacha od perspektywy, w której postrzegam "ziarna piasku", kiedy podłożem pustyni jest piasek? Widzisz jakąś jakościową różnicę? Jeśli tak, to na czym polega?
Cytat:
Są takie rysunki, które co innego pokazują, w zależności od tego, jak się na nie patrzy.
Weźmy ten pierwszy z brzegu - raz jest to głowa królika, a raz kaczki. Co w tym wypadku jest ową "rzeczą", której dotyka nasza percepcja?...

Tutaj ową rzeczą jest rysunek przedstawiający coś, co równie dobrze może być głową królika lub kaczki. Gdybyśmy takiego stwora zobaczyli w naturze, to moglibyśmy to zweryfikować na podstawie całościowego kontekstu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 15 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:35, 12 Wrz 2020    Temat postu:

Semele napisał:
anbo napisał:
towarzyski.pelikan napisał:

Dla mnie "filozof", który odrzuca realistyczną ontologię nie jest już filozofem, bo nie zajmuje się bytem, tylko swoimi myślami.


Skąd im się to bierze? Może za dużo myślą, może za dużo czasu poświęcają rozmyślaniom nad ideami, a za mało praktykują życie. Odrywają się przez to od swojej natury, od naturalnego sposobu postrzegania świata. A może chcą być oryginalni? Trzeba czymś zaskoczyć w filozofii (zresztą nie tylko tam), żeby o tym rozprawiano.
Z teorią ewolucji apologeci walczyli bo widzieli w niej - słusznie zresztą - zagrożenie dla wiary. Gdy okazało się, że zwalczyć się tego nie da, że to mocna teoria, zaczęto uzgadniać z nią wiarę. Niektórzy uznali, że się nie da uzgodnić (słusznie zresztą), więc ją negują. Podobnie jest z realizmem. Wobec współczesnej nauki (teoria ewolucji, badania mózgu itp.) Bóg coraz bardziej staje się zbędny w wyjaśnianiu obserwacji. Co z tym zrobić? Zakwestionować realizm. (Bo myślenie apologety jest ukierunkowane: bronić wiary, odeprzeć atak. Apologeta nie myśli krytycznie, bo nie po to myśli, żeby dojść do prawdy, on myśli bezkrytycznie, bo myśli po to, żeby odeprzeć atak na wiarę. Żałosne.) Tak więc apologeta postanawia zakwestionować realizm, bo na jego gruncie słabo mu idzie obrona wiary, jest coraz trudniejsza. Postanawia odbić kulę lecącą w jego stronę jak tylko zostanie wystrzelona! Niektórzy niestety nie widzą, że kula uderza w nich rykoszetem.
Na początku nie było chaosu, na początku był realizm. Naiwny, bo jaki miałby być. Mało istotne jest, czy mówimy o realizmie naiwnym, czy krytycznym, ważne jest co innego. Dlaczego ktoś miałby odrzucić realizm? (Bo w praktyce następuje odrzucenie realizmu; każdy idealista najpierw był realistą.) Jaki problem lepiej rozwiązuje alternatywa, co świadczy o jej większym uprawdopodobnieniu, czy nowa hipoteza jest w ogóle testowalna? Bo jeśli alternatywa nie jest lepszym wyjaśnieniem, nie jest bardziej uprawdopodobniona, a zwłaszcza nie jest testowalna, to z czystym sumieniem można powiedzieć: Walcie się, szkoda czasu na to wasze jałowe ględzenie.


Ja teraz napiszę coś bardzo intuicyjnego.

Uważają materię za coś gorszego.
Sama jestem idealiska.
Dlatego, że uważam, iż w materii jakkolwiek o niej myślimy, tkwi ogromny potencjał.

Nie uważam też, że jest ziarnista. Demokryt był fajnym gościem. Jednak sporo czasu upłynęło od chwili gdy sobie to wydumał. :wink: :)

John Searle jest zdania, że argumenty "merytoryczne" przytaczane przez antyrealistów są tak naprawdę bez znaczenia, bo motywacja do antyrealizmu jest psychologiczna.

To jest zbyt poniżające dla ludzi, żeby to oni mieli podporządkować się rzeczywistości, a nie ona im. Jeśli to umysł kreuje rzeczywistość, to znaczy, że to człowiek rządzi, a nie rzeczywistość.

Wystarczy sobie przypomnieć słowa sławnego idealisty "Jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów".


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Sob 10:37, 12 Wrz 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin