Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Po co ludziom dzieci?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:08, 30 Sty 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:

Jednak psychika człowieka, jego "siła życiowa", wola preferuje raczej "coś, niż "nic"- można taką tendencję uznać w najbardziej podstawowym znaczeniu za instynkt samozachowawczy...
Ponadto, stwarzając nową istotę zawsze też "ryzykuję" stworzeniem istoty szczęśliwej. :)


W szerszym ujęciu psychika preferuje też to co znane, a w każdym novum dopatruje się muśnięcia niebytu. Choć to byt jest źródłem ryzyka, ryzyko w ramach bytu oznacza właśnie decyzję na niebyt, też rozumiany jako bliżej nieznane coś, coś, które jeszcze nic nie znaczy.

Owszem, ryzykuje Pan w tym wypadku stworzeniem istoty szczęśliwej, ale jak już wiadomo - kto jak kto, ale ta istota na tym nie zyskuje. Więc pytanie - po co stwarzać istoty potencjalnie szczęśliwe?

Piotr Rokubungi napisał:

Dalej: wytłumacz czego np. nikt nie zyskuje oraz co np. ktoś stracił.


Niebyt nie potrzebuje bycia, nie jest dla niego stanem pożądanym. Nie jest dla niego zatem żadnym zyskiem, to iż w byt się przemienił.

Byt, który czuje się nieszczęśliwy, przechodząc w ten stan, w którym się znalazł, stracił "święty spokój" niebycia. Co prawda tego spokoju nigdy nie odczuwał, ale jest w stanie sobie go wyobrazi jako brak cierpień, które teraz przeżywa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:28, 30 Sty 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:

Co do różnic, wydaje mi się, że jednak są.
Jeśli potraktujemy "ryzyko" nie tylko jako sam biologiczny dwuskładnikowy proces stworzenia istoty potencjalnie szczęśliwej lub nie
ale również jakiś miszmasz chęci, niechęci, popędów, potrzeb, etc.


A to już inna rzecz. Rzeczywiście mogą pojawiać się różnice. W zasadzie zgadzam się z Pani spostrzeżeniami. Tam gdzie kobiety mają kontrolę nad własnym ciałem, życiem w ogóle, tam mniej tej kontroli przypada mężczyznom.

JanelleL. napisał:

Paradoks jest taki, że te same cywilizowane kobiety kwilą, chcąc mężczyzny, który jest gotów dla nich umrzeć jak w powyższym linku,
bohatera, dla którego traci się rozum, https://www.youtube.com/watch?v=OBwS66EBUcY
wcale nie tak odpowiedzialnego(nie mylić z gówniażerią) https://www.youtube.com/watch?v=8BxqLLqv49A
wcale nie na krótkiej smyczy, wcale nie sprzedającego swojej wolności dla jej wygód https://www.youtube.com/watch?v=hCUgkUUufBo....


Jednym z powodów na pewno jest to, że kobieta kobiecie nie równa, nawet cywilizowana. A drugim - etap transformacji, w jakim te cywilizowane kobiety żyją. Jedną nogą tkwią w patriarchacie i potrzebach, które te im zaszczepił, a drugą w feministycznym indywidualizmie. Są rozdarte. Niektórzy dość pochopnie temu pierwszemu przydają 100% naturalności.

JanelleL. napisał:

......bo kobiety prawdziwie ryzykują tylko, kiedy są naprawdę zakochane, wtedy są skłonne bezrozumnie zdać się na męskie ryzyko jak na bożą łaskę lub niełaskę
a nawet ponieść tego pełną odpowiedzialność.


Czyli wyklucza Pani możliwość ponoszenia prze kobietę ryzyka, które nie jest wyrazem poddaństwa wobec mężczyzny? A co jeśli ryzykiem jest właśnie feministyczny indywidualizm? Kobieta ryzykuje brakiem naturalnego spełnienia (jeśli ci propatriarchalni maja rację) albo wykluczeniem z tradycyjnego wymiary życia społecznego, samotnością.

JanelleL. napisał:

A jak tu się kochać w atrapie???..........


Jak się jest atrapą kobiety. ;)

PS Zdołała mnie Pani swoim postem utwierdzić w przekonaniu, że miłość (jako oddanie mężczyźnie) robi kobiecie wodę z mózgu. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwiczoł




Dołączył: 21 Sty 2015
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 21:30, 30 Sty 2015    Temat postu:

istota napisał:

Owszem, ryzykuje Pan w tym wypadku stworzeniem istoty szczęśliwej, ale jak już wiadomo - kto jak kto, ale ta istota na tym nie zyskuje. Więc pytanie - po co stwarzać istoty potencjalnie szczęśliwe?


Gdyby ktoś przeoczył - na końcu poprzedniej strony o tym rozprawiałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 41 tematów


PostWysłany: Pią 21:57, 30 Sty 2015    Temat postu:

Cytat:
Wszystko jest "napędzane" wolą.

A gdzie owa wola rezyduje? We wszytkim, nad, pod, poza wszystkim? Skąd się ta wola wzięła i czym jest bez obiektów, które napędza?

Cytat:
Szczególnie w moim ujęciu [ale nie tylko] to wola właśnie jest praprzyczyną wszystkiego.

Rozwiń, opisz to pra-poruszenie.
Cytat:
I nie jest szczególnie istotne, czy jest to wola człowieka, czy wola innego obiektu- bo te wole aż tak bardzo nie różnią się od siebie.

Uważasz, że obrywający się kawałek skały nie różni się od aktu łaski, dla przykładu?
Cytat:
Wolę taką utożsamiałbym częściowo z jaźnią

Czyli jednak się różnią...
Cytat:
przenika zarówno przez nieświadomość zbiorową, indywidualną, jak również przez świadomość, a raczej ego jednostki.

Jeżeli wszystko jest napędzane wolą, to co znaczy, że przenika to, tamto, czy owamto? Jak odróżniasz to, co jest przenikane przez wolę, od tego, co przenikane nie jest?
Cytat:
Nie potrzebuję więc tu znajdować [sztucznych] granic, bo granice istnieją jedynie w obszarze ego, i są wykształcane w procesie indywiduacji dopiero po wyparciu pierwotnym.

Granice istnieją w obszarze świadomości. Nie wiem, co to jest wyparcie pierwotne.

Ta twoja teoria się kupy nie trzyma. Czym, w końcu, jest ta wola? Wszystkim? Każdą zmianą, czy może jedynie obserwacją zmiany?


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 21:59, 30 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:46, 30 Sty 2015    Temat postu:

istota napisał:

JanelleL. napisał:

Paradoks jest taki, że te same cywilizowane kobiety kwilą, chcąc mężczyzny, który jest gotów dla nich umrzeć jak w powyższym linku,
bohatera, dla którego traci się rozum, https://www.youtube.com/watch?v=OBwS66EBUcY
wcale nie tak odpowiedzialnego(nie mylić z gówniażerią) https://www.youtube.com/watch?v=8BxqLLqv49A
wcale nie na krótkiej smyczy, wcale nie sprzedającego swojej wolności dla jej wygód https://www.youtube.com/watch?v=hCUgkUUufBo....


Jednym z powodów na pewno jest to, że kobieta kobiecie nie równa, nawet cywilizowana. A drugim - etap transformacji, w jakim te cywilizowane kobiety żyją. Jedną nogą tkwią w patriarchacie i potrzebach, które te im zaszczepił, a drugą w feministycznym indywidualizmie. Są rozdarte. Niektórzy dość pochopnie temu pierwszemu przydają 100% naturalności.


Z tym się zgodzę.......100% to zawsze jest jakaś oszukana całość.

istota napisał:
JanelleL. napisał:

......bo kobiety prawdziwie ryzykują tylko, kiedy są naprawdę zakochane, wtedy są skłonne bezrozumnie zdać się na męskie ryzyko jak na bożą łaskę lub niełaskę
a nawet ponieść tego pełną odpowiedzialność.


Czyli wyklucza Pani możliwość ponoszenia prze kobietę ryzyka, które nie jest wyrazem poddaństwa wobec mężczyzny? A co jeśli ryzykiem jest właśnie feministyczny indywidualizm? Kobieta ryzykuje brakiem naturalnego spełnienia (jeśli ci propatriarchalni maja rację) albo wykluczeniem z tradycyjnego wymiary życia społecznego, samotnością.


"Warto mieć na uwadze, że mówimy tutaj o ryzykowaniu cudzym życiem."
ryzykowaniu życiem dzieci związanym z ich płodzeniem... ku wyjaśnieniu.
To o czym Pan napisał to konsekwencja rezygnacji z rozmnażania, często ze związku z mężczyzną w ogóle w imię zachowania swojej indywidualności, taka droga rzeczywiście prowadzi do samotności, często również do dziwactw i wyalienowania się.
Warto przy tym zwrócić uwagę na tak chętnie i z dumą podkreślane "z wyboru"- samotna z wyboru, singielka z wyboru etc.
Nie chodziło mi o jakieś średniowieczne masochistyczne niemal poddaństwo a bardziej o władzę jaką ma mężczyzna nad zakochaną kobietą .... co nie oznacza, że on też nie może być jednocześnie zakochany i tak samo w pewien sposób przez nią zniewolony.

istota napisał:
JanelleL. napisał:

A jak tu się kochać w atrapie???..........


Jak się jest atrapą kobiety. ;)


Proszę o to zapytać zagorzałe feministki, choć nie wiem czy będzie Pan miał na tyle odwagi lub cierpliwości by o tym z nimi dyskutować :wink:

Normalnie kobiety czują się atrapą bez mężczyzny, bez uczucia i nie musi tu chodzić o jakieś uzależnienie, czy potrzebę poddaństwa choć czasem w "porywach serca" i innych porywach może.
Często atrapy nie zdają sobie sprawy z tego, że nimi są ale dopóki jeszcze sprawę sobie zdają jest szansa na zmianę stanu rzeczy.

istota napisał:

PS Zdołała mnie Pani swoim postem utwierdzić w przekonaniu, że miłość (jako oddanie mężczyźnie) robi kobiecie wodę z mózgu. :cry:


Miłość rzeczywiście wyłącza kobietom rozsądek w mniejszym lub większym stopniu, przynajmniej na jakiś czas ale to raczej dla nich plus, a tym bardziej dla mężczyzn.... i nie jest oddaniem a tylko przyczyną oddania najskuteczniejszą ze wszystkich, acz nie jedyną przecież.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pią 22:54, 30 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:04, 30 Sty 2015    Temat postu: Po co dzieci?

JanelleL. napisał:

Proszę o to zapytać zagorzałe feministki, choć nie wiem czy będzie Pan miał na tyle odwagi lub cierpliwości by o tym z nimi dyskutować :wink:


Feministki bardziej szanuję niż te nie feministki choćby z tego powodu, że wyglądają na mniej skłonne do rozmnażania. Ja w ogóle mam słabość do ludzkich atrap - są dla mnie bardziej interesujący na różnych poziomach i łączą mnie z nimi wspólne interesy.

JanelleL. napisał:

Normalnie kobiety czują się atrapą bez mężczyzny, bez uczucia...


Współczuję wobec tego normalnym kobietom.

JanelleL. napisał:

Miłość rzeczywiście wyłącza kobietom rozsądek w mniejszym lub większym stopniu, przynajmniej na jakiś czas ale to raczej dla nich plus, a tym bardziej dla mężczyzn.... i nie jest oddaniem a tylko przyczyną oddania najskuteczniejszą ze wszystkich, acz nie jedyną przecież.


A jaki to plus? taki jak ma osoba upojona alkoholem? a potem jak już minie miłość i przyjdzie kac, to taka kobieta będzie robić rachunek sumienia bzdur, które zrobiła w stanie upojenia...jak np. urodziła dziecko?
choć instynkt macierzyński chyba w większym stopniu niż miłość ogłupia...więc tego akurat kobieta nie pożałuje :think:

no tak, inną przyczyną są np. pieniądze, może nawet bardziej skuteczną


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Pią 23:06, 30 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:37, 30 Sty 2015    Temat postu: Re: Po co dzieci?

istota napisał:
JanelleL. napisał:


Miłość rzeczywiście wyłącza kobietom rozsądek w mniejszym lub większym stopniu, przynajmniej na jakiś czas ale to raczej dla nich plus, a tym bardziej dla mężczyzn.... i nie jest oddaniem a tylko przyczyną oddania najskuteczniejszą ze wszystkich, acz nie jedyną przecież.


A jaki to plus? taki jak ma osoba upojona alkoholem? a potem jak już minie miłość i przyjdzie kac, to taka kobieta będzie robić rachunek sumienia bzdur, które zrobiła w stanie upojenia...jak np. urodziła dziecko?
choć instynkt macierzyński chyba w większym stopniu niż miłość ogłupia...więc tego akurat kobieta nie pożałuje :think:

no tak, inną przyczyną są np. pieniądze, może nawet bardziej skuteczną


Niewiele Istota wie o kobietach, albo tylko udaje.... więc niech może zostanie przy feministkach ze swoją awersją do rozmnażania i do innych normalnych rzeczy.
Co do tych pieniędzy.....to, że niektórzy nie umieją z tego korzystać jest istotnie objawem wody zamiast mózgu, ale cóż.....
"...Ktoś się rodzi księdzem, ktoś kurwą, a ktoś inny złodziejem... czasami ma to dobre strony, bo się można poznać. ”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:52, 30 Sty 2015    Temat postu: Re: Po co dzieci?

JanelleL. napisał:

Niewiele Istota wie o kobietach, albo tylko udaje....


Dziękuję za diagnozę, ale jednak liczę na uświadomienie z pierwszej ręki, jako że bez wątpienia rozmawiam teraz z normalną kobietą.

Bardzo chcę wiedzieć, w którym miejscu się mylę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32554
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:54, 30 Sty 2015    Temat postu:

Kwiczoł napisał:

Gratka dla Kubusia - DOWÓD MATEMATYCZNY na nieskończoną wyższość nieżycia nad życiem.

Kwiczoł się urodził (x)
Doznaje, czasem, jakiegoś szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu (+)
Doznaje, czasem, jakiegoś nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (-)
Kwiczoł się nie urodził (y)
Nie doznaje, nigdy, żadnego nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (+)
Nie doznaje, nigdy, żadnego szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu, jednak na mocy poprzedniej przesłanki nie jest to dla niego żadną niedogodnością (+-).

Po dokonaniu skróceń w zasięgu każdego pięciolatka otrzymujemy sumę, odpowiednio dla
x=0
y=1

Jakiś ty głupi baranie.
Chciałbyś by na ziemi było wyłącznie dobro, prawda, piękno etc.?
Algebra Kubusia:
Dobro nie może istnieć bez zła
Prawda bez fałszu
Piękno bez brzydoty
... bo zabraknie punktu odniesienia, baranie nad baranami.

To są aksjomaty znane ludzkości od zawsze, niedostępne dla baraniny.

P.S.
Jak widzę kobieta znów bije tych baranów - zadufanych w sobie i w swojej wszechwiedzy.
Brawo :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:57, 30 Sty 2015    Temat postu: Re: Po co dzieci?

istota napisał:
JanelleL. napisał:

Niewiele Istota wie o kobietach, albo tylko udaje....


Dziękuję za diagnozę, ale jednak liczę na uświadomienie z pierwszej ręki, jako że bez wątpienia rozmawiam teraz z normalną kobietą.

Bardzo chcę wiedzieć, w którym miejscu się mylę.


Może innym razem.....jako normalna kobieta powinnam w tej chwili spać u boku męża a nie siedzieć na forum ŚFiNIA.

Dzisiaj mogę co najwyżej życzyć po ludzku dobrej nocy.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Pią 23:57, 30 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 0:23, 31 Sty 2015    Temat postu:

rafal3006 napisał:

P.S.
Jak widzę kobieta znów bije tych baranów - zadufanych w sobie i w swojej wszechwiedzy.
Brawo :)


Niebywałe prawda? Jeśli mężczyzna w czyichś oczach zasługuje na brawa, to się mówi: "Kubuś jak zwykle zgasił tych bufonów", a jak kobieta, to się mówi o niej kobieta, bezosobowo.

Niektórzy też próbują taką wyssaną w ich oczach z jednostkowości kobietę komplementować, bijąc :brawo: za coś, za co nie biliby, gdyby kobieta okazała się być mężczyzną (bo wtedy to inny pułap). Jak kobieta coś sensownego powie/napisze, to łohoho, trzeba docenić, że wytężyła tę swoją maleńką główeczkę.

To dla tych, którzy są ślepi na seksizm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwiczoł




Dołączył: 21 Sty 2015
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 2:29, 31 Sty 2015    Temat postu:

rafal3006 napisał:
Kwiczoł napisał:

Gratka dla Kubusia - DOWÓD MATEMATYCZNY na nieskończoną wyższość nieżycia nad życiem.

Kwiczoł się urodził (x)
Doznaje, czasem, jakiegoś szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu (+)
Doznaje, czasem, jakiegoś nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (-)
Kwiczoł się nie urodził (y)
Nie doznaje, nigdy, żadnego nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (+)
Nie doznaje, nigdy, żadnego szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu, jednak na mocy poprzedniej przesłanki nie jest to dla niego żadną niedogodnością (+-).

Po dokonaniu skróceń w zasięgu każdego pięciolatka otrzymujemy sumę, odpowiednio dla
x=0
y=1

Jakiś ty głupi baranie.
Chciałbyś by na ziemi było wyłącznie dobro, prawda, piękno etc.?
Algebra Kubusia:
Dobro nie może istnieć bez zła
Prawda bez fałszu
Piękno bez brzydoty
... bo zabraknie punktu odniesienia, baranie nad baranami.

To są aksjomaty znane ludzkości od zawsze, niedostępne dla baraniny.

P.S.
Jak widzę kobieta znów bije tych baranów - zadufanych w sobie i w swojej wszechwiedzy.
Brawo :)


W naszej ziemskiej logice funkcjonuje też coś takiego jak sofizmat rozszerzenia. :) Ja niczego nie chcę od tej ziemi, oceniam to co zastałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:01, 31 Sty 2015    Temat postu:

JanelleL. napisał:
bo kobiety prawdziwie ryzykują tylko, kiedy są naprawdę zakochane, wtedy są skłonne bezrozumnie zdać się na męskie ryzyko jak na bożą łaskę lub niełaskę
a nawet ponieść tego pełną odpowiedzialność.
Czym jest zakochanie? Czy nie kolejnym z wielu dowodem na brak sensowności, logiki w życiu, a właściwie w całej Naturze?
Kwiczoł napisał:
Proszę zauważyć, że monsignore Piotr przyrównał stworzenie samoświadomej istoty do wyprodukowania samochodu. Porównanie chybione dla każdego zdrowego człowieka, jednak może się za nim coś kryć - podejście typowo użytkowe, utylitarystyczne. Jeśli ominęła mnie jakaś rewolucja w AI i samochody czują przebyty dystans to przepraszam i odpowiadam: dlatego, że samochód kiedyś z pewnością się popsuje i rozleci na kawałki, nie należy samochodów konstruować, ani ich używać.
Dlaczego jest to, wg ciebie, porównanie chybione dla każdego zdrowego człowieka? Samochody "czują" przebyte dystanse- wystarczy, że mają miernik odległości i sprzężony z nim aparat wyrażania tej miary w zrozumiały dla ludzi sposób. Zresztą skąd możesz wiedzieć, czy samochody, kamienie, atomy nie "czują"? Aby to wiedzieć na pewno musiałbyś być tym samym obiektem. To, że ludzie uważają za "czucie" pewne sprzężenia zwrotne w ich własnym systemie nerwowym, nie oznacza, że innych sprzężeń zwrotnych, a może i oddziaływań innego rodzaju nie można określić mianem czucia [może odmiennego, specyficznego, ale czucia]- które jednak nie daje się zaobserwować przez człowieka ze względu na jego własną konstrukcję i funkcjonalność ograniczoną.
Kwiczoł napisał:
A cóż to dla mnie oznacza mizeria - każde poczucie mizerii w umyśle doświadczającym jej. Proszę zauważyć, że monsignore Piotr, mimo że nigdzie tego nie sugerowałem, zwrócił uwagę na ryzyko genetycznych wad i z własnej nieprzymuszonej woli stwierdził: TO SIĘ rzadko WYDARZA.
Każde poczucie w umyśle, jest TYLKO poczuciem, odczuciem, WYOBRAŻENIEM tak naprawdę- może mieć nawet nic wspólnego z Prawdziwą Rzeczywistością. Co do wad wrodzonych: takie są fakty, a ja faktów staram się nie naginać, ani nie zaprzeczać im.
Kwiczoł napisał:
Człowiek jest słabym organizmem fizycznie, biologicznie, a przede wszystkim psychicznie. Mamy tego pokaz w gadce o aniołkach (na główce szpilki).
Więc, co z tego?.. Stwierdzasz tak, tylko po to aby tak stwierdzić?
Kwiczoł napisał:
Rozkaz wykonany, wniosek pozostał.
Wniosek? Płynący z czego i czym podparty? Twoją "intuicją moralną"- jak sam to określiłeś? To pogratulować osadzenia podstaw i mechanizmu wnioskowania w Rzeczywistości! To nic innego, jak twoje "widzimisię to tak, a tak".
Kwiczoł napisał:
Kwiczoł się urodził (x)
Doznaje, czasem, jakiegoś szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu (+)
Doznaje, czasem, jakiegoś nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (-)
Kwiczoł się nie urodził (y)
Nie doznaje, nigdy, żadnego nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (+)
Nie doznaje, nigdy, żadnego szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu, jednak na mocy poprzedniej przesłanki nie jest to dla niego żadną niedogodnością (+-).

Po dokonaniu skróceń w zasięgu każdego pięciolatka otrzymujemy sumę, odpowiednio dla
x=0
y=1
Twoja własna interpretacja, w dodatku z oczywistym błędem logicznym. Skoro dla przypadku X definiujesz "+", czyli korzyści, przyjemności, konsekwentnie musisz uznać ich brak lub zaprzeczenie w przypadku Y za "-"; a nie- jak to uczyniłeś- za "+-", czyli właściwie nie wiadomo co. Wobec czego: X=0 oraz Y=0. Jak to podkreślałem nieraz: w aspekcie logicznym, matematycznym sensu nie ma ani w życiu, ani w śmierci, ani w nieżyciu. Dla Natury nie ma to znaczenia.
istota napisał:
Choć to byt jest źródłem ryzyka, ryzyko w ramach bytu oznacza właśnie decyzję na niebyt, też rozumiany jako bliżej nieznane coś, coś, które jeszcze nic nie znaczy.
Czyli żyjąc masz ryzyko- zawsze jakąś szansę na wygraną lub przegraną, z losowym prawdopodobieństwem statystycznym w okolicach 0,5 [50% na jedno i drugie]; ergo- suma logiczna =0. Nie żyjąc masz nie wiadomo co, czyli losowe prawdopodobieństwo gdzieś na skali od 0 do 1; ergo- suma logiczna =0. Co potwierdza mój powyższy wniosek [w odniesieniu tam do tekstu Kwiczoła].
istota napisał:
Owszem, ryzykuje Pan w tym wypadku stworzeniem istoty szczęśliwej, ale jak już wiadomo - kto jak kto, ale ta istota na tym nie zyskuje. Więc pytanie - po co stwarzać istoty potencjalnie szczęśliwe?
Zyskuje wprost! Co? Szczęście. Po co stwarzać? Dla szczęścia [tej istoty, a może nie tylko jej].
istota napisał:
Niebyt nie potrzebuje bycia, nie jest dla niego stanem pożądanym. Nie jest dla niego zatem żadnym zyskiem, to iż w byt się przemienił.
Zysk ani strata nie istnieją- to wyłącznie wytwory ludzkiej wyobraźni, psychiki. Jeśli by jednak już rozpatrywać sytuację w tych kategoriach, to byt w stosunku do niebytu zyskuje wszystko- mianowicie wszelkie dostępne mu od teraz możliwość, podczas, gdy niebyt "posiada" absolutnie wszystkie możliwości, lecz wyłącznie potencjalnie- nie ma sił ich realizować.
istota napisał:
Byt, który czuje się nieszczęśliwy, przechodząc w ten stan, w którym się znalazł, stracił "święty spokój" niebycia. Co prawda tego spokoju nigdy nie odczuwał, ale jest w stanie sobie go wyobrazi jako brak cierpień, które teraz przeżywa.
"Co prawda tego spokoju nigdy nie odczuwał..."- więc nie było dla niego spokoju, bo jako niebyt nie "miał" niczego, nawet spokoju; był wszystkiego pozbawiony. "ale jest w stanie sobie go wyobrazić..."- ale dopiero istniejąc jak konkretny byt, w tym przypadku jako człowiek.
Banjankri napisał:
A gdzie owa wola rezyduje? We wszytkim, nad, pod, poza wszystkim? Skąd się ta wola wzięła i czym jest bez obiektów, które napędza?
We wszystkim i/lub poza wszystkim. Wolę tą utożsamiam z "iskrą bożą", z Wolą Natury- jest pierwotną siłą, zaburzeniem idealnego Niebytu, która sprawia, że z tego niebytu wyłaniają się oddziaływania, energia przestaje być wyłącznie potencjalna, tworzy się materia i wszelkie jej formy: powstaje rozróżnialność obiektów, której doświadczać może jaźń.
Banjankri napisał:
Rozwiń, opisz to pra-poruszenie.
Uczyniłem powyżej to.
Cytat:
Uważasz, że obrywający się kawałek skały nie różni się od aktu łaski, dla przykładu?
Możliwe... A czym niby się różni?
Banjankri napisał:
Czyli jednak się różnią...
W pewnym stopniu, co do szczegółów- tak.
Banjankri napisał:
Jeżeli wszystko jest napędzane wolą, to co znaczy, że przenika to, tamto, czy owamto? Jak odróżniasz to, co jest przenikane przez wolę, od tego, co przenikane nie jest?
Nie odróżniam, bo Wola wszystko "przenika"; można ją utożsamiać z Substancją, Bogiem. W różnych obiektach tylko w odmienny sposób się przejawia.
Banjankri napisał:
Granice istnieją w obszarze świadomości.
Dokładnie o tym napisałem! Że granice istnieją JEDYNIE w obszarze ego.
Banjankri napisał:
Nie wiem, co to jest wyparcie pierwotne.
Poczytaj o psychoanalizie, psychoterapii.
Banjankri napisał:
Czym, w końcu, jest ta wola? Wszystkim? Każdą zmianą, czy może jedynie obserwacją zmiany?
Opisałem powyżej.
istota napisał:
Feministki bardziej szanuję niż te nie feministki choćby z tego powodu, że wyglądają na mniej skłonne do rozmnażania. Ja w ogóle mam słabość do ludzkich atrap - są dla mnie bardziej interesujący na różnych poziomach i łączą mnie z nimi wspólne interesy.

Współczuję wobec tego normalnym kobietom.
Wobec czego współczujesz też sobie. ;-P Co do innych twych treści zawartych w cytowanym post'cie, to raczej się zgadzam. :)

rafal3006 się znów "odezwał"... Komentarz pozostawiam więc Kubusiowi [o bardzo małym rozumku]. ;-P
Kwiczoł napisał:
Ja niczego nie chcę od tej ziemi, oceniam to co zastałem.
Oj, bardzo chcesz..to zmienić, co zastałeś! :wink:

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Sob 14:40, 31 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 41 tematów


PostWysłany: Sob 11:44, 31 Sty 2015    Temat postu:

Cytat:
We wszystkim i/lub poza wszystkim. Wolę tą utożsamiam z "iskrą bożą", z Wolą Natury- jest pierwotną siłą, zaburzeniem idealnego Niebytu, która sprawia, że z tego niebytu wyłaniają się oddziaływania, energia przestaje być wyłącznie potencjalna, tworzy się materia i wszelkie jej formy: powstaje rozróżnialność obiektów, której doświadczać może jaźń.

Fajnie, fajnie... ale co w obecnym świecie wskazuje na jej istnienie? Tak z czapy to piszesz, fantazjujesz, czy są może jakieś przesłanki, o tym świadczące.

Cytat:
Cytat:
Uważasz, że obrywający się kawałek skały nie różni się od aktu łaski, dla przykładu?

Możliwe... A czym niby się różni?

Wszystkim, oprócz tego, że oba są zmianą.

Cytat:
Cytat:
Czyli jednak się różnią..

W pewnym stopniu, co do szczegółów- tak.

Co więc je łączy?

Cytat:
Nie odróżniam, bo Wola wszystko "przenika"; można ją utożsamiać z Substancją, Bogiem.

A Substancję i Boga z czym można utożsamiać...? Wziąłeś "wolę", i pozbawiłeś ją znaczenia, zrównując ją ze wszystkim.
Cytat:
W różnych obiektach tylko w odmienny sposób się przejawia.

Jak się przejawia? Na czym polegają te różnica? Odnoszę wrażenie, że próbujesz z niczego zrobić wszystko.
Cytat:
Dokładnie o tym napisałem! Że granice istnieją JEDYNIE w obszarze ego.

Świadomość i ego, nie bez powodu inaczej się nazywają.
Cytat:
Cytat:
Nie wiem, co to jest wyparcie pierwotne.

Poczytaj o psychoanalizie, psychoterapii.

Raczej Freuda...
Jeżeli świadomość wyłania się z nieświadomości, to nie może to być wyparcie. Świadomość jest nową jakością, wyraźnie różni się od nieświadomości. Zawartość gra tu poboczną rolę.
Czym różni się sztuczna granica od prawdziwej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 12:10, 31 Sty 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Twoja własna interpretacja, w dodatku z oczywistym błędem logicznym. Skoro dla przypadku X definiujesz "+", czyli korzyści, przyjemności, konsekwentnie musisz uznać ich brak lub zaprzeczenie w przypadku Y za "-"; a nie- jak to uczyniłeś- za "+-", czyli właściwie nie wiadomo co. Wobec czego: X=0 oraz Y=0.


To Pan robi błąd logiczny, bo nie dostrzega tego, że inna jest sytuacja wyjściowa w obu wypadkach, stąd nie da się tak samo ocenić korzyści w pierwszym i drugim wypadku.

Niebyt nie odczuwa braku przyjemności.
Byt odczuwa brak przyjemności.

Przyjemność dla bytu to +
Przyjemność dla niebytu to 0 (bo to potrzeba determinuje plusowość)

Piotr Rokubungi napisał:

Zyskuje wprost! Co? Szczęście. Po co stwarzać? Dla szczęścia [tej istoty, a może nie tylko jej].


Znowu. Pan chyba się nigdy nie nauczy. ;-P

ONA NIE POTRZEBUJE SZCZĘŚCIA, bo nie żyje.

A dla czyjegoś szczęścia to już wykorzystywanie. Moralnie naganne.

Piotr Rokubungi napisał:

Zysk ani strata nie istnieją- to wyłącznie wytwory ludzkiej wyobraźni, psychiki. Jeśli by jednak już rozpatrywać sytuację w tych kategoriach, to byt w stosunku do niebytu zyskuje wszystko- mianowicie wszelkie dostępne mu od teraz możliwość, podczas, gdy niebyt "posiada" absolutnie wszystkie możliwości, lecz wyłącznie potencjalnie- nie ma sił ich realizować.


A my rozpatrujemy tu problem z ludzkiego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia bezosobowego bytu.

Piotr Rokubungi napisał:

Co prawda tego spokoju nigdy nie odczuwał..."- więc nie było dla niego spokoju, bo jako niebyt nie "miał" niczego, nawet spokoju; był wszystkiego pozbawiony. "ale jest w stanie sobie go wyobrazić..."- ale dopiero istniejąc jak konkretny byt, w tym przypadku jako człowiek.


Tak. Tragedia człowieka polega na tym, ze prawdziwy spokój może sobie tylko wyobrazić, jako ofiara niepokojów życia.

Piotr Rokubungi napisał:

[color=darkred]Wobec czego współczujesz też sobie. ;-P


Dawno nikt mnie tak nie znieważył. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:55, 31 Sty 2015    Temat postu:

Ech, trochę zaczynam mieć dość waszych "niedouczeń" i błędów logicznych- czasem oczywistych, które jednak popełniacie. ;-P

Ale dobra- jeszcze się trochę pomęczę i skomentuję...

@ Banjankri:
Cytat:
Fajnie, fajnie... ale co w obecnym świecie wskazuje na jej istnienie? Tak z czapy to piszesz, fantazjujesz, czy są może jakieś przesłanki, o tym świadczące.
Wszystko to, co przytoczyłem istnieje [oddziaływania, energia, materia, możliwość rozróżniania]; jak wobec tego wyjaśnisz przyczynę tego wszystkiego? Czy nie dość sensowne wydaje ci się takie wyjaśnienie, że to wszystko posiada wolę zaistnienia- dlatego się wyłoniło, wytworzyło? Lub ewentualnie wola ta pochodzi od Boga, który jest poza tym wszystkim [choć może być nadal jednocześnie tym wszystkim], hm? Jeśli uważasz inaczej, to podaj te przypuszczalne inne przyczyny.
Cytat:
Wszystkim, oprócz tego, że oba są zmianą.
Jeśli masz na myśli odrywanie się kawałka skały oraz akt łaski- to niezbyt się one różnią. Obydwa te zjawiska są właśnie procesami, aktami- a skutkiem każdego procesu jest zmiana. Wszystko to jest więc DZIANIEM SIĘ w świecie "zbudowanym" z jednej Substancji, z Boga.
Cytat:
Co więc je łączy?
To, co opisałem kilka linijek wyżej.
Cytat:
A Substancję i Boga z czym można utożsamiać...?
Właśnie ze wszystkim. Substancja jest wszystkim, Bóg jest wszystkim: Rzeczywistością, Naturą, Kosmosem- nawet tym, co nie istnieje, czyli również Niebytem. Natomiast Wola Boga, Wola Natury to chęci, popędy, jakie przejawia Sama Natura, Substancja lub Bóg- z których to chęci wynika wszelkie działanie, wszelkie oddziaływania, dzięki niej dzieją się wszelkie procesy; tworzy tym samym rozróżnialne byty, obiekty.
Cytat:
Jak się przejawia? Na czym polegają te różnica?
Różnice polegają ograniczaniu woli poprzez takie dobieranie wybranych możliwości aktów, również oddziaływań, które pozwalają na wytwarzanie stabilnych obiektów wzajemnie się nie wykluczających w swym funkcjonowaniu. Inaczej mówiąc: z masy potencjalnych wirtualnych rodzajów cząstek elementarnych oraz oddziaływań ostały się te, które mogły wspólnie ukształtować w miarę stabilnie istniejący, będący w swoistej homeostazie wszechświat. Ale jest ich także sporo rodzajów, i wiele rodzajów obiektów, które tworzą. A w każdym rodzaju tych obiektów Wola przejawia się w ograniczony, swoisty sposób, który jest ograniczony przestrzenią fazową zdarzeń, procesów możliwych do zajścia i najbardziej prawdopodobnych- a ich prawdopodobieństwo wynika z doboru naturalnego, "dopasowania" do siebie względem wytworzenia stabilnych struktur i niesprzecznego funkcjonowania, o zerowym bilansie energetycznym. No, ok- bo może zbyt szeroko się już o tym rozpisałem.
Cytat:
Świadomość i ego, nie bez powodu inaczej się nazywają.
Dlatego cię poniekąd poprawiłem: że granice istnieją nie tylko w obszarze świadomości, ale w nieco szerszym, którym jest ego. A właściwie granice mentalne pochodzą z "uber-ich", z superego- jednak superego, podobnie jak id, nie jest świadome.
Cytat:
Jeżeli świadomość wyłania się z nieświadomości, to nie może to być wyparcie. Świadomość jest nową jakością, wyraźnie różni się od nieświadomości. Zawartość gra tu poboczną rolę.
Chyba źle rozumiesz termin "wyparcie" w psychologii. Natomiast świadomość może być nową, swoistą jakością- jednak zawsze jest "zanurzona" w nieświadomości i z niej czerpie. Porównanie: nieświadomość to baza, bank danych, a świadomość to aplikacja [właściwie razem z "hardware" na którym działa] przetwarzająca te dane [z selektywnym ich wyborem].
Cytat:
Czym różni się sztuczna granica od prawdziwej?
Sztuczna to np. taka, którą ty tworzysz, "wymyślasz" kierując się bardziej swoim "widzimisię", albo po prostu spowodowana złudzeniami twej percepcji oraz procesów, schematów myślowych.

@ istota:
Cytat:
że inna jest sytuacja wyjściowa w obu wypadkach, stąd nie da się tak samo ocenić korzyści w pierwszym i drugim wypadku.
W takim razie należy zrezygnować z porównania takiego, bo jest nieadekwatne. Poza tym nadal "równanie" pozostaje takie, jakim ja go przedstawiłem: dla bytu (X): przyjemności (+) równoważą nieprzyjemności (-), ergo X=0; dla niebytu (Y): przyjemności (0) i nieprzyjemności (0), ergo Y=0. Byt oraz niebyt dla Natury, Rzeczywistości jest nieistotny, nieodróżnialny, bo jest tym samym- jakąś formą lub jej brakiem, który też jest swego rodzaju formą.
Cytat:
ONA NIE POTRZEBUJE SZCZĘŚCIA, bo nie żyje.
Tego nie możesz wiedzieć na pewno. W każdym razie- gdy zacznie żyć, wtedy będzie doznawać szczęścia [jak również nieszczęścia].
A na marginesie: zastanawiaj się bardziej, co piszesz, zamiast krytykować innych.
Cytat:
A my rozpatrujemy tu problem z ludzkiego punktu widzenia, a nie z punktu widzenia bezosobowego bytu.
Zgoda. Pytanie tylko czy ludzki punkt widzenia jest słuszny [w jakim sensie?] i czym uzasadniony, na dobrą sprawę?
Cytat:
Tragedia człowieka polega na tym, ze prawdziwy spokój może sobie tylko wyobrazić, jako ofiara niepokojów życia.
Pełen spokój jest nieosiągalny dla żadnej formy istnienia, poza Niebytem. Każda funkcjonując forma istnieje na zasadzie oddziaływań z innymi- w oddziaływaniach tych występują siły, których "objawem" jest energia; więc każdy byt istnieje tylko wówczas, gdy oddziałuje i działają na niego siły. Absolutny stan spokoju, "spoczynku" może być jedynie osiągalny przy zerowej energii, w idealnej równowadze termodynamicznej- inaczej mówiąc: w Niebycie.
Cytat:
Dawno nikt mnie tak nie znieważył.
Kiedyś zazwyczaj są "pierwsze razy". ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:45, 31 Sty 2015    Temat postu:

Dla bytu przyjemności nie muszą równoważyć nieprzyjemności. Co znaczy, że może być więcej możliwości, łącznie z -1.

Pan nie ma patrzeć na punkt widzenia rzeczywistości, tylko na punkt widzenia człowieka do k. nędzy [bo już tracę cierpliwość].

Czego nie wiem na pewno? Że coś czego nie ma nie może potrzebować szczęścia?

Ludzki punkt widzenia jest słuszny, bo ludzki. Nie wiem, po co miałbym patrzeć na życie z perspektywy paprotki?

[to moja ostania szansa dla Pana w tym temacie]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 41 tematów


PostWysłany: Sob 19:54, 31 Sty 2015    Temat postu:

Cytat:
Wszystko to, co przytoczyłem istnieje [oddziaływania, energia, materia, możliwość rozróżniania];

Dlaczego nazywasz to więc wolą, a nie po prostu "wszystkim"?
Cytat:
jak wobec tego wyjaśnisz przyczynę tego wszystkiego? Czy nie dość sensowne wydaje ci się takie wyjaśnienie, że to wszystko posiada wolę zaistnienia- dlatego się wyłoniło, wytworzyło?

Brak akceptacji powyższego jest objawem nidouczenia, czy błędu logicznego?
Cytat:
Lub ewentualnie wola ta pochodzi od Boga, który jest poza tym wszystkim [choć może być nadal jednocześnie tym wszystkim], hm? Jeśli uważasz inaczej, to podaj te przypuszczalne inne przyczyny.

To ma być "dość sensowne"? Wyssane z palca, bez kompletnie żadnego oparcia. Oczywiście, może być logicznie spójne, bo o to nieciężko, ale co z tego? Jeszcze za mało poznałeś, żeby zrozumieć, że takich teorii jest od groma.
Cytat:
Jeśli masz na myśli odrywanie się kawałka skały oraz akt łaski- to niezbyt się one różnią. Obydwa te zjawiska są właśnie procesami, aktami- a skutkiem każdego procesu jest zmiana. Wszystko to jest więc DZIANIEM SIĘ w świecie "zbudowanym" z jednej Substancji, z Boga.

Pas. Z wierzeniami się nie dyskutuje.

Cytat:
Właśnie ze wszystkim. Substancja jest wszystkim, Bóg jest wszystkim: Rzeczywistością, Naturą, Kosmosem- nawet tym, co nie istnieje, czyli również Niebytem.

Co wynika z nadania "wszystkiemu" dodatkowych nazw, jak Bóg, czy wola? Twoja teoria sprowadza się do: wszystko!
To słowo istnieje od tysięcy lat i furory jakoś nie zrobiło.
Cytat:
Dlatego cię poniekąd poprawiłem: że granice istnieją nie tylko w obszarze świadomości, ale w nieco szerszym, którym jest ego.

Nie istnieje dla człowieka nic szerszego niż świadomość.... No ale może zaraz się dowiemy, że ego to też "wszystko".

Cytat:
Chyba źle rozumiesz termin "wyparcie" w psychologii.

Albo ktoś je kiepsko ustanowił... No ale cóż, nie bez powodu w obecnej psychologi z Freuda sobie powoli jaja robią.

Cytat:
Sztuczna to np. taka, którą ty tworzysz, "wymyślasz" kierując się bardziej swoim "widzimisię", albo po prostu spowodowana złudzeniami twej percepcji oraz procesów, schematów myślowych.

A prawdziwa?

Cytat:
Różnice polegają ograniczaniu woli poprzez takie dobieranie wybranych możliwości aktów, również oddziaływań, które pozwalają na wytwarzanie stabilnych obiektów wzajemnie się nie wykluczających w swym funkcjonowaniu. Inaczej mówiąc: z masy potencjalnych wirtualnych rodzajów cząstek elementarnych oraz oddziaływań ostały się te, które mogły wspólnie ukształtować w miarę stabilnie istniejący, będący w swoistej homeostazie wszechświat. Ale jest ich także sporo rodzajów, i wiele rodzajów obiektów, które tworzą. A w każdym rodzaju tych obiektów Wola przejawia się w ograniczony, swoisty sposób, który jest ograniczony przestrzenią fazową zdarzeń, procesów możliwych do zajścia i najbardziej prawdopodobnych- a ich prawdopodobieństwo wynika z doboru naturalnego, "dopasowania" do siebie względem wytworzenia stabilnych struktur i niesprzecznego funkcjonowania, o zerowym bilansie energetycznym. No, ok- bo może zbyt szeroko się już o tym rozpisałem.

Jakieś dowody na powyższe?

uff... jakoś dobrnąłem do końca, chociaż moja cierpliwość się kończy... Wymyśliłeś sobie teorię, jakich wiele, która nie jest ani przydatna, ani nie empirycznych podstaw. Ot teoria o wszystkim, którą sobie różnie nazywasz. Też miałem taki okres, w który tworzyłem podobne dziwadła, którymi próbowałem później tłumaczyć świat. Przejdzie ci, jak zauważysz że to tylko teoria i brak jej jakiegokolwiek zastosowania.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Sob 20:01, 31 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hello




Dołączył: 07 Sie 2010
Posty: 1988
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:09, 31 Sty 2015    Temat postu:

Kwiczoł napisał:
Trzeba więc tego mudżyna stawiać obok Leopolda II
Niestety nie jarzysz Kwiczole!
Z przytoczonych przykładów wynika, że ludzie uczciwi i przyzwoici unikają rozmnażania, a genotyp gwałcicieli święci tryumfy! :(
_________________________
„Lepiej być o trzy godziny za wcześnie niż o minutę za późno.” – W. Shakespeare
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kwiczoł




Dołączył: 21 Sty 2015
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 22:34, 31 Sty 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
Proszę zauważyć, że monsignore Piotr przyrównał stworzenie samoświadomej istoty do wyprodukowania samochodu. Porównanie chybione dla każdego zdrowego człowieka, jednak może się za nim coś kryć - podejście typowo użytkowe, utylitarystyczne. Jeśli ominęła mnie jakaś rewolucja w AI i samochody czują przebyty dystans to przepraszam i odpowiadam: dlatego, że samochód kiedyś z pewnością się popsuje i rozleci na kawałki, nie należy samochodów konstruować, ani ich używać.
Dlaczego jest to, wg ciebie, porównanie chybione dla każdego zdrowego człowieka? Samochody "czują" przebyte dystanse- wystarczy, że mają miernik odległości i sprzężony z nim aparat wyrażania tej miary w zrozumiały dla ludzi sposób. Zresztą skąd możesz wiedzieć, czy samochody, kamienie, atomy nie "czują"? Aby to wiedzieć na pewno musiałbyś być tym samym obiektem. To, że ludzie uważają za "czucie" pewne sprzężenia zwrotne w ich własnym systemie nerwowym, nie oznacza, że innych sprzężeń zwrotnych, a może i oddziaływań innego rodzaju nie można określić mianem czucia [może odmiennego, specyficznego, ale czucia]- które jednak nie daje się zaobserwować przez człowieka ze względu na jego własną konstrukcję i funkcjonalność ograniczoną.


Znowu jakiś new-age'owy bełkot?

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
A cóż to dla mnie oznacza mizeria - każde poczucie mizerii w umyśle doświadczającym jej. Proszę zauważyć, że monsignore Piotr, mimo że nigdzie tego nie sugerowałem, zwrócił uwagę na ryzyko genetycznych wad i z własnej nieprzymuszonej woli stwierdził: TO SIĘ rzadko WYDARZA.
Każde poczucie w umyśle, jest TYLKO poczuciem, odczuciem, WYOBRAŻENIEM tak naprawdę- może mieć nawet nic wspólnego z Prawdziwą Rzeczywistością. Co do wad wrodzonych: takie są fakty, a ja faktów staram się nie naginać, ani nie zaprzeczać im.


Jak sam Piotr zauważył: zachodzi w umyśle. Indukowanie negatywnych wrażeń, nawet mając dobre chęci (jak Mao), jest niezależnie od czasu i przestrzeni NIEMORALNE.

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
Człowiek jest słabym organizmem fizycznie, biologicznie, a przede wszystkim psychicznie. Mamy tego pokaz w gadce o aniołkach (na główce szpilki).
Więc, co z tego?.. Stwierdzasz tak, tylko po to aby tak stwierdzić?


Stwierdzam to tak żeby zwrócić uwagę na kompletne oderwanie trzeciego elementu od dwóch pierwszych. Znaczy, o ile złe warunki zewnętrzne mogą powodować przeniesienie tego wpływu na trzeci, tak nie muszą. To samo się odnosi do dobrych, i właśnie dlatego osoby żyjące w przeświadczeniu, że skoro nie są na południe od równika i mają co do gara włożyć to mogą sobie zakręcić ruletką... Która może ostatecznie doprowadzić do konglomeratu chorób psychicznych, neurodegeneracyjnych i ostatecznie mogiły - narażają się na śmieszność (i obiektywną zawsze i wszędzie łatkę sadystycznych morderców, jak się "dzieło" rozwinie to nawet ludobójców. Choć w tym społeczeństwie to bohaterzy, bardziej niż elementarna etyka się liczy PRZEDŁUŻENIE GATUNKU i PKB, więc raczej nie mierzi).

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
Rozkaz wykonany, wniosek pozostał.
Wniosek? Płynący z czego i czym podparty? Twoją "intuicją moralną"- jak sam to określiłeś? To pogratulować osadzenia podstaw i mechanizmu wnioskowania w Rzeczywistości! To nic innego, jak twoje "widzimisię to tak, a tak".


Płynący z przedszkolnej matematyki. :think:
Ludzkość pozostaje, ilość ofiar - niezerowa.
Ludzkość dokonuje eutanazji na samej sobie, ilość ofiar - 0.

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
Kwiczoł się urodził (x)
Doznaje, czasem, jakiegoś szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu (+)
Doznaje, czasem, jakiegoś nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (-)
Kwiczoł się nie urodził (y)
Nie doznaje, nigdy, żadnego nieszczęścia, nieprzyjemności, niespełnienia i bólu brzucha (+)
Nie doznaje, nigdy, żadnego szczęścia, przyjemności, spełnienia i motylków w brzuchu, jednak na mocy poprzedniej przesłanki nie jest to dla niego żadną niedogodnością (+-).

Po dokonaniu skróceń w zasięgu każdego pięciolatka otrzymujemy sumę, odpowiednio dla
x=0
y=1
Twoja własna interpretacja, w dodatku z oczywistym błędem logicznym. Skoro dla przypadku X definiujesz "+", czyli korzyści, przyjemności, konsekwentnie musisz uznać ich brak lub zaprzeczenie w przypadku Y za "-"; a nie- jak to uczyniłeś- za "+-", czyli właściwie nie wiadomo co. Wobec czego: X=0 oraz Y=0. Jak to podkreślałem nieraz: w aspekcie logicznym, matematycznym sensu nie ma ani w życiu, ani w śmierci, ani w nieżyciu. Dla Natury nie ma to znaczenia.


Ale czytamy ze zrozumieniem. Na mocy poprzedniej przesłanki, kompletnie niezależnej od zbioru x, gołego minusa być nie może. +- to zero. I przestań antropomorfizować naturę, może nie ma to dla niej znaczenia, za to dla wywodu to co innego.

Piotr Rokubungi napisał:
Kwiczoł napisał:
Ja niczego nie chcę od tej ziemi, oceniam to co zastałem.
Oj, bardzo chcesz..to zmienić, co zastałeś! :wink:


Zmienić się nie da. Jedyne czego chcę to nie obarczać problemami nowych istot (chyba że ktoś odpowie na tytułowe pytanie).

SUPLEMENT DO DOWODU - Bezpośrednie konsekwencje logiczne uznania, że celowe zadawanie cierpienia jest w porządku, jeśli tylko odpowiada mu proporcjonalne szczęście (bez zgody).
Weźmy taką scenkę jak w filmie "Nieodwracalne" (+21). Prawda nie uznaje demokracji, ale myślę, że mimo wszystko większość publiki zgodziłaby się, że to co Tapeworm zrobił z Bellucci było niewłaściwe (jakkolwiek to definiować, Piotruś). Co jednak powinien na temat sądzić pronatalista? Ano to, że to było co najmniej obojętne, jeśli tylko w rękę nieprzytomnej już ofiary wcisnąć kupon z trafioną szóstką w lotto, a w drugą plastry z fentanylem (na ból dupy). Pieniądze szczęścia nie dają? Dopiero zakupy. Może ta chwila była warta luksusów i dochodu pasywnego do końca życia, kim jesteś żeby to oceniać, wszechświata to nie obchodzi. Sporo kobiet fantazjuje o gwałcie, a że to kwestia czysto mechaniczna, to mogła nawet szczytować. Dewastacja psychiczna? To przecież jest TYLKO poczuciem, odczuciem, WYOBRAŻENIEM, tak naprawdę - może mieć nawet nic wspólnego z Prawdziwą Rzeczywistością™. A w ogóle to może iść na terapie albo zmierzyć lotem wieżowiec jak się jej nie podoba...
Jak można mieć aż tak zdegenerowany kręgosłup moralny?! Zamknąć do obozów albo wyciąć w pień. :)


Ostatnio zmieniony przez Kwiczoł dnia Sob 22:50, 31 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:53, 01 Lut 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
JanelleL. napisał:
bo kobiety prawdziwie ryzykują tylko, kiedy są naprawdę zakochane, wtedy są skłonne bezrozumnie zdać się na męskie ryzyko jak na bożą łaskę lub niełaskę
a nawet ponieść tego pełną odpowiedzialność.


Czym jest zakochanie? Czy nie kolejnym z wielu dowodem na brak sensowności, logiki w życiu, a właściwie w całej Naturze?


Jest bardzo przydatne jako naturalny "środek" odurzająco-znieczulający, a czasem i trucizna. Logika wcale nie jest potrzebna Naturze, ona sobie doskonale radzi z chaosem, umie układać z niego ład, który logicy mogą opisywać w nieskończoność jak im się nudzi i nie mają co robić.
Męski, deklarowany szacunek do kobiety nie jest niczym stwórczym, nic z niego nie wynika ani nie powstaje - jest nawet mniej twórczy niż litość. Jedynie może połaskotać jej ego - ale z tego powodu nikt dla nikogo "nie umrze".

Powyższa zawiła dyskusja, aczkolwiek bardzo elokwentna i adekwatna do miejsca, w którym się odbywa, przypomina mi jednak trochę rozmowę starych panien, które mają bardzo wiele do powiedzenia na temat stosunków małżeńskich, jak by one i co by one, z wizją ceremonii ślubnej i fasonu sukni włącznie ... podczas, gdy kandydata na męża nie ma i nie będzie.

istota napisał:

Tak. Tragedia człowieka polega na tym, ze prawdziwy spokój może sobie tylko wyobrazić, jako ofiara niepokojów życia.


I to samo z prawdziwą celowością posiadania dzieci - ale zawsze można snuć hipotetyczne wizje, gdybać i rozbierać temat na czynniki pierwsze, po czym zupełnie nielogiczne "zbaranieć" w konfrontacji z rzeczywistością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
istota




Dołączył: 10 Sty 2015
Posty: 194
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 12:22, 01 Lut 2015    Temat postu:

JanelleL - racja. Nie znam osoby, które ma dzieci i zastanawia się nad tym, po co je w ogóle ma. Ma i uważa, że to naturalne, oczywiste i nie ma co nad tym medytować.

Kobiety, które nie chcą mieć dzieci, często zmieniają zdanie po tym, jak się w kimś zakochają. Co by się zgadzało z Pani wizją twórczej roli miłości.

W tym temacie próbujemy jednak na to spojrzeć trzeźwym okiem. I jak się tak patrzy i patrzy, to wychodzi na to, że nie ma sensu płodzić dzieci, tak jak i nie ma sensu żyć.

Pytanie - której części - tej racjonalnej czy tej instynktowno-emocjonalnej człowiek powinien zaufać. I co ma przyjąć za kryterium tej powinności:
a) własne szczęście (co z jednej strony zdaje się wymuszać postawę uległą wobec naturalnych ciągot, a z drugiej - czy można być szczęśliwym jeśli uważa się, że uleganie tej naturze jest złe - patrz punkt b)
b) czystość moralna (z etycznego punktu widzenia niemoralne jest świadome rozmnażanie - tworzenie cierpienia)
c) kompromis (bo sprawianie sobie cierpienia, ignorując własne naturalne potrzeby też można uznać za moralnie złe)

I zdaje się, że większość ludzi na taki kompromis się decyduje, z tym że poniekąd nieświadomie. Mianowicie nie zauważa moralnego zła tkwiącego w płodzeniu dzieci, na co pozwala im szereg przekonań wzmacnianych przez kulturę, religię etc., jak i uwarunkowania psychiczne. A to wszystko wychodzi przy okazji tematów, jak ten tutaj. Kwiczoł do usranej śmierci będzie czekał na to, aż ktoś mu poda dobry powód, bo takiego nie ma [biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie dobro tego dziecka, które miałoby się spłodzić].

Obawiam się też, że ten kompromis jest nie do osiągnięcia na poziomie świadomym. To znaczy, że jeśli ktoś zdaje sobie sprawę, że płodzenie jest złe na skutek refleksji na ten temat snutych, którym zresztą sprzyja wspomniana wcześniej "atrapowatość" mentalna, to już tego nie da rady naprawić. Myślę, że nawet miłość nie pomoże.

I szczerze wątpię, że można kogoś przekonać do antynatalizmu, jesli temu komuś dolega antynatalistyczna tabula rasa. Ta filozofia przemawia (na głębszym poziomie) tylko do ludzi nieszczęśliwych. Śledzę losy tego typu sporów od kilku lat, antynatalistyczny "nawracacz" nie wraca choć z jedną "owieczką".


Ostatnio zmieniony przez istota dnia Nie 12:27, 01 Lut 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JanelleL.
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 16 Paź 2014
Posty: 2310
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:18, 01 Lut 2015    Temat postu:

Skoro trzeźwym okiem tak patrząc i patrząc, nie widzi się sensu niczego, warto może spojrzeć z innej perspektywy nawet ryzykując kacem.
Chyba, że się nie chce tak naprawdę tego sensu znaleźć, albo boi się wniosków, czy cierpienia swojego lub czyjegoś w sumie niepotrzebnie,
bo przecież nawet "Geniusz rodzi się w bólach", a ono samo czy fizyczne, czy psychiczne jest czasem potrzebne bez względu na to jak bardzo byśmy chcieli je uśmierzyć.

Co do racji i emocji czy instynktów, są one jak dwa bieguny wewnątrz nas, podlegające siłom według praw fizyki.
Zaufać całkowicie jednemu albo drugiemu to tak, jak zdać się wyłącznie na pijaka lub na zupełnego abstynenta. Przy czym pijak kiedyś trzeźwieje a abstynent nigdy nie zmienia swego stanu trzeźwości.

Ja będę bronić emocji bo ona, tak jak chaos niesie ze sobą ogromny potencjał i zawsze znajdzie jakiś sens, racjonalnie wytłumaczona i ułożona w chwili "zejścia na ziemię", bo przecież nie może wiecznie trwać w swoim stanie.
Nałogowemu i nieuleczalnemu racjonalizmowi pozostaje tylko siła odpychania i to czasem jest przyczyną uczucia owego nieszczęścia, które zastępuje w ten sposób wszelkie inne, którym się nie dało szansy zaiskrzyć, bo brak emocji w ogóle, musi coś wygenerować.
Tak mi się przynajmniej Istoto wydaje.


Ostatnio zmieniony przez JanelleL. dnia Nie 16:37, 01 Lut 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32554
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:30, 01 Lut 2015    Temat postu:

Posty JanelleL czytam z przyjemnością, natomiast wypocin Panów nawet nie czytam - przepychanki małych rozumków w piaskownicy.
Ciekawe który z Panów, święcie przekonanych że życie na Ziemi to zło i nie należy go podtrzymywać pierwszy rzuci kamieniem, znaczy nie będzie miał dzieci.

Czekam na odpowiedź,
Kubuś

P.S.
Przepraszam, Istota pisze sensownie.


Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Nie 18:06, 01 Lut 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:58, 01 Lut 2015    Temat postu:

istota napisał:
Dla bytu przyjemności nie muszą równoważyć nieprzyjemności. Co znaczy, że może być więcej możliwości, łącznie z -1.

Pan nie ma patrzeć na punkt widzenia rzeczywistości, tylko na punkt widzenia człowieka do k. nędzy [bo już tracę cierpliwość].

Czego nie wiem na pewno? Że coś czego nie ma nie może potrzebować szczęścia?

Ludzki punkt widzenia jest słuszny, bo ludzki. Nie wiem, po co miałbym patrzeć na życie z perspektywy paprotki?

[to moja ostania szansa dla Pana w tym temacie]

Ale równoważą.
Punk widzenia człowieka jest ograniczony i przeinterpretowany.
Tak, tego nie możesz wiedzieć.
A mój punkt widzenia jest słuszny, bo mój. Tłumaczenie debila! Po to, żeby zrozumieć świat w całości, a nie tylko "ludzki świat".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 4 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin