ŚFiNiA

MaluśnaOwieczka

Czyli jednak od zawsze chodziło o Twoje potrzeby.

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

[link widoczny dla zalogowanych]

Ze względu na ogólne dobro, ukraińska armia barykaduje się w obiektach cywilnych.

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

Nie chodzi o ustępstwa.
Mi chodzi wyłącznie o wolę ludu jako mieszkańców.

MaluśnaOwieczka

[link widoczny dla zalogowanych]

Misiaczku

też powiesz, że jak 12 osób zginie w jednym miejscu i czasie to jest to większa tragedia niż gdy 12 osób zginie w różnych miejscach i o różnych porach dnia?

Codziennie w wypadkach ginie około 12 Polaków, a rannych jest dużo więcej. A jakoś nikt o tym nie trąbi w telewizji i Niedzielski nie jeździ na każde miejsce wypadku ze specjalną misją.

Powiesz, że to jest to "ogólne dobro", żeby 12 osób zginęło w różnych miejscach, zamiast razem w jednym autobusie?
Czy według Ciebie gdyby te 12 osób, co tam zginęło, zginęło tego samego dnia, ale w różnych zakątkach Europy, to wtedy tragedia byłaby mniejsza?

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

Bo to wynika wprost z tego, co pisałeś wcześniej o "dobru ogólnym".

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

A jak się wyraża ta inność w kontekście różnej oceny "dobra ogólnego" między tymi dwiema sytuacjami?

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

To po chuja Niedzielski tam jeździ i robi wielką pompe?

MaluśnaOwieczka

Ile osób już zginęło w Polsce w wypadkach samochodowych od czasu wypadku autobusu w Chorwacji?

A nadal gadają o wypadku w Chorwacji. A o wypadkach, które się od tamtej pory wydarzyły w Polsce ani słowem...

Michał Dyszyński

MaluśnaOwieczka

dupa dupa dupa dupa dupa dupa dupa

MaluśnaOwieczka

Dzisiaj rano na Polsacie mówili o tym, że w ostatni weekend na polskich drogach zginęło 20 osób.

Do tego komentarz: "Te liczby napawają niepokojem".

Czyli jak zginie 20 osób w różnych miejscach kraju, to są to "liczby", a jak zginie 12 osób w jednym autobusie, to jest to "tragedia".

I kto tu jest pojebany? Może owca?

MaluśnaOwieczka

Na Ukrainie podobnie.

Wojskom ukraińskim wolno sie chować w budynkach cywilnych, wypełnionych cywiliami i narażać ich na wybuchy ruskich rakiet, "bo bronią kraju".

Ale kurwa Kowalskiemu nie wolno nawet nóżką tupnąć, jak mu chcą zaorać chałupe, żeby jakąś autostrade zrobić?

W dupe se wsadźta taki kolektyw.

Michał Dyszyński

A ja sobie nieraz myślę o takim Putinie...

Jego sytuacja, także osobowość modeluje mi w jakiś sposób stan, w którym ląduje każdy tyran. Tyran osiąga cele przymuszając ludzi wokoło do realizacji wymyślonych przez siebie celów, do swoich chciejstw. Ponieważ tyran stosuje przemoc, a chce otrzymywać dobre dla siebie informacje, to jego informatorzy dostarczają mu to, za co nie będą karani - dobre, a więc z dużym prawdopodobieństwem zafałszowane informacje. Tyran - im bardziej świat będzie terroryzował swoimi chciejstwami - tym bardziej zafałszowany obraz tego świata otrzyma zwrotnie, zaś jego decyzje będą nieskuteczne, bo odniosą się do fikcji.

To jest ogólny problem chciejstwa.
Świat poznajemy intencjonalnie, pragnąc czegoś, pragnąc aby jakiś obraz rzeczywistości się potwierdził (może zaprzeczył).
No właśnie! Tu jest kluczowy aspekt sprawy!
Czy ktoś działa tak, że tylko chce sobie potwierdzać własne przekonania, czy dopuszcza opcję, że świat je zaopiniuje negatywnie?...
Tyran to taki ktoś, kto wysprzęga intencje z tego dualnego systemy "za - przeciw", w którym one funkcjonują oferując informację - wartość dodaną z zewnątrz, a nie tylko samopotwierdzanie. Tyran zatem blokuje sobie komunikację ze światem w duchu prawdy; właściwie to nie komunikuje się ze światem, a zapada się w komunikację z samym sobą.
To jest oczywiście problem nie tylko tyranów, choć w przypadku tyranów ten problem jest najbardziej wyraziście się ujawniający. Ale można nie być tyranem, a też ignorować niewygodne dla siebie informacje, też racjonalizować sobie rzeczywistość do swoich przekonań, coraz bardziej staczając się w paranoję.

Michał Dyszyński

Mamy zamach na (córkę) Dugina i hipotezy z nim związane.
[link widoczny dla zalogowanych]
Ciekawe jest w tym wszystkim do jakiego stanu propaganda kremlowska doprowadziła świadomość ludzi na temat informacji, które w Rosji pojawiają się w mediach. Już chyba tylko najwięksi naiwniacy przyjmuję te informacje na zasadzie, że może tak jest, jak mówią. Dominuje raczej interpretacja: co myślą rosyjscy państwowi propagandyści, że sobie pomyślą odbiorcy, gdy ogłoszą jakiś tam komunikat.
Jeśli natężenie manipulacji w informowaniu przekracza bowiem pewne granice, to jako tako myślący odbiorcy przestają w ogóle przewidywalnie reagować na owe informacje. Raczej szuka się jakichś niezależnych źródeł. Oczywiście te niezależne źródła mogą być też niezależne tylko z nazwy. Opieranie się zaś na informacjach od przeciwników Kremla też nie jest specjalnie rozsądną z punktu widzenia bycia dobrze poinformowanym strategią. Ci bowiem też funkcjonują w warunkach czy to wojny, czy zbliżonej presji związanej walką informacyjną.
Manipulacja degraduje zaufanie. W przypadku wojny degraduje je nieraz niemal do zera. Większość interpretatorów wypowiedzi polityków głoszonych w trybie wojennym ma tego świadomość, więc są te wypowiedzi przyjmowane z silnym przymrużeniem oka.
Tak więc zapewne się nie dowiemy (przynajmniej w najbliższym czasie) kto stoi za zamachem. Albo może "dowiemy się" na wiele sposobów, z których żadnemu nie będziemy mieli powodu ufać... :think:

Michał Dyszyński

Putin wysłał na śmierć tysiące swoich żołnierzy - Rosjan. Bo chce zdobyć więcej terytorium...
Tak mu bardzo owego terytorium brakuje?...
Ma największy terytorialnie kraj świata... (gospodarczo nie wynika z tego wiele, bo w PKB Rosja jest dopiero 11 na świecie). Jak będzie Rosja miała większe terytorium, to będzie miała jeszcze więcej pod swoim ruskim bałaganem i niewolą nieszczęśliwych ludzi. To będzie dopiero sukces narodu rosyjskiego...

Michał Dyszyński

Gdy jeszcze za PRL-u byłem w wojsku, to pamiętam jeden z wykładów jakiegoś major, który tłumaczył, dla czego ZSRR wygra wojnę, a nie NATO. Wyjaśniał to za pomocą mapy - wskazując, iż gdyby przyszło do bombardowania atomówkami terytoriów przez Układ Warszawski kontra NATO, to NATO ma znacznie większy obszar do zbombardowania.
To rozumowanie było oczywiście mocno naciągane. Na wojnie nie liczą się bowiem zbombardowane obszary, ale obiekty. To, że dzisiaj Rosja ma wielki obszar, którym zarządza nie daje jej istotnej przewagi, jako że jej przeciwnikom nie będzie przecież zależało na bombardowaniu niezaludnionych wielkich obszarów Syberii, lecz miejsca, w których ich przeciwnik skrywa broń, może zakłady produkcyjne ją wytwarzające. A tych Rosja wcale nie ma więcej, niż NATO. Tu żadnej przewagi Rosja nie ma.