Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara, a uczciwość intelektualna
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:23, 14 Kwi 2009    Temat postu:

dr entropia napisał :
Cytat:
jak to świat jest dziełem szatana???
o co ciebie idzie??

Ponieważ uważam, że ten świat stworzył szatan podając się za Boga.
Wskazówką , może być inny wizerunek boga wyłaniający się ze starego i nowego testamentu. Z wyraźnymi słowami Jezusa, " moje królestwo nie jest z tego świata"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Wto 13:29, 14 Kwi 2009    Temat postu:

podobno szatan nie ma zdolności kreacji...
coraz dalszaś od chrześcijaństwa...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hanah




Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 378
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: trójmiasto
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:34, 14 Kwi 2009    Temat postu:

Eli napisał:
Cytat:
Wszechwiedza definiuje przeciwieństwa stabilnej i pozytywnej wieczności, wszechmoc obliguje do zmierzenia się z nimi a miłość gwarantuje pomyślne rozwiązanie problemu. Przy umacniającej się jak uważam pozycji apokatastazy nie można mówić o istnieniu zła, gdyż każde z wymienionych działań jest krokiem do pełnego objawienia i umocnienia się dobra.

Istnienie przeciwieństw jest narzucane w obecnym świecie szatana.
Obecnym ,świecie nad którym usiłuje królować. Bóg który jest prawdą nie walczy z kłamstwem które jest rezultatem tego czego nie ma. Walczac z nim okazał by się szalony na wzór don Kichote ( walczącego z wiatrakami). Co oczywiscie nie ogranicza naszej wolnej woli , w której my cakowicie mu wierzymy urzxeczywistniajac kłamstaw szatana jako dzieci Boga ( gdzie szatan usiłuje pośrednio zniszczyć Boga dowodzac ,że jego dziecko jest rówież zniszczalne.
Cytat:
Można przyjąć, że konieczność rozstrzygnięcia problemu pojawia się już w 'pierwotnej' Jedni a wielo-bytowość jest skutkiem rozdzielenia poszczególnych idei na indywidualności z których jedną jest szatan. Konsekwencją tego jest uwolnienie sprzeczności i umożliwienie im osiągnięcia odpowiedniego wymiaru i formy (niestała materia i śmiertelne ciało). Mając jednak – jak wspomniałem wyżej – na uwadze apokatastazę nie możemy mówić, że w którymkolwiek miejscu tego procesu (zbawienia) mamy do czynienia ze złem. Pojęcie zła, jeśli już, jest wyłącznie wynikiem naszej, ograniczonej świadomości a dotyczącym najbardziej postaw, które z wartościami świata błędu utożsamiają się najbardziej. Jeśli jednak to błąd właśnie zostaje unicestwiony (wyjaśniony) poprzez dane działanie to nie możemy nazwać owego działania złym.

Problem nie pojawia się w momencie jedności ( tu pierwotnej jedni) Problem pojawia się gdy jeden z jedni postanowi sam być pełna jednością wykluczywszy z niej Boga -czyli postawiwszy siebie na miejscu Boga.
Ponieważ jednak nikt nie jest w stanie tego uczynić aby tym samym nie umrzeć to nic takiego sie nie dzieje. Bóg jako źródło miłości prawdy i życia
musi być w każdym z nas inaczej nikt i nic nie jest w stanie żyć wiecznie.
Ponieważ jednak powiedziane jest ,ze wszyscy mamy życie wieczne, tym samym jesteśmy w Bogu. Kwestia czasu wydaje się tylko czas w którym zechcemy uwierzyc w prawde a nie w kłamstwo szatana. Dlatego sąd ostateczny bedzie wyrazał bardziej apokastazę niż potepienie.
Cytat:
- czy wyeliminujesz przez to cierpienie?

Cierpienie wyelimonuje się wtedy gdy przywróci się jedność z Bogiem. A ponieważ Bóg jest wszędzie to potrzebna jest jedność ze wszystkimi.
Ta eliminacja wydaje się wymgać mnóstwa czasu, jednak jeżeli ktoś bardzo będzie pragnął i wierzył? Przezwyciężyć podział miedzy kobietą i mężczyzną? Bogatym i biednym? Bandytą i praworządnym? Katolikiem i wyznawcą Allacha?
:brawo: :brawo: :brawo:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:33, 13 Sie 2009    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Kori dnia Czw 9:08, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:42, 21 Sie 2009    Temat postu:

Kori napisał:
czy może być prawdziwym światopogląd taki, który nie daje równowagi psychicznej?

Czemu nie. Ale ponieważ nie istnieje dowód tej prawdziwości, światopogląd taki przegrywa z innymi, których prawdziwość jest tak samo nie do udowodnienia, ale które przynajmniej dają tę równowagę w większym stopniu. I tak chyba właśnie powinno i musi być.

Kori napisał:
starałem odpowiedzieć sobie na pytanie o sens, i o to, co albo kto to wszystko stworzył, a jeśli ktoś, to kto tego kogoś stworzył...

Odpowiedzi na te pytania istnieją. Oczywiście, nie wiadomo, czy to są odpowiedzi prawdziwe - ale są one przynajmniej logicznie spójne i nie przeczą temu, co wiemy; ich prawdziwość natomiast każdy musi ocenić (zaakceptować albo odrzucić) na podstawie własnego odczucia. Co w sumie sprowadza się właśnie do owej równowagi psychicznej, o której wspomniałeś.

Kori napisał:
Dlaczego nie jesteśmy np. tylko punkcikami w jakiejś wektorowej rzeczywistości?

Nie rozumiem.

Kori napisał:
Na pewno nie katolicki.

Mówiąc "Bóg katolicki", masz zapewne na myśli zupelnie inne pojęcie, niż ja (katolik), gdy mówię o Bogu. Ale to tylko uwaga na marginesie, a nie zachęta do dyskusji o tym, jak wygląda idea Boga w katolicyzmie.

Kori napisał:
Absurd, by zbawienie osiągnąć przez obecność ciałem i umysłem co tydzień na mszy, dlaczego akurat co tydzień, dlaczego tu potrzebny do zbawienia jest czas i konieczność przemieszczenia zbioru punktów, fizycznych, materialnych elementów z jednego miejsca w drugie?

Oczywiście, że to absurd. Katecheza robiona przez ofermy potrafi być najlepszym sposobem ateizacji, szczególnie jeśli uczniowie są myślący.

Kori napisał:
Zen. Nirwana.

To dobra droga.

Kori napisał:
Świadomość, by odbierać rzeczywistość taką, jaka jest.

A czy da się odbierać rzeczywistość taką, jaka nie jest?

Potrafisz odczuwać to, czego nie odczuwasz?

Ale twoje odczucia to rzeczywistość przecież.

Kori napisał:
Mózg potrzebował konkretnej, logicznej odpowiedzi na najgłębsze pytanie. A jej nie ma.

Ależ jest. Nawet jest wiele różnych odpowiedzi. Prawie jak w tej starej piosence: "Wiele dziewcząt człowiek zna / Tylko wybrać, ta czy ta / ... / Lecz na razie, lecz chwilowo / Daję słowo, to trudna rzecz".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 7:52, 23 Sie 2009    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Kori dnia Czw 9:10, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:43, 17 Wrz 2009    Temat postu:

Przepraszam za milczenie, przez dłuższy czas praktycznie nie było mnie na forum.

Kori napisał:
Zen. Nirwana. Świadomość, by odbierać rzeczywistość taką, jaka jest. /.../ Myślę, że to jest doświadczenie Pustki.

Kto jej doświadczył?

Kori napisał:
Podejrzewam, że przez to doświadczenie nie mogę się zintegrować ze światem.

Przecież buddyzm jest jak najbardziej światowy. W szczególności, zen.

Kori napisał:
Dlaczego nie jesteśmy np. tylko punkcikami w jakiejś wektorowej rzeczywistości?
wuj napisał:
Nie rozumiem.
Kori napisał:
Dlaczego nie jesteśmy np. tylko punkcikami w jakiejś wektorowej rzeczywistości?

Chodzi mi o to, że nie rozumiem, co to znaczy "być punkcikiem w jakiejś wektorowej rzeczywistości".

Kori napisał:
Ludzie raczej nie myślą nad tym, że mogłoby być inaczej, niż jest, że mógłby istnieć inny świat, gdzie nie ma narodzin, zmysłów, roślin, perspektywy linearnej, zwierząt, światła, itd.

Można mówić tylko o świecie zbudowanym przy użyciu pojęć, które się zna z doświadczenia.

Kori napisał:
Definicja zwrotu "Bóg katolicki" - Bóg "oficjalny", o którym naucza KK. Modlitwa, dogmaty, sakramenty, święci, przykazania, pielgrzymki, papież, piekło, i inne elementy. To miałem na myśli. Bóg katolicki, czyli katechizmowy, bez tzw. herezji.

Nie na tym polega Bóg, katolicki czy nie.

Kori napisał:
Świadomość, by odbierać rzeczywistość taką, jaka jest.
wuj napisał:
A czy da się odbierać rzeczywistość taką, jaka nie jest?
Potrafisz odczuwać to, czego nie odczuwasz?
Ale twoje odczucia to rzeczywistość przecież.
napisał:
Tu byś mi mógł coś rozjaśnić. Ale najpierw powiem ci, co miałem na myśli.

OK.

Kori napisał:
Ostatnio siedziałem na ławce z kolegami. Po drugiej stronie ulicy przemieszczał się kościelny z naszej parafii, bardzo otyły. Zdanie mojego kolegi: mógłby zadbać o siebie, robić jakieś ćwiczenia. Ale że mu się nie chce, to teraz jest, jaki jest.
Moje zdanie: może jest na coś chory? Może jakaś choroba to powoduje? Może nie dostał od życia wystarczającej mobilizacji do ćwiczenia? Może nie ma po co, a może nie ma dla kogo?
Odbieramy rzeczywistość taką, jaka jest? Nasze odczucia to rzeczywistość? Ale ktoś w tym przykładzie ostatecznie nie ma racji.

Czy chodzi ci o to, że pragniesz odbierać "rzeczywistość, jaką jest" do tego stopnia, żeby być na raz sobą i kimś, kim nie jesteś?

Gdyby to było możliwe, to ludzie, którym się to udało, robiliby furrorę. Tak się jednak składa, że jeśli wszelka telepatia i inne takie działają, to jedynie poza laboratorium. Nie znaczy to naturalnie, że telepatii nie ma. Znaczy to jednak, że z tą możliwością "odbierania rzeczywistości, jaką jest" jest jednak dość kiepsko.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 19:43, 17 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kori
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 08 Lip 2009
Posty: 529
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:09, 29 Wrz 2009    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez Kori dnia Czw 9:12, 14 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:14, 12 Paź 2009    Temat postu:

Kori napisał:
-Nie, to raczej nie jest doświadczenie Pustki w sensie buddyjskim. Nie aż tak daleko idące, zaawansowane. Kto doświadczył pustki? No chyba ja. Ale co ty na to odpowiesz?- "A co to jest "ja" "?

Odpowiedzią na twoje ostatnie pytanie jest odpowiedź na moje pytanie: "Kto dostarczył pustki". Nie chodzi mi o werbalną odpowiedź, lecz o odpowiedź zawartą we wspomnianym doświadczeniu.

Kori napisał:
z jakichś powodów jesteśmy ludźmi, takimi a nie innymi istotami- i dlaczego nimi jesteśmy, a nie np. jakimiś punktami poruszającymi się w dwu-wymiarze albo dlaczego nie jesteśmy czymś na kształt pyłku miotanego przez wiatr.

A co to znaczy "być jakimiś punktami poruszającymi się w dwu-wymiarze", albo "być czymś na kształt pyłku miotanego przez wiatr"? Jeśli odpowiesz mi na to pytanie, odpowiem ci i na twoje. Dokąd jednak nie odpowiesz, dotąd po prostu nie wiem, o co pytasz.

Kori napisał:
Chodzi mi o to, żeby widzieć rzeczy takimi, jakie są - jak w buddyzmie.

A czy potrafisz je widzieć INACZEJ?

Kori napisał:
może jest na coś chory? Może jakaś choroba to powoduje? Może nie dostał od życia wystarczającej mobilizacji do ćwiczenia? Może nie ma po co, a może nie ma dla kogo? /.../

/.../ nie wiemy, dlaczego ten kościelny o siebie nie dba

W jaki sposób chciałbyś uzyskać tę wiedzę? Aby wiedza była wiedzą, trzeba ją sprawdzić. Powiedzmy, że dowiedziałeś się: "nie dostał wystarczającej mobilizacji". Jak to sprawdzisz? Próbując go zmobilizować? Bardzo dobrze, ale w ten sposób dowiadujesz się nie tyle o przyczynie, ile o tym, jak usunąć jej skutki.

Czy aby właśnie nie liczy się bardziej własna motywacja do usuwania skutków (czyli umiejętność klasyfikowania skutków na "do usunięcia" i "do pozostawienia"), niż próba doszukiwania się przyczyn? To pierwsze jest osiągalne (możesz mieć taką motywację, możesz mieć takie kryteria, możesz według nich działać, nierzadko skutecznie). To drugie jest osiągalne tylko o tyle, o ile sprowadza się do tego pierwszego. Bo tylko poprzez to pierwsze możesz to drugie sprawdzić. Czyli do drugie ("przyczyna") jest w praktyce zdefiniowane przez to pierwsze ("skutek"). Przyczyna jest w praktyce hasłem, pod którym kryje się model myślowy, prowadzący do uzyskania wymaganego efektu w sferze skutków działania.

Kori napisał:
Kori zaczął myśleć, że nie potrafi oceniać ludzi, nie wie, jacy ludzie są, jakimi pobudkami się kierują tak naprawdę. To znaczy zauważa, gdy ktoś jest smutny, albo, że koleżanka prosi go by z nią usiadł tak naprawdę nie dlatego, że go lubi, ale dlatego, że ta koleżanka nie chce siedzieć sama. /.../ Przestałem oceniać ludzi po pozorach (przynajmniej w jakimś stopniu, to oczywiste), ale czy to dobrze?

Pewno przesadzone. Znaczy, co innego być w stu procentach pewnym swojej oceny i nie zwracać uwagi na reakcję osoby, której ona dotyczy, a co innego oceniać dynamicznie, obserwując, co się dzieje na skutek działania wynikającego z tej oceny. Jako przykład, uprośćmy nieco tę historyjkę z koleżanką do sytuacji, w której ona prosi ciebie, żebyś z nią usiadł. Jeśli koleżanka ta budzi twoją sympatię, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby na początek założyć, że usiadła z tobą, bo cię lubi. I w efekcie odnosić się do niej tak, jakby cię lubiła - a przy tym patrzeć, jak się rzeczy rozwijają. Zauważ, że tak naprawdę nie jest ważne, dlaczego cię poprosiła; ważne jest tylko, co z tego wyniknie. "Rzeczywista przyczyna" wydarzeń może być czymś nieuchwytnym, natomiast skutki są uchwytne jak najbardziej. I skutki te można w sumie tworzyć w dużym sopniu niezależnie od owych "rzeczywistych przyczyn".

Kori napisał:
gdy przejeżdża obok mnie samochód, z którego aż dudni na całą ulicę muzyką techno, to widzę tylko to, że jakiś człowiek prowadzi samochód, z którego dudni muzyką techno. A może powinienem inaczej to widzieć? Może lepiej jest jednak oceniać?

W tym przypadku nie musisz wcale go oceniać, bo i po co? Natomiast jeśli muzyka taka ci nie odpowiada, to po prostu jej unikasz - bo ci nie odpowiada. W sumie unikasz także towarzystwa, które się taką muzyką fascynuje, bo po pierwsze po co macie się wzajemnie drażnić waszymi gustami muzycznymi, a po drugie, jest duże prawdopodobieństwo, że i w innych aspektach nie będziecie do siebie pasowali. Jasne, można się tu pomylić, gość może do ciebie doskonale pasować - ale przecież wszystkich możliwych przyjaciół i tak nie odnajdziesz, są ich miliony.

Kori napisał:
Wydaje mi się, że warto byłoby mieć jednak zdanie na temat pewnych osób, rzeczy, zamiast tylko kierować się ideą świadomości i nie ulegania etykietkom, pozorom.

Myślę, że to zależy właśnie od planowanych skutków. Od tego, jak dalece zamierzasz się do danej osoby zbliżyć, albo jak dalece wydaje ci się, że ten ktoś może mieć wpływ na twoje losy lub na losy tych, za których czujesz się odpowiedzialny (i wobec tego w jakim stopniu powinieneś umieć przewidzieć jego postępowanie, lub na to postępowanie wpływać).

Kori napisał:
Ma to jakiś sens, co napisałem?

Jak najbardziej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:36, 07 Sty 2012    Temat postu:

Eli napisał:
Jeśli odrzucimy drugą ewentualność to pozostaje nam szukać tajemnicy niewiedzy w metodzie, która na przykład zakłada: konfrontację odstępcy ze skutkami swego czynu. Jeśli bowiem odstępstwo skutkuje zstąpieniem w odpowiedni wymiar i formę (materia i ciało) to one, stając się oddzielającą od prawdy zasłoną (kurtyną) są jednocześnie przyczyną i polem działań mających na celu przywrócenie pełnej świadomości poprzez racjonalne (doświadczalne) zakwestionowanie i pozbycie się owej kurtyny. Program wywodzenia z niewiedzy zatem, ma z urzędu wpisane poznawanie poprzez zasadę prób i błędów dla pielgrzymów i pełną kontrole i znajomość każdej przyczyny i skutku dla Projektanta.
Dla kogoś niezależnego niczego ten wywód nie zmienia, dla wierzącego natomiast przyjęcie takiej zasady za fakt może być bardzo znamienne.

Pytanie o niewiedzę ma swoje drugie dno.
Czym właściwie jest niewiedza?
W przypadku gdy stawiamy jakieś konkretne pytanie sprawa wydaje się jasna - np. czy wiesz co dzisiaj jadłem na obiad? - Ktoś odpowiada - nie wiem. Czyli przypisujemy mu niewiedzę.
Teraz jest pytanie o samo POSTAWIENIE PROBLEMU. Gdybym nie spytał o tę kwestię, to niewiedzy by nie było. Pytań do postawienia jest jednak nieskończenie wiele. Większość z odpowiedzi na nie jest nam kompletnie zbędna.
Dlatego kluczem wiedzy - niewiedzy jest nie tyle odpowiedź na pytanie, co umiejętnosć postawienia właściwych pytań. I często, jeśli tę umiejętność posiądziemy, czyli jeśli stworzymy w głowie model z poprawnym funkcjonowaniem zależności na ów temat, to sam ten fakt jest już wystarczającą wiedzą. Ważniejszą niż odpowiedź na to, czy inne konkretne pytanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:02, 07 Sty 2012    Temat postu:

Fakt. Zresztą, nie bez powodu powiada się, że prawidłowo postawione pytanie to już połowa odpowiedzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:37, 07 Sty 2012    Temat postu:

wujzboj napisał:
Fakt. Zresztą, nie bez powodu powiada się, że prawidłowo postawione pytanie to już połowa odpowiedzi.

Właśnie. Tylko mamy tu jeszcze jeden ciekawy wniosek. Religijny.
Typowo tłumaczy się grzech ludzki jako odstępstwo, jak błąd sprzeciwu, nieposłuszeństwa. Ja uważam, że takie podejście jest pewną naleciałością historyczną z czasów walk o władze i rząd dusz. Ludzie mieli być przede wszystkim posłuszni władzy, czyli nieposłuszeństwo powinno być napiętnowanie.
Ale czy potrzebne nam jest z kolei bezgraniczne posłuszeństwo?
Komu jest potrzebne?...
Bogu?...
Skoro Bóg i tak jest wszechmogący, to zmuszanie kogokolwiek do posłuszeństwa nie jest dla Niego żadnym wyzwaniem. To dałoby się zrobić bardzo łatwo, nawet nie będąc Bogiem. To robią tyrani znanego nam świata, którzy większość ludzi potrafią zmusić do uległości. Problem w tym, że takie panowanie, to panowanie nad gromadą głupoli, ludzi zdegradowanych. To trochę tak, jak by panować nad robotami (choć oczywiście realnie czyni się krzywdę, więc podobieństwo jest tylko w jednym aspekcie). To też jest wyzwanie na krótką metę.
Prawdziwe wyzwanie pojawia się wtedy, gdy dopuszczamy MAKSYMALNĄ DAWKĘ WOLNOŚCI. A jednocześnie pragniemy, aby się to wszystko nie posypało, aby tej wolności przybywało. Ale wolność nie weźmie się z samej uległości, bo uległość to właśnie zniewolenie. Do wolności potrzebna jest też świadomość. I to rosnąca świadomość, poczucie własnej wartości, szczerość pragnień. Jeśli to uda się zapewnić, to robi się nagle niezwykle skomplikowana układanka. Miliardy ludzi, miliardy pragnień, często sprzecznych, a do tego maksymalna wolność....
Dla kogo takie zadanie?...
Chyba nie ma człowieka, który byłby w stanie mu podołać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:38, 07 Sty 2012    Temat postu:

Człowiekowi jest potrzebne owo "bezgraniczne posłuszeństwo Bogu". Spójrz na to tak:

Z jednej strony, człowiek jest ograniczony i przez to działając według własnego rozeznania musi bezwarunkowo popełniać błędy, krzywdząc siebie i innych. Ale człowiek nie pragnie nikogo krzywdzić; ceni sobie jednak wolność i samodzielność. Z drugiej strony, Bóg potrafi w każdej sytuacji znaleźć bezbłędne rozwiązanie, wszelkie konsekwencje którego zgodne są z intencjami każdego stworzenia. Jednocześnie, Bóg kocha każde stworzenie, pragnąc dla niego tego, co ono odczuwa jako najlepsze. Wynika stąd, że jedyny możliwy idealny świat to świat, w którym każde stworzenie samo dochodzi do wniosku, że powinno UDZIELIĆ BOGU POZWOLENIA na to, by Bóg wtrącał się w jego sprawy zawsze, gdy Bóg uzna to za stosowne. To jest właśnie to "bezgraniczne posłuszeństwo" biorące się z bezgranicznego zaufania (konsekwencja wiary, że Bóg jest wszechmocną miłością) i będące warunkiem koniecznym i dostatecznym dla pełni szczęścia i pełni wolności każdego stworzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:52, 07 Sty 2012    Temat postu:

wujzboj napisał:
Człowiekowi jest potrzebne owo "bezgraniczne posłuszeństwo Bogu". Spójrz na to tak:

Z jednej strony, człowiek jest ograniczony i przez to działając według własnego rozeznania musi bezwarunkowo popełniać błędy, krzywdząc siebie i innych. Ale człowiek nie pragnie nikogo krzywdzić; ceni sobie jednak wolność i samodzielność. Z drugiej strony, Bóg potrafi w każdej sytuacji znaleźć bezbłędne rozwiązanie, wszelkie konsekwencje którego zgodne są z intencjami każdego stworzenia. Jednocześnie, Bóg kocha każde stworzenie, pragnąc dla niego tego, co ono odczuwa jako najlepsze. Wynika stąd, że jedyny możliwy idealny świat to świat, w którym każde stworzenie samo dochodzi do wniosku, że powinno UDZIELIĆ BOGU POZWOLENIA na to, by Bóg wtrącał się w jego sprawy zawsze, gdy Bóg uzna to za stosowne. To jest właśnie to "bezgraniczne posłuszeństwo" biorące się z bezgranicznego zaufania (konsekwencja wiary, że Bóg jest wszechmocną miłością) i będące warunkiem koniecznym i dostatecznym dla pełni szczęścia i pełni wolności każdego stworzenia.

To co napisałeś stanowi ważne dopowiedzenie do mojej myśli. Tylko postawiłeś akcent na inną stronę zagadnienia. Faktycznie - tak właśnie jest - że poprawne (!) posłuszeństwo Bogu zapewnia z jednej strony wolność, a a z drugiej bezpieczeństwo i poprawność kontaktów między istotami myślącymi.
Jednak jest tu inny problem. Trochę czysto językowy, a trochę filozoficzny w głębszym sensie. Najpierw aspekt językowy - gdy wypowiadamy słowo "posłuszeństwo" zwykle do umysłu przywoływana jest twarda dominacja, zignorowanie własnych pragnień, potrzeb. Bo oto mam być posłuszny, więc "choćby nie wiem jak było to sprzeczne z moimi myślami, poczuciem szczęścia, spełnieniem, to i tak postąpię jak każą". Jeśli przywołamy ten mechanizm w stosunku do relacji Człowiek - Bóg, wtedy zgubimy bardzo ważny element - właśnie wolności. Dlatego, choć zgadzam się z samą argumentacją, nie podoba mi się użycie w tym miejscu słowa "posłuszeństwo". Użyłbym raczej "współpraca wolnych istot z zastrzeżeniem nadrzędnej roli Boga". Albo coś podobnego.
Problem, o którym rozmawiamy jest dokładnie tym, co opisuje księga rodzaju - wąż zarzuca tam Bogu, że żądaniem posłuszeństwa degraduje życie człowieka. I ten problem dotyka nas do dziś. Mamy pytanie: czy mam być posłuszny?
- Pewnie mam, bo się boję kary. Więc będę posłuszny.
Ale co to znaczy "być posłusznym"?
Gdyby tylko o to chodziło, aby człowiek wykonywał co mu każą, bądź nie wykonywał czynności zabronionych, to Bóg dałby nam numer infolinii do Nieba, gdzie dyżurny anioł zawsze poinformowałby nas jak postąpić wobec konkretnego dylematu, jak rozwiązać bieżącą sytuację. Wtedy zawsze wiedzielibyśmy co zrobić, nie byłoby tłumaczenia co do pomyłek, sprawa posłuszeństwa byłaby "czysta".
Tymczasem na tym naszym świecie nie ma tak dobrze. Żyjemy tutaj doświadczając rozterek, nie umiejąc nie tylko zwalczyć prostych pokus, ale nawet nie wiedząc, który wybór oznacza opowiedzenie się po stronie dobra. Posłuszeństwo samo z siebie często tu nic nie pomoże, bo trzeba jeszcze wiedzieć na czym ono w konkretnej sytuacji polega. Niestety, często jest ogromny problem czego właściwie Bóg od nas chce, albo co jest właściwe w konkretnej sytuacji. z jakichś powodów, musimy jakoś przebrnąć przez tą mieszaninę wolności i niewiedzy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 10:02, 09 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:29, 10 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Michał Dyszyński napisał:

CZYM RÓŻNI SIĘ SENSOWNA WIARA/MOCNE ŻYCIOWE PRZEKONANIE W JAKIEJŚ SPRAWIE OD GŁUPIEGO FANATYZMU I POSTAWY "PO TRUPACH DO CELU"?...
Tu chcę zastrzec, że termin "wiara" ma w tym tekście znaczenie bardziej ogólne, niż religijne - odnosi sie ogólnie do postawy, gdy bronimy jakiegoś przekonania zbliżając się wyraźnie do obszaru, w którym okoliczności wyraźnie sugerują nam potrzebę zmiany.


Sam już rozróżniłeś , bo zestawiłeś i wprowadziłeś podział na;
sensowną wiarę vs fanatyzm
Teraz chodzi o to aby znaleźć argumenty , które mogą udowodnić słuszność takiego rozróżnienia,( w czym pokładasz szczerą nadzieje). Czy tez negacji , tam gdzie rozróżnienia nie ma.(co obstawiasz) Natomiast bardziej adekwatne i bliżej określimy tą sytuację jak użyjemy percepcji religijnej,bo jest bardziej przekonująca np;

MĘCZENNIK, KTÓRY GINIE ZA SWOJĄ WIARĘ, IDEE
( Jezusek + Tomasz More.)

Zginęli w okolicznościach w zasadzie tożsamych.
Czy mieli sensowną wiarę, czy byli fanatykami gotowi umrzeć za swe receptywne idee?
-TO JEST ODPOWIEDŹ.
Trzeba to dobrze rozważyć, bo na szali są idee na które zostało wszystko postawione.Oni podjęli decyzję, nie była to decyzja ryzykowna.


Innym błędem , którego się adepcie dopuściłeś, jest błąd logiczny.
NIE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK "SENSOWNA WIARA".
Każdy podmiot , który używa pojęcia SENSOWNA WIARA a priori zakłada istnienie wiary , która jest błędna, nonsensowna. (pokazałeś to)
Nie mówimy "sensowny sen". Jest sen, lub jest brak snu.

_________
Poza tym czy nie lepiej i rozsądniej będzie aby najpierw omówić i analizować jedno pytanie?
Osoby na twoim poziomie , wiedzą takie rzeczy; że nadmiar pytań powoduje niepotrzebny chaos. Tym bardziej że pytania są złożone.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:34, 11 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

adullam napisał:
Innym błędem , którego się adepcie dopuściłeś, jest błąd logiczny.
NIE ISTNIEJE COŚ TAKIEGO JAK "SENSOWNA WIARA".
Każdy podmiot , który używa pojęcia SENSOWNA WIARA a priori zakłada istnienie wiary , która jest błędna, nonsensowna. (pokazałeś to)
Nie mówimy "sensowny sen". Jest sen, lub jest brak snu.

Nie bardzo rozumiem, co logika miałaby tu do rzeczy. Logika pozwala na spójne komunikowanie się, osiągnięte dzięki zapewnieniu niesprzecznego mechanizmu wynikania - od przesłanek, do wniosków.
Istnieją modele rozumowania (ja przynajmniej takie potrafię wskazać), w których wiara okazuje się sensowna, bądź nie. Dalej, te modele można w sposób - logiczny (czytaj: zgodny z regułami wnioskowania) - rozważać.
Można zatem prowadzić rozważania w modelu, w którym istnieje wyłącznie wiara sensowna, albo i w takim, w którym pewne wiary rozwiązują swoją sensowność w wyniku zaistnienia określonych zdarzeń, pojawienia się jakichś tam przesłanek.

Czym jest wiara, której brak sensu?
Mogę podać takie np. przykłady:
- wiara w to, że jutro ktoś mi podaruje milion zł (w dniu jutrzejszym sam będę musiał uznać, że - moje własne zasady rozumowania - muszą zakwalifikować taką wiarę jako naiwną, mało sensowną).
- wiara w to, że będę w stanie wytrzymać w życiu z mało sympatyczną osobą (i np. ożenić się z jakąś zołzą), może okazać się płonna.
I wiele innych.

Można - faktycznie - uznać też za wiarę wyłącznie owe niezależne przesłanki, które zawsze trzeba gdzieś mieć u podstaw rozumowania. Wtedy nie będą one podlegały wartościowaniu na zasadzie prawdziwe - fałszywe (to one są podstawą do takiego wartościowania, a nie wartościowaniu podlegają). Ale dalej myśląca istota ma wybór - może rozważać dwa (nawet jakoś sprzeczne) systemy założeń (wiar), a później zdecydować się ostatecznie na jeden z nich.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:35, 11 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:43, 11 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Cytat:
Nie bardzo rozumiem, co logika miałaby tu do rzeczy. Logika pozwala na spójne komunikowanie się, osiągnięte dzięki zapewnieniu niesprzecznego mechanizmu wynikania - od przesłanek, do wniosków.
Istnieją modele rozumowania (ja przynajmniej takie potrafię wskazać),
Czym jest wiara, której brak sensu?
Mogę podać takie np. przykłady:
- wiara w to, że jutro ktoś mi podaruje milion zł (w dniu jutrzejszym sam będę musiał uznać, że - moje własne zasady rozumowania - muszą zakwalifikować taką wiarę jako naiwną, mało sensowną).
- wiara w to, że będę w stanie wytrzymać w życiu z mało sympatyczną osobą (i np. ożenić się z jakąś zołzą), może okazać się płonna.
I wiele innych.


Rozumiesz, bo sam uzasadniasz.
Powtarzam; podmiot , który wprowadza pojęcie
SENSOWNA WIARA, a priori dzieli ją na taką która jest pozbawiona sensu.Nie musisz podawać przykładów , aby uzasadniać
sensowność /bezsensowność wiary.
Ważne że wprowadziłeś pojęcie , które jest podziałem, mistrz nie oczekuję uzasadnienia.
Możesz natomiast zastanowić się i spróbować odpowiedzieć na dwa istotne pytania.

MĘCZENNIK, KTÓRY GINIE ZA SWOJĄ WIARĘ, IDEE
( Jezusek + Tomasz More.)
Czy mieli sensowną wiarę, czy byli fanatykami gotowi umrzeć za swe receptywne idee?
Czy wiara przyniosła im pożytek czy rzeczywistą szkodę?
(A może jednemu pożytek , a drugiemu rzeczywistą stratę?)

-Ta odpowiedź nie będzie już podlegała weryfikacji , bo jest indywidualnym przemyśleniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:13, 14 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

adullam napisał:
Czy mieli sensowną wiarę, czy byli fanatykami gotowi umrzeć za swe receptywne idee?

Tym się różnię od osób mających wygórowane zdanie o sobie, że dopuszczam dość różne systemy oceny. Sensowność wiary (z resztą sensowność czegokolwiek) da się określić w kontekście przyjętych założeń, paradygmatów rozumowania. Nie znam cudzych paradygmatów. Nie znam też paradygmatów ogólnych, bezspornych.
Mogę (w dużym stopniu losowo) wybrać niektóre z nich, a wtedy wyjdzie mi wniosek, taki, a nie inny. Ale to będzie w moim przekonaniu czcza zabawa w sądzenie bez podstaw.
Nie znam faktów z życia wspomnianych męczenników. Nie uważam się za osobę, która miałaby tu wydawać sąd, bo jeślibym taki sąd wydał, to byłby on woluntarystyczny, naznaczony własnym chciejstwem, systemem wartości moim, a nie ogólnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:34, 14 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Michał Dyszyński napisał:
adullam napisał:
Czy mieli sensowną wiarę, czy byli fanatykami gotowi umrzeć za swe receptywne idee?

Tym się różnię od osób mających wygórowane zdanie o sobie, że dopuszczam dość różne systemy oceny. Sensowność wiary (z resztą sensowność czegokolwiek) da się określić w kontekście przyjętych założeń, paradygmatów rozumowania. Nie znam cudzych paradygmatów. Nie znam też paradygmatów ogólnych, bezspornych.
Mogę (w dużym stopniu losowo) wybrać niektóre z nich, a wtedy wyjdzie mi wniosek, taki, a nie inny. Ale to będzie w moim przekonaniu czcza zabawa w sądzenie bez podstaw.
Nie znam faktów z życia wspomnianych męczenników. Nie uważam się za osobę, która miałaby tu wydawać sąd, bo jeślibym taki sąd wydał, to byłby on woluntarystyczny, naznaczony własnym chciejstwem, systemem wartości moim, a nie ogólnym.


Mistrz wie, zna twoją tolerancję, choć byś pisał że jesteś człowiekiem gwałtownym i nadętym! Mądrze adepcie napisałeś. Ale mnie interesuje dlaczego mądrze napisałeś?
Nie oszukujmy się , wycofałeś się od osądu ponieważ nie wiesz.
(Znajomość większego wglądu w fakty z ich życia , nie zmieniła by twojej percepcji. Dlaczego? )
Mistrz musi zostawić tobie taką drogę dystansu, jaką potrzebujesz, gdyż w tej "niewiedzy", "dystansie" z oceną musisz jeszcze wiele rzeczy zauważyć. A to potrzebuje zatrzymania się.Nie ważne jak długo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:52, 14 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

adullam napisał:
Nie oszukujmy się , wycofałeś się od osądu ponieważ nie wiesz.
(Znajomość większego wglądu w fakty z ich życia , nie zmieniła by twojej percepcji. Dlaczego? )

Nie wiem jaki model "wiedzy" przyświeca sformułowaniom mistrza. Domniemywam, że popularny, czyli zero-jedynkowo dzielący sądy na potwierdzone, bądź nie. W tym modelu (w moim odczuciu zbyt uproszczonym) nie da się sformułować prawidłowej odpowiedzi na zadane pytanie.
I druga sprawa - NIE WIEM, czy znajomość faktów z życia wspomnianych osób coś zmieniłaby w mojej percepcji. Dlatego istnieje dodatkowy powód, dla którego postawienie pytania "dlaczego?" nie wydaje się na miejscu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:02, 14 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Michał Dyszyński napisał:
adullam napisał:
Nie oszukujmy się , wycofałeś się od osądu ponieważ nie wiesz.
(Znajomość większego wglądu w fakty z ich życia , nie zmieniła by twojej percepcji. Dlaczego? )


I druga sprawa - NIE WIEM, czy znajomość faktów z życia wspomnianych osób coś zmieniłaby w mojej percepcji. Dlatego istnieje dodatkowy powód, dla którego postawienie pytania "dlaczego?" nie wydaje się na miejscu.


Masz rację, ale słowo DLACZEGO nie zostało użyte przypadkowo.
Mistrz wie (tak jak i ty) że znajomość bliżej określonych zachowań, słów, okoliczności, stopień poznania , lub nawet pokrewieństwa w związku postaciami i z tobą absolutnie nie zmieni TWOJEJ PERCEPCJI (dystansu) ;NA TAK POSTAWIONE PRZEZ MISTRZA PYTANIE.
Dlatego dostałeś słowo dodatkowe "dlaczego", które wszystko zmieniło.
Niestety zmieniło w sposób dwojaki;
-zwrócenie twojej uwagi, merytoryczna wyjaśnienia -negatywne (zbędne)
-zastanowienie się jeszcze raz nad tak zadanym pytaniem oraz ustosunkowanie twojej postawy- pozytywne ( to nie jest akt werbalny,nie ma takiej potrzeby)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:07, 15 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

adullam napisał:
Mistrz wie (tak jak i ty) że znajomość bliżej określonych zachowań, słów, okoliczności, stopień poznania , lub nawet pokrewieństwa w związku postaciami i z tobą absolutnie nie zmieni TWOJEJ PERCEPCJI (dystansu) ;NA TAK POSTAWIONE PRZEZ MISTRZA PYTANIE.

Można stawiać różne pytania. Jedne mają znaczenie, inne nie. Pytanie (o którym piszemy) postawione przez "mistrza" zdaje się być dość pustym problemem. Ot takie retoryczne "na rybkę", albo dla poddierżania razgowora.
Podobnych pytań można stawiać setki, tysiące. Jak odróżnić te, które są puste, do niczego nie prowadzą?
Np. można się pytać:
czy wiesz, dlaczego myślisz to co myślisz?
albo
Jakie byłyby twoje odczucia, gdyby twoje myśli biegły dwa razy szybciej, niż do tej pory?
itp. itd.
Na wszystkie te pytania odpowiedź może być jakaś, może być żadna. Może też do czegoś prowadzić. Ale zwykle będzie to jałowe pseudofilozofowanie.


Z tego rodzaju pytaniami skojarzył mi się dowcip.

Pewien chłopak był dość nieśmiały i nie miał doświadczeń w kontaktach z dziewczynami. A właśnie umówił się na pierwszą randkę. Dlatego o radę poprosił bardziej doświadczonego w tej materii kolegę:
- O czym mam z nią rozmawiać?
Kolega udzielił dobrej rady:
- To proste. W zasadzie możesz o coś spytać, a dziewczyna potem sama coś powie, podtrzyma rozmowę i nie będzie problemu.
No tak - niepokoi się amant - ale o co pytać?
To proste - zagadnij ją o jej upodobania, o rodzinę, możesz też postawić jakieś bardziej filozoficzne pytanie. Dasz sobie radę.
Chłopak poszedł na randkę. Rozmowa jakoś się nie klei, więc zaczął sobie przypominać. Hmm miałem spytać o upodobania. No to niech będzie:
- Czy Pani lubi flaki? - zapytał
Nie - padła odpowiedź.
Znowu cisza. No to chłopak przypomniał sobie, żeby zagadnąć o rodzinę:
- Czy Pani ma brata?
Nie - odpowiedź była podobna.
Znowu cisza. Nie jest dobrze pomyślał, Ale na koniec chłopak przypomniał sobie ostatnią radę - trzeba teraz coś filozoficznie:
A czy, gdyby Pani miała brata, to on by lubił flaki?...


Panie "mistrzu" stawia pan sobie jakieś tam problemy - pytania. Może dla pana mają one sens. Jakoś nie przekonał mnie pan specjalnie, że to ostatnie pytanie ma sens i wartość również dla mnie.
Mogę się oczywiście mylić. Ale poprzestanę na własnej ocenie tej sytuacji, bo niczym lepszym nie dysponuję.

Czego "mistrz" nie zrozumiał?
Tego co wcześniej zaznaczyłem - dystansowanie się od intelektu, przy posługiwaniu się słowami (!) jest sprzecznością samą w sobie. Czasem może być jakoś użyte - w formie zabiegu retorycznego, elementu artystycznego. I w pewnych sytuacjach może zadziałać pozytywnie, prowadzi do jakichś wniosków, zrozumienia czegoś. Ale nie tak często. To są szczególne sytuacje.
W zwykłych sytuacjach, dystansowanie się do intelektu w słowach powinno być raczej odczytane, jako objaw bezradności, jako nieumiejętność jasnego formułowania myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:09, 15 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Cytat:
Można stawiać różne pytania. Jedne mają znaczenie, inne nie. Pytanie (o którym piszemy) postawione przez "mistrza" zdaje się być dość pustym problemem. Ot takie retoryczne "na rybkę", albo dla poddierżania razgowora.


Michale , wiem że lekceważysz takie "puste pytania". Nie dlatego dostajesz że lekceważysz, raczej ponieważ są one teraz mało zrozumiane w związku z twoją percepcją (zawężoną).
Żadna merytoryka twoja czy innych nie ma szans z subtelną metaforą.
np; cytat (dotyczy odrębnego adepta)

"Pewien mistrz zasugerował adeptowi aby skorzystał z "wolnej woli".
Adept miał wygórowane mniemanie o swym intelektualnym potencjale, (mistrz był świadomy zarówno wiedzy jak i zbytniej pewności siebie tego adepta) ale w ogóle adept nie zrozumiał przesłań mistrza. On postrzegał zgodnie ze swoim rozumowaniem, prosta i wiążąca odpowiedź. Nawet uwłaczało mu to że nie mógł go rozgryźć. Zdecydował że wykorzysta pierwszą lepszą okoliczność oraz sugestię mistrza (WYDAWAŁO SIĘ WTEDY ADEPTOWI ŻE KORZYSTA Z WOLNEJ WOLI ) przeciwko niemu.
I powiedział mu że "kończę z tobą mistrzu dyskusję."
Warto zauważyć że adept nie wzgardził mistrzem
(CO OKAZUJĘ SIĘ PÓŹNIEJ) tylko tym czego sam nie mógł wtedy zrozumieć. (istoty jego wolnej woli) A mistrz wiedział.
Mistrz nie czuł się urażony , bo przewidział zachowanie adepta , wiedział jakie będą następne jego kroki.
W PIERWSZYM POŚCIE MISTRZ ZAKWESTIONOWAŁ WOLNĄ WOLĘ NAZYWAJĄC JA ILUZJĄ..... ale nazywał ją "symbolicznie".
Bo tak dla intelektualisty będzie najbardziej zrozumiale."



Wszystkie powinny zostać właściwie "rozpoznane". Zobacz na nauki wszystkich guru, swami, ryszi,bhikkhu, gesze, ajahn,dakin, ezoteryków; (Jezus, Buddowie, Ramaksiszna, Muktananda, Maharajetc)
etc.
Ja rozumiem ,być może nie znasz religioznawstwa , ezoteryki oraz odrębnych mistrzów różnych kultur , religii oraz ich tradycji i szkół.
(Mistrz jest z nimi na ty, niektórych zna osobiście) .
NIE SĄ ONE PUSTE W SENSIE BEZSENSOWNE. SĄ ONE BEZSENSOWNE DLA CIEBIE, BO MAŁO ZWRACASZ UWAGĘ NA TWOJĄ SAMOŚWIADOMOŚĆ. ( Dlatego mało o sobie wiesz)
MISTRZ ODWROTNIE, percepcja introwertywna jest przeważająca.


Cytat:
Podobnych pytań można stawiać setki, tysiące. Jak odróżnić te, które są puste, do niczego nie prowadzą?
Np. można się pytać:
czy wiesz, dlaczego myślisz to co myślisz?


Znów sprawę traktujesz powierzchownie. Adepcie, nie myśl albo, albo. Nie wybieraj eksternalizmu / internalizmu, jako wymóg, tak czynią jedynie adepci-idioci, którzy nie chcą mieć głębszego wglądu, dlatego nie rozwijają się.


Cytat:
Panie "mistrzu" stawia pan sobie jakieś tam problemy - pytania. Może dla pana mają one sens. Jakoś nie przekonał mnie pan specjalnie, że to ostatnie pytanie ma sens i wartość również dla mnie.
Mogę się oczywiście mylić. Ale poprzestanę na własnej ocenie tej sytuacji, bo niczym lepszym nie dysponuję.



Jeżeli twoja własna adepcie sensoryczność jest postrzegana pejoratywnie,tak skrajnie oszkapiona , to rzeczywiście trudno ci będzie wydusić z siebie cokolwiek. Mistrz wie, rozumie, ale a priori niczego od ciebie nie oczekuje.


Cytat:
Tego co wcześniej zaznaczyłem - dystansowanie się od intelektu, przy posługiwaniu się słowami (!) jest sprzecznością samą w sobie. Czasem może być jakoś użyte - w formie zabiegu retorycznego, elementu artystycznego. I w pewnych sytuacjach może zadziałać pozytywnie, prowadzi do jakichś wniosków, zrozumienia czegoś. Ale nie tak często. To są szczególne sytuacje.
W zwykłych sytuacjach, dystansowanie się do intelektu w słowach powinno być raczej odczytane, jako objaw bezradności, jako nieumiejętność jasnego formułowania myśli.


Jeżeli będziesz poznawał mistrza, będziesz wiedział która alternatywa go charakteryzuje. Dystansowanie się od intelektu da ci pewną przewagę, ale aby to uczynić trzeba się nauczać wyłączać/włączać umysł. Można go wyćwiczyć, ale potrzeba czasu, praktyki i metody. Owszem, masz rację zwykłym ludziom (adeptom) brak ogłady na krasomówstwo w skutek zapewne braku wiedzy.
(ale nie należy ich potępiać bo ich okoliczności życiowe były skrajnie różne od uprzywilejowanych mistrza) Mistrz może jednak wszystko, może udawać adepta, będąc mistrzem.


Teraz udam się na odosobnienie, nie będę dziś więcej pisał...
Zostawiam ci tego posta na dzień Pański. Jest on bezcenny...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
adullam




Dołączył: 06 Kwi 2012
Posty: 288
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:20, 16 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

Cytat:
Podobnych pytań można stawiać setki, tysiące. Jak odróżnić te, które są puste, do niczego nie prowadzą?
Np. można się pytać:
czy wiesz, dlaczego myślisz to co myślisz?


Może mistrz po krótce zwizualizuje różnice percepcji. Mistrzowie są świadomi iż przepływ myśli jest niemal permanentny, widzą i ZAUWAŻAJĄ JE ;
np;
w medytacjach. Myśli dowolnej, może być, wolicjonalna, zdeterminowana, reakcyjna, relatywna, spontaniczna i jakakolwiek inna ....(nie ważne)
Świadomi mistrzowie nie mogą NIE znać natury np; myśli , tak jak by wcale ich nie obserwowali, skoro je kontrolujemy.
(prawdziwy mistrz je kontroluje)

Pytanie jest puste i oznacza pseudofilozofie, ale tylko dla ciebie.
Zresztą jak sam widzisz, nawet sensowne pytanie głębszej filozofii traci swoje piękno, estetykę w oczach adepta w skutek postrzegania a priori pejoratywnego, który myśli na zasadzie iluzorycznych ekstremum.
Pisze zgodnie z własnym rozumowaniem, doświadczeniem, taki adept nie może dać innej odpowiedzi..
Podobnie jak żaba w stawie , która bierze staw ca cały swój świat. (Istotnie dla żaby tak jest).

Nie chodzi o to że mistrz musi być wszystkowiedzący...byłby idiotą, gdyby od siebie tego wymagał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31234
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:48, 18 Kwi 2012    Temat postu: Re: Wiara, a uczciwość intelektualna

adullam napisał:
Cytat:
Podobnych pytań można stawiać setki, tysiące. Jak odróżnić te, które są puste, do niczego nie prowadzą?
Np. można się pytać:
czy wiesz, dlaczego myślisz to co myślisz?


Może mistrz po krótce zwizualizuje różnice percepcji. Mistrzowie są świadomi iż przepływ myśli jest niemal permanentny, widzą i ZAUWAŻAJĄ JE ;
np;
w medytacjach. Myśli dowolnej, może być, wolicjonalna, zdeterminowana, reakcyjna, relatywna, spontaniczna i jakakolwiek inna ....(nie ważne)
Świadomi mistrzowie nie mogą NIE znać natury np; myśli , tak jak by wcale ich nie obserwowali, skoro je kontrolujemy.
(prawdziwy mistrz je kontroluje)

Zwykli szaraczkowie - mistrzowie na tym świecie zauważają, kiedy chcą się wypróżnić. Odczuwają różnicę pomiędzy potrzebą wypróżnienia się, a oddania moczu. Mają świadomość permanentnego skapywania moczu do pęcherza moczowego i powstawania stąd potrzeby wytryśnięcia moczu na zewnątrz.
Świadomie oddający mocz zna naturę lecącego strumienia - czy to do pisuaru, czy do zwykłego kompaktu, ale tez na zieloną trawkę. To pozwala szaraczkom - mistrzom nie obsikiwać deski, ani podłogi w ubikacji.
Świadomy szaraczek - mistrz sikania nie może nie znać natury płynącego strumienia moczu, bo by sobie nalał na palce, a potem miałby problem z umyciem i wysuszeniem rąk. Tak więc szaraczek mistrz sika i wypróżnia się z pełną świadomością natury pozbywania się balastowych substancji z organizmu.
To tylko niezdarni adepci sikają i robią kupę byle gdzie i byle jak. :pidu:

Fajny opis?...
Takich pierdół na temat dowolnej formy "świadomości", czy myśli mogę natworzyć więcej. Będą bardzo podobne,do tworzonych zarówno przez Ciebie, jak i innych, aspirujących do uczenia ludzi świadomości, myślenia.
Teraz pomyśl ty - "mistrzu" - czym różni się tego rodzaju nawiedzona nowomowa, od rzetelnej wymiany myśli?
Znasz już odpowiedź?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 19:12, 18 Kwi 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin