Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara, a uczciwość intelektualna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:34, 31 Mar 2009    Temat postu:

Bolo999 napisał:
Cytat:
Wypowiedź Jahwe pochodzi ze Starego Testamentu, wydanego po raz pierwszy w roku około 500 ne i ta wypowiedź jego do dziś nie została zmieniona.

Wiesz bardzo dobrze, że Biblia jest pełna sprzeczności. Bo jeżli cytujesz fragment w którym, mowa, że nikt Boga nie słyszał ani nie widział, to z kim rozmawiał lub kogo słuchał Mojrzesz czy Abraham ( składający syna w ofierze) ?
Inną nieuczciwością intelektualną będzie również, gdy nasze poglady które wymieniamy na zewnątrz będą się różniły od tych jakie mamy we wnątrz. I wtedy uczciwość ta bedzie dotyczyła okłamywania innych, ale znowu wzbudzi w nas obawę, że inni też nie mówia całej prawdy.
bol999 napisał:
Cytat:
Weźmy taki przykład;
Przekonaj sam siebie w rzeczywistość istnienia boga Jopekpopek.

Każde przekonanie jakie uznajemy jest przyjeciem je za prawdziwe.
Może , być tak, że ktoś nie będzie wierzył konkretnie w istnienie przedstawianego Jopkapopka, ale bardzo będą mu odpowiadać wszelkie warunki i ideologiczne czynniki ( w tym np fundamentalistyczne). Tak, że po pewnym czasie utożsami się z wiernym w tego Boga jak i uwierzy w jego istnienie.
Jedynym kryterium jakie w takich sytuacjach istnieje to kryterium co my sobie cenimy najwyzej. Czy to w co wierzymy jest prawdziwe, czy tylko nam odpowiada.
Michał Dyszyński napisał :
Cytat:
W co naprawdę warto wierzyć przekonamy się pewnie dopiero pod koniec rozwoju ludzkości. Wcześniej możemy co najwyżej sprawdzać, czy przyjęcie jakchś koncepcji daje doraźne takie, czy inne wnioski. NIe ma drogi na skróty. I będą błędy. To nieuniknione. Tak więc:
I WĄTPIĆ TROCHĘ TRZEBA, I WIERZYĆ TROCHĘ TRZEBA.

Pamiętając, że każdy może się mylić. Oraz, że najgłupiej jest okłamywać siebie samego. Bo skoro mam wątpliwości a nie szukam ich rozwiązania to czyż nie zamykam oczu na prawdę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31044
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:28, 01 Kwi 2009    Temat postu:

Jacol napisał:
Żyć uczciwie, to żyć w niepewności... :(

Cenne spostrzeżenie. Ktoś, kto boi się niepewności nie będzie mógł prawidłowo oceniać sytuacji przy braku pełnych danych. Wtedy nie ma często możliwości podjęcia w pełni adekwatnej decyzji. Jednak tacy ludzie, którzy za wszelkę cenę chcą "mieć zdanie", ryzykują chaotyczny, przypadkowy wybór owego zdania. A to prowadzi do błędów, których konsekwencje trzeba "ratować" okłamując siebie i innych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:51, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Dla wierzącego problem nie może być sprowadzony do: 'niewiadomej w nieokreślonym czasie'. Mamy bowiem do czynienia z planem i dziełem Boga a nie li tylko z efektem ślepej ewolucji, czy nieokreślonego rozwoju wydarzeń. Planem i dziełem, więc, w których – o czym mówią proroctwa – wszystko jest określone, zarówno pod względem chronologii wydarzeń, jak i czasu, i formy ich końca. I jeśli nawet wiele z tych danych jest dla nas zakrytych lub trudnych do zrozumienia to nie znaczy, że na końcu poznania nie okażą się jedną spójną i logiczną całością, potwierdzającą oczywistość ustalonego terminarza. Na razie są po prostu podawane w symbolach po to, aby cywilizując uczynić nas zdolnymi do pełnego poznania prawdy poprzez tak wyrafinowane dziedziny jak fizyka kwantowa chociażby.

Jeśli zatem wszystko jest ustalone a Bóg poprzez nas realizuje owe zadania, (różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. 1Koryntian 12:6), to należałoby próbować odpowiedzieć głównie na to „według jakich kryteriów przydziela zadania każdemu z nas”, jak i „jaka jest metoda i harmonogram objawienia prawdy i zbawienia przez nią”. Czy niewiedza jest wkalkulowaną w ten system dydaktyczną metodą, czy raczej skutkiem 'wypadku przy pracy' jaki się wydarzył na samym początku?

Jeśli odrzucimy drugą ewentualność to pozostaje nam szukać tajemnicy niewiedzy w metodzie, która na przykład zakłada: konfrontację odstępcy ze skutkami swego czynu. Jeśli bowiem odstępstwo skutkuje zstąpieniem w odpowiedni wymiar i formę (materia i ciało) to one, stając się oddzielającą od prawdy zasłoną (kurtyną) są jednocześnie przyczyną i polem działań mających na celu przywrócenie pełnej świadomości poprzez racjonalne (doświadczalne) zakwestionowanie i pozbycie się owej kurtyny. Program wywodzenia z niewiedzy zatem, ma z urzędu wpisane poznawanie poprzez zasadę prób i błędów dla pielgrzymów i pełną kontrole i znajomość każdej przyczyny i skutku dla Projektanta.
Dla kogoś niezależnego niczego ten wywód nie zmienia, dla wierzącego natomiast przyjęcie takiej zasady za fakt może być bardzo znamienne.


Ostatnio zmieniony przez Eli dnia Pią 18:15, 03 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:07, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Ewolucja nie może być dziełem Boga, bo to oznaczało by ,że Bóg nie potrafi stwarzać. Ewolucja jest dziełem władcy tego świata. Czyli szatana.
Obecnym planem boga jest abyśmy na powrót stali się jednym we wzajemnych relacjach z sobą i Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:41, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Hanah napisał:
Ewolucja nie może być dziełem Boga, bo to oznaczało by ,że Bóg nie potrafi stwarzać. Ewolucja jest dziełem władcy tego świata. Czyli szatana.

Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami Rodzaju 1:1-2

Może więc przynajmniej niebiosa są nieskazitelne? Okazuje się, że również nie.
Hioba:
4:18 Wszak On sługom swoim nie ufa: i w aniołach braki dostrzega.
15:15 gdy On nie ufa swym świętym, niebiosa nie dość dlań czyste?

Bóg jest początkiem wszystkiego a więc i wszystkich światów, z których żaden nie jest doskonały, niedoskonałościami cechując nawet niebiosa, aniołów i świętych.
Myślę, że idea doskonałego (w sugerowanym niejako przez Ciebie pojęciu tego określenia) świata jako produktu finalnego w żaden sposób obroniona dziś być nie może. Gdziekolwiek 'zajrzymy' wszystko jest przemijalne i... przerażające. Jedyna, więc, możliwa do obrony na dziś wersja to świat wyewoluowany w ramach następujących punktów:
- zawarte w wszechwiedzy definicje przeciwieństw ze śmiercią włącznie
- wynikająca z wszechmocy wola zmierzenia się (przede wszystkim ze śmiercią właśnie) i zwycięstwa nad nimi w ich środowisku i formie (świat materialny i ciało)
- uwolnienie – poprzez ideę wolności – 'chętnych' do odejścia w świat błędu, grzechu i śmierci z nich wynikającej
- i wreszcie: pochylenie się nad zagubionymi i poprzez miłość przywrócenie ich wiecznemu domowi.

Uważam, że cechy chylicznego świata potwierdzają tę właśnie wersję nie ujmując w niej niczego Bogu, który tak jak w wypadku „syna marnotrawnego” tylko poprzez zgodę na odejście i doświadczenie swych błędów mógł odzyskać zbłąkanego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:04, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Zresztą, co to znaczy, że ewolucja jest dziełem szatana? Przecież szatan objawił się już w gotowym świecie, czyż nie? Ewolucja natomiast jest cechą wszystkiego co znajduje się w wymiarze czasu a więc niebios również. Czyżbyśmy więc mieli przyjąć, że szatan czynił swoje a Bóg się temu biernie przyglądał? Komu więc przypisać pierwszy wers z Biblii: Na początku Bóg(?) stworzył niebo i ziemię? Kto jest tym Bogiem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:44, 03 Kwi 2009    Temat postu:

Teraz to już otwiera się szerszy plan do dalszych dyskusji , ale czy to nie będzie off topic?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Sob 3:13, 04 Kwi 2009    Temat postu:

czego się obawiasz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:32, 04 Kwi 2009    Temat postu:

dr entropia napisał:
Cytat:
czego się obawiasz?

Zwykle na forach czepiają się mnie, że nie trzymam się tematu :cry:
A z doświadczenia wiem, że dzieje się tak, ponieważ prawda ma holograficzny wymiar, kłamstwo z reguły jest płaskie i ma mniej powiązań z rzeczywistoscią. Dlatego wyrafinowani kłamcy, swoje kłamstwa tworzą wielopłaszczyznowo, aby były bardziej wiarygodne, w tym nasz najwiekszy czyli szatan :wink:
Ale masz rację, jak komuś będzie przeszkadzało to przeniesie to gdzieś indziej ( ja się nie podejmuję zbyt słabe znajomości komputerowe :oops: )

Eli napisał:
Cytat:
4:18 Wszak On sługom swoim nie ufa: i w aniołach braki dostrzega.
15:15 gdy On nie ufa swym świętym, niebiosa nie dość dlań czyste?

A to dodatkowy jakby dowód, że księga rodzaju jest kłamstwem dotyczącym tego, że stworzył ją ( ziemię) Bóg a nie szatan podający się za Boga.
Ktoś kto stwarza na swoje podobieństwo wie, że jeżeli coś jest podobne to nie musi się tego raczej obawiać. Inaczej jest z kimś kto uważa siebie za zdradliwego i nie godnym zaufania. Widząc tak siebie, będzie sądził , że ci co są stworzeni ( czy zrodzeni) na jego podobieństwo, będa mieli te same cechy -czyli nie będą godni zaufania. :wink:
Osobnym punktem, bedzie zrozumienie sprzeczności jaka wynika z faktu istnienia szatana i Boga.Jeżeli Bóg jako wszechmocny i będacy samą miłością stworzył kogoś kto jednak jest jego przeciwieństwem :mrgreen:
Cytat:
Bóg jest początkiem wszystkiego a więc i wszystkich światów, z których żaden nie jest doskonały, niedoskonałościami cechując nawet niebiosa, aniołów i świętych.
Myślę, że idea doskonałego (w sugerowanym niejako przez Ciebie pojęciu tego określenia) świata jako produktu finalnego w żaden sposób obroniona dziś być nie może. Gdziekolwiek 'zajrzymy' wszystko jest przemijalne i... przerażające.

Tak, ale jeżeli patrzymy na nasz świat , który takim jest w naszym postrzeganiu i jednocześnie założymy,ze twórcą jego jest szatan, to cała jego ocena zostanie zmieniona. A nawet, zdawszy sobie sprawę, że jest kłamstwem może pobudzić do checi znalezienia prawdy.
Cytat:
Jedyna, więc, możliwa do obrony na dziś wersja to świat wyewoluowany w ramach następujących punktów:
- zawarte w wszechwiedzy definicje przeciwieństw ze śmiercią włącznie

Tylko, że te przeciwieństwa są atrybutem tego świata, a jeżeli założyć, że są kłamstwem to ich nie ma, ( sa fikcyjne) Dodatkowo są tak skonstruowane aby były zaprzeczeniem prawdy czyli tego, że śmierci nie ma i zaprzeczeniem doskonałości wszystkiego czego stworzył prawdziwy Bóg.
Jeżeli rozważymy wszechwiedzę i wszechmoc jako atrybut już istniejacy to jeżeli bedzie do tego istnieć coś /ktoś kto jest jej przeciwieństwem, to automatycznie zaprzeczy pojeciu wszechwiedzy i wszechmocy. Czyli będziemy myśleli o czyms co jest podobne do oksymoronu jak mokry ogień, czy sucha woda.
Cytat:
- uwolnienie – poprzez ideę wolności – 'chętnych' do odejścia w świat błędu, grzechu i śmierci z nich wynikającej
- i wreszcie: pochylenie się nad zagubionymi i poprzez miłość przywrócenie ich wiecznemu domowi.

Przywrócenie wolności tak, o ile zrozumiemy na czym polega niewola. Wolnosci od zła grzechu i śmierci. Jednak aby tę wolność odzyskać trzeba najpierw zobaczyć prawdę o tej niewoli. A wtedy do ostatniego kroku jaki jest nam potrzebny, aby przez miłość wrócić wolność zagubionym jest już tylko malutki kroczek. Pomiędzy tymi krokami jest jednak olbrzyma przestrzeń blokujaca te kroki wynikajaca z naszej wolnej woli, wolnej woli tych którzy blokują miłość w sobie i blokuja ją innym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:14, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Odważnie podchodzisz do rzeczy. Choć, w którejś z gnostyckich ewangelii jest, że (cytuję z pamięci): przyjdę, gdy lewą stronę uczynicie prawą; to, co na górze ustanowicie na dole... itd.
Ja jednak uważam, że Bóg jest początkiem i końcem wszystkiego i jeśli nawet stworzył tylko szatana po to aby on dokończył dzieła to dysponując wszechwiedzą, Bóg posłużył się nim (szatanem) jako elementem rozpoczętego już w realizacji planu. Zatem, problem, który podnosisz w:
Osobnym punktem, będzie zrozumienie sprzeczności jaka wynika z faktu istnienia szatana i Boga. Jeżeli Bóg jako wszechmocny i będący samą miłością stworzył kogoś kto jednak jest jego przeciwieństwem.
nie jest sprzecznością lecz realizacją zbawienia, które zdefiniowane przez wszechwiedzę przeciwieństwa, poprzez wszechmoc neutralizują w 'spektaklu', w którym szatan jest głównym aktorem.
Na dziś tyle, wrócę do rozmowy we czwartek...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Nie 14:49, 05 Kwi 2009    Temat postu:

takie stawianie sprawy komplikuje teodyceę, skoro bowiem Bóg posługuje się szatanem to nieciekawie wygląda jego postawa moralna. kto się złem posługuje ten jest zły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 05 Kwi 2009    Temat postu:

Bóg jest początkiem i końcem, a także prawdą i miłością. A coś co nie jest miłością i prawdą- nie istnieje. Nie istnieje jednak w rzeczywistym świecie Boga, w odróżnieniu od świata szatana który jest kłamstwem i jest światem nierzeczywistym. Bóg nie może reagować na coś co nie jest rzeczywiste, gdydy zareagował tak,reakcją taką urzeczywistniłby go.
Jedyne co robi to przyczynia się do poznawania przez nas prawdy. Szatan jako szalony nie może uzestniczyć w planach Boga. W planach Boga umieszczony jest umiłowany syn. A realizacją zbawienia, ma odbyć się przez przywrócenie synowi należnego mu miejsca, o którym on cały czas mysli, że je stracił.
Eli napisał:
Cytat:
nie jest sprzecznością lecz realizacją zbawienia, które zdefiniowane przez wszechwiedzę przeciwieństwa, poprzez wszechmoc neutralizują w 'spektaklu', w którym szatan jest głównym aktorem.

Jak już wspomniałam wcześniej, wszechmoc nie może mieć swojego przeciwienstwa, ponieważ nie będzie już wszechmocą.

dr entropia napisał :
Cytat:
kto się złem posługuje ten jest zły.

A gdzie powiedziałam, że Bóg posługuje się złem tu szatanem? Bóg szatana ignoruje jako ojca kłamstwa. Ponieważ kłamstwo dla niego nie istnieje. Jest czymś czego nie ma. Tak jak i sam szatan bedący wynikiem ciemności. W świetle miłości okazuje się niczym- znika.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:04, 07 Kwi 2009    Temat postu:

Hanakh napisał:
Ewolucja nie może być dziełem Boga, bo to oznaczało by , że Bóg nie potrafi stwarzać.

A skąd ten wniosek? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:11, 08 Kwi 2009    Temat postu:

Dlaczego uważam, żę Ewolucja nie jest dziełem Boga? Ponieważ uważam,że ten świat nie jest jego dziełem ( a szatana).A wszelkie oceny względem tego świata dotyczą uznawania go jako Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Śro 13:20, 08 Kwi 2009    Temat postu:

jak to świat jest dziełem szatana???
o co ciebie idzie???????????????????
w biblii stoi "na początku BÓG stworzył..." BÓG a nie szatan.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:44, 10 Kwi 2009    Temat postu:

dr entropia napisał:
takie stawianie sprawy komplikuje teodyceę, skoro bowiem Bóg posługuje się szatanem to nieciekawie wygląda jego postawa moralna. kto się złem posługuje ten jest zły.

Wszechwiedza definiuje przeciwieństwa stabilnej i pozytywnej wieczności, wszechmoc obliguje do zmierzenia się z nimi a miłość gwarantuje pomyślne rozwiązanie problemu. Przy umacniającej się jak uważam pozycji apokatastazy nie można mówić o istnieniu zła, gdyż każde z wymienionych działań jest krokiem do pełnego objawienia i umocnienia się dobra.
Można przyjąć, że konieczność rozstrzygnięcia problemu pojawia się już w 'pierwotnej' Jedni a wielo-bytowość jest skutkiem rozdzielenia poszczególnych idei na indywidualności z których jedną jest szatan. Konsekwencją tego jest uwolnienie sprzeczności i umożliwienie im osiągnięcia odpowiedniego wymiaru i formy (niestała materia i śmiertelne ciało). Mając jednak – jak wspomniałem wyżej – na uwadze apokatastazę nie możemy mówić, że w którymkolwiek miejscu tego procesu (zbawienia) mamy do czynienia ze złem. Pojęcie zła, jeśli już, jest wyłącznie wynikiem naszej, ograniczonej świadomości a dotyczącym najbardziej postaw, które z wartościami świata błędu utożsamiają się najbardziej. Jeśli jednak to błąd właśnie zostaje unicestwiony (wyjaśniony) poprzez dane działanie to nie możemy nazwać owego działania złym.
Bóg, który zbawi wszystkich jest więc początkiem i końcem całego przedsięwzięcia choć pełne uzasadnienie tej prawdy pojawia się dopiero w określonym momencie procesu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Pią 12:24, 10 Kwi 2009    Temat postu:

na takie jak powyżej wywody mamy argument Iwana Karamazowa:
jeśli do ogólnego szczęścia wszystkiego co czujące wymagane jest cierpienie choćby jednej to ten rachunek się NIE OPŁACA.


Ostatnio zmieniony przez idiota dnia Pią 12:24, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eli




Dołączył: 05 Kwi 2006
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Południe
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:16, 10 Kwi 2009    Temat postu:

Może więc, przyjmując ten argument za decydujący poradzisz „co dalej”?
- czy wyeliminujesz przez to cierpienie?
- czy, jeśli nie, to uczynisz je znośniejszym jeśli wyeliminujesz z niego Boga?
- czy może, kojarząc cierpienie z Bogiem ujrzysz przez nie drogę do Niego?

Postulując tu różne rozwiązania nie uniknie się cierpienia tak jak i tego, że jesteśmy częścią Wszechświata, o którego przyczynach powstania jak i ostatecznym losie wciąż niemal nic nie wiemy.
Bóg cierpi z nami a... Twoja matka przy Twoim porodzie. Uważasz, że to wszystko niepotrzebne w perspektywie tego, co po krótkim okresie cierpienia nastaje?

Sparafrazowałbym więc Dostojewskiego tak, że: jeśli do wiecznego szczęścia choćby jednego zagubionego potrzebne było cierpienie innych to warto abyśmy wszyscy cierpieli nawet milion lat.


Ostatnio zmieniony przez Eli dnia Pią 14:44, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31044
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:21, 10 Kwi 2009    Temat postu:

dr entropia napisał:
na takie jak powyżej wywody mamy argument Iwana Karamazowa:
jeśli do ogólnego szczęścia wszystkiego co czujące wymagane jest cierpienie choćby jednej to ten rachunek się NIE OPŁACA.


A jeżeli niewielkie cierpienie miałoby umożliwić DUŻO więcej szczęścia, to czy warto?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Pią 17:55, 10 Kwi 2009    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
dr entropia napisał:
na takie jak powyżej wywody mamy argument Iwana Karamazowa:
jeśli do ogólnego szczęścia wszystkiego co czujące wymagane jest cierpienie choćby jednej to ten rachunek się NIE OPŁACA.


A jeżeli niewielkie cierpienie miałoby umożliwić DUŻO więcej szczęścia, to czy warto?...

nie. nie warto.
i wynika to z samej natury cierpienia.

Cytat:
Może więc, przyjmując ten argument za decydujący poradzisz „co dalej”?
- czy wyeliminujesz przez to cierpienie?
- czy, jeśli nie, to uczynisz je znośniejszym jeśli wyeliminujesz z niego Boga?
- czy może, kojarząc cierpienie z Bogiem ujrzysz przez nie drogę do Niego?
przez jakie "to"?
przez eliminację Boga czy przez uznanie tego argumentu?
jeśli przez to drugie to nic z tych rzeczy, ale czy taki jest cel teodycei? czy jest nim może jasne postawienie sprawy "co z tym Bogiem?"? bo jeśli to drugie to powyższy argument jakoś sprawę ustawia - dość radykalnie ale w tym jego siła. cierpienia nie wyeliminuję ale może wyeliminuję ludzką zgodę na nie, liczącą na pośmiertne wypłaty w szczęściu.
natomiast drogę do szczęścia per aspera właśnie nim uchylam.
Cytat:
Uważasz, że to wszystko niepotrzebne w perspektywie tego, co po krótkim okresie cierpienia nastaje?

nie uznaję za niepotrzebne, uznaję za nieusprawiedliwione - czemu służy to bogoczłowiecze samoudręczenie????? rzeźbieniom ducha???


Ostatnio zmieniony przez idiota dnia Pią 18:03, 10 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31044
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:14, 10 Kwi 2009    Temat postu:

dr entropia napisał:
Michał Dyszyński napisał:
dr entropia napisał:
na takie jak powyżej wywody mamy argument Iwana Karamazowa:
jeśli do ogólnego szczęścia wszystkiego co czujące wymagane jest cierpienie choćby jednej to ten rachunek się NIE OPŁACA.


A jeżeli niewielkie cierpienie miałoby umożliwić DUŻO więcej szczęścia, to czy warto?...

nie. nie warto.
i wynika to z samej natury cierpienia.

No właśnie... Czym jest natura cierpienia?
Moim zdaniem w tym pytanie tkwi rozwiązanie wielu problemów i dylematów z tego wątku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Pią 18:38, 10 Kwi 2009    Temat postu:

natura cierpienia jest naturą cierpienia.
a jaka jest ta natura to ty dobrze wiesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31044
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:37, 10 Kwi 2009    Temat postu:

... tu mi się wykasowało niechcący. Sorry

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 14:13, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Sob 1:14, 11 Kwi 2009    Temat postu:

ależ spróbuj zrozumieć że masz wszystkie dane, a ja ci żadnych nie jestem w stanie dostarczyć.
patrz tylko bez uprzedzeń.


Ostatnio zmieniony przez idiota dnia Sob 1:15, 11 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31044
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:37, 11 Kwi 2009    Temat postu:

Sorry, chyba zamazał mi się poprzedni post, bo zamiast w trybie dodawania nowego, wyszedł mi tryb poprawek w starym.

dr entropia napisał:
ależ spróbuj zrozumieć że masz wszystkie dane, a ja ci żadnych nie jestem w stanie dostarczyć.
patrz tylko bez uprzedzeń.


Ok. Po prostu sądziłem, że chcesz pociągnąć ten wątek.

Michal napisał:
Człowiek ma jeszcze jakąś trzecią możliwość - szuka jakiejś formy SPEŁNIENIA SIEBIE?
Bo jak inaczej wytłumaczyć poświęcenie ludzi dla prawdy, czy innych wartości?...

Tu zatem coś dopowiem.
Faktycznie uważam, że cierpienie jest ważne, ale w pewnym sensie brak cierpienia nie załatwia sprawy. Mamy wbudowaną w naszą umysłowość potrzebę pewnego ładu, uczestniczenia w rzeczywistości, która jest jakoś "sensowna". Dlatego wiele osób godzi się świadomie na cierpienie, jeśli tylko na drugiej szali jest coś cennego, ważnego. Pracujemy - często ciężko, mozolnie, żeby zaspokoić jakieś pragnienia, poświęcamy się dla bliskich - czasami nawet nadmiernie i przesadnie bezinteresownie (lepiej by było, żeby niektóre babcie i dziadkowie nie robili wszystko za wnuków ze źle pojętej miłości nadopiekuńczej). Strach przed cierpieniem konkuruje u nas (choć nie u wszystkich) z potrzebą bycia docenianym, kochanym, ważnym, zauważonym, albo po prostu - nawet bezinteresownie użytecznym dla innych.
Myślę, że dla wielu osób oferta: wymażę ci wszystkie nieprzyjemne wspomnienia z umysłu (albo nawet tylko silnie załagodzę ich wydźwięk) byłaby nie do przyjęcia. Bo chyba jest w nas potrzeba prawdy, potrzeba związku z rzeczywistością na pełnych, uczciwych zasadach - nawet jeśli jest to niewygodne. Duża część ludzi chce być wartościowymi naprawdę i dobrymi naprawdę.
Choć pewnie nie wszyscy. Bo myślę, że znaczna grupa ludzi przyjęłaby ofertę w rodzaju: teraz podłączymy ci do mózgu specjalną aparaturę, która będzie zamazywać wspomnienia i zastępować je poczuciem czystej przyjemności - przyjemności pozbawionej sensu, czy związku z czymkolwiek, ale po prostu trwającej jak nie kończący się odlot narkotyczny. Część ludzi na to by poszła. Ale inna część już nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin