Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Definicja bytu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 10:15, 11 Lip 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
pipokze napisał:
Pojęć pierwotnych się nie definiuje, to kardynalny błąd logiczny.
Kardynalnym bledem logicznym (i jezykowym) jest uzywanie pojec niezdefiniowanych. Bo NIE WIADOMO, o co w nich chodzi.
Pojęć pierwotnych się nie definiuje. Zapisz to sobie w zeszyciku, najlepiej 100 razy, żeby się utrwaliło. To właśnie odróżnia je od innych pojęć, dlatego nazywamy je "pojęciami pierwotnymi" (a nie po prostu "pojęciami", jak pozostałe), że na ich bazie buduje się definicje innych pojęć. Pojęcia pierwotne stanowią bazę, podstawę hierarchii definicji. Nie da się ich prawidłowo zdefiniować, bo każda taka definicja musiałaby korzystać z innych, niepierwotnych pojęć, takich, których jeszcze nie zdefiniowano. W ten sposób cały system opierałby się na błędnokołowych definicjach:
S.Lem, Dzienniki gwiazdowe, Podróż XIV napisał:
Poszedłem [...] do Tarantogi, żeby zajrzeć pod "SEPULKI". Znalazłem krótką informację:
SEPULKI — odgrywający doniosłą rolę element cywilizacji Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.) Ob. SEPULKARIA.
Poszedłem za tą radą i przeczytałem:
SEPULKARIA — obiekty służące do sepulenia (ob.).
Poszukałem pod "Sepulenie", było tam:
SEPULENIE — czynność Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.). Ob. SEPULKI.


Twoje próby definiowania pojęć pierwotnych biorą się stąd, że najwyraźniej nie rozumiesz, co to jest pojęcie pierwotne. Nie rozumiesz, o czym mówisz, mieszasz dwa różne światy - precyzyjnego języka sformalizowanej teorii oraz języka codziennego:
[link widoczny dla zalogowanych] (wyr.kolorem - pipokze) napisał:
Pojęcie pierwotne - obiekt w teorii sformalizowanej, o którym mówi ona w swych aksjomatach, konstruując wypowiedzi (twierdzenia) zgodnie z przyjętymi w tej teorii regułami wnioskowania. Pojęcia pierwotnego nie definiuje się.
"Pojęcia pierwotne" to takie pojęcia, które w pewien szczególny sposób wyróżniono w danym systemie sformalizowanym. Wyróżniono tym, że uznano je za podstawowe, takie, które nie posiadają definicji. Takie pojęcia muszą w nim istnieć, bo bez tego rodzaju pojęć nie da się w nim zbudować systemu poprawnych formalnie definicji. Natomiast "przedstawienie znaczenia" pojęcia pierwotnego odbywa się całkowicie poza systemem:
Wikipedia c.d. hasła napisał:
Zwykle konieczne i używane jest jednak przedstawienie znaczenia takiego pojecia.
Przykłady: w klasycznej płaskiej geometrii euklidesowej pojęciami pierwotnymi są punkty i proste. W teorii mnogości pojęciem pierwotnym jest pojęcie zbioru, które "określa się" (a właściwie tylko ułatwia uzyskanie pewnej intuicji na jego temat) przez podanie przykładów, takich jak "zbiór liczb naturalnych większych od trzech" czy "zbiór ludzi o nazwisku Kowalski".
W matematyce NIE MA definicji punktu - wszelkie wyjaśnienia, jak w matematyce rozumieć "punkt", a jak go nie należy rozumieć, są podawane poza matematyką, wyrażane są poza systemem, odwołują się do pojęć pozamatematycznych.

Specjalne podsumowanie dla wuja zbója, który uparcie twierdzi, że definiuje pojęcia pierwotne:
Teoria sformalizowana, aby była poprawna, nie może zawierać definicji pojęć, które odwołują się do pojęć niezdefiniowanych. Nie może też zawierać błędnych kół definicyjnych. Stąd konieczność przyjęcia w każdym sformalizowanym systemie pewnych pojęć podstawowych, które z założenia nie są w niej definiowane, stanowią podstawę, bazę, na której dopiero można cokolwiek w ramach tej teorii zdefiniować. Takie pojęcia nazywane są pojęciami pierwotnymi danej teorii.

Jeśli ktoś twierdzi, że w swoim systemie filozoficznym definiuje sobie pojęcia pierwotne, to nie wie, co mówi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:42, 11 Lip 2006    Temat postu:

pipokze napisał:
Pojęć pierwotnych się nie definiuje, to kardynalny błąd logiczny.

Wujzboj może nie definiuje, ale wyjaśnia treść pojęcia pierwotnego przez wskazanie na tą treść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wuk




Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radzyń Podlaski

PostWysłany: Wto 13:41, 11 Lip 2006    Temat postu:

Ale nie odróżnia, że wskazał a nie zdefiniował i wymaga od wskazania cech definicji istotowej. U Wuja poznanie zaczyna się od pojęć. Doświadczenie dopuki nie zostało spojęciowane (w swych elementach) to jest nic nie warte.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:49, 11 Lip 2006    Temat postu:

konrado5 napisał:
pipokze napisał:
Pojęć pierwotnych się nie definiuje, to kardynalny błąd logiczny.
Wujzboj może nie definiuje, ale wyjaśnia treść pojęcia pierwotnego przez wskazanie na tą treść.
Upiera się, że on je definiuje. Wielkokrotnie to pisał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Wuk




Dołączył: 14 Cze 2006
Posty: 185
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Radzyń Podlaski

PostWysłany: Wto 14:23, 11 Lip 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Wuk napisał:
Istnienie nie ma definicji, ma tylko znaczenie. Oznacza wszystko, co istnieje. Ponieważ poznanie tego co istnieje jest bezpojeciowe i bezpośrednie (i tylko takie może być) można sensownie używać nazwy "byt".

Fimpskanie nie ma definicji, ma tylko znaczenie. Oznacza wszystko, co fimpska. Poniewaz poznanie tego, co fimpska, jest bezpojeciowe i bezposrednie (i tylko takie moze byc), mozna sensownie uzywac nazwy "fimpsk".

To taki jest tomizm, ktorego ucza na KUL? :shock:


Doprawdy nie wiem, czego tam uczą (ogólnie nasze uniwersytety niczego nie uczą) a Twoje uwagi są bez sensu (trzeba by już dodawać "jak zwykle") i nie na temat. Wygladasz mi na typowy produkt naszego szkolnictwa wyższego. Niżej uzasadnienie (żeby nie było że bez powodu ad personam).
Jeżeli poznałeś bezpośrednio jakieś "fimpsk" to wiesz, czym ono jest, i wtedy Twa wypowiedź jest prawdziwa, tylko że nie wiadomo, czemu miałaby służyć w naszej dyskusji (chyba tylko przyznaniu mi racji). Jeżeli natomiast nie poznałeś, żadnego "fimpsk" to nawet nie wiesz, ani co, ani o czym mówisz. Czyli uprawiasz kwalifikowany bełkot.
Tematem było to, co jest poznawane bezpośrednio (jako istniejące). Ja owszem wiem, że istnieje ten stół, tamto drzewo, internet itd. nie znam natomiast żadnego "fimpsk" i nic mnie obchodzą jakiekolwiek Twoje rojenia na temat "fimpsk", czymkolwiek by to było.
Bardzo serdecznie winszuję Ci zdrowia. Osiągnąłeś bowiem dno argumentacji, pod zarówno pod względem rzeczowości jak i celowości wypowiedzi i jak widać jest Ci z tym dobrze.
Powinienem był zapytać, dlaczego znowu mam uzasadniać nie moje stanowisko tj. dlaczego mam szukać znaczenia "danych" nie mających oparcia w poznaniu bezpośrednim, skoro to ja twierdzę, że bez poznania bezpośredniego nie mają racji bytu żadne dane! (I CO U DIASKA ZNACZY STAŁE STOSOWANIE TAKIEJ TAKTYKI DYSKUSJI ZE MNĄ????). Jednak nie zapytam, bo widzę, że pytania takie wyraźnie przekraczają Twój osobisty światopogląd, który mnie nic a nic nie zajmuje wraz z jego wszystkimi mniemanymi "kwestiami" i "problemami". Cały Twój arsenał erystyczny ogranicza się do ciągłego namolnego zmuszania adwersarza, żeby przyjął Twoje tezy i dojrzał ich sprzeczność ze swoimi własnymi. Na tym poleca jedyne u Ciebie kryterium, pożal się Boże, "prawdy" i tyleż ma sensu "dyskusja" z Tobą. I sadzę, że czynisz to całkowicie nieświadomie, nie jesteśbowiem w stanie pomyśleć sobie innych niż własne założeń. Potrzeba Ci więcej powietrza, ruchu i różnorodnej lektury!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:19, 11 Lip 2006    Temat postu:

Pozwolę sobie wtrącić się do tej bardzo interesująco zapowiadającej sie dyskusji...
Wywołał mnie tu (z innego wątku) wuj. Więc jestem. Rozumiem, że pewnie trochę nie w porę, bo dyskusja mocno się tu ostatnio ożywia, ale mam sobie pewną refleksję w głównym wątku.

Wuj po prostu wyłowił moją (zastosowaną do zupełnie innego celu) definicję istnienia. Jest ona całkiem prosta:
Istnieje coś, co się da ODRÓŻNIĆ.

Oczywiście pojawia się pytanie od czego ma się odróżniać?
Nie chcę tego precyzować zbytnio - zwykle: odróżnić od RESZTY. Odróżniam jablko od talerzyka na którym leży i dlatego określam go osobnym terminem.
Wuj stwierdził, że moja definicja istnienia jest "nieontologiczna". Przynałem mu rację. Ale teraz się wycofuję z tego przyznania (nie ma to jak wiedzieć, czego się chce ;) ). Właściwie to może ona być równie dobrze ontologiczna, jak i nie. W szczególności słynne wujowe (chyba jak najbardziej ontologiczne) "ja istnieję" można też przetłumaczyć na: "odróżniam swoje istnienie od jego braku, lub całej reszty, która nie jest już mną". I na to samo wychodzi.
W tym kontekście wszystko co da się odróżnić od innych rzeczy - istnieje. Świat istnienia jest ściśle związany z umiejętnością odróżniania. Gdyby nikt nie myślał, nie umiał odróżniać jednych rzeczy od innych (np. planet od próżni kosmicznej), to mówienie o istnieniu planet nie miałoby sensu. Jeśli zaś Eskimosi odróżniają kilkanaście rodzajów śniegu (jednakowych dla Europejczyka), to znaczy, że faktycznie ISTNIEJE tyle odmian śniegu.
W świecie, w którym nie ma żadnej inteligencji, NIC nie istnieje. Tzn. są jakieś zależności, ale nie widać ŻADNEGO powodu, aby faworyzować JAKĄKOLWIEK zależność na niekorzyść innej (np. twierdzić, że silne zgromadzenie energii, pól i materii "istnieje" bardziej od miejsca, w której takiego nagromadzenia nie ma - bo niby dlaczego takie odróżnienie miałoby się w ogóle wprowadzać - przecież nie ma KTO go wprowadzać). Nie ma powodu, aby coś nazywać, określać. Bo nazywanie, określanie, odróżnianie jest potrzebne istocie myślącej. Tylko - kamieniowi, czy atomowi wodoru - nie. I dla atomu wodoru nie ma istnienia. Bo on nie myśli, nie porównuje.
I odwrotnie - jeśli ktoś nauczy się rozróżniać w unikalny sposób rzeczy absolutnie nierozróżnialne dla nikogo innego (np. jedną subtelną konfigurację chaosu vs innej konfiguracji), to już od tego moment można powiedzieć, że taka subtelność ISTNIEJE.

Rozumiem, że to co napisałem dla wielu wyda się dziwactwem. Więc pozwolę sobie nieco przybliżyć kwestię pokazując jak bardzo zwykłe, językowo umocowane, istnienie mogą być dziwne.
Można wszak istnieć:
1. jako możliwość (np. "istnieje" SZANSA, że Janas będzie w następnym Mundialu przewodził zwycięskiej drużynie)
2. jako idea (np. "istnieją" liczby mniejsze od 6)
3. jako pojęcie wielowarstwowe, trudne do zdefiniowania, a do tego niekiedy kontrowersyjne (np. "istnieje" Bóg)
4. jako powszechnie przekazywane doświadczenie (np. "istnieją" gwiazdy)
5. jako teoria powszechnie przyjęta przez naukowców ("istnieją" kwarki - choć żaden z fizyków nigdy kwarka nie widział, nie słyszał, ani nie czuł)
6. jako uczucie ("istnieje" zagrożenie ze strony fundamentalistów religijnych)
i wiele, wiele innych

Słowo "istnieje" w istocie ma konkretny sens dopiero w powiązaniu z tym co będzie po nim. I ma sens tylko wtedy, gdy WIEMY (przynajmniej z grubsza) o co chodzi w słowie po nim. Czyli gdy potrafimy to ODRÓŻNIĆ.

Próbowałem wymyślić coś, co wydobyłoby pojęcie istnienia ONTOLOGICZNEGO z mroków nierozpoznawalności. I zgadzam się z Wujem, że właściwie jest to zadanie niewykonalne. I patrząc na dyskusję w tym wątku pozwolę sobie podsumować, że wszelkie próby takiego definiowania sprowadzają się do tezy w stylu: "ty przycież WIESZ o co chodzi".
A ja na to: nie wiem.
Jak to nie wiesz? To niemożliwe.
Ano nie wiem...
I tutaj jest miejsce na epitety, czasem pogróżki, albo inne rozkosze kontaktowania się międzyludzkiego...
Nie ma możliwości zdefiniowania bytu ontologicznego. Tego jestem pewien.
A powód jest przynajmniej taki:
Nie da się udowodnić, że:
- nie żyjemy w skrzyniach Lemowych
- nie żyjemy w odpowiednio zaawansowanym matriksie
- nie znamy natury fenomenu określanego jako: materia, pole, energia.
- da się zdefiniować (przynajmniej teoretycznie) bardzo wiele generatorów świata, które w naszym odczuciu wyświetlą w naszym mózgu dokładnie takie same wrażenia, jakie czyliśmy do tej pory.
Skoro tych różnych opcji rozróżnić się nie da, to gadanina o "ontologicznym" istnieniu świata jest bardziej bezprzedmiotowa, niż liczenie diabłów na łepku od szpilki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Śro 11:09, 12 Lip 2006    Temat postu:

ja to cholera nie mam pojęcia co to znaczy "wskazać treść pojęcia"
można wskazać obiekt będący elementem ZAKRESU pojęcia ale treść poj. to pewien byt abstrakcyjny i tylko w słowach można go wyrazić.
i nie bardzo też wiem co wuj chce osiągnąc powtażając z emfazą że "ja istnieię". dla mnie takie zdanie przypomina trochę zdania z wykładu o etyce Wittgensteina takie jak "dziwię sie istnieniu świata." nie mają one faktycznego sensu ale wypowiadamy je by uchwycić choć pewną cząstkę naszego pozaracjonalnego poczucia niepochwytnego w zasadzie w mowie.
podobnie jest ze zdaniem "Bóg istnieje".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:59, 12 Lip 2006    Temat postu:

dr entropia napisał:
ja to cholera nie mam pojęcia co to znaczy "wskazać treść pojęcia"
można wskazać obiekt będący elementem ZAKRESU pojęcia ale treść poj. to pewien byt abstrakcyjny i tylko w słowach można go wyrazić.

Wskazać treść pojęcia to np. pokazać na rysunku co to jest punkt, jeżeli komuś chcesz to pojęcie wytłumaczyć, pokazać coś czerwonego, jeżeli chcesz wytłumaczyć czerwień itp.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:11, 12 Lip 2006    Temat postu:

Jeżeli mówię, że coś istnieje to mam na myśli, że jest to rzeczywiste. Wyjaśnię to na przykładzie doznania. Doznanie jest rzeczywiste, jeżeli rzeczywiście zachodzi. Co to znaczy, że doznanie jest rzeczywiste można się przekonać doznając go. Doznanie nie jest rzeczywiste, jeżeli np. ktoś napisze, że ja widzę coś czerwonego, albo o tym pomyśli, a to nie jest prawdą. Jeżeli wyobrażasz sobie tylko doznanie czerwoności to doznanie czerwoności, które sobie wyobrażasz nie jest rzeczywiste, ale rzeczywiste jest wyobrażenie tej czerwoności. Skoro rzeczywiste może być doznanie czerwoności, to równie dobrze rzeczywisty może być kamień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 14:24, 12 Lip 2006    Temat postu:

Nie jest tak jak myślisz konrado5.
Doznanie nie może być albo rzeczywiste(prawdziwe), albo nierzeczywiste(fałszywe).
Doznanie jest, albo doznania nie ma.
Jako przykład: boli, albo nie boli, nie ma fałszywego bólu...

Wyobrażanie sobie czerwonego jabłka jest doznaniem tej czerwoności. Inną zupełnie sprawą jest to, że doznanie zostało wytworzone w umyśle tylko, a nie zostało utworzone poprzez interpretację fal elektromagnetycznych docierających do oka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:00, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Doznanie jest, albo doznania nie ma.

Jeżeli jest to jest rzeczywiste, a jeżeli go nie ma to nie jest rzeczywiste.
Genkaku napisał:
Jako przykład: boli, albo nie boli, nie ma fałszywego bólu...

Fałszywy ból jest wtedy, gdy ktoś napisze o tym, że go odczuwasz, a nie jest to prawdą.
Genkaku napisał:
Wyobrażanie sobie czerwonego jabłka jest doznaniem tej czerwoności. Inną zupełnie sprawą jest to, że doznanie zostało wytworzone w umyśle tylko, a nie zostało utworzone poprzez interpretację fal elektromagnetycznych docierających do oka.

Wyobrażenie czerwoności nie jest tym samym, co doznanie czerwoności. Jeżeli tylko wyobrażam sobie czerwoność, a ona nie jest doznawana to oznacza to, że ta czerwoność, którą sobie wyobrażam nie jest rzeczywista. Natomiast rzeczywiste jest jej wyobrażenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 16:27, 12 Lip 2006    Temat postu:

konrado5 napisał:
Fałszywy ból jest wtedy, gdy ktoś napisze o tym, że go odczuwasz, a nie jest to prawdą.
Gdy ktoś napisze o tym, że odczuwasz ból, to jest to kłamstwo, bądź pomyłka, ale nie jest to fałszywy ból. Ból jest [odczuwany], albo go nie ma [/nie jest odczuwany].


Wyobrażenie czerwoności = doznawanie czerwoności.

Wydaje mi się, że uważasz, iż doznawanie czerwoności istnieje tylko w sytuacji, gdy ta czerwoność pochodzi z zewnątrz podmiotu, tj. obiekt zewnętrzny wywołał w umyśle doznanie czerwoności.
Ale w rzeczywistości wszystko co jest w świadomości / wszystko czego podmiot jest świadomy jest doznaniem, jest to quale.

Jeśli śnisz i widzisz czerwone jabłka, to masz doznania czerwoności. Tak samo masz doznania czerwoności, gdy na jawie stoisz na łące i widzisz czerwone maki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:33, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Gdy ktoś napisze o tym, że odczuwasz ból, to jest to kłamstwo, bądź pomyłka, ale nie jest to fałszywy ból. Ból jest [odczuwany], albo go nie ma [/nie jest odczuwany].

Ten ból wtedy nie istnieje, czyli nie jest rzeczywisty. Gdy piszę o odczuwaniu bólu to piszę o treści tego doznania, a ta treść może być rzeczywista albo nierzeczywista. Gdy go odczuwam to treść jest rzeczywista.
Genkaku napisał:
Wydaje mi się, że uważasz, iż doznawanie czerwoności istnieje tylko w sytuacji, gdy ta czerwoność pochodzi z zewnątrz podmiotu, tj. obiekt zewnętrzny wywołał w umyśle doznanie czerwoności.
Ale w rzeczywistości wszystko co jest w świadomości / wszystko czego podmiot jest świadomy jest doznaniem, jest to quale.

Doznanie czerwoności jest innym quale niż wyobrażenie czerwoności.
Genkaku napisał:
Jeśli śnisz i widzisz czerwone jabłka, to masz doznania czerwoności. Tak samo masz doznania czerwoności, gdy na jawie stoisz na łące i widzisz czerwone maki.

Nie zaprzeczam realności doznania czerwoności w czasie snu. Mówię o tym, że wyobrażenie czerwoności jest wyobrażeniem sobie treści tego doznania, ale wtedy ta treść tak naprawdę nie istnieje. Treść wyobrażana jest taka sama jak treść istniejąca. Różni jedynie ją jedynie to, czy jest rzeczywista, czy nie. Wyobrażenie oznacza jedynie, że wiem co to jest doznawanie czerwoności, ale nie oznacza, że ta treść jest właśnie rzeczywista. Mogę sobie to wyobrażać, ale nie musi to być rzeczywiste.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 16:39, 12 Lip 2006    Temat postu:

konrado5 napisał:
Gdy piszę o odczuwaniu bólu to piszę o treści tego doznania, a ta treść może być rzeczywista albo nierzeczywista. Gdy go odczuwam to treść jest rzeczywista.
Gdy nie ma doznania to nie ma też treści... Gdy nie odczuwasz bólu to o jakiej treści chcesz mówić ?

Aha. Uważasz, że podczas procesu wyobrażania sobie czerwoności nie pojawia się w umyśle kolor czerwony, tylko pojęcie "czerwoność" ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:42, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Gdy nie ma doznania to nie ma też treści... Gdy nie odczuwasz bólu to o jakiej treści chcesz mówić ?

Mówię wtedy o treści pojęcia: "ból". Wiem co to pojęcie znaczy, bo wiem jak to jest odczuwać ból.
Genkaku napisał:
Aha. Uważasz, że podczas procesu wyobrażania sobie czerwoności nie pojawia się w umyśle kolor czerwony, tylko pojęcie "czerwoność" ?

Pojawia się rozumienie tego, czym jest "czerwoność". To takie przypominanie sobie, jak to było doznawać tej czerwoności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 16:45, 12 Lip 2006    Temat postu:

No tak. Teraz wszystko jest jasne. Moje nie zrozumienie powstało poprzez użycie przez Ciebie dość niejasnego terminu "wyobrażać". Wydaje mi się, że lepiej byłoby go zastąpić pojęciem "refleksja".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:46, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
No tak. Teraz wszystko jest jasne. Moje nie zrozumienie powstało poprzez użycie przez Ciebie dość niejasnego terminu "wyobrażać". Wydaje mi się, że lepiej byłoby go zastąpić pojęciem "refleksja".

A co znaczy według ciebie: "wyobrażać"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 16:49, 12 Lip 2006    Temat postu:

Według mnie "wyobrażać" znaczy: tworzyć w umyśle mentalną reprezentację, kopię zasadniczo nie różniącą się niczym od oryginału. Niemalże "śnić na jawie".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:51, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Według mnie "wyobrażać" znaczy: tworzyć w umyśle mentalną reprezentację, kopię zasadniczo nie różniącą się niczym od oryginału. Niemalże "śnić na jawie".

Czyli to samo, co doznać czerwoności w czasie marzenia sennego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 16:56, 12 Lip 2006    Temat postu:

Mniej więcej tak. Gdy wyobrażam sobie czerwoność (to jest: coś czerwonego), to "widzę" tę rzecz. W wyobraźni powstaje obraz tej rzeczy.

Gdy jednak myślę o czerwoności, w sensie "przeprowadzam refleksję" to nie muszę "widzieć"/mieć w wyobraźni czerwonego przedmiotu, tylko po prostu rozpatruję jakieś aspekty danej cechy (tu czerwoności).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 16:57, 12 Lip 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Mniej więcej tak. Gdy wyobrażam sobie czerwoność (to jest: coś czerwonego), to "widzę" tę rzecz. W wyobraźni powstaje obraz tej rzeczy.

A więc to nie jest doznanie czerwoności, tylko obraz tego doznania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 17:01, 12 Lip 2006    Temat postu:

To jest doznanie czerwoności, bowiem umysłem "widzę" czerwony obiekt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
idiota




Dołączył: 10 Lut 2006
Posty: 3604
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: stolnica

PostWysłany: Śro 17:05, 12 Lip 2006    Temat postu:

Cytat:
dr entropia napisał:
ja to cholera nie mam pojęcia co to znaczy "wskazać treść pojęcia"
można wskazać obiekt będący elementem ZAKRESU pojęcia ale treść poj. to pewien byt abstrakcyjny i tylko w słowach można go wyrazić.

Wskazać treść pojęcia to np. pokazać na rysunku co to jest punkt, jeżeli komuś chcesz to pojęcie wytłumaczyć, pokazać coś czerwonego, jeżeli chcesz wytłumaczyć czerwień itp.

pokazując kropkę na rysunku pokazujesz elemen ZAKRESU (ekstensji) pojęcia a nie pokazujesz treści (intensji) bo ta jest zbiorem (abstrakcją) cech do spełnienia przez przedmiot by prawdziwie go nazwać danym pojęciem.
czerwoni samochód nie należy do treści poj. czerwony a jeno do jego zakresu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:33, 22 Lip 2006    Temat postu:

Pokazujac czerwone kropki, czerwone samochody, i inne czerwone obiekty, powoduje powstanie w umysle mojego rozmowcy podobnego procesu abstrahowania (podzialu na klasy), jaki dokonal sie w moim, gdy wytwarzal pojecie czerwonosci. Dlatego w ten sposob moge okreslic znaczenie slowa "czerwien". I w ten sposob znaczenie tego slowa jest okreslane w intersubiektywnym jezyku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:34, 22 Lip 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Pokazujac czerwone kropki, czerwone samochody, i inne czerwone obiekty, powoduje powstanie w umysle mojego rozmowcy podobnego procesu abstrahowania (podzialu na klasy), jaki dokonal sie w moim, gdy wytwarzal pojecie czerwonosci. Dlatego w ten sposob moge okreslic znaczenie slowa "czerwien". I w ten sposob znaczenie tego slowa jest okreslane w intersubiektywnym jezyku.

No właśnie, a więc istnienie czerwieni jest tym, co różni myśl o tej czerwieni od doznawanej czerwieni. Czerwień, o której ktoś myśli jest taka sama, jak czerwień, którą ktoś doznaje. Podobnie może być z kamieniem, krasnoludkiem itp. Istnienie to to co różni wyobrażenie kamienia od rzeczywistego kamienia. Czy definicja istnienia jest już jasna? Pozatym nawet, gdyby twoje doznania się nie zmieniały i nie mógłbyś utworzyć czasownikowej formy od pojęcia "doznanie" to ono i tak by istniało, więc twoja definicja istnienia doznania jest błędna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Następny
Strona 5 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin