Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jeśli realizm to który?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14183
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Sob 13:39, 21 Sie 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
fedor napisał:
Nadal opisujesz jedynie swoje urojenia, klasyczny downie

Skąd wiesz że opisuje jedynie swoje urojenia Jasiu?

Ja również zauważyłem tu permanentny brak dowodu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:18, 21 Sie 2021    Temat postu:

Cytat:
Semele napisał:
Posłużę się konkretnym przykładem.
Desygnat1 ciasto po wyrobieniu
Desygnat 2 ciasto po wyrośnięciu.

To nie są desygnaty, to są postrzeżenia:

Postrzeżenie 1 ciasto po wyrobieniu.
Postrzeżenie 2 ciasto po wyrośnięciu.



Kot = ciasto po wyrobieniu

Pies = ciasto po wyrośnięciu

Czy pies rożni się od kota?

designatus, 'oznaczony') (rzadko: referent) – każdy konkretny obiekt pasujący do nazwy lub, ściślej, każda rzecz oznaczana przez dany znak, wyraz, wyrażenie lub pojęcie (na przykład desygnatem słowa „pies” jest zwierzę, o którym można zgodnie z prawdą powiedzieć, że jest psem).

Czy ciasto po wyrobieniu (kot) różni się od ciasta po wyrośnięciu (pies)?desygnatem pojecia ciasto po wyrośnięciu jest ciasto o którym zgodnie z prawdą można powiedzieć, że jest to ciasto po wyrośnięciu.

Reszta potem.

Zgadzasz sie wuju??


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 15:26, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:31, 21 Sie 2021    Temat postu:

Wuj
Cytat:
W tym drugim sensie, materialnym, pochodnym, istnieje nie tylko ciasto wyrobione i ciasto wyrośnięte, ale także i ciasto pod ściereczką. I w tym drugim sensie istnieć to nie tyle być postrzeganym, ile warunkiem koniecznym (lecz nie dostatecznym) istnienia jest składać się z postrzeżeń


Ok. I to mi wystarczy aby stwierdzić, że materia ISTNIEJE.

Jakie dodatkowe warunki musza być spełnione aby uznać , że coś istnieje ??


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 15:35, 21 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:57, 22 Sie 2021    Temat postu:

Semele napisał:
Desygnat1 ciasto po wyrobieniu
Desygnat 2 ciasto po wyrośnięciu.
wuj napisał:
To nie są desygnaty, to są postrzeżenia:

Postrzeżenie 1 ciasto po wyrobieniu.
Postrzeżenie 2 ciasto po wyrośnięciu.
Semele napisał:
designatus, 'oznaczony') (rzadko: referent) – każdy konkretny obiekt pasujący do nazwy lub, ściślej, każda rzecz oznaczana przez dany znak, wyraz, wyrażenie lub pojęcie (na przykład desygnatem słowa „pies” jest zwierzę, o którym można zgodnie z prawdą powiedzieć, że jest psem).

Ja tutaj jakiś czas temu ZDEFINIOWAŁEM potrzeby tej rozmowy i tego tematu znaczenie desygnatu. Nie jako "każdy konkretny obiekt pasujący", lecz jako "BYT pasujący". Jako PRZECIWDZIEDZINĘ odwzorowania, w którym dziedziną są DOZNANIA: mamy pewne doznania i tym doznaniom przypisujemy jakieś byty, od których doznania te pochodzą. Chodzi więc nie o desygnat jako doznanie odpowiadające jakiemuś słowu, lecz o desygnat jako byt odpowiedzialny za dane doznanie.

wuj napisał:
W tym drugim sensie, materialnym, pochodnym, istnieje nie tylko ciasto wyrobione i ciasto wyrośnięte, ale także i ciasto pod ściereczką. I w tym drugim sensie istnieć to nie tyle być postrzeganym, ile warunkiem koniecznym (lecz nie dostatecznym) istnienia jest składać się z postrzeżeń
Semele napisał:
Ok. I to mi wystarczy aby stwierdzić, że materia ISTNIEJE.

Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZENIE OD OSOBY. I dlatego żadne tak istniejące obiekty nie mogą być przyczyną wszystkich osób. Na tej samej zasadzie, na której syn nie może być rodzicem swojego ojca.






blackSwan napisał:
Wystarczy, że zdasz sobie sprawę, że to co obecnie czytasz, napisałeś nie Ty. A kim jestem to sprawa w tym wypadku drugorządna, mogę być tylko symulatorem osoby dla forów dyskusyjnych.
wuj napisał:
Innymi słowy: dostrzeżenie innego człowieka polega na UWIERZENIU, że jest to inny człowiek, a nie fragment jednego ze stanów mnie samego, powołanych do nieustannego tańca przez moją samo-obserwację. Jak wiesz, wierzę że jesteś innym człowiekiem i z tego powodu wierzę, że ty wierzysz podobnie o mnie i że ta moja wiara dobrze odpowiada rzeczywistości. Ale to wszystko jest WIARA, a nie wiedza. I o to mi chodzi.
blackSwan napisał:
Ponieważ nie mamy kontaktu osobistego, to z przyczyn oczywistych nie możemy sprawdzić, kto w rzeczywistości nadał nam komunikat, ale podczas spotkania bezpośredniego zawsze można przyłożyć palce do rany.

Kontakt osobisty daje tutaj dokładnie tyle samo, co kontakt przez internet: w obu przypadkach mamy jedynie jakieś postrzeżenia, których wywołanie przypisujemy jakiejś osobie, jakiemuś innemu "ja", i w obu przypadkach nie możemy sprawdzić, czy przypisaliśmy poprawnie, bo nie postrzegamy tej innej osoby, lecz wyłącznie swoje własne postrzeżenia.

blackSwan napisał:
Co do wiary, to jest pewna subtelna ale niezmiernie ważna różnica między nią a dopuszczeniem możliwości. Wierząc działasz tak jakby to było pewne, przypuszczając podejmujesz niezbędne ryzyko by sprawdzić.

Tutaj nie możesz sprawdzić, więc masz do czynienia z wiarą: musisz działać tak, jakby było to pewne.

blackSwan napisał:
Mogę też ukazać niesiebie i analizować co poczyna ten nieja.
wuj napisał:
Jeśli /ukazać/ mnie, to nic z tego nie wynika, bo jeśli uprzednio nie założę, że nie jestem sam, to i ty i niety będą dla mnie wspomnianym tańcem, co czyni taki sposób dowodzenia błędnokołowym (aby uznać wniosek za prawdziwy, muszę zrobić to PRZED dowodem, a nie na skutek dowodu, bo przesłanka opiera się na wniosku).

Jeśli zaś /ukazać/ sobie, to problem jest podobny, tylko zaimki inne: nic z tego nie wynika, bo jeśli uprzednio nie założę, że nie jestem sam, to nieja będzie dla mnie wspomnianym tańcem, co czyni taki sposób dowodzenia błędnokołowym na wspomnianej zasadzie.
blackSwan napisał:
Generalnie niczego zakładać nie należy. Wystarczy śledzić otoczenie i własne poczynania.

Co w tej sytuacji prowadzi do pełnej klapy: śledzenie niczego mi nie da, bo skoro jestem ślepy na wszystkie osoby poza mną, to wyśledzę jedynie siebie i skończę jako solipsysta.

wuj napisał:
Fakt, że moja gra z moimi postrzeżeniami jest interaktywna, świadczy tylko o tym, że jest interaktywna. To, czy zmieniając coś wpływam też na jakąś inną osobę zależy od tego, czy inne osoby istnieją. Z argumentu nie wynika ich istnienie, z argumentu wynika interaktywność gry z postrzeżeniami.
blackSwan napisał:
Gdy jest niewiadome, to można spróbować sprawdzić.

A co miałoby się tu sprawdzać? Nie widzę osoby, nie mogę jej odróżnić od nie-osoby. Wobec tego nie mogę sprawdzić, czy zmieniając coś wpływam na osobę czy na nie-osobę.

blackSwan napisał:
Człowiek może postrzegać siebie jako "ja" wielorakie (nie w sensie rozdwojenia, tylko w sensie wielopoziomowości). Wtedy rozumie, że część w nim jest dłogowieczna, ale też jest część przemijająca. Niestety konstrukt "ja - Jan Kowalski" musi zestarzeć się i umrzeć.
wuj napisał:
Może. I o ile jest to zrozumiałe "ja", o tyle jest to solipsyzm, tyle że nie naiwny lecz zaawansowany i faktycznie wyznawany (Atman).
blackSwan napisał:
Tylko że w momencie pełnego zlania się z rzeczywistością nie ma już indywidualnego "ja", jak i nie ma też otaczającej rzeczywistości, a więc pojęcie solipsyzmu również traci sens.

Ależ skąd. W momencie pełnego zlania się z tą rzeczywistością jest Atman, czyli właśnie jedyne, indywidualne "ja" - to czysty solipsyzm. Mamy tutaj klasyczny problem językowy, bo "ja" kojarzy się łatwo z "ja - Jan Kowalski tu i teraz". Ale takie lokalne "ja" to jedynie przybliżenie "ja", zawierające wszystko co w "ja - Atman" jest istotne, lecz zabrudzone tym, co nie jest wyróżnikiem dla "ja - Atman". A tym wyróżnikiem nie jest na przykład "to ciało moje, to ciało cudze, a to kamień na drodze". Tym wyróżnikiem jest "jestem: postrzegam i mnie dotyczy".

blackSwan napisał:
słaba osoba z takiej kozicy, a może to być dżdżownica…

Osoba zawsze jest osobą, a słaba w niej nie jest osoba, lecz jej możliwości - na przykład - napisania powieści lub nabicia ci guza.

blackSwan napisał:
Jednak istnienie jest w pewnym stopniu niezależne od postrzegania, przynajmniej z punktu widzenia bytów indywidualnych.

Z tego, że kamienia nie popchniesz wzrokiem nie wynika, że kamień jest choć odrobinę niezależny od postrzegania.

wuj napisał:
trzeba podjąć decyzję
blackSwan napisał:
Właśnie że nie trzeba i do tego celu służy stanowisko agnostyczne.

To utopia. Robiąc cokolwiek (także "nie robiąc nic", bo to też jest robienie), podejmujesz decyzję, bo zawsze masz alternatywy.

I teraz o nauce:

wuj napisał:
Przeciwdziedzina to desygnat, dziedzina to doznania. Postrzeganie to odwzorowanie przeciwdziedziny (desygnatu) w dziedzinę (doznania).
blackSwan napisał:
Okej, to trochę wyjaśnia, dlatego też warto wziąć poprawkę na to, że moje wypowiedzi bazują na innym zrozumieniu.

W sumie to nie powinno wiele zmieniać, bo wnioski powinny być od tego niezależne. Natomiast ich zwerbalizowanie zależy rzecz jasna od używanych słów. Więc rzecz jasna ważne jest, byśmy te słowa wzajemnie rozumieli zgodnie z intencją mówiącego. Może się uda.

wuj napisał:
Nauka operuje innymi odwzorowaniami: doznań w doznania (to pewne uproszczenie, ale w tym momencie chyba można je zastosować), co czyni ją wolną od ideologii.
blackSwan napisał:
Tylko że taka obserwatorska nauka jest mało przydatna. Można sobie sztucznie wprowadzać podział między nauką i techniką (szeroko rozumianą), ale i tak naukę stosuje się po to by ostatecznie zmieniać i tworzyć.

Każda przydatność to już interpretacja. A powyższy podział nie jest sztuczny, bo w nauce masz faktycznie jej TWIERDZENIA, które są obserwatorskie, niezależne od interpretacji, oraz jej ZASTOSOWANIA, które są już obciążone interpretacją. To pierwsze to "umieć", to drugie to "realizować".

wuj napisał:
Fizyka, chemia, biologia to faktycznie tylko perspektywy, ale są to perspektywy kategorialnie różne od perspektywy "ja, osoba" (obiektywne - subiektywne) oraz logicznie różne od filozoficznej perspektywy "taki jest świat" (teoria - metateoria).
blackSwan napisał:
Do piramidy perspektyw można dodawać kolejne wierzchołki, np. nad biologią może sytuować się psychologia. Ludzie zbyt mocno wierzą, że są jakoś tam niepowtarzalni i do pewnego stopnia jest to prawda, ale w większości jest to ta sama "maszyneria", ot różne modele z różnych lat.
wuj napisał:
I piramida ta pozostaje naukowa, o ile zachowuje tę różnicę kategorii. Kiedy zaś czujemy, że trzeba ją uzupełnić czymś z interpretacji filozoficznej, to zamiast nauki dostajemy już filozofię, ideologię. Łyżka dziegciu.
blackSwan napisał:
Ostatecznym celem jest tu szukanie jak jest naprawdę, więc perspektywy są tylko o tyle przydatne o ile są w tym pomocne, gdy przestają takie być, to się je odrzuca.

"Jak jest naprawdę" mówi filozofia (interpretacja, czyli ów dziegieć). Nauki nie mówią, jak jest naprawdę, one mówią tylko co robić by pewne rzeczy uzyskać niezależnie od tego, jak się interpretuje ich przyczynę. Kiedy wyrżniesz głową w ścianę, to będzie guz niezależnie od tego, czym jest głowa, czym jest ściana, czym jest guz i czym jesteś w tej zabawie ty osobiście.

wuj napisał:
Jednak każda decyzja (czyli każde zastosowanie nauki, jak przy drążeniu tunelu czy polowaniu na kozice) ma swoje reperkusje na poziomie desygnatów. Wobec tego nauka tutaj nie wystarczy i nie ma mowy o żadnym "coraz bardziej wystarcza", gdyż to zupełnie inne kategorie, inne wszechświaty poznania.
wuj napisał:
Ale to może właśnie jest problem tych, co sobie naukę wyobrażają jako niewinną dziewicę.

Nie chodzi o niewinność, lecz o teoriopoznawcze rozdzielenie kategorii, aby potem nie mieszać tych kategorii we wnioskowaniu. O ile każde działanie wymaga interpretacji, o tyle działanie jest wynikiem połączenia dwóch elementów: wiedzy technicznej i interpretacji tej wiedzy. Te elementy przynależą do dwóch różnych kategorii. Wolny od ideologii i przez to mogący się szczycić obiektywnością i płynącym stąd stopniem pewności jest tylko ten pierwszy element. Ten drugi jest ideologią obciążony ile wlezie. Wiem, że nóż tnie i jak to działa. Popychany jedną ideologią użyję noża jako skalpela, popychany drugą ideologią użyję go jako gilotyny.

I na koniec znów o rozróżnianiu, skąd pochodzą postrzeżenia (czyli także właśnie o filozoficznej interpretacji owego "technicznego", ściśle naukowego elementu, niezbędnej by podjąć jakiekolwiek działanie):

wuj napisał:
skąd wziąć tę hierarchię ważności obiektów...
blackSwan napisał:
Z własnej głowy, opierając się oczywiście na wcześniejszym doświadczeniu.

Naturalnie. Tyle, że to doświadczenie nie mówi nam, czy koza, dżdżownica, inny człowiek, albo kamyk na kamieniu to osoby czy nie. Nie mówi nam, jakie reakcje na nasze działanie są automatyczne i doznaniowo puste, a jakie są wyrazem realnego dyskomfortu lub realnej satysfakcji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:03, 22 Sie 2021    Temat postu:

Wuj

Cytat:
lecz o desygnat jako byt odpowiedzialny za dane doznanie.


Obiektem odpowiedzialnym za doznanie kota jest kot.
Obiektem odpowiedzialnym za doznanie wyrośniętego ciasta jest wyrośnięte ciasto.

Czy tak jest?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 7:52, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:34, 22 Sie 2021    Temat postu:

Nie. Wyrośnięte ciasto nie ma doznań. Doznania mają osoby. Ciasto nie jest osobą. Nie jest więc bytem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:40, 22 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
Nie. Wyrośnięte ciasto nie ma doznań. Doznania mają osoby. Ciasto nie jest osobą. Nie jest więc bytem.


Doznaję ciasta tak samo jak kota.

Nie JEST w tym momencie ważne czy to coś jest żywe czy nie jest żywe.
Nigdzie nie napisałeś, że doznajemy tyko żywych obiektów.

Przecież cały czas mówimy o moich doznaniach.


desygnatem zatem danej nazwy jest to, co może być tą nazwą nazwane

Zmieniłam słowo byt na obiekt w tamtym poście aby było jaśniej.

Wuj
Cytat:
Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZENIE OD OSOBY


Nie rozumiem kompletnie tego zdania.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 7:59, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:01, 22 Sie 2021    Temat postu:

Doznajesz ciasto tak samo jak kota i tak samo jak mnie - ale zupełnie inaczej doznajesz ciasto, kota, i minie, niż doznajesz siebie. I dlatego nie jesteś w stanie zbadać, czy ciasto, kot i wuj są osobami, czy nie.

Pomimo to dla twoich decyzji jest ważne, czy i który z obiektów takich jak ciasto, kota lub wuj uznajesz za osobę. Na przykład ciasto upieczesz i zjesz, a wuja nie upieczesz ani go nie zjesz, z kotem też będziesz uważać, by go nie skrzywdzić. Ciasta zaś nie potraktujesz jako kogoś, kogo można skrzywdzić, lecz jako przedmiot, którego skrzywdzić się nie da, choć można go zepsuć, uczynić nieprzydatnym - na przykład do jedzenia.

To różnorodne traktowanie bierze się - powtórzę i podkreślę - nie stąd, że POSTRZEGASZ osobę w wuju i w kocie; osobę postrzegasz wszak wyłącznie w sobie. Twoje różnorodne traktowanie bierze się stąd, że obiekty te zachowują się różnie, a zachowania wuja i kota są w miarę podobne do tych, jakich mogłabyś się w wielu podobnych sytuacjach spodziewać po sobie. Gdyby ciasto zaczęło do ciebie gadać, a dziobane widelcem uciekałoby z wrzaskiem, zmieniłabyś o nim zdanie. Zmieniłabyś to zdanie jednak nie na podstawie obserwacji OSOBY ciasta, lecz na podstawie obserwacji ZACHOWANIA ciasta. Postrzegając w cieście świadomość BEHAWIORALNĄ, traktowałabyś je tak, jakby to co z ciastem robisz było odczuwane przez inną osobę, przez osobę ciasta, podobnie jak ty byś odczuwała w sytuacjach, na które tak byś reagowała.

Gdybyśmy cały czas mówili tylko o twoich doznaniach, to mówilibyśmy jak w solipsyzmie: byłabyś tylko ty, a wuj, kot i ciasto to byłyby tylko twoje doznania. My natomiast mówimy o twoich doznaniach ORAZ, konsekwentnie do założenia odrzucającego solipsyzm, także o doznaniach innych osób.

Zmieniając słowo "byt" na słowo "obiekt", zmieniłaś sens wypowiedzi i sens pojęć. Obiekt jest czymś bardziej ogólnym od bytu, bo na upartego każdy byt można nazwać obiektem, ale nie każdy obiekt można nazwać bytem. Przynajmniej ja nazywam - właśnie dla jasności - bytem tylko to, co dałoby się umieścić w jakiejś racjonalnej ontologii jako element podstawowy, niepochodzący od elementów innej kategorii. Dlatego właśnie nic nieosobowego nie nazywam bytem.

Dokładnie tego dotyczy zdanie o istnieniu, tyle że nie wyszło mi to zdanie poprawnie gramatycznie, bo przy edytowaniu mi się posiekało:

wuj napisał:
W tym drugim sensie, materialnym, pochodnym, istnieje nie tylko ciasto wyrobione i ciasto wyrośnięte, ale także i ciasto pod ściereczką. I w tym drugim sensie istnieć to nie tyle być postrzeganym, ile warunkiem koniecznym (lecz nie dostatecznym) istnienia jest składać się z postrzeżeń
Semele napisał:
Ok. I to mi wystarczy aby stwierdzić, że materia ISTNIEJE.
wuj napisał:
Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZENIE OD OSOBY. I dlatego żadne tak istniejące obiekty nie mogą być przyczyną wszystkich osób. Na tej samej zasadzie, na której syn nie może być rodzicem swojego ojca.
Semele napisał:
wuj napisał:
Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZENIE OD OSOBY

Nie rozumiem kompletnie tego zdania.

Ono powinno brzmieć "Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZI OD OSOBY". Cały akapit ma więc brzmieć:

Tak, ale jest to istnienie w sensie, w którym to istniejące POCHODZI OD OSOBY. I dlatego żadne tak istniejące obiekty nie mogą być przyczyną wszystkich osób. Na tej samej zasadzie, na której syn nie może być rodzicem swojego ojca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
syndirel




Dołączył: 21 Mar 2021
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:59, 22 Sie 2021    Temat postu:

Tak, tak Wuju - magnes jest jeden ale ma dwa bieguny, a państwowych mononpoli nie stwierdzono! :(

Ostatnio zmieniony przez syndirel dnia Nie 20:00, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:45, 22 Sie 2021    Temat postu:

Realizm stanowisko filozoficzne, które w przeciwieństwie do idealizmu uznaje istnienie rzeczywistości niezależnej od aktów świadomości oraz poznawalność przedmiotów zewnętrznych względem poznającego podmiotu.


HIPOTEZA BOGA. Rzeczywistość fizyczna jest reprezentowana w umyśle

Boga, od którego zależne są nasze myśli i postrzeżenia.

Hipoteza ta, stanowiąca odpowiedź na pytanie, jaki może być świat,
zaproponowa przez George Berkeley,a, traktujacego ją zarazem jako metafizyczny poglad na naturę rzeczywistości. Większość filozofów traktowała takie rozwiazanie jako sceptyckie. Jeżeli jednak mam rację, to Berkeley jest bliżej prawdy. Hipotezę Boga można potraktować jako odmianę Hipotezy Matriksa, z tą jednak różnica, że symulacja świata jest zaimplementowana w umyśle
Boga. Powinniśmy zatem stwierdzić, że procesy fizyczne zachodzą naprawdę, na poziomie jednak bardziej fundamentalnym są one konstytuowane przez procesy w Boskim umyśle.
Chalmers


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 21:59, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:14, 22 Sie 2021    Temat postu:

Berkeley uważał, że obalenie przez niego realizmu jest równoważne udowodnieniu istnienia Boga. Ale o ile realizm obalił, o tyle istnienia Boga nie udowodnił.

Co do symulacji, to jak to pisałem w dyskusji z Anbo, określenie "symulacja" jest tutaj mylące. Tu nic nie jest symulowane, po prostu prawa fizyki dotyczą dobrze zdefiniowanych wielkości (naszych postrzeżeń), a nie - jak w realizmie - wielkości niemożliwych do zdefiniowania ani do pojęcia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 22:43, 22 Sie 2021    Temat postu:

wuj napisał:
Berkeley uważał, że obalenie przez niego realizmu jest równoważne udowodnieniu istnienia Boga. Ale o ile realizm obalił, o tyle istnienia Boga nie udowodnił


mógłbyś wskazać jakiś cytat Berkeleya potwierdzający to co napisałeś?

zarówmo Berkeley jak i solipsyzm nie pozostają w sprzeczności z realizmem... wprost przeciwnie, natomiast, zwłaszcza solipsyzm, orzeka o poznaniu, jego "subiektywiźmie" i idealiźmie (Berkeley) w poznaniu, a nie samym przedmiocie - o samym przedmiocie nie orzeka ale i nie zaprzecza jego realnego istnienia.

i Berkeley jak najbardziej podaje poprawny dowód istnienia Boga do przyjęcia przez każdego, kto właśnie uznaje, że poznaje realny świat poprzez idee, bo tylko te mogą go odzwierciedlać w umyśle.


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 22:44, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:10, 22 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
Berkeley uważał, że obalenie przez niego realizmu jest równoważne udowodnieniu istnienia Boga. Ale o ile realizm obalił, o tyle istnienia Boga nie udowodnił.

Co do symulacji, to jak to pisałem w dyskusji z Anbo, określenie "symulacja" jest tutaj mylące. Tu nic nie jest symulowane, po prostu prawa fizyki dotyczą dobrze zdefiniowanych wielkości (naszych postrzeżeń), a nie - jak w realizmie - wielkości niemożliwych do zdefiniowania ani do pojęcia.


Myślę, że jego koncepcja trzyma się kupy.
Nie wiem na czym miałoby polegać w jego koncepcji obalenie realizmu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:18, 22 Sie 2021    Temat postu:

Odpisuję Semele, Lucku, i wobec tego używam słowa "realizm" w znaczeniu, które ona przed chwilą podała.

Solipsyzm orzeka zarówno o poznaniu, jak i o przedmiocie. Jest co prawda coś takiego, jak "solipsyzm epistemologiczny", ale to jest jedynie stwierdzenie FAKTU (co prawda nieakceptowanego przez realistów, co uzasadnia nazywanie tego "stanowiskiem" i przypisanie temu osobnej, choć dziwacznej nazwy "solipsyzm"): faktu, że mamy do czynienia wyłącznie z własnymi doznaniami i tylko z nich możemy budować cokolwiek, także nasze fantazje.

Świat jest realny: nie jest złudzeniem. Świat nie jest taki, jak przedstawiają to "realiści", bo prawa fizyki dotyczą dobrze zdefiniowanych wielkości (naszych postrzeżeń), a nie - jak w realizmie - wielkości niemożliwych do zdefiniowania ani do pojęcia.

A istnienie Boga? Można sobie wyobrazić wiele sposobów,na które ten realny świat może być zorganizowany tak, by dało się go poznawać. Tylko niektóre z tych sposobów wymagają istnienia Boga. Podawałem kilka alternatyw.

Semele, co do obalenia realizmu (w znaczeniu realizmu, które podałaś): realizm jest obalany przez Master Argument Berkeleya. Z Master Argument wynika wprost, że nie ma sensu mówienie o czymkolwiek niezależnym od aktów umysłu. Berkeley wyjaśnia następnie istnieniem Boga (osoby!) obiektywność w zachowaniu się świata: świat trzyma się kupy i nie da się z nim robić co dusza zapragnie, bo Bóg nad tym czuwa.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 23:24, 22 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5937
Przeczytał: 88 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:37, 23 Sie 2021    Temat postu:

Berkeley wychodzi z tego co trzeba by dopiero udowodnić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 4:35, 23 Sie 2021    Temat postu:

Wiem wuju , że bytem nazywasz tylko to co jest żywe. Chociaż niekoniecznie świadome siebie (mucha).

Natomiast byt w filozofii może mieć różne znaczenia:
byt, jedno z najważniejszych i najbardziej ogólnych pojęć filozoficznych, oznaczające: 1) wszystko, co istnieje, tzn. zbiór wszystkich rzeczy w ogóle; 2) każdą poszczególną rzecz, o ile stanowi ona pewien odrębny od innych rzeczy zespół treści; 3) sam „moment istnienia”, tzn. to, że każda rzecz lub ich zbiór różnią się od nicości
.e.pwn


Ja używam pojecia bytu w znaczeniu nr 2.

Wuj
Cytat:
Gdybyśmy cały czas mówili tylko o twoich doznaniach, to mówilibyśmy jak w solipsyzmie: byłabyś tylko ty, a wuj, kot i ciasto to byłyby tylko twoje doznania. My natomiast mówimy o twoich doznaniach ORAZ, konsekwentnie do założenia odrzucającego solipsyzm, także o doznaniach innych osób.


Mówmy w tej chwili tylko o doznaniach pierwszoobsobowych.

Po to aby zdecydować wspólnie czy świat ,
którego doznajemy
istnieje poza nami, na zewnatrz. To jest istota realizmu. Świat istnieje niezależnie od nas. Nawet gdy nas nie będzie; kamienie, koty i wuje będą istnieć.
Nie został więc nam zaimplementowany w mózgu. Jeśli zaimplementowany to w umyśle Boga i też istnieje tylko wówczas nie jest materialny. Poznajemy tylko idee.

Zastanawiam się czemu służą wówczas zmysły...

Ja optuję, że jest jednak materialny
Pojawia się wtedy pytanie skąd materia. Skąd żywa materia....

Jednak w konstrukcji metafizycznej Berkeley 'a może pojawić się pytanie kto (co) zaimplementował świat w umyśle Boga?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 20:34, 23 Sie 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 18:46, 23 Sie 2021    Temat postu:

wuj napisał:
Odpisuję Semele, Lucku, i wobec tego używam słowa "realizm" w znaczeniu, które ona przed chwilą podała.


no nie bardzo odpowiedziałeś mi na pytanie dotyczące Berkeleya, czyli uzasadnienia swojej wypowiedzi:

wuj napisał:
Berkeley uważał, że obalenie przez niego realizmu jest równoważne udowodnieniu istnienia Boga.


bo znam dowód Berkeleya jakoś nie zauważyłem tam odniesienia do realizmu :wink:

dowód jest piękny prosty i oczywisty i co najważniejsze poprawny niezależnie od reszty filozofii Berkeleya, której przayznam nawet nie próbowałem zrozumieć ... bo ludzi są miliardy, trudno mi się każdym zajmować :wink:

sam zaś dowód to :

Cytat:
Dowód na istnienie Boga
Przedmioty zmysłowe nie mogą istnieć inaczej jak tylko w umyśle. Stąd nie wnioskuję, że przedmioty te nie mają rzeczywistego istnienia, tylko widząc, że nie zależą od moich myśli i że ich istnienie nie polega na tym, iż są postrzegane przeze mnie, wnioskuję, że musi być jakiś inny umysł, w którym one istnieją; toteż rzeczą równie pewną jak istnienie świata rzeczywistego, jest to, że istnieje nieskończony wszechobecny Duch, który obejmuje świat i jest jego podporą.

– Jak to!? Przecież to nic innego, jak to, co utrzymują wszyscy chrześcijanie, a nawet w ogóle wszyscy, którzy wierzą, że jest Bóg i że on zna i rozumie wszystko.

– Doskonale, ale w tym właśnie tkwi różnica. Ludzie zwykle dlatego wierzą w to, że Bóg zna i postrzega wszystkie rzeczy, ponieważ wierzą w istnienie Boga; ja zaś bezpośrednio i w sposób konieczny wioskuję o istnieniu Boga, ponieważ wszystkie przedmioty zmysłowe muszą być postrzegane przez Niego.

– Ale skoro wszyscy wierzymy w tę samą rzecz, to cóż nas obchodzi, jak doszliśmy do tej wiary?

– Ale my nie zgadzamy się co do samej tezy. Filozofowie bowiem, jakkolwiek uznają, iż wszystkie cielesne przedmioty postrzegane są przez Boga, to jednak przypisują im istnienie absolutne, różne do tego, że są postrzegane przez jakikolwiek umysł – czego ja nie czynię. Poza tym, czyż nie ma różnicy między powiedzeniem: Jest Bóg, a zatem postrzega On wszystkie przedmioty, a powiedzeniem: Przedmioty zmysłowe istnieją realnie, skoro zaś istnieją realnie, muszą być z konieczności rzeczy postrzegane przez nieskończony umysł; a zatem istnieje umysł nieskończony.

Ten drugi wywód daje nam bezpośrednio i wprost na podstawie jak najbardziej oczywistego założenia dowód istnienia Boga. To, że z samego istnienia świata zmysłowego można w sposób konieczny wnioskować o istnieniu nieskończonego umysłu jest przywilejem tych tylko, którzy doszli do tej prostej refleksji, że:

1. ŚWIAT JEST TYM, CO POSTRZEGAMY ZA POMOCĄ NASZYCH ZMYSŁÓW
2. ZA POMOCĄ ZMYSŁÓW POSTRZEGAMY TYLKO IDEE
3. ŻADNA IDEA NIE MOŻE ISTNIEĆ INACZEJ JAK W UMYŚLE


A teraz bez wszelkiego pracowitego wgłębiania się w nauki, bez wszelkich subtelności rozumowych, bez nudnych i długich dyskusji możesz przystąpić do walki z najbardziej gorliwym obrońcą ateizmu i zwyciężyć go.


i jak widać, pierwszy punkt to wręcz realizm "naiwny", w cudzysłowie, bo jak wcześniej napisałem, z faktu, że żaden osąd człowieka nie ma charakteru absolutnego (nieomylnego, pełnego i ostatecznego), zarzut "naiwności" ze względu na osądy wtórne jest pozbawiony sensu :) .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8322
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:36, 23 Sie 2021    Temat postu:

PS
wuj napisał:
A istnienie Boga? Można sobie wyobrazić wiele sposobów,na które ten realny świat może być zorganizowany tak, by dało się go poznawać. Tylko niektóre z tych sposobów wymagają istnienia Boga. Podawałem kilka alternatyw.



chyba wuju nie rozumiesz dowodu Berkeleya, u niego wystarcza fakt, że z kimś o świecie dyskutujesz, spierasz się co do natury rzeczywistości - do tego się ten dowód się redukuje

jest pewna analogia do dowodu Tomasza:

jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym

gdy pojęcie "rozumności" zastąpić "postrzeganiem", ale właśnie o ile "ład i porządek" czyli prawa rządzące światem, kierujące zachowaniem, pozbawinym rozumności, przedmiotem świata nieożywionego mozna podważać choćby losowością zdarzeń ..., to samego postrzegania, odnoszącego się do tego samego przedmiotu, niezaleznie od indywidualnego osądu - sporu już się nie da. Tu, u Berkeleya, "założeniem dowodu" jest sam fakt odnoszenia się do tej samej rzeczywistości, niezaleznie od osądu o niej, jest wystarczającym przekonaniem, bo struktura dowodu jest taka, że o ile jesteś przekonany o realnytm istnieniu przedmiotu (nawet sporu), to tym bardziej musisz uznać istnienie "nieskończonego, wszechobecnego Ducha" :wink:

a więc każdy, kto postrzega - wyraża osąd o świecie tym samym, w sposób konieczny, uznaje istnienie "Ducha" - a ateista jedynie nie rozumiem o czym mówi :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:43, 23 Sie 2021    Temat postu:

ANdy napisał:
Berkeley wychodzi z tego co trzeba by dopiero udowodnić.

Berkeley wychodzi z tego, co udowodnił. To samo zostało udowodnione także i na tym forum, w tym - także i w tym wątku.




wuj napisał:
Berkeley uważał, że obalenie przez niego realizmu jest równoważne udowodnieniu istnienia Boga.
Lucek napisał:
znam dowód Berkeleya jakoś nie zauważyłem tam odniesienia do realizmu

Bo to zdanie jest napisane przeze mnie, a nie przez Berkeleya: odnosi się do realizmu w sensie podanym przez Semele (kamień istnieje niezależnie od jakiegokolwiek umysłu). Berkeleya zacytowałeś pięknie i jest tam właśnie także i zdanie o realizmie w sensie podanym przez Semele:

Lucek cytując Berkeleya napisał:
Filozofowie bowiem, jakkolwiek uznają, iż wszystkie cielesne przedmioty postrzegane są przez Boga, to jednak przypisują im istnienie absolutne, różne do tego, że są postrzegane przez jakikolwiek umysł – czego ja nie czynię.

Realizm w sensie podanym przez Semele to właśnie twierdzenie, że przedmioty mają istnienie absolutne.

Zgadzam się natomiast z tobą, że idealizm empiryczny jest jak najbardziej realistyczny i że w gruncie rzeczy powinien być nazywany realizmem. Niestety, nazewnictwo jest zawsze mocno obciążone historią, co jest naturalne bo nowe pokolenia uczą się na odkryciach i błędach starych pokoleń, co w zasadzie wymagałoby nierzadko radykalnej zmiany terminologii gdy pojawi się radykalnie nowe podejście usuwające stare jako błędne. Takie zmiany wywoływałyby jednak nierzadko chaos terminologiczny potwornie utrudniający zrozumienie starszych wypowiedzi. Lepiej więc żyć z kiepskimi ale jednak użytecznymi nazwami, niż z nazwami doskonałymi w treści a fatalnymi w użyciu.

wuj napisał:
A istnienie Boga? Można sobie wyobrazić wiele sposobów,na które ten realny świat może być zorganizowany tak, by dało się go poznawać. Tylko niektóre z tych sposobów wymagają istnienia Boga. Podawałem kilka alternatyw.
Lucek napisał:
chyba wuju nie rozumiesz dowodu Berkeleya, u niego wystarcza fakt, że z kimś o świecie dyskutujesz, spierasz się co do natury rzeczywistości - do tego się ten dowód się redukuje

Dokładnie o tym piszę. Rzecz w tym, że ten dowód nie jest szczelny, jeśli chodzi o kwestię istnienia Boga. Jest natomiast szczelny jeśli chodzi o wyeliminowanie "absolutnego istnienia przedmiotów", czyli klasycznego realizmu. Dlaczego? Mogę ci wypisać alternatywy, które są zgodne z dowodem Berkeleya ale nie zawierają w sobie istnienia Boga.





Semele napisał:
Wiem wuju , że bytem nazywasz tylko to co jest żywe. Chociaż niekoniecznie świadome siebie (mucha).

Nie, Semele. ODWROTNIE: bytem nazywam tylko to, co jest świadome siebie, chociaż niekoniecznie żywe.

Proszę, starajmy się o dostatecznie precyzyjną terminologię. Zbyt ogólne nazewnictwo prowadzi wprost do ekwiwokacji: do wnioskowania z cech, których nazwany obiekt nie posiada. Terminologia doskonale nadająca się do jednego zagadnienia może być kompletnie myląca w innym.

wuj napisał:
Gdybyśmy cały czas mówili tylko o twoich doznaniach, to mówilibyśmy jak w solipsyzmie: byłabyś tylko ty, a wuj, kot i ciasto to byłyby tylko twoje doznania. My natomiast mówimy o twoich doznaniach ORAZ, konsekwentnie do założenia odrzucającego solipsyzm, także o doznaniach innych osób.
Semele napisał:
Mówmy w tej chwili tylko o doznaniach pierwszoobsobowych.

Robiąc tak, musimy PRZYJĄĆ solipsyzm. Czyli ROZUMOWAĆ tak, jakby rozmowę prowadziło się ze sobą. Możemy tak zrobić, żeby zobaczyć, co trzeba potem zrobić, by solipsyzm odrzucić. Ale ty podałaś inny cel:

Semele napisał:
aby zdecydować wspólnie czy świat, którego doznajemy istnieje poza nami, na zewnatrz

To jest cel jawnie utopijny, skoro jednak nie widzisz tego, to możemy spróbować.

Semele napisał:
To jest istota realizmu. Świat istnieje niezależnie od nas. Nawet gdy nas nie będzie; kamienie, koty i wuje będą istnieć.

I to jest pozbawione treści, bo ostatnie zdanie miesza pojęcia dobrze określone z pojęciami NIEMOŻLIWYMI DO ZDEFINIOWANIA. Dokładnie o tym mówi Master Argument Berkeleya i dokładnie o tym trąbię od lat przy każdej okazji. Ale przyjrzyjmy się temu bliżej jeszcze raz, właśnie zaczynając od doznań pierwszoosobowych. Innych doznań zresztą nie mamy i w tym kontekście jest to faktycznie ciekawe.

Jest to ciekawe, bo pokaże nam różnicę pomiędzy pozbywaniem się solipsyzmu i pozbywaniem się idealizmu empirycznego: okaże się, że (jak i dlaczego) to pierwsze jest wykonalne racjonalnie, bez utraty sensowności wypowiedzi, i że (jak i dlaczego) to drugie nie jest wykonalne racjonalnie, prowadzi do utraty sensowności wypowiedzi.

Do roboty. Przede wszystkim zauważmy, że każda wypowiedź jest powiązaniem pewnych pojęć, przy czym każdemu z tych pojęć przypisujemy jakąś nazwę, jakieś słowo. Rozumowanie polega na budowaniu nowych wypowiedzi na podstawie tych już zbudowanych i uznanych już za prawdziwe. Poprawne rozumowanie wydobywa na jaw związki zachodzące pomiędzy pojęciami lub jawnie dodaje nowe związki jako hipotezy lub aksjomaty. Rozumowanie niepoprawne niejawnie dodaje nowe związki, które albo powinny być dodane jawnie jako aksjomaty lub hipotezy, albo które są w sprzeczności z tymi związkami, co między pojęciami faktycznie zachodzą. Aby zbadać, czy rozumowanie jest poprawne czy nie, należy więc umieć zgłębić treść używanych pojęć na tyle starannie, by móc stwierdzić, czy aby nie zachodzi sprzeczność pomiędzy związkami faktycznie zachodzącymi między użytymi pojęciami i związkami na których budujemy nasze rozumowanie. Zgadza się?

Zdania, których poprawność daje się w ten sposób zbadać, nazywam zdaniami ZROZUMIAŁYMI. Inne zdania mogą być gramatycznie poprawne, ale ponieważ nie da się zgłębić ich treści tak dalece, by się zorientować czy nie wprowadzają nas w błąd, to nie da się ich użyć poprawnie w rozumowaniu; krótko mówiąc, są one NIEZROZUMIAŁE.

Pamiętając o tym, spróbuję pozbyć się solipsyzmu (celowo używam teraz wyłącznie pierwszej osoby). W tym celu wypowiem zdanie podobne do użytego przez ciebie:

"Świat istnieje niezależnie ode mnie, co znaczy że istnieją inni i że nawet gdy mnie nie było lub nie będzie, istnieli i będą istnieli inni".

Czy to zdanie może być zrozumiałe? Problemem może w nim być zwrot "inni", inne osoby niż ja. Jest to potencjalny problem, ponieważ wszelkie moje doznania są pierwszoosobowe, a istota "innej osoby" polega na tym, że jej doznania NIE są moimi doznaniami pierwszoosobowymi i nimi być nie mogą. Problem polega wobec tego na tym, że budując pojęcie "inna osoba" wyłącznie z moich doznań, nie wkładam do tego pojęcia niczego, co by samo z siebie usprawiedliwiało wnioskowanie o tym, jak się ma jedna taka osoba do drugiej, lub do mnie.

Problem ten jest jednak do usunięcia przy użyciu odpowiedniego AKSJOMATU:

Aksjomat: Każda inna osoba jest podobna do mnie.

Aksjomat ten uzupełnia w pojęciu "inna osoba" to, czego temu pojęciu brakowało, by było zrozumiałe, czyli by dało się sprawdzić poprawność jego użycia w rozumowaniu. I teraz już wiem, co ZNACZY zdanie: "Świat istnieje niezależnie ode mnie, co znaczy że istnieją inni i że nawet gdy mnie nie będzie będą istnieli inni". Moje rozumienie tego zdania może nie odzwierciedlać rzeczywistości, ale o ile starannie wszystko sprawdziłem, o tyle błąd ten pochodzić może tylko stąd, że aksjomat "Każda inna osoba jest podobna do mnie" rzeczywistości nie odzwierciedla. Na to jednak już nic poradzić nie mogę, poza doszlifowywaniem zrozumienia użytego w tym aksjomacie słowa "podobieństwo" tak, by eliminować sprzeczności w rodzaju "dałem jej słodkie wiśnie, a ona się skrzywiła mówiąc, że są kwaśne".

Tak więc solipsyzmu można się pozbyć, nie gubiąc po drodze racjonalizmu.

A jak to ma się w przypadku próby odrzucenia idealizmu empirycznego na rzecz realizmu? Czyli gdy staramy się dokooptować do "innych osób" na takim samym bub wręcz bardziej fundamentalnym poziomie także "nieosobowe obiekty"?

Żeby do zobaczyć, wypowiemy teraz nasze kluczowe zdanie w nieosobowej postaci:

"Świat istnieje niezależnie od nas, co znaczy że istnieją nieosobowe kamienie i że nawet gdy nikogo nie było lub nie będzie, istniały i będą istniały nieosobowe kamienie".

Czy to zdanie może być zrozumiałe? Problemem może w nim być zwrot "nieosobowe kamienie", obiekty niebędące osobami. Jest to potencjalny problem, ponieważ wszelkie moje doznania są osobowe, a istota "nie-osoby" polega na tym, że nie ma ona żadnych osobowych doznań i ich mieć nie może. Problem polega wobec tego na tym, że budując pojęcie "nie-osoba" wyłącznie z osobowych doznań, nie wkładam do tego pojęcia niczego, co by samo z siebie usprawiedliwiało wnioskowanie o tym, jak się ma jedna taka nie-osoba do drugiej, lub do którejś osoby, ze mną włącznie.

W tym przypadku nie da się niestety zastosować sztuczki, przy pomocy której pozbyliśmy się solipsyzmu. Bo "każda nie-osoba jest podobna do osoby" powoduje, że wyobrażamy sobie OSOBOWE kamienie, a przecież nie o to chodziło. No i jest klapa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:36, 24 Sie 2021    Temat postu:

Wuj

Cytat:
bytem nazywam tylko to, co jest świadome siebie, chociaż niekoniecznie żywe.


Jednak wuj umieścił muchę na rysunku dla liniskoczka. Co nieżywe może być świadome siebie?

Oba zdania zaznaczone na niebiesko są la mnie zrozumiałe.

To, ze kamień nie jest osobą nie ma znaczenia.


Może wuj się skusi i jednak to przeczyta:
[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 0:47, 24 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31367
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:41, 24 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
"Świat istnieje niezależnie od nas, co znaczy że istnieją nieosobowe kamienie i że nawet gdy nikogo nie było lub nie będzie, istniały i będą istniały nieosobowe kamienie".

Czy to zdanie może być zrozumiałe? Problemem może w nim być zwrot "nieosobowe kamienie", obiekty niebędące osobami. Jest to potencjalny problem, ponieważ wszelkie moje doznania są osobowe, a istota "nie-osoby" polega na tym, że nie ma ona żadnych osobowych doznań i ich mieć nie może. Problem polega wobec tego na tym, że budując pojęcie "nie-osoba" wyłącznie z osobowych doznań, nie wkładam do tego pojęcia niczego, co by samo z siebie usprawiedliwiało wnioskowanie o tym, jak się ma jedna taka nie-osoba do drugiej, lub do którejś osoby, ze mną włącznie.

Przyznam, że od jakiegoś czasu modyfikuję własne zdanie na temat tego, o czym jest tu mowa. W szczególności - wyróżnione pogrubieniem - zdanie nie specjalnie do mnie przemawia, właściwie to nie uznaję go za w pełni prawdziwe.
Przyjrzymy się bardziej analitycznie temu zdaniu: wszelkie moje doznania są osobowe.
Czy aby na pewno musimy się z nim zgodzić?
Ja nie uważam, aby wszelkie moje doznania BYŁY (!) osobowe. Raczej wszelkie moje doznania SĄ POWIĄZANE z aspektem osobowym - ze mną.
Zastanówmy się bowiem np. nad tym: czy doznanie ciepła jest osobowe?
- Ja uważam, że NIE. Doznanie ciepła DOTYCZY osoby, ale samo to doznanie osobowe już nie jest - bo doznanie ciepła:
- nie ma swojej świadomości
- nie myśli
- nie działa celowo.
Doznanie ciepła jest KOMPONENTEM, z którego osoba buduje swój związek z rzeczywistością, jednak jest komponentem na tyle niesamodzielnym, że ja go nie nazwę osobowym. Choć - tu można przyznać do pewnego stopnia rację aspektowi osobowości - ostatecznie doznanie ciepła z osobą musi być związane, "w osobie wyląduje".
Ten drobny szczegół według w jakimś stopniu wywala i argumentację Berkeleya i parę innych zagadnień, które tutaj były poruszane.
Skoro ja - byt osobowy - jestem w stanie wyróżnić byty, które same osobowe nie są, bo tylko do osoby się odnoszą, lecz w całości nie noszą znamion osobowych, to mogę też dalej z tego wnioskować, że istnieją inne rodzaje bytów nieosobowych. One też jakoś do osób się odniosą, "same w sobie" osobowymi już nie będąc.
Ten schemat można pociągnąć dalszym rozumowaniem, dokonać ekstrapolacji przez umysł owej tendencji nieosobowości, biorącej się w doznaniach osoby. Takimi będą POJĘCIA - one same przecież nie są osobami. Pojęcia w umysłach osób powstają, lecz same osobami nie są i chyba przyzna to nawet najbardziej przekonany berkeleista.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 0:42, 24 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:44, 24 Sie 2021    Temat postu:

OK, czyli tu używamy tej samej terminologii, Semele. Jeśli więc nazywasz materię bytem, to masz na myśli hipotezę świadomej materii, czyli nie chodzi ci o klasyczny materializm, lecz o idealizm empiryczny zastosowany do materii: to, w czym byty są semelkami. Zgasza się?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:51, 24 Sie 2021    Temat postu:

wujzboj napisał:
OK, czyli tu używamy tej samej terminologii, Semele. Jeśli więc nazywasz materię bytem, to masz na myśli hipotezę świadomej materii, czyli nie chodzi ci o klasyczny materializm, lecz o idealizm empiryczny zastosowany do materii: to, w czym byty są semelkami. Zgasza się?


Nie jestem pewna czy materia JEST świadoma, czy jej najmniejsze elementy mają cechę, którą Galen Strawson nazwał doświadczeniowością.

Nie wiem co wuj rozumie przez klasyczny materializm......?

Może materializm dialektyczny..

wszystko w świecie jest w stanie pomiędzy powstawaniem, a ustawaniem, w którym nic nie jest wieczne oraz wszystko przemija i ostatecznie zostaje zastąpione

Panpsychizm jest ciekawym pomysłem.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 0:56, 24 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 1:05, 24 Sie 2021    Temat postu:

Michał napisał:
Ja nie uważam, aby wszelkie moje doznania BYŁY (!) osobowe. Raczej wszelkie moje doznania SĄ POWIĄZANE z aspektem osobowym - ze mną.
Zastanówmy się bowiem np. nad tym: czy doznanie ciepła jest osobowe?
- Ja uważam, że NIE. Doznanie ciepła DOTYCZY osoby, ale samo to doznanie osobowe już nie jest - bo doznanie ciepła:
- nie ma swojej świadomości
- nie myśli
- nie działa celowo.
Doznanie ciepła jest KOMPONENTEM, z którego osoba buduje swój związek z rzeczywistością, jednak jest komponentem na tyle niesamodzielnym, że ja go nie nazwę osobowym. Choć - tu można przyznać do pewnego stopnia rację aspektowi osobowości - ostatecznie doznanie ciepła z osobą musi być związane, "w osobie wyląduje".

Dokładnie to mam na myśli pisząc w skrócie o "osobowych doznaniach".

Michał napisał:
Ten drobny szczegół według w jakimś stopniu wywala i argumentację Berkeleya i parę innych zagadnień, które tutaj były poruszane.

Ależ nie, ten szczegół jest uwzględniany od samego początku. Konkretnie:

Michał napisał:
Skoro ja - byt osobowy - jestem w stanie wyróżnić byty, które same osobowe nie są, bo tylko do osoby się odnoszą, lecz w całości nie noszą znamion osobowych, to mogę też dalej z tego wnioskować, że istnieją inne rodzaje bytów nieosobowych. One też jakoś do osób się odniosą, "same w sobie" osobowymi już nie będąc.
Ten schemat można pociągnąć dalszym rozumowaniem, dokonać ekstrapolacji przez umysł owej tendencji nieosobowości, biorącej się w doznaniach osoby. Takimi będą POJĘCIA - one same przecież nie są osobami. Pojęcia w umysłach osób powstają, lecz same osobami nie są i chyba przyzna to nawet najbardziej przekonany berkeleista.

Nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że choć pojęcia nie są osobami, ale są zbudowane z doświadczeń, które ma osoba. Czyli każde z pojęć zawiera w sobie osobę jako doznający podmiot; w efekcie każda sytuacja, którą możemy za pomocą pojęć opisać, zawiera w sobie osobę jako doznający podmiot. Berkeley ujął to mniej więcej w ten sposób: nie można pomyśleć sobie drzewa, o którym nikt nie myśli. Kiedy wyobrażasz sobie Big Bang, to nie ma tam ciebie tylko werbalnie, natomiast pojęciowo jesteś przy tym Big Bangu obecny jako obserwator. Co rzecz jasna jest jawnie sprzeczne z hipotezą, że Big Bang poprzedza wszystkich obserwatorów. Big Bangu poprzedzającego wszystkich obserwatorów nie można sobie wyobrazić, takiego pojęcia nie da się zbudować z obserwacji. I w tym się rzecz ma cała.




wuj napisał:
OK, czyli tu używamy tej samej terminologii, Semele. Jeśli więc nazywasz materię bytem, to masz na myśli hipotezę świadomej materii, czyli nie chodzi ci o klasyczny materializm, lecz o idealizm empiryczny zastosowany do materii: to, w czym byty są semelkami. Zgasza się?
Semele napisał:
Nie jestem pewna czy materia JEST świadoma, czy jej najmniejsze elementy mają cechę, którą Galen Strawson nazwał doświadczeniowością.

No i gdzieś zniknął mi twój post, na który odpowiedziałem pisząc "OK, używamy tej samej terminologii" :(. Tam napisałaś (cytuję z pamięci): "bytem nazywam tylko to, co jest świadome siebie". Może to wziąłem z innego wątku, albo może to było nieporozumienie; nieważne. Ważne natomiast, że wobec tego jednak NIE używamy tej samej terminologii, bo przecież materię nazywasz bytem, nie mając przy tym na myśli tego, że jest ona świadoma. Co do Strawsona, to jego "doświadczeniowość" jest o tyle sensowna, o ile jest tożsama z samoświadomością; także i o tym jest mój poprzedni, w miarę długi wpis skierowany do ciebie. Proszę przeczytaj go starannie i odnieś się do niego!!!!

Semele napisał:
Nie wiem co wuj rozumie przez klasyczny materializm......?

Taki, w którym materia NIE jest świadoma.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Wto 1:05, 24 Sie 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21646
Przeczytał: 138 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:08, 24 Sie 2021    Temat postu:

Wuj

Cytat:
No i gdzieś zniknął mi twój post, na który odpowiedziałem pisząc "OK, używamy tej samej terminologii" :(. Tam napisałaś (cytuję z pamięci): "bytem nazywam tylko to, co jest świadome siebie". Może to wziąłem z innego wątku, albo może to było nieporozumienie; nieważne. Ważne natomiast, że wobec tego jednak NIE używamy tej samej terminologii, bo przecież materię nazywasz bytem, nie mając przy tym na myśli tego, że jest ona świadoma. Co do Strawsona, to jego "doświadczeniowość" jest o tyle sensowna, o ile jest tożsama z samoświadomością; także i o tym jest mój poprzedni, w miarę długi wpis skierowany do ciebie. Proszę przeczytaj go starannie i odnieś się do niego!!!!

Semele napisał:
Nie wiem co wuj rozumie przez klasyczny materializm......?

Taki, w którym materia NIE jest świadoma


Wuj nie odniósł do panpsychizmu fizykalistycznego Strawsona. Semelki nie są chyba właściwym zrozumieniem jego myśli. Dawałam linki i film.
Nie przeczytał wuj linku i nie obejrzał filmu.
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Po prostu nie jestem przekonana, że można mówić o świadomości materii w ten sam sposób co o świadomości człowieka.

Czy mucha ma samoswiadomość?? wuj ją umieścił na rysunku dla lunoskoczka.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 1:19, 24 Sie 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19, 20, 21  Następny
Strona 18 z 21

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin