Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara w Boga, czy wiara w swoje religijne stado?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:24, 15 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Twój problem polega na tym, że ty nie prezentujesz żadnej pozytywnej wizji, żadnej spójnej doktryny, żadnego logicznego systemu. Ty tylko rozbijasz, kwestionujesz, szydzisz, i – typowo – zarzucasz innym, że nie odnoszą się do „treści”

Moją pozytywną wizją jest NARODZENIE PONOWNE - Z DUCHA, czyli rozwój osobowości i duchowości, czyli też właśnie to, co integryzm próbuje zastopować pod pozorem "posłuszeństwa".
To integryzm nie ma pozytywnej wizji, tylko epatuje strachem, negacją osobowości i jej mocy do decydowania o samym sobie, w imię poronionej formy "posłuszeństwa", które w istocie jest jedynie postawą czołobitnej uległości autorytetom.
Rozwój duchowości, który prowadzi do połączenia z Bogiem w miłości i prawdzie, jest tym właśnie, co stanowi istotę chrześcijaństwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:59, 15 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Twój problem polega na tym, że ty nie prezentujesz żadnej pozytywnej wizji, żadnej spójnej doktryny, żadnego logicznego systemu. Ty tylko rozbijasz, kwestionujesz, szydzisz, i – typowo – zarzucasz innym, że nie odnoszą się do „treści”

Moją pozytywną wizją jest NARODZENIE PONOWNE - Z DUCHA, czyli rozwój osobowości i duchowości, czyli też właśnie to, co integryzm próbuje zastopować pod pozorem "posłuszeństwa".
To integryzm nie ma pozytywnej wizji, tylko epatuje strachem, negacją osobowości i jej mocy do decydowania o samym sobie, w imię poronionej formy "posłuszeństwa", które w istocie jest jedynie postawą czołobitnej uległości autorytetom.
Rozwój duchowości, który prowadzi do połączenia z Bogiem w miłości i prawdzie, jest tym właśnie, co stanowi istotę chrześcijaństwa.


Twoja „pozytywna wizja” to nic innego jak mglista, bełkotliwa papka bez krzty jasności i konsekwencji. Narodziny ponowne „z Ducha” w twoim rozumieniu sprowadzają się do „rozwoju osobowości” i „duchowości”, czyli do egocentrycznego samouwielbienia przebranego w religijny strój indywidualistycznej fanaberii. Z kolei integryzm, który krytykujesz, opiera się na jasnym, spójnym systemie doktrynalnym, który respektuje porządek Boży i hierarchię, a nie rozwala wszystko na atomy pod hasłem „wolności”. Katolickie „posłuszeństwo” sprowadzasz do „czołobitnej uległości”, bo nie potrafisz pojąć, że prawdziwa wolność chrześcijanina rodzi się z pokornego poddania się Bogu i Jego Kościołowi, a nie z anarchicznego wyzwolenia ego. To integryzm jest gwarantem jedności wiary i moralności, a nie twoja wyimaginowana „duchowość”, która jest tylko nowoczesnym gnostycyzmem zakamuflowanym w modnych słowach. Chrześcijaństwo to nie jest prywatna psychoterapia ani kurs samorozwoju, ale droga do zbawienia przez prawdę objawioną i sakramenty Kościoła. Twoje brednie o „połączeniu z Bogiem w miłości i prawdzie” są puste, jeśli ignorujesz prawdę, która jest obiektywna i nie zależy od kaprysów twojej „duchowości”. Nie masz żadnej spójnej wizji, masz tylko modny slogan bez treści i konsekwencji, który rozbija to, co od dwóch tysięcy lat buduje Kościół. To ty jesteś w tym dialogu rozbijaczem, a integryzm jedynym bastionem trwałości i prawdy


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 22:04, 15 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:11, 15 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Twoje brednie o „połączeniu z Bogiem w miłości i prawdzie” są puste, jeśli ignorujesz prawdę, która jest obiektywna i nie zależy od kaprysów twojej „duchowości”. Nie masz żadnej spójnej wizji, masz tylko modny slogan bez treści i konsekwencji, który rozbija to, co od dwóch tysięcy lat buduje Kościół. To ty jesteś w tym dialogu rozbijaczem, a integryzm jedynym bastionem trwałości i prawdy

Jeślibym (!) ignorował prawdę obiektywną, to miałbyś rację. Ale ja pełnią mojego zaangażowania, mocy i świadomości staram się właśnie ku obiektywizmowi prawdy zmierzać. A czynię to na odwrotny sposób niż integryści, którzy jako "obiektywizm" uznają wygłaszanie sformułowań, o których sami nie wiedzą, czym są, czyli które u nich tylko "brzmią w ustach", a w sercu nie ma dla tego odzewu.

Tu nie zamierzam nikogo jednak czarować, iż głoszę moje dążenie ku obiektywizmowi jako dokonane. Nie! Jestem wciąż w drodze, wciąż w poszukiwaniach, wciąż staram się odnajdować błędy w swoich wcześniejszych podejściach do sprawy. Nie mam tej wygodnej opcji, którą upodobali sobie integryści, a polegającej na wygłoszeniu jakiejś formułki, wyrecytowaniu doktryny, aby potem stwierdzić tryumfalnie "to my w tym właśnie mamy obiektywną prawdę!".
W sensie buńczuczności ogłaszania się integryści chrześcijaństwo duchowe pokonają łatwo, bo integryści nie mają najmniejszych oporów, aby się ogłosić już doskonałymi i aby się wywyższyć nad innych. Chrześcijaństwo duchowe po prostu nie ma tej opcji, nie wywyższa się, wciąż jego przedstawiciele szukają błędów w sobie, więc żadnej frazy, choćby nie wiem jak górnolotnie sformułowanej, nie uznaje się tu jako obiektywną prawdę, a tylko jako opis słowny czegoś, co na aktualnym poziomie pojmowania wciąż dalekie jest od tej ostatecznej prawdy. W sensie agitowania za swoim integryści tu mają przewagę nad chrześcijaństwem duchowym. Ale to jest przewaga na krótką metę, to przewaga na poziomie lansowania się na lepszych, a istocie jest to słabość.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 22:28, 15 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:53, 15 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeślibym (!) ignorował prawdę obiektywną, to miałbyś rację.


Już na starcie wprowadzasz fałszywy wybór i manipulujesz, bo prawda obiektywna to nie kwestia subiektywnego „dążenia”, lecz to, co jest objawione przez Boga i przekazane przez Kościół. Sam fakt, że próbujesz się wyłgać z odpowiedzialności za prawdę, sugerując, że ty do niej dążysz a inni „ignorują”, jest zdradą prawdziwej pokory, którą nakazuje nam Biblia (Mt 18,17 – „A jeśli nie posłucha, powiedz Kościołowi”). Nie możesz sobie pozwolić na subiektywne wymysły i interpretacje, gdyż Kościół to nie demokracja opinii, lecz hierarchia ustanowiona przez Chrystusa (Mt 16,18). Twoja postawa to anarchia duchowa, a nie pokorna prawda

Michał Dyszyński napisał:
Ale ja pełnią mojego zaangażowania, mocy i świadomości staram się właśnie ku obiektywizmowi prawdy zmierzać.


Ty starasz się, ale twoje starania są daremne, gdy odrzucasz autorytet Kościoła i jego Urząd Nauczycielski, który sam Chrystus ustanowił, aby strzec prawdy (Hbr 13,17 – „Bądźcie posłuszni waszym przewodnikom i poddawajcie się im, bo oni czuwają nad waszymi duszami”). Twój „obiektywizm” jest tylko słowem bez treści, jeśli nie podporządkujesz się tej władzy. Buntownik nie ma prawa głosić, że szuka prawdy, bo prawda nie jest rzeczą „własną”, którą się posiądzie na własny sposób

Michał Dyszyński napisał:
A czynię to na odwrotny sposób niż integryści, którzy jako "obiektywizm" uznają wygłaszanie sformułowań, o których sami nie wiedzą, czym są, czyli które u nich tylko "brzmią w ustach", a w sercu nie ma dla tego odzewu.


To ty tu „brzmisz w ustach” tych słów bez pokory i prawdziwego rozumienia. Oskarżasz tradycjonalistów o bezmyślność, a sam wywyższasz się nad Kościół, który Chrystus uczynił swoją Oblubienicą. To ty nie masz odzewu w sercu na władze ustanowioną przez Pana (1 Tm 3,15 – „Kościół Boga żywego, filar i podstawa prawdy”). Twoja pycha przemawia w twoich słowach, podczas gdy Pismo święte wzywa do posłuszeństwa i pokory, a nie do anarchistycznego buntu

Michał Dyszyński napisał:
Tu nie zamierzam nikogo jednak czarować, iż głoszę moje dążenie ku obiektywizmowi jako dokonane. Nie! Jestem wciąż w drodze, wciąż w poszukiwaniach, wciąż staram się odnajdować błędy w swoich wcześniejszych podejściach do sprawy.


Twoje „wciąż w drodze” to tylko pretekst do podważania stałości nauki Kościoła, a nie pokora. Kościół jest „nieomylny” w swoich definicjach wiary, ponieważ obiecał mu to sam Chrystus (Mt 16,18–19). Nie ma tu miejsca na relatywizm, bo jest to zdrada prawdy, której strzeże Kościół. Ty zaś tworzysz własną ścieżkę i podszywasz ją pod poszukiwania, podczas gdy to, co jest konieczne, to posłuszeństwo hierarchii Kościoła (Hbr 13,17)

Michał Dyszyński napisał:
Nie mam tej wygodnej opcji, którą upodobali sobie integryści, a polegającej na wygłoszeniu jakiejś formułki, wyrecytowaniu doktryny, aby potem stwierdzić tryumfalnie "to my w tym właśnie mamy obiektywną prawdę!".


To jest klasyczna manipulacja. Integryści nie „tryumfują”, tylko trwają wiernie przy depozycie wiary, który jest dany Kościołowi. Twoje lekceważenie tego jest wyrazem pychy i anarchii. Biblia mówi jasno: „Posłuchajcie Kościoła!” (Mt 18,17). To Kościół, a nie ty, ma autorytet w sprawach prawdy. Kto odrzuca ten autorytet, jest w grzechu przeciw Duchowi Świętemu

Michał Dyszyński napisał:
W sensie buńczuczności ogłaszania się integryści chrześcijaństwo duchowe pokonają łatwo, bo integryści nie mają najmniejszych oporów, aby się ogłosić już doskonałymi i aby się wywyższyć nad innych.


To, że integryści są wierni nauce Kościoła, a ty tego nie rozumiesz, nie oznacza, że oni się wywyższają. To ty, Dyszyński, sam się wynosisz ponad tradycję i Kościół, nazywając ich „buńczucznymi”, podczas gdy Biblia wzywa do posłuszeństwa i szacunku dla pasterzy (Hbr 13,17). Własne samozadowolenie i poczucie wyższości to pycha, która odrzuca nawet słowa Pana

Michał Dyszyński napisał:
Chrześcijaństwo duchowe po prostu nie ma tej opcji, nie wywyższa się, wciąż jego przedstawiciele szukają błędów w sobie, więc żadnej frazy, choćby nie wiem jak górnolotnie sformułowanej, nie uznaje się tu jako obiektywną prawdę, a tylko jako opis słowny czegoś, co na aktualnym poziomie pojmowania wciąż dalekie jest od tej ostatecznej prawdy.


To kolejna manipulacja. Prawda objawiona jest dana Kościołowi i jest niezmienna. Szukanie własnych błędów nie jest sprzeczne z trwaniem w prawdzie, ale jest sprzeczne z podważaniem autorytetu Kościoła. Biblia nie mówi o „aktualnym poziomie pojmowania”, lecz o wierze i posłuszeństwie (1 Tm 3,15). Ty zaś tworzysz nową, subiektywną religię, a nie prawdziwe chrześcijaństwo

Michał Dyszyński napisał:
W sensie agitowania za swoim integryści tu mają przewagę nad chrześcijaństwem duchowym. Ale to jest przewaga na krótką metę, to przewaga na poziomie lansowania się na lepszych, a istocie jest to słabość.


Twoje wywody to czysta hipokryzja. To ty się lansujesz jako ten „lepszy” i „bardziej świadomy”, atakując Kościół i jego autorytet. Biblia przestrzega przed takim postępowaniem (Prz 16,18), a ty właśnie wpadłeś w pychę, którą nazywasz „chrześcijaństwem duchowym”. Twoja przewaga jest tylko przewagą nad prawdą, którą odrzucasz, a to jest prawdziwa słabość

Twoje słowa to atak na Kościół, na hierarchię i na prawdę, którą Chrystus przekazał swoim apostołom i ich następcom. Biblia wzywa nas do posłuszeństwa wobec pasterzy i do trwania w prawdzie, którą Kościół strzeże (Hbr 13,17; 1 Tm 3,15; Mt 18,17; Mt 16,18). Twoje próby podważenia tego autorytetu i zredefiniowania prawdy na własną modłę to akt pychy i anarchii, nie pokory i posłuszeństwa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:41, 16 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeślibym (!) ignorował prawdę obiektywną, to miałbyś rację.


Już na starcie wprowadzasz fałszywy wybór i manipulujesz, bo prawda obiektywna to nie kwestia subiektywnego „dążenia”, lecz to, co jest objawione przez Boga i przekazane przez Kościół.

Ale mylisz pojęcia. :shock:
Prawda to jedno, a jej ignorowanie, to drugie. Nawet niezależnie od tego, o jakich prawdach mówimy (bo są różne, a załóżmy na ten moment, że niektóre z nich zostały przez Boga objawione, a nawet przez Kościół przekazane), to osobną kwestią jest ich przez daną osobę ignorowanie, bądź nie.
Integryści ignorują prawdy poprzez nie przyjmowanie ich do siebie. W stosunku do integrystów, prawdy (te Kościelne i te niekościelne) pozostają na zewnątrz ich umysłów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:15, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ale mylisz pojęcia. :shock:
Prawda to jedno, a jej ignorowanie, to drugie. Nawet niezależnie od tego, o jakich prawdach mówimy (bo są różne, a załóżmy na ten moment, że niektóre z nich zostały przez Boga objawione, a nawet przez Kościół przekazane), to osobną kwestią jest ich przez daną osobę ignorowanie, bądź nie.
Integryści ignorują prawdy poprzez nie przyjmowanie ich do siebie. W stosunku do integrystów, prawdy (te Kościelne i te niekościelne) pozostają na zewnątrz ich umysłów.


To nie ja mylę pojęcia – to ty je systematycznie wypaczasz, redefiniując prawdę wedle własnych preferencji. I właśnie na tym polega twój problem. Posługujesz się słowem „prawda” w sposób czysto subiektywny, relatywistyczny, jakby istniało wiele równorzędnych „prawd” i wystarczyło „coś przyjąć do siebie”, żeby to stało się prawdą. Otóż nie – prawda nie zależy od tego, kto ją przyjmuje. Prawda jest, bo pochodzi od Boga: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Chrystus nie mówi, że prawda zależy od subiektywnego odbioru człowieka. A ty cały swój wywód opierasz na takim właśnie błędzie – że „prawda” ma jakiś związek z tym, czy ktoś ją „przyjął do siebie”, czy nie

Twój podział na „prawdę” i „jej ignorowanie” jest pozorny – nie dlatego, że te rzeczy są tożsame, ale dlatego, że ty tak manipulujesz definicjami, żeby podważyć autorytet Kościoła i usprawiedliwić własny bunt. Kiedy mówisz, że „integryści ignorują prawdy”, to znowu tylko twój osąd, oparty na twoich prywatnych założeniach, nie na nauczaniu Kościoła. Gdyby rzeczywiście ignorowali prawdę, to nie trwaliby przy Objawieniu, przy dogmatach, przy nauce niezmiennej od wieków. To nie „integryści” zaprzeczają encyklikom, soborom sprzed Vaticanum II, pismom św. Tomasza z Akwinu czy nauce Ojców Kościoła – robią to właśnie ci, którzy – jak ty – mówią o „wielości prawd”, o „różnych perspektywach”, o „pojmowaniu prawdy do siebie”, jakby rzeczywistość była gumą do żucia

Nie – prawda Boża jest obiektywna i niezależna od tego, czy ją „przyjmiesz”, czy nie. „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą” (Mt 24,35). To ty projektujesz na integrystów swoje własne oderwanie od obiektywnego autorytetu, bo sam nie jesteś gotów poddać się prawdzie Kościoła, jeśli ona nie zgadza się z twoimi opiniami

Prawda nie ma być „przyjmowana do siebie” jako opcjonalna emocjonalna akceptacja, tylko ma być przyjęta w posłuszeństwie wiary, czyli zgodnie z tym, co głosi Tradycja, Magisterium i sensus fidei. „Wszystko, co wam polecą, czyńcie i zachowujcie” (Mt 23,3) – mówi Chrystus o tych, którzy zasiadają na katedrze Mojżesza. A ty uparcie próbujesz uczyć Kościół, że „integryści” czegoś nie przyjmują, jakbyś ty sam był wyrocznią prawdy. W rzeczywistości robisz to, co każdy heretyk w historii – wycinasz z nauki Kościoła to, co ci nie pasuje, a potem oskarżasz innych, że to oni są ślepi

Nie – to twoje subiektywne „ja” stało się ośrodkiem prawdy. Uprawiasz gnozę. I nazywasz ją „sumieniem”, „autentycznością”, „szczerością”. Ale to tylko inna forma pychy – nie różniąca się niczym od buntu Lucyfera, który też nie „przyjął do siebie” Bożej prawdy

„Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem; którzy ciemność zamieniają na światło, a światło na ciemność” (Iz 5,20)

Twoje relatywizowanie prawdy to nie analiza filozoficzna – to duchowy sabotaż. I nie oskarżaj innych, że „ignorują prawdy”, skoro sam porzuciłeś tę jedną, najważniejszą:

Że prawda nie pochodzi z ciebie, tylko z Boga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:59, 16 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ale mylisz pojęcia. :shock:
Prawda to jedno, a jej ignorowanie, to drugie. Nawet niezależnie od tego, o jakich prawdach mówimy (bo są różne, a załóżmy na ten moment, że niektóre z nich zostały przez Boga objawione, a nawet przez Kościół przekazane), to osobną kwestią jest ich przez daną osobę ignorowanie, bądź nie.
Integryści ignorują prawdy poprzez nie przyjmowanie ich do siebie. W stosunku do integrystów, prawdy (te Kościelne i te niekościelne) pozostają na zewnątrz ich umysłów.


To nie ja mylę pojęcia – to ty je systematycznie wypaczasz, redefiniując prawdę wedle własnych preferencji. I właśnie na tym polega twój problem. Posługujesz się słowem „prawda” w sposób czysto subiektywny, relatywistyczny, jakby istniało wiele równorzędnych „prawd” i wystarczyło „coś przyjąć do siebie”, żeby to stało się prawdą. Otóż nie – prawda nie zależy od tego, kto ją przyjmuje. Prawda jest, bo pochodzi od Boga...

Znowu mamy znamienny przykład "odpowiadania na zarzut", które w istocie jest odwróceniem uwagi od istoty sprawy. :rotfl:
Gdy ja piszę o PRZYJMOWANIU prawdy, fedor "polemizuje" z tym, opowiadając o
- niezależności prawdy od przyjmującego
- pochodzeniu prawdy
- rzekomym redefiniowaniu prawdy przez oponenta
A samym PRZYJMOWANIU?...
- Jakoś tak... Jakoś nic. (dalej też jest o moich rzekomych intencjach, o "usprawiedliwianiu", czy o czym tam jeszcze, bo nie chce mi się więcej wymieniać).
Jednak o samym tym, że kwestią postawioną w zarzucie jest przyjrzenie się PRZYJMOWANIU, jakoś tak nie ma nic.

Jest znamienne, jak funkcjonuje retoryka integrystów w obliczu realnego problemu — reaguje gadaniną o wszystkim wokół, tylko nie o istocie sprawy. Reaguje obrażaniem się, oskarżaniem, domniemywaniem czegoś u osób, nazywaniem w różny sposób, ale do kwestii poruszonych się nie odniesie.
A ja przypomnę, co było istotą mojego zarzutu — było nim to, że jeśli prawda nie zostanie przyjęta w procesie jakiegoś badania umysłem, czyli ustalania o co w tym wszystkim chodzi, to umysł nawet tej prawdy nie dotknie, a co za tym idzie owa prawda i tak pozostanie na zewnątrz tego człowieka, pozostanie NIE PRZYJĘTA, czyli ZIGNOROWANA.
Przyjąć prawdę może bowiem ten, kto się z nią zapoznał. Jeśli proces zapoznawania się z prawdą nie został przeprowadzony, to prawda jest:
- zignorowana
- nie przyjęta
- niepodpadająca pod kategorię wierzenia w nią
- nieuprawniająca do reprezentowania danej osoby jako jej zwolennika przed innymi ludźmi.
- nieobecna, nieistniejąca dla danej osobowości.

Jeśliby bowiem prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... :shock:

Otóż tak nie ma! :nie:
Są prawdy poza umysłem — prawdy nieprzyjęte. Są też prawdy, które umysły przyjęły, ale do tej ostatniej grupy prawd mamy prawo zaliczyć tylko te prawdy, które doczekały się PROCESU PRZYJMOWANIA ICH PRZEZ DANY UMYSŁ.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 17:10, 16 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:19, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Znowu mamy znamienny przykład "odpowiadania na zarzut", które w istocie jest odwróceniem uwagi od istoty sprawy. 🤣
Gdy ja piszę o PRZYJMOWANIU prawdy, fedor "polemizuje" z tym, opowiadając o

niezależności prawdy od przyjmującego

pochodzeniu prawdy

rzekomym redefiniowaniu prawdy przez oponenta
A samym PRZYJMOWANIU?...

Jakoś tak... Jakoś nic. (dalej też jest o moich rzekomych intencjach, o "usprawiedliwianiu", czy o czym tam jeszcze, bo nie chce mi się więcej wymieniać).
Jednak o samym tym, że kwestią postawioną w zarzucie jest przyjrzenie się PRZYJMOWANIU, jakoś tak nie ma nic.


Już sam początek to klasyczny przykład manipulacyjnego narzekania w stylu: „nikt mnie nie rozumie”. Udajesz, że zarzuty polemiczne są „odwróceniem uwagi”, podczas gdy w rzeczywistości są reakcją na twoje błędne założenia o naturze prawdy. Gdy ktoś słusznie wskazuje, że prawda istnieje niezależnie od tego, czy ją przyjmiesz, czy nie — zaczynasz uciekać w jałowe rozżalenie, że nikt nie mówi o „przyjmowaniu prawdy”, jakby to było kluczowe kryterium jej istnienia. To nie „przyjmowanie” decyduje o prawdzie, tylko jej zgodność z rzeczywistością i/lub Objawieniem. Przypisujesz przeciwnikom uniki, podczas gdy sam unikasz rzeczywistego problemu — prawdy objawionej przez Chrystusa, która nie zależy od tego, czy ją przetrawisz subiektywnie w swoim umyśle, czy nie

Michał Dyszyński napisał:
Jest znamienne jak funkcjonuje retoryka integrystów w obliczu realnego problemu - reaguje gadaniną o wszystkim wokół, tylko nie o istocie sprawy. Reaguje obrażaniem się, oskarżaniem, domniemywaniem u osób, nazywaniem w różny sposób, ale do kwestii poruszonych się nie odniesie.


To jest dopiero znamienne — jak ktoś, kto unika odpowiedzi na twardą teologię, zarzuca innym „gadanie o wszystkim wokół”. To ty od początku uciekasz w retorykę emocji, nieustannie obrażając się na strukturę Kościoła, na autorytet Urzędu Nauczycielskiego i na samo pojęcie obiektywnej prawdy. Retoryka, jaką uprawiasz, to klasyczna taktyka modernisty: rozmiękczyć dogmat, oskarżyć o rzekomy fanatyzm, a samemu udawać ofiarę. Jeśli ktoś wskazuje twoje błędy — to „oskarża”, „obraża się”, „nie odnosi się do meritum”? Żałosna gra na emocjach, a nie uczciwa polemika. Trzeba ci przypomnieć, skoro deklarujesz się publicznie na tym forum jako "katolik", że „Kościół jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15), a nie subiektywne wrażenie tego czy innego „poszukiwacza”

Michał Dyszyński napisał:
A ja przypomnę, co było istotą mojego zarzutu - było nim to, że jeśli prawda nie zostanie przyjęta w procesie jakiegoś badania umysłem o co w tym wszystkim chodzi, to umysł nawet tej prawdy nie dotknie, czyli owa prawda i tak pozostanie na zewnątrz tego człowieka, pozostanie NIE PRZYJĘTA, czyli ZINGOROWANA.


I tu wychodzi na wierzch fundament twojego błędu — utożsamianie prawdy z ludzką percepcją. Mówisz, że prawda „pozostaje na zewnątrz”, jeśli nie zostanie przyjęta umysłem, jakby umysł był ośrodkiem, który decyduje o istnieniu prawdy. To czysty idealizm, gnoza i duchowy subiektywizm. Bóg objawił prawdę nie po to, żebyś ją subiektywnie „badał umysłem” według swoich zachcianek, tylko po to, żebyś ją przyjął z wiarą i posłuszeństwem — nawet jeśli nie rozumiesz jej do końca. „Kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16) — Chrystus nie mówi: „kto nie zrozumie”, tylko „kto nie uwierzy”. Wiara poprzedza rozumienie, nie odwrotnie. A ty stawiasz rozum nad Objawieniem, co jest klasyczną herezją modernizmu potępioną przez Piusa X

Michał Dyszyński napisał:
Przyjąć prawdę może bowiem ten, kto się z nią zapoznał. Jeśli proces zapoznawania się z prawdą nie został przeprowadzony, to prawda jest:

zingorowana

nie przyjęta

nie podpadająca pod kategorię wierzenia w nią

nie uprawniająca do reprezentowania danej osoby jako jej zwolennika przed innymi ludźmi.

nieobecna, nieistniejąca dla danej osobowości.


To zdanie jest jawnym relatywizmem — jakoby prawda była „nieistniejąca dla danej osobowości”, jeśli nie została „przeprocesowana” w jej umyśle. Czyli według ciebie prawda istnieje tylko w zależności od tego, kto ją przyjął? To skrajnie błędne. W chrześcijaństwie prawda istnieje, bo pochodzi od Boga, a nie z wnętrza twojego kapryśnego umysłu. „Słowo Pańskie trwa na wieki” (1 P 1,25), niezależnie od tego, kto je przyjmie. Kościół nie jest zbiorem osobistych „procesów zapoznawania się z prawdą”, tylko wspólnotą opartą na depozycie Objawienia, przekazywanym przez Urząd Nauczycielski. Jeśli nie przyjmujesz tego depozytu, jesteś poza prawdą, nie dlatego, że „twój umysł się z nią nie zapoznał”, ale dlatego, że jesteś w buncie wobec obiektywnej rzeczywistości. „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16) — a ty gardzisz Kościołem, czyli gardzisz samym Chrystusem

Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲
Otóż tak nie ma! ❗
Są prawdy poza umysłem - nieprzyjęte. Są też prawdy, które umysły przyjęły, ale do tej ostatniej grupy prawd mamy prawo zaliczyć tylko te prawdy, które doczekały się PROCESU PRZYJMOWANIA ICH PRZEZ DANY UMYSŁ.


Oczywiście, że nie każda prawda została poznana przez każdego — ale to nie znaczy, że istnieje tylko wówczas, gdy ktoś ją „przyjął”. Po raz kolejny robisz ekwilibrystykę logiczną, mieszając ontologiczny status prawdy z epistemologicznym procesem jej rozpoznania. To zupełnie inna płaszczyzna. Prawda, która nie została przyjęta, nadal jest prawdą, a jej nieprzyjęcie nie sprawia, że ona „nie istnieje dla danej osobowości” — to tylko dowód na ignorancję lub zatwardziałość tej osoby. „Niewiara ich nie zniweczy wierności Boga” (Rz 3,3). A ty chcesz, żeby twoja niewiara była probierzem tego, co rzeczywiście istnieje

Twoje podejście to czysta gnostycka pycha — że dopiero wtedy coś jest „prawdziwe”, gdy twoje „wtajemniczone” JA to przyjmie. Tak się kończy uprawianie duchowego indywidualizmu zamiast pokornej wiary. Święty Paweł mówi jasno: „Miłość nie unosi się pychą” (1 Kor 13,4), ale twoje teorie są pełne zarozumiałego przekonania o wyższości twojego własnego umysłu nad Objawieniem. I to jest fundament twojej herezji

„Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę” (Hbr 13,17) — a ty buntujesz się, jakbyś nie musiał nikomu odpowiadać. Jesteś nie w Kościele, tylko poza nim — w kulcie własnej świadomości. A mimo to deklarujesz się uparcie jako "katolik".

Dyszyński:

"Sam tylko dlatego uważam się za katolika, że rozpoznaję w Kościele inne osoby podobnie do mnie myślące"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/integryzm-religijny-jako-postawa-duchowego-zaklamania,23163-575.html#792309

"Sam mogę powiedzieć, że jako katolik jestem zapisany w kościele rzymskim"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kto-ma-prawo-nazywac-sie-katolikiem,24371.html#763323
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:50, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To nie wspólnota, a indywidualny człowiek (jego dusza, osobowość, psychika) jest adresatem przypowieści, porównań, symboli. To człowiek, a nie wspólnota jest głównym celem przekazu ewangelicznego. Dlatego stawianie sprawy na odwrót, czyli sugerowanie, że ten człowiek sam ma tu jak najmniej decydować, bo rzekomo to autorytety u steru wspólnoty mają decydować za niego, jest okazaniem rażącego nieposłuszeństwa Chrystusowi.
Jest prawie cała Ewangelia wzywająca do nawrócenia, przebaczenia, miłości, powtórnego nawrócenia, pomnażania talentów, wzrostu duchowego - od ziarna do postaci kłosu czy drzewa - zadbania o oliwę do lamp w swojej duszy, poszukiwania, odrzucania tego, co błędne, przeszkadzające w zbawieniu."
.

:brawo:
I dodajmy, że autorytety religijne mogą ten przekaz Ewangelii zanieczyścić, błędnie ocenić, przekręcić. Człowiek może zawieść, nawet jeśli to jest ktoś uznawany za autorytet, ale Bóg nigdy nie zawodzi.

"Tak mówi Pan Bóg: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu, (...) wyrwę moje owce z ich paszczy, (...) Ja sam będę pasł moje owce (...) Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie." Ez 34:10,15,16

Nie może być tak, by człowiek nie mógł (w sensie miał przez kogoś zakazane) wejść na ścieżkę samodzielnych poszukiwań sensu Biblii, bo to byłoby po prostu zabronienie człowiekowi budowania osobistej relacji z Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:00, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
"Tak mówi Pan Bóg: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu, (...) wyrwę moje owce z ich paszczy, (...) Ja sam będę pasł moje owce (...) Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie." Ez 34:10,15,16

Ależ cudny cytat wynalazłeś. :brawo: :*
Jakaż ta Biblia okazuje się modernistyczna i lewacka! :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:07, 16 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲
Otóż tak nie ma! ❗
Są prawdy poza umysłem - nieprzyjęte. Są też prawdy, które umysły przyjęły, ale do tej ostatniej grupy prawd mamy prawo zaliczyć tylko te prawdy, które doczekały się PROCESU PRZYJMOWANIA ICH PRZEZ DANY UMYSŁ.


Oczywiście, że nie każda prawda została poznana przez każdego — ale to nie znaczy, że istnieje tylko wówczas, gdy ktoś ją „przyjął”.

A gdzie ja rzekomo twierdziłem coś innego?... :shock:
Przypominam moje słowa:
MD wcześniej w tym wątku napisał:
Prawda to jedno, a jej ignorowanie, to drugie.

Jeśli wyraźnie rozróżniam przyjęcie prawdy od istnienia prawdy, to skąd Ci się wyhalucynował ten zarzut, który w cytacie na niebiesko wyróżniłem?... :shock:

Albo podaj ten cytat, który daje podstawę do rzekomego negowania prawdy obiektywnej przeze mnie, albo przyznaj tu teraz uczciwie, że nadinterpretowałeś moje słowa do chochoła, skoro z ich rzeczywistą treścią nie jesteś w stanie podjąć polemiki.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 18:08, 16 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:42, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To nie wspólnota, a indywidualny człowiek (jego dusza, osobowość, psychika) jest adresatem przypowieści, porównań, symboli. To człowiek, a nie wspólnota jest głównym celem przekazu ewangelicznego. Dlatego stawianie sprawy na odwrót, czyli sugerowanie, że ten człowiek sam ma tu jak najmniej decydować, bo rzekomo to autorytety u steru wspólnoty mają decydować za niego, jest okazaniem rażącego nieposłuszeństwa Chrystusowi.
Jest prawie cała Ewangelia wzywająca do nawrócenia, przebaczenia, miłości, powtórnego nawrócenia, pomnażania talentów, wzrostu duchowego - od ziarna do postaci kłosu czy drzewa - zadbania o oliwę do lamp w swojej duszy, poszukiwania, odrzucania tego, co błędne, przeszkadzające w zbawieniu."
.

:brawo:
I dodajmy, że autorytety religijne mogą ten przekaz Ewangelii zanieczyścić, błędnie ocenić, przekręcić. Człowiek może zawieść, nawet jeśli to jest ktoś uznawany za autorytet, ale Bóg nigdy nie zawodzi


I dlatego nie słuchasz Boga, tylko Dyszyńskiego, Wujka i Fjałkowskiego. A Biblię sprowadziłeś do bajek, zaś Kościół do zwykłej ludzkiej instytucji

Katolikus napisał:
"Tak mówi Pan Bóg: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu, (...) wyrwę moje owce z ich paszczy, (...) Ja sam będę pasł moje owce (...) Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie." Ez 34:10,15,16

Nie może być tak, by człowiek nie mógł (w sensie miał przez kogoś zakazane) wejść na ścieżkę samodzielnych poszukiwań sensu Biblii, bo to byłoby po prostu zabronienie człowiekowi budowania osobistej relacji z Bogiem.


Coś ci się porąbało. To odnosi się do nadużyć w ST, a nie do Kościoła, który został założony przez Chrystusa. Chrystus nie po to założył swój własny Kościół, żeby go zwalczać

Typowa manipulacja modernistycznego liberała: zacytować wers o nadużyciach z ST do Kościoła, którego w ST nawet jeszcze nie było, i czuć się usprawiedliwionym w swoim buncie przeciw Chrystusowi i Jego Kościołowi. Ale ma to tyle samo "sensu", co przytaczanie doniesień o policjantach, którzy wzięli łapówkę, jako argumentu za tym, żeby w ogóle zlikwidować Policję. Ot, "logika" liberała, który uważa się za "głęboko oświeconego intelektualistę" :rotfl:

Ale kto by się przejmował takimi "drobnymi niuansami". Na pewno nie liberał. Dyszyński już sika po nogach z radości


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 19:44, 16 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:52, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲


To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia. Nikt nie twierdzi, że prawda zostaje „przyjęta” automatycznie tylko dlatego, że istnieje. To, że prawda istnieje obiektywnie niezależnie od twojego umysłu, nie oznacza, że każdy ją „ma”. Po prostu nie ma ona nic wspólnego z twoim aktem poznawczym. Tę oczywistość głosi Kościół od wieków. Istnienie prawdy nie zależy od poznania — to jeden z fundamentów realizmu metafizycznego, który odrzucasz, chociaż podajesz się za katolika. Zamiast tego popadasz w typowo gnostycki subiektywizm, gdzie prawda zostaje „uznana”, kiedy „umysł ją obejrzy”. To jest klasyczna herezja — przekonanie, że prawda objawiona nie ma mocy, dopóki nie zostanie „przetrawiona” przez twoją „wolną” świadomość

Michał Dyszyński napisał:
Otóż tak nie ma! ❗
Są prawdy poza umysłem - nieprzyjęte. Są też prawdy, które umysły przyjęły, ale do tej ostatniej grupy prawd mamy prawo zaliczyć tylko te prawdy, które doczekały się PROCESU PRZYJMOWANIA ICH PRZEZ DANY UMYSŁ.


Czyli znowu: twoim zdaniem prawda jest „czymś”, co dopiero „doczekuje się” twojej łaskawej akceptacji, jakby miała zostać dopuszczona do twojego królestwa poznawczego. A gdzie pokora, gdzie posłuszeństwo? Gdzie sensus fidei, który — jak uczy Sobór Watykański II — nie polega na arbitralnym wybieraniu prawd, które nam się podobają, ale na posłusznym trwaniu przy tym, co naucza Kościół? „Jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Ale ciebie to nie obchodzi. Ty decydujesz, co jest „przyjętą” prawdą, bo wszystko musi przejść przez proces „przemyślenia”. To nie jest postawa katolika, to jest klasyczna pycha — wynoszenie swojego umysłu ponad Urząd Nauczycielski Kościoła. Bo według ciebie prawda nie płynie z Objawienia i Tradycji, tylko z twojego intelektu, który ją „przyswaja”

Michał Dyszyński napisał:
A gdzie ja rzekomo twierdziłem coś innego?... :shock:
Przypominam moje słowa:
MD wcześniej w tym wątku napisał:
Prawda to jedno, a jej ignorowanie, to drugie.


To, że teraz się wycofujesz, nie zmienia faktu, że wcześniej operowałeś subiektywistyczną definicją prawdy. Tak jakby prawda potrzebowała legitymacji twojego umysłu, by móc funkcjonować w porządku epistemologicznym. To dualizm typowy dla gnozy, a nie chrześcijaństwa. Święty Paweł nie mówił „badajcie wszystko i przyjmujcie, co umysł zatwierdzi”, tylko: „Wszystkie Pisma przez Boga są natchnione i pożyteczne do nauczania, do wykrywania błędów…” (2 Tm 3,16). Ty natomiast odrzucasz autorytet Pisma i Magisterium, zastępując go kultem umysłu, który „przyjmuje” prawdę dopiero wtedy, gdy ją sobie przemyśli. A przecież „Kościół Boga żywego jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15), nie twój mózg

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli wyraźnie rozróżniam przyjęcie prawdy od istnienia prawdy, to skąd Ci się wyhalucynował ten zarzut, który w cytacie na niebiesko wyróżniłem?... :shock:


Zarzut wynika z twoich własnych słów, które są niekonsekwentne. Nie wystarczy powiedzieć „ja rozróżniam”, jeśli zaraz potem piszesz o „procesie przyjmowania prawdy przez umysł”, jakby to był moment dopiero „zaktualizowanego” istnienia tej prawdy. Taka koncepcja to relatywizm. A relatywizm został jednoznacznie potępiony przez papieża Benedykta XVI jako „dyktatura relatywizmu”. Twój sposób mówienia to nie neutralna analiza filozoficzna, tylko przejaw oporu wobec obiektywnego, nadrzędnego porządku prawdy objawionej, który wymaga wiary, a nie analitycznej konsumpcji przez „umysł Dyszyńskiego”

Michał Dyszyński napisał:
Albo podaj ten cytat, który daje podstawę do rzekomego negowania prawdy obiektywnej przeze mnie, albo przyznaj tu teraz uczciwie, że nadinterpretowałeś moje słowa do chochoła, skoro z ich rzeczywistą treścią nie jesteś w stanie podjąć polemiki.


Cytaty już podałem — to twoje własne słowa o „procesie przyjmowania” prawdy przez umysł. Gdybyś naprawdę uznawał prawdę obiektywną, to nie miałbyś potrzeby odgradzać jej od poznania jakimś subiektywnym „procesem”. Przypomnę ci, co mówi List do Hebrajczyków: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę” (Hbr 13,17). Ty natomiast ustanawiasz siebie jako jedyny autorytet poznania, który decyduje, co zasługuje na miano „przyjętej prawdy”. Tym samym odrzucasz i autorytet Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, i samo pojęcie wiary jako aktu posłuszeństwa. Według ciebie — jeśli nie „przepracujesz” jakiejś prawdy umysłem — to jej jeszcze „nie przyjąłeś”. Ale to właśnie ten rodzaj wyrachowanej, pychą podszytej „wiary” był przyczyną potępienia przez św. Pawła: „Gdy się mądrymi mienili, stali się głupi” (Rz 1,22)

Nie, to nie ja stawiam chochoła — to ty ustawiasz swoje „ja” jako tron poznania. Ale nad tobą nie ma już Urzędu Nauczycielskiego, nie ma Ojców Kościoła, nie ma Tradycji, nie ma Magisterium. Jest tylko jeden kapłan, prorok i król — ty sam

„Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Ale twój umysł chce budować nowy kościół: bez posłuszeństwa, bez pokory, bez wiary. Kościół, w którym prawda nie pochodzi z Objawienia, ale z „procesu przyjęcia przez umysł”

To nie jest katolicyzm. To jest bunt


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 20:51, 16 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:40, 16 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲


To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia. Nikt nie twierdzi, że prawda zostaje „przyjęta” automatycznie tylko dlatego, że istnieje. To, że prawda istnieje obiektywnie niezależnie od twojego umysłu, nie oznacza, że każdy ją „ma”. Po prostu nie ma ona nic wspólnego z twoim aktem poznawczym.

Nie chodzi o żaden "mój" akt poznawczy, o akt poznawczy każdego, który miałby prawo uznać, iż przyjął prawdę. Jeśli żaden akt zrozumienia i świadomej akceptacji nie odróżnia prawdy nieznanej od znanej (i przyjętej), a prawdy "obiektywnie istnieją" (a przynajmniej na poczet tej argumentacji tak zakładamy), to istnienie ich "gdzieś ogólnie", a nie w umyśle, który świadomie nimi jakoś zarządził, zorientował się, na czym one polegają, zrównuje wszystkich nieświadomych tych prawd ludzi. Wtedy każdy człowiek już automatycznie "przyjął wszystkie istniejące prawdy" nie mając nawet o tym zielonego pojęcia. Wszyscy wtedy okazują się być wszechwiedzącymi mędrcami, niemowlak nie odróżnia się swoim "przyjęciem prawdy" od przyjęcia tej prawdy przez mędrca, teologa, papieża, a z drugiej strony pensjonariuszy więzień czy szpitali psychiatrycznych. Wtedy wszyscy się robią idealnie sobie równi, zaś nawet ja jestem równy w prawdzie największym autorytetom Kościoła.
To jest jednoznaczna logiczna konsekwencja stawiania zagadnienie przyjęcia prawdy w sposób zaproponowany przez Ciebie.
Dalej znowu "argumentujesz" w stylu "bo ty", czyli odwracasz uwagę od tego, jak bezsensowna jest ta Twoja wizja przyjęcia prawdy. W szczegółach nie będę tych - głównie personalnych wypowiedzi - komentował, bo są po prostu nie na temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:59, 16 Wrz 2025    Temat postu:

katolikus napisał:
I dodajmy, że autorytety religijne mogą ten przekaz Ewangelii zanieczyścić, błędnie ocenić, przekręcić. Człowiek może zawieść, nawet jeśli to jest ktoś uznawany za autorytet, ale Bóg nigdy nie zawodzi
fedor napisał:
I dlatego nie słuchasz Boga,


Z jakich moich słów w powyższym cytacie wynika ci, że Boga nie słucham? Z jakich moich słów tobie to "wynika"?
:shock:

Cytat:
Coś ci się porąbało. To odnosi się do nadużyć w ST, a nie do Kościoła, który został założony przez Chrystusa. Chrystus nie po to założył swój własny Kościół, żeby go zwalczać

Typowa manipulacja modernistycznego liberała: zacytować wers o nadużyciach z ST do Kościoła, którego w ST nawet jeszcze nie było, i czuć się usprawiedliwionym w swoim buncie przeciw Chrystusowi i Jego Kościołowi.


Nie pisałem, że cytat odnosi się stricte do "Kościoła, który został założony przez Chrystusa". Wymowa tego fragmentu jest jasna, jak pasterze zawodzą to Bóg osobiście będzie się opiekował ludźmi i nawet będzie "przeciw pasterzom". Jak widać nawet Bóg ma jakieś granice cierpliwości wobec autorytetów religijnych. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:29, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
Nie pisałem, że cytat odnosi się stricte do "Kościoła, który został założony przez Chrystusa". Wymowa tego fragmentu jest jasna, jak pasterze zawodzą to Bóg osobiście będzie się opiekował ludźmi i nawet będzie "przeciw pasterzom". Jak widać nawet Bóg ma jakieś granice cierpliwości wobec autorytetów religijnych. :think:

Zauważyłem, że ogólnie w komentarzach fedora jakoś "dziwnie" zawsze się okazuje, że fedor widzi w wypowiedziach oponentów (choć wg mnie też i w Biblii) coś zupełnie innego, niż narzucający się odbiór sugeruje. Nagle ad hoc pojawiają się takie monstrualne nadinterpretacje, albo zawężenia znaczeń, aby potem sugerować kompletnie inne znaczenia, niż te domyślne.
Ja odczytałem ten fragment Biblii jako mówiący ogólnie o "pasterzach". Wniosek jest tu chyba taki: nie wierzmy wszystkim, którzy się powołują na naszych pasterzy, bo PRZYNAJMNIEJ CZĘŚĆ Z NICH (nie twierdzę, że wszyscy, nie wskazuję też którzy) są niemili Bogu.
Jest to zatem wniosek: wyznawco Boga - nie bądź naiwny!
Albo też ZDARZAJĄ SIĘ PASTERZE, których słuchać nie należy.
To, że akurat np. ja widzę jako tych wyjątkowo mało wiarygodnych pasterzy, którzy żądają bardzo daleko posuniętej postaci posłuszeństwa, zniechęcając usilnie odbiorców do krytycznego myślenia (te warunki spełniają integryści w katolicyzmie, ale oczywiście nie tylko oni, bo i faryzeusze i wyznania niekatolickie, szczególnie np. cerkiew moskiewska, która zachęca Rosjan do wojny z Ukrainą).
Oczywiście dokładne ustalenie, którzy pasterze są wilkami w owczej skórze, będzie osobnym zagadnieniem. Jednak sam cytat jest znamienny, jest odtrutką na naiwność wyznawców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:40, 16 Wrz 2025    Temat postu:

Katolikus napisał:
katolikus napisał:
I dodajmy, że autorytety religijne mogą ten przekaz Ewangelii zanieczyścić, błędnie ocenić, przekręcić. Człowiek może zawieść, nawet jeśli to jest ktoś uznawany za autorytet, ale Bóg nigdy nie zawodzi
fedor napisał:
I dlatego nie słuchasz Boga,


Z jakich moich słów w powyższym cytacie wynika ci, że Boga nie słucham? Z jakich moich słów tobie to "wynika"?
:shock:


Nie rżnij głupa. Sam siebie oszukujesz. Jak ty niby Boga słuchasz?

Biblia = bajki

Kościół = zwykła omylna instytucja

Więc jak ty niby "Boga słuchasz"? Dopiero co mi Kanta w weekend przytaczałeś, że nic nie wiadomo. Więc gdzie ten Bóg, którego ty niby słuchasz? Siebie słuchasz, ty jesteś swoim jedynym bogiem. Ewentualnie Dyszyński i Fjałkowski są twoim bogiem. Nieźle jesteś załgany

Katolikus napisał:
Cytat:
Cytat:
Coś ci się porąbało. To odnosi się do nadużyć w ST, a nie do Kościoła, który został założony przez Chrystusa. Chrystus nie po to założył swój własny Kościół, żeby go zwalczać


Typowa manipulacja modernistycznego liberała: zacytować wers o nadużyciach z ST do Kościoła, którego w ST nawet jeszcze nie było, i czuć się usprawiedliwionym w swoim buncie przeciw Chrystusowi i Jego Kościołowi.


Nie pisałem, że cytat odnosi się stricte do "Kościoła, który został założony przez Chrystusa". Wymowa tego fragmentu jest jasna, jak pasterze zawodzą to Bóg osobiście będzie się opiekował ludźmi i nawet będzie "przeciw pasterzom". Jak widać nawet Bóg ma jakieś granice cierpliwości wobec autorytetów religijnych. :think:


Czyli nie uderzałeś w Kościół, ale i tak uderzałeś. Jesteś załgany do tego stopnia, że nawet siebie oszukujesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 4:23, 17 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:24, 17 Wrz 2025    Temat postu:

No to w takim razie jeszcze raz, od początku, bo jak zwykle mataczysz, Dyszyński

Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲


To jest czysta demagogia ubrana w błyskotliwy styl pseudointelektualisty. Twoje rozumowanie nie tylko pomija podstawowe rozróżnienie między ontologiczną prawdą a epistemologicznym jej przyjęciem, ale również opiera się na celowym przekręceniu tego, co twój rozmówca napisał. Nikt nie mówi, że prawda „nieobejrzana umysłem” zostaje „przyjęta” w sensie poznawczym. Istnienie prawdy obiektywnej nie oznacza, że każdy ją poznaje — i doskonale o tym wiesz. Ale ty nie rozmawiasz w dobrej wierze. Ty potrzebujesz przeciwnika, żeby sobie błysnąć i postawić się ponad hierarchię, jak zawsze. Problem polega na tym, że nie tylko odrzucasz tradycyjną teologię katolicką, ale i zdrowy rozsądek

Michał Dyszyński napisał:
Nikt nie twierdzi, że prawda zostaje „przyjęta” automatycznie tylko dlatego, że istnieje. To, że prawda istnieje obiektywnie niezależnie od twojego umysłu, nie oznacza, że każdy ją „ma”. Po prostu nie ma ona nic wspólnego z twoim aktem poznawczym.


A więc przyznajesz, że prawda istnieje obiektywnie. Dobrze, jesteśmy bliżej katolickiej doktryny. Ale potem piszesz, że prawda nie ma nic wspólnego z aktem poznawczym. I tu właśnie wychodzi na jaw twój rozłam z Tradycją. Jeśli nie ma żadnej relacji między obiektywną prawdą a naszym poznaniem, to sam właśnie podciąłeś gałąź, na której siedzisz. Całe Objawienie Boże — Logos, który stał się ciałem (J 1,14) — to przecież objawienie poznawalnej Prawdy. W przeciwnym razie Słowo stałoby się niezrozumiałym bełkotem. Kościół, jako „filar i podpora prawdy” (1 Tm 3,15), naucza nie tylko, że prawda istnieje, ale że można ją poznać — pod warunkiem posłuszeństwa i wiary

Michał Dyszyński napisał:
Nie chodzi o żaden "mój" akt poznawczy, o akt poznawczy każdego, który miałby prawo uznać, iż przyjął prawdę.


Właśnie że chodzi. W katolickiej teologii łaska poprzedza akt wiary. Nie poznajesz prawdy, bo masz do niej „prawo”, tylko dlatego, że Bóg dał ci łaskę poznania — i pod warunkiem, że podporządkujesz się Kościołowi, przez który ta prawda jest głoszona. „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16). A ty nie słuchasz. Ty się stawiasz ponad Urząd Nauczycielski, co stawia cię poza Tradycją

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli żaden akt zrozumienia i świadomej akceptacji nie odróżnia prawdy nieznanej od znanej (i przyjętej), a prawdy "obiektywnie istnieją" (a przynajmniej na poczet tej argumentacji tak zakładamy), to istnienie ich "gdzieś ogólnie", a nie w umyśle, który świadomie nimi jakoś zarządził, zorientował się, na czym one polegają, zrównuje wszystkich nieświadomych tych prawd ludzi.


Kolejna fałszywa alternatywa. Nie istnieje tylko zero-jedynkowy podział: albo każdy musi osobiście poznać całą prawdę, albo wszyscy są „równi”. To czysta gnoza — elitaryzm poznawczy. W katolickiej wierze prawda nie jest elitarna, ale przekazywana przez Kościół, który ma charyzmat nieomylności w sprawach wiary i moralności (Sobór Watykański I, „Pastor aeternus”). „A jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). To są słowa Chrystusa, nie twoje sofizmaty

Michał Dyszyński napisał:
Wtedy każdy człowiek już automatycznie "przyjął wszystkie istniejące prawdy" nie mając nawet o tym zielonego pojęcia. Wszyscy wtedy okazują się być wszechwiedzącymi mędrcami, niemowlak nie odróżnia się swoim "przyjęciem prawdy" od przyjęcia tej prawdy przez mędrca, teologa, papieża, a z drugiej strony pensjonariuszy więzień czy szpitali psychiatrycznych. Wtedy wszyscy się robią idealnie sobie równi, zaś nawet ja jestem równy w prawdzie największym autorytetom Kościoła.


Ten fragment to czysta pycha — jakbyś się zżymał, że nie możesz być „równy” papieżowi. Ale ty sam siebie stawiasz ponad Kościołem. Ty nie chcesz być równy — ty chcesz rządzić. Nie interesuje cię pokora i posłuszeństwo, które są konieczne do poznania prawdy. „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli; oni bowiem czuwają nad waszymi duszami” (Hbr 13,17). Kto cię upoważnił do oceniania, czy niemowlę „przyjęło prawdę” lepiej niż papież? Kim ty jesteś? Jakim prawem przeciwstawiasz się Urzędowi Nauczycielskiemu?

Michał Dyszyński napisał:
To jest jednoznaczna logiczna konsekwencja stawiania zagadnienie przyjęcia prawdy w sposób zaproponowany przez Ciebie.


Nie, to jest jednoznaczna konsekwencja twojej pychy i pogardy dla Tradycji. Twoje „logiczne” rozważania są filozoficzną mgłą mającą ukryć twój bunt wobec władzy duchowej. To nie jest logika katolicka. To jest logika lucyferyczna: non serviam. Ale prawda katolicka jest inna: "Ty jesteś Piotr, Skała, i na tej Skale zbuduje Kościół mój" (Mt 16,18)

Michał Dyszyński napisał:
Dalej znowu "argumentujesz" w stylu "bo ty", czyli odwracasz uwagę od tego, jak bezsensowna jest ta Twoja wizja przyjęcia prawdy. W szczegółach nie będę tych - głównie personalnych wypowiedzi - komentował, bo są po prostu nie na temat.


Nie. To ty właśnie odwracasz uwagę, uciekając w pseudofilozoficzne ogólniki, które mają cię wynieść ponad każdego, kto uznaje autorytet Kościoła. Kiedy ktoś dotyka twojego buntu, wtedy nagle mówisz, że to „personalne”. Ale twoje całe pisanie jest personalnym buntem przeciwko Kościołowi, który śmie ci powiedzieć: „To nie ty jesteś źródłem prawdy”. Twoje „ja” jest twoim papieżem, twoim nauczycielem i twoim bogiem. To właśnie antropolatria

Przypomnę ci, co mówił św. Paweł: „Gdybym nawet ja albo anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy — niech będzie przeklęty!” (Ga 1,8). A Ewangelia ta została powierzona Kościołowi — nie tobie, nie twojemu umysłowi, nie twoim „rozważaniom”. I ten Kościół mówi: „Kościół jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15), nie twoje ego. Jeśli nie jesteś mu posłuszny, stoisz poza prawdą

Michał Dyszyński napisał:
Zauważyłem, że ogólnie w komentarzach fedora jakoś "dziwnie" zawsze się okazuje, że fedor widzi w wypowiedziach oponentów (choć wg mnie też i w Biblii) coś zupełnie innego, niż narzucający się odbiór sugeruje. Nagle ad hoc pojawiają się takie monstrualne nadinterpretacje, albo zawężenia znaczeń, aby potem sugerować kompletnie inne znaczenia, niż te domyślne.


To jest klasyczna zagrywka kogoś, kto sam nadinterpretuje, a zarzuca to innym. Sugerujesz, że istnieje jeden „domyślny odbiór” Pisma Świętego, i że akurat ty go masz. Ale właśnie po to istnieje Urząd Nauczycielski Kościoła, by wykładać autorytatywnie sens Pisma, nie twój subiektywny „domyślny” odbiór. Sobór Watykański II w konstytucji Dei Verbum jasno naucza: „Do Urzędu Nauczycielskiego należy autentyczna interpretacja Słowa Bożego, spisanego czy przekazanego” (DV 10). Nie do ciebie, nie do „fedora”, tylko do Kościoła. Jeśli ty się z tym nie zgadzasz, to nie masz już nic wspólnego z katolicyzmem — jesteś protestantem z neognostyckimi ciągotami

Michał Dyszyński napisał:
Ja odczytałem ten fragment Biblii jako mówiący ogólnie o "pasterzach". Wniosek jest tu chyba taki: nie wierzmy wszystkim, którzy się powołują na naszych pasterzy, bo PRZYNAJMNIEJ CZĘŚĆ Z NICH (nie twierdzę, że wszyscy, nie wskazuję też którzy) są niemili Bogu.


I znowu klasyczna taktyka rozmywania sensu: „ja odczytałem” = relatywizm interpretacyjny. Czyli wszystko zależy od tego, jak ty coś odczytasz. A co z interpretacją opartą na Tradycji i Urzędzie Nauczycielskim Kościoła, który został ustanowiony przez samego Chrystusa? (Mt 16,18; Mt 18,17). Co z tymi, którzy mają obowiązek interpretowania Słowa Bożego w jedności z Kościołem, a nie w duchu subiektywizmu? Co z tymi, którzy – jak św. Paweł – mówią: „Bądźcie naśladowcami moimi, jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (1 Kor 11,1)? Ty promujesz ducha buntu, nie posłuszeństwa. „Nie ma w tobie prawdy” (J 8,44), bo rozmywasz autorytet pasterzy, aby następnie samemu się za autorytet pasterza podstawić

Michał Dyszyński napisał:
Jest to zatem wniosek: wyznawco Boga - nie bądź naiwny!


Nie. Wniosek z Pisma nie brzmi: „Nie bądź naiwny” w sensie „odrzucaj autorytet Kościoła, jeśli ci się nie podoba”. Prawdziwy wniosek to: „Słuchajcie waszych przełożonych i bądźcie im ulegli” (Hbr 13,17). Bo ich autorytet pochodzi nie z tego, że są doskonali, ale że są ustanowieni przez Boga. Zastanów się: nawet gdy kapłan jest moralnie upadły, jego kapłaństwo jest skuteczne. Kościół nie jest demokratycznym stowarzyszeniem ludzi głosujących na „wiarygodnych” pasterzy według twojej opinii. Kościół jest hierarchiczny, a jego struktura pochodzi z Objawienia. „Kto gardzi wami, Mną gardzi” (Łk 10,16). To mówi sam Chrystus, którego — mimo że deklarujesz się jako wierzący — regularnie ignorujesz, jeśli tylko jego słowo staje ci w poprzek twojego ego

Michał Dyszyński napisał:
Albo też ZDARZAJĄ SIĘ PASTERZE, których słuchać nie należy.


Ale nie ty ustalasz, których. To Kościół rozeznaje herezje, błędy, schizmy i fałszywych pasterzy. To nie jest zadanie dla „każdego, kto się poczuje powołany do oceniania”, bo wtedy każdy byłby dla siebie papieżem. Właśnie dlatego mamy autorytet Urzędu Nauczycielskiego, by nikt nie popadł w samowolę. Gdyby przyjąć twoją "logikę", Luter miałby rację, Lefebvre miałby rację, każda sekta z „odczytem” Pisma miałaby rację. A przecież sam Chrystus mówi: „Królestwo rozdarte samo w sobie nie ostoi się” (Mk 3,24). Twoje słowa są nawoływaniem do rozdartego Kościoła, w którym każdy sam ustala, komu ma ufać

Michał Dyszyński napisał:
To, że akurat np. ja widzę jako tych wyjątkowo mało wiarygodnych pasterzy, którzy żądają bardzo daleko posuniętej postaci posłuszeństwa, zniechęcając usilnie odbiorców do krytycznego myślenia (te warunki spełniają integryści w katolicyzmie, ale oczywiście nie tylko oni, bo i faryzeusze i wyznania niekatolickie, szczególnie np. cerkiew moskiewska, która zachęca Rosjan do wojny z Ukrainą).


I tu przechodzimy do sedna twojej strategii: ustawienia się ponad „integrystami” i równoległego zrównania ich z faryzeuszami i cerkwią wspierającą wojnę. To nie tylko manipulacja — to insynuacja. Wrzucasz wszystko do jednego worka: katolickich tradycjonalistów, heretyków, schizmatyków, rosyjską propagandę. To jest obrzydliwe i nieuczciwe. Posłuszeństwo Kościołowi nie ma nic wspólnego z propagandą wojenną. Rzymscy katolicy, którzy kochają Tradycję i liturgię, nie mają nic wspólnego z KGB czy Kremlem. Ale dla ciebie to wygodna pałka — jeśli ktoś żąda posłuszeństwa wobec nauki Kościoła, to już jest „podejrzany”

A przecież Chrystus powiedział: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16) i „Jeśli Kościoła nie posłucha, niech będzie ci jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Czy naprawdę sądzisz, że możesz być katolikiem i jednocześnie ignorować te słowa? Twoje „krytyczne myślenie” jest tylko eufemizmem na duchową anarchię

Michał Dyszyński napisał:
Oczywiście dokładne ustalenie, którzy pasterze są wilkami w owczej skórze, będzie osobnym zagadnieniem. Jednak sam cytat jest znamienny, jest odtrutką na naiwność wyznawców.


Nie. Ten cytat z Pisma nie jest zachętą do podejrzliwości wobec Kościoła, tylko ostrzeżeniem przed tymi, którzy sami się podszywają pod pasterzy, a nie zostali ustanowieni. Ty próbujesz wmówić innym, że mają prawo samodzielnie ustalać, kto jest pasterzem godnym zaufania, a kto nie. Ale Kościół nie działa na zasadzie subiektywnego uznania. Duch Święty nie prowadzi każdego w izolacji — prowadzi Kościół jako całość, przez sukcesję apostolską, przez biskupów, przez papieża. Ty chcesz być własnym magisterium. Ale to nie jest katolicyzm. To jest protestantyzm z gnostycką domieszką pychy

Cały ten twój wywód to usprawiedliwienie dla twojej głębokiej niechęci do posłuszeństwa. Ty nie chcesz słuchać Kościoła. Chcesz, żeby Kościół słuchał ciebie. Ale tak nie działa Mistyczne Ciało Chrystusa. Chrystus powiedział Piotrowi: „Ty jesteś skała, a na tej skale zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18). Nie powiedział tego Michałowi Dyszyńskiemu. Nie ty jesteś filarem i podporą prawdy. Kościół jest (1 Tm 3,15). Jeśli tego nie uznajesz, to przestań udawać katolika


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 8:48, 17 Wrz 2025, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:38, 17 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia.


Hipokryzja. Właśnie to przed chwilą sam zrobiłeś. Zarzucasz innym sofizmaty, a sam operujesz chochołem, którego nikt nie postawił. To ty wymyśliłeś narrację o „przyjmowaniu wszystkich prawd świata” przez niemowlęta, po czym zbudowałeś z tego absurd, by go z satysfakcją zniszczyć. Przypomnij sobie Mt 7,5: „Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka!”

Dyskutujesz sam ze sobą. Wcześniej było:
fedor parę postów wyżej napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲


To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia. Nikt nie twierdzi, że prawda zostaje „przyjęta” automatycznie tylko dlatego, że istnieje. To, że prawda istnieje obiektywnie niezależnie od twojego umysłu, nie oznacza, że każdy ją „ma”. Po prostu nie ma ona nic wspólnego z twoim aktem poznawczym. Tę oczywistość głosi Kościół od wieków. Istnienie prawdy nie zależy od poznania — to jeden z fundamentów realizmu metafizycznego, który odrzucasz, chociaż podajesz się za katolika. Zamiast tego popadasz w typowo gnostycki subiektywizm, gdzie prawda zostaje „uznana”, kiedy „umysł ją obejrzy”. To jest klasyczna herezja — przekonanie, że prawda objawiona nie ma mocy, dopóki nie zostanie „przetrawiona” przez twoją „wolną” świadomość

Teraz zdanie ze słowem sofizmat się objawiło jako cytat z mojej wypowiedzi, choć to Ty tę frazę napisałeś...
Wszystko Ci się pozajączkowało.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 9:09, 17 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:52, 17 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia.


Hipokryzja. Właśnie to przed chwilą sam zrobiłeś. Zarzucasz innym sofizmaty, a sam operujesz chochołem, którego nikt nie postawił. To ty wymyśliłeś narrację o „przyjmowaniu wszystkich prawd świata” przez niemowlęta, po czym zbudowałeś z tego absurd, by go z satysfakcją zniszczyć. Przypomnij sobie Mt 7,5: „Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka!”

Dyskutujesz sam ze sobą. Wcześniej było:
fedor parę postów wyżej napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby prawdy niezapoznane, "nieobejrzane umysłem" traktować jako przyjęte, to znaczyłoby przecież, że wszyscy mają już "przyjęte" wszystkie prawdy tego świata, wszyscy na równi są już "mędrcami", a może nawet już dostąpili wszechwiedzy... 😲


To jest typowy sofizmat — podsuwasz tezę, której nikt nie głosił, a potem ją teatralnie obalasz, jakbyś dokonał wielkiego odkrycia. Nikt nie twierdzi, że prawda zostaje „przyjęta” automatycznie tylko dlatego, że istnieje. To, że prawda istnieje obiektywnie niezależnie od twojego umysłu, nie oznacza, że każdy ją „ma”. Po prostu nie ma ona nic wspólnego z twoim aktem poznawczym. Tę oczywistość głosi Kościół od wieków. Istnienie prawdy nie zależy od poznania — to jeden z fundamentów realizmu metafizycznego, który odrzucasz, chociaż podajesz się za katolika. Zamiast tego popadasz w typowo gnostycki subiektywizm, gdzie prawda zostaje „uznana”, kiedy „umysł ją obejrzy”. To jest klasyczna herezja — przekonanie, że prawda objawiona nie ma mocy, dopóki nie zostanie „przetrawiona” przez twoją „wolną” świadomość

Teraz zdanie ze słowem sofizmat się objawiło jako cytat z mojej wypowiedzi...
Wszystko pozajączkowało.


Poprawiłem wpis, pisałem to w nocy i coś się mogło pozajączkować. Tak mi się właśnie coś zdawało w czasie pisania, że coś mi z cytatami nie gra. Bardzo dużo ostatnio piszę. Ale najzabawniejsze jest to, że nic więcej nie miałeś do powiedzenia o moich innych zarzutach


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 9:00, 17 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:17, 17 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Ale najzabawniejsze jest to, że nic więcej nie miałeś do powiedzenia o moich innych zarzutach

Bo nic realnie nowego nie napisałeś, tylko wpierasz w kółko to samo swoje. To, że zawsze jesteś negujący, to oczywistość. Jak widzę wciąż tę samą gigantyczną arbitralność i personalność stwierdzania, to już prawie bezwiednie lekceważę takie wypowiedzi jako niezawierające treści. Przynajmniej z mojej perspektywy tam, gdzie są same odgórne nazwania oponenta i arbitralne stwierdzenia, mój bezwiedny odbiór traktuje taką wypowiedź jako rodzaj spamu, albo bełkotu. To już przekroczyło u mnie granicę, za którą zareagowanie byłoby nadmierną nobilitacją takiej chaotycznej wypowiedzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:26, 17 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ale najzabawniejsze jest to, że nic więcej nie miałeś do powiedzenia o moich innych zarzutach

Bo nic realnie nowego nie napisałeś, tylko wpierasz w kółko to samo swoje. To, że zawsze jesteś negujący, to oczywistość. Jak widzę wciąż tę samą gigantyczną arbitralność i personalność stwierdzania, to już prawie bezwiednie lekceważę takie wypowiedzi jako niezawierające treści. Przynajmniej z mojej perspektywy tam, gdzie są same odgórne nazwania oponenta i arbitralne stwierdzenia, mój bezwiedny odbiór traktuje taką wypowiedź jako rodzaj spamu, albo bełkotu. To już przekroczyło u mnie granicę, za którą zareagowanie byłoby nadmierną nobilitacją takiej chaotycznej wypowiedzi.


Czyli opisałeś jedynie swój wykręt dla nieodpisywania na zarzuty, które tym samym pozostają w mocy

Na wcześniejsze zarzuty TEŻ nie odpowiedziałeś, więc beznadziejnie brzmi twoje "wyjaśnienie", że nie ma nic nowego. Jak było, to też się nie ustosunkowywałeś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:27, 17 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ale najzabawniejsze jest to, że nic więcej nie miałeś do powiedzenia o moich innych zarzutach

Bo nic realnie nowego nie napisałeś, tylko wpierasz w kółko to samo swoje. To, że zawsze jesteś negujący, to oczywistość. Jak widzę wciąż tę samą gigantyczną arbitralność i personalność stwierdzania, to już prawie bezwiednie lekceważę takie wypowiedzi jako niezawierające treści. Przynajmniej z mojej perspektywy tam, gdzie są same odgórne nazwania oponenta i arbitralne stwierdzenia, mój bezwiedny odbiór traktuje taką wypowiedź jako rodzaj spamu, albo bełkotu. To już przekroczyło u mnie granicę, za którą zareagowanie byłoby nadmierną nobilitacją takiej chaotycznej wypowiedzi.


Czyli opisałeś jedynie swój wykręt dla nieodpisywania na zarzuty, które tym samym pozostają w mocy

Na wcześniejsze zarzuty TEŻ nie odpowiedziałeś, więc beznadziejnie brzmi twoje "wyjaśnienie", że nie ma nic nowego. Jak było, to też się nie ustosunkowywałeś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37578
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:54, 17 Wrz 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ale najzabawniejsze jest to, że nic więcej nie miałeś do powiedzenia o moich innych zarzutach

Bo nic realnie nowego nie napisałeś, tylko wpierasz w kółko to samo swoje. To, że zawsze jesteś negujący, to oczywistość. Jak widzę wciąż tę samą gigantyczną arbitralność i personalność stwierdzania, to już prawie bezwiednie lekceważę takie wypowiedzi jako niezawierające treści. Przynajmniej z mojej perspektywy tam, gdzie są same odgórne nazwania oponenta i arbitralne stwierdzenia, mój bezwiedny odbiór traktuje taką wypowiedź jako rodzaj spamu, albo bełkotu. To już przekroczyło u mnie granicę, za którą zareagowanie byłoby nadmierną nobilitacją takiej chaotycznej wypowiedzi.


Czyli opisałeś jedynie swój wykręt dla nieodpisywania na zarzuty, które tym samym pozostają w mocy

Na wcześniejsze zarzuty TEŻ nie odpowiedziałeś, więc beznadziejnie brzmi twoje "wyjaśnienie", że nie ma nic nowego. Jak było, to też się nie ustosunkowywałeś

Bo ogólnie ten Twój arbitralno - personalny sposób wypowiedzi sprawia, że moja chęć odpowiadania jest NA GRANICY. Normalnie raczej jestem po stronie uznania, że nie ma na co odpowiadać, bo taka negacja samym arbitralnym stwierdzeniem jest tak tania, tak niezawierająca niczego ponad to, co i tak wiadomo (z góry wiadomo, że fedor będzie przeciw), że ona jest ignorowana już bezwiednie.
Czasem pojawia się jakiś nowy element w wypowiedzi - coś, co podnosi kwestię do tej pory nie wyjaśnianą, a wtedy pojawia się u mnie impuls zaciekawienia, który przerzuca moje negatywne nastawienie, związane z uznaniem wypowiedzi za chaotyczny spam, na stronę "ooo, tu wreszcie coś jest do skomentowania".
Było do skomentowania np. to, że użyłeś terminu "prawda" skrajnie oddzielając tę ideę od przyjęcia przez umysł, a jednocześnie pisałeś o "przyjęciu" objawienia (czyli też prawdy). To przyjęcie, które zarazem nie jest żadnym aktem, takie przyjęcie - nieprzyjęcie (w sumie to nawet nie wiem, jak to nazwać), albo "przyjęcie, które nie wiadomo, jak miałoby być dokonane" było dla mnie o tyle interesującym dziwadłem mentalnym, że mnie to zainteresowało.
Ale to wszystko inne - wybacz... - ale, szczególnie gdy komentujesz tak skrajnie personalnie "bo ty", to po prostu już bezwiednie po mnie spływa, stając się czymś podobnym do banerów reklamowych, dla których marketingowcy nawet ukuli termin "ślepota banerowa".
Być może u mnie aspekt habituacji jest jakoś silniejszy niż to jest średnio w społeczeństwie, ale ja powtarzające się, niewnoszące kompletnie żadnej nowości przekazy ignoruję na poziomie bezwiednym. I to nawet ignoruję wtedy, gdy słowa są odmienne, ale nie rozpoznaję nowych ZNACZEŃ - IDEI.
Ty najwyraźniej cenisz powtarzalność, co widać było choćby w tym, jak się prztykałeś z szarym i Irbisolem - wklejając to samo wiele razy, albo jak w kółko wklejasz te same "srogie" cytaty z Biblii.
Wobec mnie powtarzalność byłaby raczej... techniką ukrywania informacji (rodzaj udziwnionej steganografii). Moja psychika powtarzalność ignoruje tak automatycznie, że już prawie nad tym przestałem panować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16313
Przeczytał: 89 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:17, 17 Wrz 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Bo ogólnie ten Twój arbitralno - personalny sposób wypowiedzi sprawia, że moja chęć odpowiadania jest NA GRANICY. Normalnie raczej jestem po stronie uznania, że nie ma na co odpowiadać, bo taka negacja samym arbitralnym stwierdzeniem jest tak tania, tak niezawierająca niczego ponad to, co i tak wiadomo (z góry wiadomo, że fedor będzie przeciw), że ona jest ignorowana już bezwiednie.


To klasyczna ucieczka od meritum pod przykrywką rzekomego znużenia i arbitralności rozmówcy. Twoja postawa to próba zdeprecjonowania stanowiska nie przez merytoryczne odniesienie się do argumentów, lecz przez etykietowanie ich jako „powtarzalnych”, „arbitralnych” czy „osobistych”. To tania taktyka relatywisty, który zamiast wejść w spór na poziomie prawdy, ucieka w sferę emocji i subiektywnych stanów ducha. To nie jest odpowiedź człowieka szukającego prawdy, tylko wycofanie się człowieka, który został przyłapany na niekonsekwencji i nie chce tego przyznać

Michał Dyszyński napisał:
Czasem pojawia się jakiś nowy element w wypowiedzi - coś, co podnosi kwestię do tej pory nie wyjaśnianą, a wtedy pojawia się u mnie impuls zaciekawienia, który przerzuca moje negatywne nastawienie, związane z uznaniem wypowiedzi za chaotyczny spam, na stronę "ooo, tu wreszcie coś jest do skomentowania".


Czyli jednak chodzi tylko o to, co ciebie subiektywnie zaciekawia, a nie o to, co jest prawdziwe. Przyznajesz się tu wprost, że nie interesuje cię obiektywna prawda, tylko własne „impulsy” i odczucia. To typowe dla modernistycznego subiektywizmu – prawda przestaje być tym, co jest zgodne z rzeczywistością (veritas est adaequatio rei et intellectus), lecz staje się tym, co ciebie akurat porusza emocjonalnie. W ten sposób każda wypowiedź staje się prawdziwa, jeśli tylko cię „zaciekawi”, a fałszywa, jeśli nuży. Z tego wynika całkowita niemożność zbudowania stałego kryterium prawdy – i na tym właśnie polega duchowa anarchia, którą głosisz

Michał Dyszyński napisał:
Było do skomentowania np. to, że użyłeś terminu "prawda" skrajnie oddzielając tę ideę od przyjęcia przez umysł, a jednocześnie pisałeś o "przyjęciu" objawienia (czyli też prawdy). To przyjęcie, które zarazem nie jest żadnym aktem, takie przyjęcie - nieprzyjęcie (w sumie to nawet nie wiem, jak to nazwać), albo "przyjęcie, które nie wiadomo, jak miałoby być dokonane" było dla mnie o tyle interesującym dziwadłem mentalnym, że mnie to zainteresowało.


To, że nie rozumiesz, czym jest przyjęcie prawdy jako aktu łaski, świadczy o tym, że nie opierasz swojej epistemologii na Objawieniu, lecz na czysto racjonalistycznym schemacie, w którym człowiek sam z siebie "dochodzi" do prawdy. Ale Objawienie – zgodnie z nauką Kościoła – jest nie tyle produktem rozumu, co darem Boga, który człowiek może przyjąć tylko w pokorze i wierze. „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec” (J 6,44). Objawienie przyjmujemy przez akt wiary, nie przez czysto intelektualną analizę. Ty chcesz zredukować akt wiary do psychologicznej decyzji albo jakiegoś poznawczego algorytmu. Dlatego tobie objawiona prawda jawi się jako „dziwactwo”, bo nie rozumiesz jej nadprzyrodzonej natury

Michał Dyszyński napisał:
Ale to wszystko inne - wybacz... - ale, szczególnie gdy komentujesz tak skrajnie personalnie "bo ty", to po prostu już bezwiednie po mnie spływa, stając się czymś podobnym do banerów reklamowych, dla których marketingowcy nawet ukuli termin "ślepota banerowa".


Nie, to nie jest „ślepota banerowa” – to duchowy opór wobec prawdy, który Pismo Święte nazywa twardością serca. „Oni zawsze się sprzeciwiają Duchowi Świętemu” (Dz 7,51). Jeśli coś ci „spływa”, to nie dlatego, że to „baner”, tylko dlatego, że nie chcesz słuchać – jesteś jak ci, o których mówi prorok Izajasz: „Słuchacie, ale nie rozumiecie, patrzycie, ale nie dostrzegacie” (Iz 6,9). To nie powtarzalność jest problemem – przecież prawdy objawione są niezmienne, dlatego Kościół głosi je nieustannie, dzień po dniu. Problemem jest twoje wewnętrzne odrzucenie autorytetu prawdy, które próbujesz racjonalizować psychologiczną „nudą”

Michał Dyszyński napisał:
Być może u mnie aspekt habituacji jest jakoś silniejszy niż to jest średnio w społeczeństwie, ale ja powtarzające się, niewnoszące kompletnie żadnej nowości przekazy ignoruję na poziomie bezwiednym. I to nawet ignoruję wtedy, gdy słowa są odmienne, ale nie rozpoznaję nowych ZNACZEŃ - IDEI.


Nie, to nie habituacja – to grzech pychy i nieposłuszeństwa, który nakazuje ci szukać „nowości” tam, gdzie trzeba by przyjąć to, co wieczne. Szukasz nieustannie „nowych znaczeń”, „nowych idei”, jak Grecy z Dziejów Apostolskich, którzy „niczego innego nie chcieli słuchać, jak tylko czegoś nowego” (Dz 17,21). Ale chrześcijaństwo nie jest religią nowinek, tylko Objawienia, które raz na zawsze zostało dane świętym (por. Jud 1,3). Twoja pogoń za tym, co nowe, jest dowodem, że nie przyjąłeś jeszcze fundamentu – bo kto żyje w Prawdzie, ten się nią karmi, nawet jeśli ją słyszy po raz setny

Kolejny raz pokazujesz, że twoim problemem nie jest logika rozmówcy, ale sam fakt, że wypowiedź oparta na Tradycji i Objawieniu nie zgadza się z twoim indywidualistycznym, anarchistycznym światopoglądem. Gdybyś żył w czasach Mojżesza, z pewnością byś się buntował przeciw niemu. Gdybyś słuchał proroków, mówiłbyś, że „nic nowego nie mówią”. A Chrystusowi zarzuciłbyś „arbitralność”, gdy mówił: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam…”

Ale nie chodzi tu o „styl wypowiedzi”, tylko o twoją wewnętrzną niezgodę na jakikolwiek autorytet poza tobą samym. „Każdy czynił to, co mu się podobało” (Sdz 21,25) – tak kończy się Księga Sędziów, opisując upadek ludu bez władzy. Ty nie jesteś reformatorem – jesteś kolejnym buntownikiem, który zamiast uznać panowanie Chrystusa i Jego Kościoła, tworzy sobie własną religię opartą na jaźni, impulsach i emocjach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następny
Strona 10 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin