Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Egzofobia?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:22, 02 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD, w kontrascie do Twojej obecnej "sieczki" mentalnej ze "chce byc wzorem" dla kogokolwiek, co jest falszem, nie chce byc wzorem dla kogokolwiek. Nie chce byc soba, lecz jestem soba kiedy wiem kim jestem.

Worek z kamieniami na mnie mozesz nosic, ale pamietaj, ze to Twoje ciezar nie moj :wink:

Ty jesteś "sobą" na sto sprzecznych sposobów - wypływających pod wpływem impulsu, kaprysu. Potem ten chaos przykrywasz kolejnym nawiązaniem do "miłości moralnej", małżeństwa Gajdów itp. (ostatnio mniej jest sławetnym LOC). Po prostu jak Ci coś nie pasuje, to PRZEŁĄCZASZ na coś tam co lubisz i sprawę uważasz za załatwioną, odliczasz swój kolejny sukces.
Ta metoda jest uniwersalna. Każdy jak zechce, to może ją skopiować - przygotować sobie zbiór tematów, które są "odpowiedzią" na wszystko i je zawsze wklejać - wzorzec A, B,C. Rozmowa o ekonomii, "rozwiązana" wklejeniem tematu A. Rozmowa o medycynie "rozwiązana" wklejeniem temat A, rozmowa o filozofii - znowu temat A, ale może i B. Można tak sobie świat ustawić, że na wszystkie problemy wywali się jakiś tekścik o "miłości moralnej", czy co tam jeszcze. Słowa nic nie kosztują.

Jest jeden wyjątek - praktyczne sprawy i domena materii. Kranu się nie naprawi tekstem o miłości moralnej. Podobnie nie zarobi się tak pieniędzy, nie naprawi samochodu. Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty.
Jeśli widzę sens religijny w zsyłaniu na ludzi problemów życiowych, to kto wie, czy nie głównym uzasadnieniem byłby taki przypadek - kogoś, kto totalnie zakłamuje interpretacje wszystkiego, zasłaniając się jakimś swoimi sloganami, będąc przy tym przekonanym o własnej mocy, o tym jak to "zapanował" nad sytuacją. W kontaktach z ludźmi taką iluzję można sobie utrzymywać, można się przekonywać, że się "wygrało" wklejając slogan o miłości w odpowiedzi na uzasadniony zarzut tej, czy innej niekonsekwencji. Można się wbijać tak w przekonanie o własnej wielkiej mocy. Do czasu....
Do czasu REALNEGO PROBLEMU - choroby, problemów finansowych, itp. Tych nie da się zaczarować sloganami, wmawianiem sobie czegoś, wbijaniem się w przekonanie o własnej mocy. PO prostu jest krótka piłka - problem rozwiązano, albo nie. NIe ma co szachrować, czarusie tu nic nie wskórają. Kranu, samochodu, czy zdrowia nie naprawi się komunałami o LOC, pozytywnej energii, czy empatii. Po próbie zagadania cieknącego kranu "uniwersalnym" komunałem, woda będzie ciekła nada, samochód zepsutym pozostanie, a choroba będzie gnębiła cierpieniem. Taka zakłamana osoba oczywiście nie zrozumie, że ten problemy, jakie się pojawiają są OSTATNIĄ SZANSĄ RATUNKU DLA DUCHOWOŚCI, są wołaniem o POTRZEBĘ PRAWDY, o zbawienie. Ale wymowa takich przypadków ostatecznie i tak jakoś będzie działać sama z siebie - będzie ciągłym dowodem, że wszechmoc nie jest nam dana, że są rzeczy mocniejsze od tych "czarów" polegających na wypisywaniu komunałów takich, czy innych. Bo bez szacunku dla prawdy, bez uznania niesprzeczności i faktów jako takich, osobowość nigdy się nie wybroni przed autodestrukcją. Więc to wołanie o prawdę jest w takiej sytuacji OSTATNIM RATUNKIEM.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:49, 02 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD, w kontrascie do Twojej obecnej "sieczki" mentalnej ze "chce byc wzorem" dla kogokolwiek, co jest falszem, nie chce byc wzorem dla kogokolwiek. Nie chce byc soba, lecz jestem soba kiedy wiem kim jestem.

Worek z kamieniami na mnie mozesz nosic, ale pamietaj, ze to Twoje ciezar nie moj :wink:

Ty jesteś "sobą" na sto sprzecznych sposobów - wypływających pod wpływem impulsu, kaprysu. Potem ten chaos przykrywasz kolejnym nawiązaniem do "miłości moralnej", małżeństwa Gajdów itp. (ostatnio mniej jest sławetnym LOC). Po prostu jak Ci coś nie pasuje, to PRZEŁĄCZASZ na coś tam co lubisz i sprawę uważasz za załatwioną, odliczasz swój kolejny sukces.
Ta metoda jest uniwersalna. Każdy jak zechce, to może ją skopiować - przygotować sobie zbiór tematów, które są "odpowiedzią" na wszystko i je zawsze wklejać - wzorzec A, B,C. Rozmowa o ekonomii, "rozwiązana" wklejeniem tematu A. Rozmowa o medycynie "rozwiązana" wklejeniem temat A, rozmowa o filozofii - znowu temat A, ale może i B. Można tak sobie świat ustawić, że na wszystkie problemy wywali się jakiś tekścik o "miłości moralnej", czy co tam jeszcze. Słowa nic nie kosztują.
W kontrascie do kolejnej "sieczki mentalnej" [vide pogrubiona deklaracja w Twoim zapisie] jesli przeanalizujemy model konceptualny na bazie logiki dedukcyjnej, ktory uprzednio przedstawilam czyli снова ->

intenjca -> emocja -> uczucie -> mysl -> slowo -> czyn -> przenzaczenie

i dolozymy roznice w rozwoju tej liniowej zaleznosci to wyjda dwa modele konceptuane oparte na logice dedukcyjnej

niska intenajca -> destruktywna emocja -> destruktywne uczucie -> destruktywna musl -> destruktywne slowo -> destruktywny czyn -> przeznaczenie w cierpieniu neutotycznym

wysoka intencja -> konstruktywna emocja -> konstruktywna czucucie -> konstruktywna mysl -> konstruktywne slowo -> konstruktywny czyn - > przeznaczenie w cierpieniu rozwojowym

Zzkladamy rowniez, ze w stanie ludzkim moga istniec tylko te 2 rodzaje cierpienia czyli czlowiek jest w stanie albo sie rozwijac [co do poewnego stopnia "uwiera"] albo sie "dolowac" co jest cierpieniem neurotycznym, wiec z marszu nasuwa sie w tych 2 modelach opartych na jednym moralna odpowiedzialnosc za wlasne intencje, bo tylko w tej formie czlowiek jest jeszcze w stanie ten nazwijmy umownie "lancuszek" jeszcze kontrolowac.

Jesli nalozysz na ten ogolny model element tradycji katolickiej jakim jest pokusa, to wybor intencji niskiej jest afirmacja pokusy w sobie a wybor intencji wysokiej jest afirmacja wzieca moralnej odpowiedzialnosci za swoje cierpienie rozwojowe, bo nikt i nic Ci nie zagwarantuje, ze Twoja wysoka intencja z zamiarem dodania odnawialnej wartosci w srodowisku tak wlasnie bedzie odebrana przez innych czlonkow Twojego srodowiska kontaktow miedzyludzkich.

Jest bez znaczenia jak to srodowisko odpowie dla autora wysokiej intencji, bo sie przez sam fakt jej wyboru i przejscia przez wszystkie fazy modelu jak okresla Twoja tradycja zbawia. Nie jest tego w stanie czynic ulegajac presji innych i opinii, bo tymi jak przekazuje ludowa intererpretacja Twojej tradycji jest "pieklo wybrukowane".

Teraz uzyjemy logiki dedukcyjnej aby zweryfikowac te deklarowana przez Twoje mozg konceptow opinie, ze "slowa nic nie kosztuja".

intencja <-> emocja <-> uczucie <-> mysl <-> slowo <-> czyn <-> przeznaczenie

Wstawilam Ci tylko strzalki w obie strony aby Ci uzwierciedlic, ze slowa moga nic nie kosztowac u kogos kto siebie nie zna i wartosci swoich mysli w kontekscie uczuc, emocji, i intencji z jakich powstaja.

Poniewaz nie zajmuje sie badaniem patologii ludzkiej, wiec zapisu o naturze "cierpietnictwa" nie bedzie.

Mozna sie spierac do smierci czy Jezus z Nazarety w istocie historycznie istnial. Dla mnie nie ma to zadnego znaczenia w kontekscie faktu, ze jest archetypem kultury zachodniej w aspekcie wyrwy pragnien ludzkich i czynow na bazie modelu ktory Ci przedstawilam.

Jezus jest niezaprzeczalnie moralnym nauczycielem i wchodzac w arkana "serca sprawy" a tym samym "sprawy serca" potrzeba uciac sznur ktory wiaze li tylko z umyslem konceptow

Mateusz, 15,8 napisał:
Ten lud czci Mnie wargami,
lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.


Mateusz piszac "wargami" w kontekscie tekstury ideologicznej i socjokulturowej mial na mysli istoty, ktory podrozujac przez zycie poznajac
siebie wstepujac do [chrzescijanskiego] domostwa czlonkow Drogi po umyciu sie, odzianiu sie w cos, zaspokojeniu glodu i przespaniu ruszali dalej niekonicznie sami czyniac podobnie. Charytatywnosc nie polega na rzucaniu komus okrucha z pelnego stolu lecz podzieleniu sie okruchem kiedy samemu sie jest glodnym.

W XXI wieku mamy podobnie, mamy ludzi "ubranych" w tradycja 2 tysiacleci, ktorzy nie maja pojecia kim charytatywnosc/Jezus jest iddaja Mu jak wdziecznie mawiamy u nas lip service czyli jak spiewa grupa Piotra Rubika "puste slowa, ktore dziela".

MD napisał:
Jest jeden wyjątek - praktyczne sprawy i domena materii. Kranu się nie naprawi tekstem o miłości moralnej. Podobnie nie zarobi się tak pieniędzy, nie naprawi samochodu. Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty. Jeśli widzę sens religijny w zsyłaniu na ludzi problemów życiowych, to kto wie, czy nie głównym uzasadnieniem byłby taki przypadek - kogoś, kto totalnie zakłamuje interpretacje wszystkiego, zasłaniając się jakimś swoimi sloganami, będąc przy tym przekonanym o własnej mocy, o tym jak to "zapanował" nad sytuacją. W kontaktach z ludźmi taką iluzję można sobie utrzymywać, można się przekonywać, że się "wygrało" wklejając slogan o miłości w odpowiedzi na uzasadniony zarzut tej, czy innej niekonsekwencji. Można się wbijać tak w przekonanie o własnej wielkiej mocy. Do czasu....
Do czasu REALNEGO PROBLEMU - choroby, problemów finansowych, itp. Tych nie da się zaczarować sloganami, wmawianiem sobie czegoś, wbijaniem się w przekonanie o własnej mocy. PO prostu jest krótka piłka - problem rozwiązano, albo nie. NIe ma co szachrować, czarusie tu nic nie wskórają. Kranu, samochodu, czy zdrowia nie naprawi się komunałami o LOC, pozytywnej energii, czy empatii. Po próbie zagadania cieknącego kranu "uniwersalnym" komunałem, woda będzie ciekła nada, samochód zepsutym pozostanie, a choroba będzie gnębiła cierpieniem. Taka zakłamana osoba oczywiście nie zrozumie, że ten problemy, jakie się pojawiają są OSTATNIĄ SZANSĄ RATUNKU DLA DUCHOWOŚCI, są wołaniem o POTRZEBĘ PRAWDY, o zbawienie. Ale wymowa takich przypadków ostatecznie i tak jakoś będzie działać sama z siebie - będzie ciągłym dowodem, że wszechmoc nie jest nam dana, że są rzeczy mocniejsze od tych "czarów" polegających na wypisywaniu komunałów takich, czy innych. Bo bez szacunku dla prawdy, bez uznania niesprzeczności i faktów jako takich, osobowość nigdy się nie wybroni przed autodestrukcją. Więc to wołanie o prawdę jest w takiej sytuacji OSTATNIM RATUNKIEM.
Na te "sieczke mentalna" szczegolnie pogrubiony koncert zyczen oparty na niskiej intencji i jej liniowego rozwoju napisze z humorem Matki Natury obys nie dozyl smierci swojej zony :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:27, 02 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
intenjca -> emocja -> uczucie -> mysl -> slowo -> czyn -> przenzaczenie

i dolozymy roznice w rozwoju tej liniowej zaleznosci to wyjda dwa modele konceptuane oparte na logice dedukcyjnej

niska intenajca -> destruktywna emocja -> destruktywne uczucie -> destruktywna musl -> destruktywne slowo -> destruktywny czyn -> przeznaczenie w cierpieniu neutotycznym

wysoka intencja -> konstruktywna emocja -> konstruktywna czucucie -> konstruktywna mysl -> konstruktywne slowo -> konstruktywny czyn - > przeznaczenie w cierpieniu rozwojowym

Możesz sobie ponazywać intencje, emocje, układać je w szeregi, robić z nimi co zechcesz. Mam wrażenie, że użycie tych słów o intencjach i emocjach samo z siebie wydaje Ci się rozwiązaniem. Dla mnie to jest przykład pustosłowia, bo jeśli atakujesz kogoś, nie zgadzając się z jego tezą, że atakowanie poglądów jest czymś normalnym, to są dwie możliwości:
- albo jesteś totalnie zakłamana
albo...
- w ogóle nie wiesz o czym piszesz, tworzysz frazy bez ich rozumienia.
U Ciebie tym trochę podejrzewał nawet jakąś mieszaninę tych dwóch opcji, tzn. piszesz dla samego pisania w ogóle się NIE ZASTANAWIAJĄC co znaczy, to co piszesz, czyli tak jak byś nie rozumiała własnych słów w kontekście przypisania im znaczeń, jakie mają w języku, a jedynie...
zapatrzona jesteś WYŁĄCZNIE WE WŁASNĄ INTENCJĘ.
Mówiąc z przesadą, ktoś funkcjonujący w tym stylu może pisać "pies", myśląc o znaczeniu "kot". Bo dla niego i tak najważniejsze jest to co sobie wtedy pomyślał, zaś za słowo nie przyjmuje odpowiedzialności. I wiele Twoich tekstów sprawia wrażenie bycia pisanymi w tym trybie - piszesz, nie dbając jaki jest domyślny odbiór, tego co napisałaś, piszesz, bo taką intencję w sobie poczułaś, ale nie interesuje Cię, czy napisany tekst jest z czymkolwiek zgodny, sensowny. Bo dla Ciebie ważna jest wyłącznie Twoja intencja, nie weryfikujesz jej nijak niezależnie - sama siebie zawsze potwierdzisz, sama jesteś zawsze sędzią we własnej sprawie. Co napiszesz, to tak ma być, bo taka jest intencja, bo tak chcesz.
Jest tu proste pytanie: ale czy innych ludzi stosujących taką totalną samowolę w interpretacji wszystkiego, nie interesujących się, jaki na zewnątrz ma wymiar ich słów, nie biorących za to odpowiedzialności byś pochwaliła, usprawiedliwiła?
- Sądząc z wielu licznych Twoich reakcji - raczej nie. Masz do ludzi pretensje o to, że czegoś tam nie spełniają względem Twoich oczekiwań, to krytykujesz, choć oni przecież SPEŁNILI TO WZGLĘDEM WŁASNEJ INTENCJI.
Ale pewnie znowu innym, oczywiście, przydasz inną miarę, niż sobie...

Dyskurs napisał:
Na te "sieczke mentalna" szczegolnie pogrubiony koncert zyczen oparty na niskiej intencji i jej liniowego rozwoju napisze z humorem Matki Natury obys nie dozyl smierci swojej zony :wink:

Ja Ci niczego złego nie życzę. A wręcz życzę Ci dobrego. Ale akurat dla siebie (!) jako jedno z podstawowych, nieusuwalnych dóbr uznaję UCZCIWOŚĆ I PRAWDĘ. Dla nich warto poświęcić bardzo wiele, wycierpieć bardzo wiele, nawet stresy i męczarnie psychiczne różne. Niezrozumiałe?...
- Dla mnie akurat jedynie możliwe, bo jeśli prawdą wzgardzimy, to NIC NIE BĘDZIE JUŻ MIAŁO ZNACZENIA, słowa przestaną cokolwiek wyrażać, dobro scali się ze złem, miłość z pogardą, szczęście z cierpieniem - wszystko stanie się jednym wielkim chaosem i cierpieniem. Prawda jest tym czymś, co powoduje, że możemy czemukolwiek zaufać, sensownie pomyśleć, w ogóle żyć. Kto prawdę rozmieni na incydentalną kapryśność i doraźne przyjemności mentalne, ten nie będzie miał już niczego, na czym miałby szansę się oprzeć - wszystko mu się po prostu ROZLECI W NICOŚĆ.
Jeśli zaś tak bardzo coś Cię zraniło, że prawdy po prostu mentalnie wytrzymać nie jesteś zdolna, to masz jeszcze jedną deskę ratunku: zaawansowaną pokorę, połączoną z zaufaniem Temu Który Zbawia. Jeżeli rzeczywiście nie panujesz nad światem i sobą, to zamiast tworzyć iluzje, po prostu to przyznaj, zawierzając temu, kto "czciny nadłamanej nie złamie", może wszystko uleczyć. Bo brnięcie w zakłamanie, w udawania przed sobą i światem jest tylko pogrążaniem się w bagno.
Uznanie uczciwe swojej słabości ostatecznie często przeradza się w moc. Ale nieuczciwość, zakłamanie ZAWSZE będzie słabością i obróci się przeciw temu, kto ich użył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14110
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Sob 22:05, 02 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@MD, czy ty kiedykolwiek zrozumiesz, co się do ciebie pisze, i to w dodatku WPROST?
Tu nie chodzi wcale o żaden dowód. Wyjaśniałem ci to dopiero co łopatologicznie.
Wy naprawdę musicie sobie tego chochoła tworzyć, by mieć z kim walczyć.

Po pierwsze - takie Twoje się przyznanie, że nie chodzi o dowód, jest od niedawna.

"Od niedawna", czyli od jakichś TRZECH lat. Tylko że dopiero teraz to do ciebie dotarło.

Cytat:
Jednak ten punkt startowy wynikania jest inny, niż chcieliby postawić go ateiści. Ateiści próbują konsekwentnie (skoro o konsekwencjach mowa, to to słowo jeszcze pewnie nieraz wypłynie w dyskusji) pozbyć się z rozumowania elementów subiektywnych.

Znowu nie rozumiesz, co piszesz albo co czytasz. Subiektywizm w ateizmie jest dopuszczalny jako po prostu myślenie i wyciąganie wniosków - i wiadomo, że każdy ma prawo to robić po części po swojemu, chociażby dlatego, że może trochę czego innego doświadczać.
Ale subiektywizm to nie jest odpowiednik wiary w cokolwiek - a to właśnie próbujesz usprawiedliwić.
Jakoś naukowcy, SUBIEKTYWNI, muszą się dogadać i coś przedstawić, żeby reszta to uznała. Mimo że też są subiektywni.
Więc subiektywizm jest normalny - ale ten zdrowy, którego nie da się uniknąć, podobnie jak wiary chodnikowej.
A nie ten "mogę pierdolić co mi się podoba".

I o tym też ci piszę od trzech lat.

Cytat:
Na rozgoryczenie polegające na stwierdzeniu "ale wtedy można będzie uznać dowolną bzdurę!" odpowiem TAK OCZYWIŚCIE! Nie ma takiej siły, aby - jak ktoś w to uwierzy mocno - zabezpieczyć się przed uznaniem bzdury. Po prostu tu rozwiązania NIE MA. Fakt przykry, ale fakt.

Czyli jednak. Wg ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem.
Można pierdzielić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:12, 02 Lis 2019    Temat postu:

Cytat:
Ależ to jak najbardziej twój problem bo to ty deklarowałeś opartą rzekomo na doświadczeniu wiedzę przeciw religii. A teraz uświadomiłeś sobie, że dostępu do żadnej wiedzy jednak nie masz. Posiadasz co najwyżej zbiór subiektywnych przekonań, które mogą być mylne bo są pozbawione dostępu do obiektywnej weryfikacji. Mylić się możesz nawet w tym na co ja w tej sekundzie odpisuję


Ostatecznym gwarantem słuszności przekonań może być rzeczywistość albo uzdrowiciel sprzed dwóch tysiącleci.

Będąc przekonanym, że grawitacja nie działa nie pożyje się długo. Natomiast sądząc, że Biblia to zbiór baśni, można żyć całkiem dobrze robiąc trafne predykcje na temat rzeczywistości.

Dlaczego miałbym się przejmować zupełnie bezużyteczną (nie)prawdą absolutną, do której rzekomo masz dostęp zamiast słuchać mądrości Sai Baby?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:27, 02 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
intenjca -> emocja -> uczucie -> mysl -> slowo -> czyn -> przenzaczenie

i dolozymy roznice w rozwoju tej liniowej zaleznosci to wyjda dwa modele konceptuane oparte na logice dedukcyjnej

niska intenajca -> destruktywna emocja -> destruktywne uczucie -> destruktywna musl -> destruktywne slowo -> destruktywny czyn -> przeznaczenie w cierpieniu neutotycznym

wysoka intencja -> konstruktywna emocja -> konstruktywna czucucie -> konstruktywna mysl -> konstruktywne slowo -> konstruktywny czyn - > przeznaczenie w cierpieniu rozwojowym

Możesz sobie ponazywać intencje, emocje, układać je w szeregi, robić z nimi co zechcesz. Mam wrażenie, że użycie tych słów o intencjach i emocjach samo z siebie wydaje Ci się rozwiązaniem. Dla mnie to jest przykład pustosłowia, bo jeśli atakujesz kogoś, nie zgadzając się z jego tezą, że atakowanie poglądów jest czymś normalnym, to są dwie możliwości:
- albo jesteś totalnie zakłamana
albo...
- w ogóle nie wiesz o czym piszesz, tworzysz frazy bez ich rozumienia.
U Ciebie tym trochę podejrzewał nawet jakąś mieszaninę tych dwóch opcji, tzn. piszesz dla samego pisania w ogóle się NIE ZASTANAWIAJĄC co znaczy, to co piszesz, czyli tak jak byś nie rozumiała własnych słów w kontekście przypisania im znaczeń, jakie mają w języku, a jedynie...
zapatrzona jesteś WYŁĄCZNIE WE WŁASNĄ INTENCJĘ.
Mówiąc z przesadą, ktoś funkcjonujący w tym stylu może pisać "pies", myśląc o znaczeniu "kot". Bo dla niego i tak najważniejsze jest to co sobie wtedy pomyślał, zaś za słowo nie przyjmuje odpowiedzialności.
Nie ma ikonki przewracac oczami.
MD napisał:
I wiele Twoich tekstów sprawia wrażenie bycia pisanymi w tym trybie - piszesz, nie dbając jaki jest domyślny odbiór, ...
Dbajac jakie maja byc domysly i odbior jest idnoktynacja i przewodnictwem autokratycznym, ktore w USA nie ma racji bytu. W Polsce jeszcze troche
"pozyje", bo to kraj bylego bloku wschodniego i kraj wyznaniowy ale na dlugoterminowac nie licz.

MD napisał:
... tego co napisałaś, piszesz, bo taką intencję w sobie poczułaś, ale nie interesuje Cię, czy napisany tekst jest z czymkolwiek zgodny, sensowny. Bo dla Ciebie ważna jest wyłącznie Twoja intencja, nie weryfikujesz jej nijak niezależnie - sama siebie zawsze potwierdzisz, sama jesteś zawsze sędzią we własnej sprawie. Co napiszesz, to tak ma być, bo taka jest intencja, bo tak chcesz.
Jest tu proste pytanie: ale czy innych ludzi stosujących taką totalną samowolę w interpretacji wszystkiego, nie interesujących się, jaki na zewnątrz ma wymiar ich słów, nie biorących za to odpowiedzialności byś pochwaliła, usprawiedliwiła?
Nie moge sie ustosunkowac do tej kwestii, bo nie wyobrazam sobie oddzialywania na druga osobe w taki sposob. To terroryzm.

Zyje od 34 lat w kraju demokratycznym z ktorego kultura zasymilowalam sie od poczatku.

MD napisał:
- Sądząc z wielu licznych Twoich reakcji - raczej nie. Masz do ludzi pretensje o to, że czegoś tam nie spełniają względem Twoich oczekiwań, to krytykujesz, choć oni przecież SPEŁNILI TO WZGLĘDEM WŁASNEJ INTENCJI.
Ale pewnie znowu innym, oczywiście, przydasz inną miarę, niż sobie...
Konkretnie MD (za)podawaj te liste moich oczekiwan w aspekcie innych i lista moich pretensji ... bo ja napisze ze nie mam zadnych :rotfl:

MD napisał:
Dyskurs napisał:
Na te "sieczke mentalna" szczegolnie pogrubiony koncert zyczen oparty na niskiej intencji i jej liniowego rozwoju napisze z humorem Matki Natury obys nie dozyl smierci swojej zony :wink:
Ja Ci niczego złego nie życzę. A wręcz życzę Ci dobrego. Ale akurat dla siebie (!) jako jedno z podstawowych, nieusuwalnych dóbr uznaję UCZCIWOŚĆ I PRAWDĘ.
Roznimy sie znacznie w interpretacji wartosci uczciwosci i prawdy.

Nie bylabym w stanie napisac takiego tekstu
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
do osoby, pojde dalej do kobiety, ktora nie tylko pracowala na caly etat w odleglosci 50 km w jedna strone od kliniki onkologicznej aby przeprowadzic wspolmalzonka przez 10 miesieczny stan choroby smiertelnej opiekujac sie rownoczesnie starzejaca sie Mama, ktora w tym samym czasie przeszla zastoinowa niewydolnosc serca, codziennie prosto po pracy zawozac steryzilowane jedzenie w papce i adekwatne napoje dodajac Mezowi otuchy aby okolo 9 w nocy zabrac osikane i obrudzone kalem spodnie i splipki do prania i przywiezc kolejny zapas, ktora spedzala z Nim kazdy weekend od rana do wieczora i musiala w tym samym czasie szybko zrobic tygodniowe zakupy pogotowac na zapas, bo ematia nie mierzy uczucia, jest po prostu lub jej nie ma. Taki czy moglby mnie zabic z powodu najpierw dysonansu fizjologicznego a nastepnie kognitywnego.

MD napisał:
Dla nich [uczciwosci i prawdy Michalowej] warto poświęcić bardzo wiele, wycierpieć bardzo wiele, nawet stresy i męczarnie psychiczne różne. Niezrozumiałe?...
- Dla mnie akurat jedynie możliwe, bo jeśli prawdą wzgardzimy, to NIC NIE BĘDZIE JUŻ MIAŁO ZNACZENIA, słowa przestaną cokolwiek wyrażać, dobro scali się ze złem, miłość z pogardą, szczęście z cierpieniem - wszystko stanie się jednym wielkim chaosem i cierpieniem. Prawda jest tym czymś, co powoduje, że możemy czemukolwiek zaufać, ...
I czemu zaufales zyczac mi w sposob w pogrubionym tekscie?

MD napisał:
... sensownie pomyśleć, w ogóle żyć.
I czy dazenie za tym pragnieniem dokuczenia mi wiedzac co w zyciu przeszlam wydales tylko swiadectwo natury Twojej uczciwosci i prawdy.

MD napisał:
Kto prawdę rozmieni na incydentalną kapryśność i doraźne przyjemności mentalne, ten nie będzie miał już niczego, na czym miałby szansę się oprzeć - wszystko mu się po prostu ROZLECI W NICOŚĆ.
Nie musze Ci niczego wybaczac z powodu Twoich zyczen dla mnie [pogrubuony tekst] z Twoja uczciwoscia i prawda. Jesli Cie to nie bedzie "uwierac" to mozesz oczywiscie posiedziec z tym samotnie starajac sie nie myslec lecz odczuc w sercu a nastepnie w ciele czy postapiles zgodnie ze swoim sumieniem czy poniosly Cie niezrownowazone emocje.

MD napisał:
Jeśli zaś tak bardzo coś Cię zraniło, że prawdy po prostu mentalnie wytrzymać nie jesteś zdolna, to masz jeszcze jedną deskę ratunku: zaawansowaną pokorę, połączoną z zaufaniem Temu Który Zbawia. Jeżeli rzeczywiście nie panujesz nad światem i sobą, to zamiast tworzyć iluzje, po prostu to przyznaj, zawierzając temu, kto "czciny nadłamanej nie złamie", może wszystko uleczyć. Bo brnięcie w zakłamanie, w udawania przed sobą i światem jest tylko pogrążaniem się w bagno.
Uznanie uczciwe swojej słabości ostatecznie często przeradza się w moc. Ale nieuczciwość, zakłamanie ZAWSZE będzie słabością i obróci się przeciw temu, kto ich użył.
Ciaza moze byc u kobiety zaawansowana. Pokory nie stopniujemy. Albo pokornym sie jest albo sie pokornym nie jest. Twoje zyczenia dla mnie jako myslenie zyczeniowe do Michalowego Boga [pogrubuonym tekstem] nie jest pokora.

Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 22:38, 02 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:34, 02 Lis 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
@MD, czy ty kiedykolwiek zrozumiesz, co się do ciebie pisze, i to w dodatku WPROST?
Tu nie chodzi wcale o żaden dowód. Wyjaśniałem ci to dopiero co łopatologicznie.
Wy naprawdę musicie sobie tego chochoła tworzyć, by mieć z kim walczyć.

Po pierwsze - takie Twoje się przyznanie, że nie chodzi o dowód, jest od niedawna.

"Od niedawna", czyli od jakichś TRZECH lat. Tylko że dopiero teraz to do ciebie dotarło.

Cytat:
Jednak ten punkt startowy wynikania jest inny, niż chcieliby postawić go ateiści. Ateiści próbują konsekwentnie (skoro o konsekwencjach mowa, to to słowo jeszcze pewnie nieraz wypłynie w dyskusji) pozbyć się z rozumowania elementów subiektywnych.

Znowu nie rozumiesz, co piszesz albo co czytasz. Subiektywizm w ateizmie jest dopuszczalny jako po prostu myślenie i wyciąganie wniosków - i wiadomo, że każdy ma prawo to robić po części po swojemu, chociażby dlatego, że może trochę czego innego doświadczać.
Ale subiektywizm to nie jest odpowiednik wiary w cokolwiek - a to właśnie próbujesz usprawiedliwić.
Jakoś naukowcy, SUBIEKTYWNI, muszą się dogadać i coś przedstawić, żeby reszta to uznała. Mimo że też są subiektywni.
Więc subiektywizm jest normalny - ale ten zdrowy, którego nie da się uniknąć, podobnie jak wiary chodnikowej.
A nie ten "mogę pi*rdolić co mi się podoba".

I o tym też ci piszę od trzech lat.
No, i juz mozna wyciagnac wniosek, ze Irbisol jest cierpliwy.

Irbisol napisał:
MD napisał:
]Na rozgoryczenie polegające na stwierdzeniu "ale wtedy można będzie uznać dowolną bzdurę!" odpowiem TAK OCZYWIŚCIE! Nie ma takiej siły, aby - jak ktoś w to uwierzy mocno - zabezpieczyć się przed uznaniem bzdury. Po prostu tu rozwiązania NIE MA. Fakt przykry, ale fakt.
Czyli jednak. Wg ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem. Można pierdzi*lić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.
Mozna i ta zmiennosc na potrzebe chwili sie w MD jakos komponuje mimo wewnetrznego konfliktu.

W razie mentalnego zakretu (matefora) postopniuje pokore jako pierwszy schodek pokory, drugi schodek pokory, spadl na nos, ... cierpi katusze wewnetrzne ale za moment zawieje wiatr dziejow z innej strony i bedzie, ze albo tego nie napisal [mimo, iz mozna zacytowac] albo, ze nie to mial akurat na mysli, bo teraz inaczej mysli.

I jak od takiego kogos zebrac raport o wypadku drogowym ... o systemie wartosci ktorego kustoszem jest charakter moralny czlowieka nawet nie wspomne, bo takiego konfliktu wewnetrznego nie jest w stanie wytrzymac nasz moralny kregoslup.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 22:36, 02 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:35, 02 Lis 2019    Temat postu:

Irbisol napisał:
Cytat:
Na rozgoryczenie polegające na stwierdzeniu "ale wtedy można będzie uznać dowolną bzdurę!" odpowiem TAK OCZYWIŚCIE! Nie ma takiej siły, aby - jak ktoś w to uwierzy mocno - zabezpieczyć się przed uznaniem bzdury. Po prostu tu rozwiązania NIE MA. Fakt przykry, ale fakt.

Czyli jednak. Wg ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem.
Można pierdzielić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.

A takie pociągnięcie wnioskowania mogło powstać tylko w umyśle ateisty...
Mnie by nie przyszło to głowy, a wręcz jestem bardzo od niego daleko.
Powiedziałbym raczej, iż ODRZUCENIE TEGO FAKTU, ŻE WŁAŚNIE UMYSŁEM I TAK WSZYSTKO ZADECYDUJEMY, a z nim np. że może on nam spłatać figla, albo że trzba SIĘ POSTARAĆ o wybudowanie odpowiedzialności za przekonania, jest SPOSOBEM USPRAWIEDLIWIENIA NIEODPOWIEDZIALNOŚCI U ATEISTÓW.

NIe zgadzając się z moja tezą, że nie ma jak się zabezpieczyć przed przyjęciem dowolnej bzdury, wyznajesz tezę przeciwną- uważasz, że da się zabezpieczyć! (ja nie wiem, jak ale ateista oczywiście wie - np. powie, że "zastosuje logikę" -tylko on, bo przecież on jest wyróżnionym tym, który absolutnie wie, jak ją zastosować...
Właśnie tu jest clou rozumowania ateisty - on ogłosi, że ma rację:
Nie może tak być, aby człowiek mógł przyjąć dowolną bzdurę
Bo jest jedna prawda, a skoro ta jedna, to ta moja
Zatem ja mam rację...

Ateista próbuje sobie, wewnętrzną niezgodą na możliwość pomyłki (tym odrzuceniem zagrożenia, że jednak MOŻNA - nieostrożnie myśląc - przyjąć dowolną bzdurę), uczynić swoiste alibii, dać dodatkową osłonę dla swojego rozumowania.
Problem w tym, że odrzucając stwierdzenie "każdy może przyjąć dowolną bzdurę, jeśli to tak mu się w głowie ułoży", ateista za chwilę będzie miał problem z nieakceptowanym przez siebie stwierdzeniem teisty (powiedzmy nawet tego najgłupszego teisty na świecie, tego, z którym i ja się nie zgadzam). Czyli...
powinien je przyjąć.
Oczywiście ateista go nie przyjmie, bo nie chce. Ale przed chwilą odrzucił to stwierdzenie na mocy którego czyjeś (jakoś nieprzemyślane, czy inaczej błędne) stwierdzenie może się zdarzyć.. :shock:
A tu się zdarzyło!!! :shock: :shock: :shock:
Szok totalny! Przecież ateista zaprzeczył, że to się zdarza!
Zaprzeczył temu, bo przecież
Irbisol napisał:
według ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem.
Można pierdzielić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.

Uznanie, że błąd może się zdarzyć jest ponad siły ateisty, bo wtedy będzie fedoryzm. A błąd się zdarza.
Totalna blokada - jednego nie wolno ateiście uznać, ale zaprzeczenie też nie wolno. I jak tu być ateistą... :cry:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:44, 02 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:45, 02 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
Na rozgoryczenie polegające na stwierdzeniu "ale wtedy można będzie uznać dowolną bzdurę!" odpowiem TAK OCZYWIŚCIE! Nie ma takiej siły, aby - jak ktoś w to uwierzy mocno - zabezpieczyć się przed uznaniem bzdury. Po prostu tu rozwiązania NIE MA. Fakt przykry, ale fakt.

Czyli jednak. Wg ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem.
Można pierdzielić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.
A takie pociągnięcie wnioskowania mogło powstać tylko w umyśle ateisty...
Mnie by nie przyszło to głowy, a wręcz jestem bardzo od niego daleko.
Powiedziałbym raczej, iż ODRZUCENIE TEGO FAKTU, ŻE WŁAŚNIE UMYSŁEM I TAK WSZYSTKO ZADECYDUJEMY, a z nim np. że może on nam spłatać figla, albo że trzba SIĘ POSTARAĆ o wybudowanie odpowiedzialności za przekonania, jest SPOSOBEM USPRAWIEDLIWIENIA NIEODPOWIEDZIALNOŚCI U ATEISTÓW.
Jak to ateisci czynia?

MD napisał:
Właśnie tu jest clou rozumowania ateisty:
Nie może tak być, aby człowiek mógł przyjąć dowolną bzdurę
Bo jest jedna prawda, a skoro ta jedna, to ta moja
Zatem ja mam rację...

Ateista próbuje sobie, wewnętrzną niezgodą na możliwość pomyłki (tym odrzuceniem zagrożenia, że jednak MOŻNA - nieostrożnie myśląc - przyjąć dowolną bzdurę), uczynić swoiste alibii, dać dodatkową osłonę dla swojego rozumowania.
Problem w tym, że odrzucając stwierdzenie "każdy może przyjąć dowolną bzdurę, jeśli to tak mu się w głowie ułoży", ateista za chwilę będzie miał problem z nieakceptowanym przez siebie stwierdzeniem teisty (powiedzmy nawet tego najgłupszego teisty na świecie, tego, z którym i ja się nie zgadzam). Czyli...
powinien je przyjąć.
Oczywiście ateista go nie przyjmie, bo nie chce. Ale przed chwilą odrzucił to stwierdzenie na mocy którego czyjeś (jakoś nieprzemyślane, czy inaczej błędne) stwierdzenie może się zdarzyć.. :shock:
A tu się zdarzyło!!! :shock: :shock: :shock:
Szok totalny! Przecież ateista zaprzeczył, że to się zdarza!
Zaprzeczył temu, bo przecież
Irbisol napisał:
według ciebie można przyjąć za dogmat teorię, która jest sprzeczna z doświadczeniem.
Można pierdzielić dowolne głupoty - w ten sposób uciekłeś od wiary chodnikowej, bo była dla ciebie niewygodna, by wprowadzić fedoryzm.

Uznanie, że błąd może się zdarzyć jest ponad siły ateisty, bo wtedy będzie fedoryzm. A błąd się zdarza.
Totalna blokada - jednego nie wolno ateiście uznać, ale zaprzeczenie też nie wolno. I jak tu być ateistą... :cry:
No dobrze, to wykonamy teraz publiczny test Twojej deklarowanej pokory.

Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?



Michal prosze zmiluj sie nad soba abym ponownie nie musiala przekazywac modlitwy o Ciebie energii Wszechswiata aby Ci przestawila prady na bardziej zrozumiale z uczuciem, bo Ty jak widac jak nie odczujesz na wlasnej skorze to sie nie uczysz i powtarzasz te same bledy usilujac ranic innych a w istocie nie tylko raniac siebie ale niczego sie nie uczac :)


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Sob 22:50, 02 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:58, 02 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE!
Nie zrozumiesz. :cry:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem. Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:12, 02 Lis 2019    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Ależ to jak najbardziej twój problem bo to ty deklarowałeś opartą rzekomo na doświadczeniu wiedzę przeciw religii. A teraz uświadomiłeś sobie, że dostępu do żadnej wiedzy jednak nie masz. Posiadasz co najwyżej zbiór subiektywnych przekonań, które mogą być mylne bo są pozbawione dostępu do obiektywnej weryfikacji. Mylić się możesz nawet w tym na co ja w tej sekundzie odpisuję


Ostatecznym gwarantem słuszności przekonań może być rzeczywistość


Gdzie i jak ta "rzeczywistość" ci o tym powiedziała i jak ustaliłeś czym ona w ogóle jest, jej zakres itd.?

Jak widać - nadal siedzisz w swej iluzji realizmu naiwnego


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 17:30, 04 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21589
Przeczytał: 143 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:17, 02 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE!
Nie zrozumiesz. :cry:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem. Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(


Michal Ty się nie zakochales w DYSKURS? :wink: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:34, 02 Lis 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE!
Nie zrozumiesz. :cry:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem. Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(


Michal Ty się nie zakochales w DYSKURS? :wink: :)

Do miłości pewnie jest spory kawałek...
Ale fascynuje mnie trochę ta osobowość tak bardzo na drugim biegunie względem mojej osobowości. Poza tym, uświadomiła mi ona w jakimś stopniu naturę konfliktu, który z pewną osobą z mojej rodziny toczy mi się od dziesiątek lat mojego życia.
Trudno jest pojąć odczuwanie, rozumowanie osób bardzo od nas odległych mentalnie. Może to prawie jest niemożliwe, bo to co my uznajemy za zagrożenie, napawa nas obawą, czasem cierpieniem, dla tego kogoś innego może okazać się radością i pragnieniem. Trudno jest to sobie jakoś wyobrazić, czy w ogóle ułożyć w głowie. To się wydaje totalnym absurdem. Ale ja osobiście uważam, że często trzeba. Trzeba wychodzić ze swojej konstrukcji myślenia i odczuwania, rozszerzając się tak, aby choć częściowo rozumieć innych. Wtedy ma się większa szansę na to, że - mimowolnie - nie uczyni się komuś krzywdy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:12, 03 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
E tam, dach nad glowa dla 3 ludzi i 2 kotow jest, chleb jest, woda jest, i pozbieralam liscie na podworku bo dostatek a drzew nie mamy wcale. Radochy bylo sporo, bo Grzes [polski znajomy i wykonawca elewacji frontowej z kamienia] stal kolo drzwi na podescie na frontowymch schodach i murowal na scratch/podeschnieta zaprawa w "zabki" kamienie, bo zimno sie robi i chcial skonczyc te sekcje. Wiec jak zartowalam, to uwazalam zeby sie za glosno nie smial i nie spadl, bo jego zona skoligacona ze mna by mi glowe urwala.

MD napisał:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE! Nie zrozumiesz. :cry:
Skoro radosc ze zbierania czyich lisci na moim podworku do papieroweych toreb i zartowanie z wykonawca uwazasz za "najwieksza krzywde" (MD, 2019) to niech Ci bedzie, nie bede prostowac.

MD napisał:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem.
No dobrze, MD. czyli co odczuwamy jest bez sesnu. Noe niech Cie bedzie, tylko pamietaj za moment sie na tym "powiesisz".

MD napisał:
Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
To ja sobie tutaj zacytuje <->
SJP napisał:
Doraznosc to cecha czegoś, co wynika z potrzeby chwili i jest obliczone na krótki czas, ale chwilowo wystarczające.


MD napisał:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Prosze wytlamacz mechanizm tego "najwiekszego daru". Dziekuje.

MD napisał:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(
Prosze wytlumacz ja sie blokuje psychicznie? Prosze wytlumacz jak sie blokuje psychicznie przy pomocy wybierania komfortu psychcznego?

A teraz scisne Ci petle kolo szyi ktora sobie sam nalozyles ale tylko na moment aby Ci oczy wyszly z orbit i popuscisz sobie mentalnej presji.

Impuls to dzialanie chwili. Nastepuje bez emocji i odczucia/empatycznej wyobraznii w sercu. Jest dzialaniem osob niezrownowazonych emocjonalne. Wypieranie emocji, ktore jest Twoja domena jest atestem ich niezrownowazenia.

Nazwijmy umownie "obserwowanie" wlasnych emocji i ich odczuwanie przez dysonans fizjologiczny (Croyle & Cooper, 1983) kiedy sie ujawniaja i kiedy je mozna obserwowac i odczuwac ich naturalny odplyw prowadzi do oswajania ich i scalania z psyche w celu suwerennosci emocjonalnej. Obserwowanie emocji moze prowadzic do dysonansu kognitywnego ale nie musi. Zalezy to od tego czy ktos jest w stadium poczatkowym samorefleksji czy jest juz weteranem. To moja domena.

Prosze napisz w jakim celu zyjesz/jaki jest sens Twojego zycia. Uwazaj zeby sie na tym nie powiesic. To kwestia egzystenyjna wiec posiedz z nia troche w ciszy wewnetrznej.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 0:16, 03 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:23, 03 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE!
Nie zrozumiesz. :cry:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem. Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(


Michal Ty się nie zakochales w DYSKURS? :wink: :)

Do miłości pewnie jest spory kawałek...
I teraz piszesz prawde, bo kochac moralnie blizniego mimo roznic kognitywnych jeszcze nie potrafisz. I tym sie roznimy.

MD napisał:
Ale fascynuje mnie trochę ta osobowość tak bardzo na drugim biegunie względem mojej osobowości.
Fascynuje Cie raczej "masturbacja"/podniecanie sie wlasnymi wyobrazeniami o mojej osobowosci, ktore dla mnie sa rozrzewniajace.

MD napisał:
Poza tym, uświadomiła mi ona w jakimś stopniu naturę konfliktu, który z pewną osobą z mojej rodziny toczy mi się od dziesiątek lat mojego życia. Trudno jest pojąć odczuwanie, rozumowanie osób bardzo od nas odległych mentalnie. Może to prawie jest niemożliwe, bo to co my uznajemy za zagrożenie, napawa nas obawą, czasem cierpieniem, dla tego kogoś innego może okazać się radością i pragnieniem. Trudno jest to sobie jakoś wyobrazić, czy w ogóle ułożyć w głowie. To się wydaje totalnym absurdem. Ale ja osobiście uważam, że często trzeba. Trzeba wychodzić ze swojej konstrukcji myślenia i odczuwania, rozszerzając się tak, aby choć częściowo rozumieć innych. Wtedy ma się większa szansę na to, że - mimowolnie - nie uczyni się komuś krzywdy.
No teraz to sie chyba z radosci roplacze - Bogowie religii wszelkich i wszelkie duszki opekuncze osob ateistycznych niech chwila michalowa trwaj wiecznie :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:52, 03 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
MD napisał:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(
Prosze wytlumacz ja sie blokuje psychicznie? Prosze wytlumacz jak sie blokuje psychicznie przy pomocy wybierania komfortu psychcznego?

Pisałem wcześniej - chodzi o PRAWDĘ
Co jest przeciwieństwem prawdy? - Fałsz, iluzja.

Tu oczywiście pojawia się podstawowe pytanie: a dlaczego by właściwie nie oprzeć wszystkiego na iluzji?
Czy inaczej: dlaczego właściwie nie stać się MISTRZEM WMAWIANIA SOBIE WSZYSTKIEGO?
Przecież wtedy, człowiek będzie mógł osiągnąć wszystko, czego pragnie - wystarczy to sobie odpowiednio wyperswadować, wmówić sobie...
Czyli szczęście wydaje się być w zasięgu...
Co tu może nie zadziałać?
Niestety, MOŻE!
A właściwie to w końcu MUSI. I nie ma na to rady!


Dyskurs napisał:
A teraz scisne Ci petle kolo szyi ktora sobie sam nalozyles ale tylko na moment aby Ci oczy wyszly z orbit i popuscisz sobie mentalnej presji.

...
Prosze napisz w jakim celu zyjesz/jaki jest sens Twojego zycia. Uwazaj zeby sie na tym nie powiesic. To kwestia egzystenyjna wiec posiedz z nia troche w ciszy wewnetrznej.

Mój cel zycia?
WYPROSTOWAĆ SIEBIE.
Do tego trzeba:
- zrozumieć jaki jestem aktualnie (szczególnie pod kątem diagnozy tego, co mi blokuje szczęście, poprawność myślenia, działania, odczuwania)
- zrozumieć, na czym polega szczęście, które jest trwałe, nie zniknie wskutek wadliwości wewnętrznych
- wskazać ścieżkę, która dopasuje mnie aktualnego, do tego mnie, który ma szansę być szczęśliwym
- zrealizować tę ścieżkę NAPRAWDĘ.

Do wszystkich tych etapów niezbędne jest USTALENIE PRAWDY. Prawdy! Nie iluzji, że skoro chciałbym aby coś było jakieś, to znaczy, że to już jest. Nie udawania przed sobą, że cel osiągnąłem. Nie chowania pod dywan śmieci mojej osobowości. Nie blokowania wiedzy o tym, co trudne, lecz właśnie dowiedzenia się tego co trudne, aby POTEM SOBIE Z TYM PORADZIĆ.
Nie wiedząc jaki jestem, nie mam szansy zdiagnozować tego, co mam dalej ze sobą robić. Nie wiedząc jaki jest świat, nie zdiagnozuję tego, co mi w nim jest w stanie pomóc, a co zaszkodzić, a nawet tego, gdzie się ten świata zaczyna, bo kończy się moje ja. Chcę się tego DOWIEDZIEĆ. I dołożę wszelkich starań, aby się tego dowiedzieć, zaprzęgając do tego znane mi moce mojego umysłuL
- intelektualne
- emocjonalne
- wolitywne
- spirytualne
- pomoc innych ludzi
- pomoc wszystkiego, co tylko tej pomocy może mi udzielić.

PS
Żadnej pętli mi na szyi nie ściśniesz, bo ja takiej pętli nie mam - moja osoba "pętlowości" o której myślisz, nie obsługuje. Prawda, która Ciebie przeraża, stanowiąc pętlę, dla mnie jest nagrodą, celem i źródłem fascynującej radości.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 0:53, 03 Lis 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:56, 03 Lis 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
Czy postepowanie wobec mnie czyli
MD napisał:
Nie zdziwiłbymm się, gdyby Bóg się kiedyś nad Tobą w końcu zlitował i postanowił złamać pychę i zakłamanie wrzucając Ci na barki problemy, przy których Twój uniwersalny klucz - reagowania tymi samymi komunałami na wszystko - po prostu okaże się śmieszny, kompletnie pusty ...
jest zgodne z prawda zawarta w Katechzmie KrK? Jesli nie, to co Cie jako deklarujacego wyznawce katolicyzmu sklonilo aby tak napisac? I jak tu byc Michalem tworzacym Boga michalowego na wlasne podobienstwo?

Biedna Dyskurs. :cry:
Pewnie nie zrozumiesz, że największą krzywdę czynisz SAMA SOBIE!
Nie zrozumiesz. :cry:
Obawiam się, ż u Ciebie zawsze to co incydentalne, co czujesz teraz, weźmie zawsze górę nad wszelkim sensem. Nie zrozumiesz. Nie masz szans poza doraźność wykroczyć. :cry:
A tymczasem to zrozumienie byłoby dla Ciebie największym darem. :cry:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(


Michal Ty się nie zakochales w DYSKURS? :wink: :)
Nie. Michal przypomina mi eks-meza. Zodiakalnego Barana. Michal tez jest zodiakalnym Baranem. Eks dlatego jest od 34 lat eks po 2 latach malzenstwa, bo nie potrafil mnie ani zrozumiec ani empatycznie wspolczuc, wiec nie dzielilismy systemu wartosci. Bez wspolnego systemu wartosci malzenstwo sie nie utrzyma. Chcial tylko mentalnie ograniczac. Nie byl w stanie przewidziec, ze pani pegaz jak "wylutuje" kopytem to nigdy jej nie dogoni. Dla pani pegaz najlepszym druchem "i do tanca i do rozanca" jest introwertyczny Lew. To jest obecnie w moim sercu Maz, ktoremu dedykowalam dysertacje.

Zeby bylo zabawniej, to w piatek bylam w nowej pracy, ktora zaoferowano mi i ktora wybralam z 3 ofert dzien wczesniej. W hallu biurowca czekala na mnie kobieta z agencji KForce ktora te oferte mi przedstawila. Kobiete odczulam bez zadnych znakow rozpoznawczych w sporym tlumie ludzi. Podeszlam i zapytalam czy nazywa sie tak i tak. Oczy wyszly jej z orbit bo miala wlasnie do mnie dzwonic i powiedziec jak jest ubrana. Odczuwalam jakbysmy znaly sie cale zycie, Zanim przyprowadzila mnie na gore (firma zajmuje 3 pietra w biurowcu) zagadalysmy sie o filozofii, kulturze narodowej i wartosciach. Byla zafascynowana moja osoba i stwierdzila, ze jestem madra zyciowo. Odpowiedzialam tym samym. Spytala spod jakiego jestem znaku zodiaku i tym mnie zaskoczyla. Powiedziala, ze odczuwala, ze jestem Strzelcem, bo podziwia moja odwage. Odpoweidzialam, ze ona jest odwazna rowniez. Spytalam czy zna swoj wykres naturalny i powiedziala, ze tak, ze jest Skorpionem jako Slonce (osobowosc ujawniana osobom bliskim), Skorpionem jako Ksiezyc/dusza/intuicja, i Strzelcem jako Ascendant (osobowosc ujawniana otoczeniu). Wiec odpowiedzialam, ze jest w 2/3 falami wody a tym samym masz wrazliwa percepcje z empatycznym odczuciem i ma rowniez w kontaktach miedzyludzkich element ognia i dialtego jest odwazna jak ciut podgrzana woda. I powiedzialam jej jeszcze, ze w sprawach waznych potrafi sie zagotowac szczegolnie w sprawach socjalnych. Potwierdzila. Spytala dlaczego jestem tak dobra w odczytywaniu ludzi, wiec odpowiedzialam, ze jestem Rybami w sercu/Ksiezyc/dusza i jestem superintuicyjna. Usciskalysmy sie i mam jej telefon to skontaktuje sie w przyszlosci na lunch.

Zeby bylo zabawniej wiedzialam, ze mojej szefowej zdarzylo sie cos ale nie wiedzialam co. Okazalo sie, ze w trakcie wichury w nocy spadlo na jej sypialnie pol drzewa klonowego (sa plytko ukorzenione i wywrotne) ale na szczescie popekaly tylko sciany w rogach i da sie to niebyt drogo naprawic. Placi ubezpieczenie. Jej maz spal w sypialnii syna, ktory jest na studiach w Kalifornii i dlatego tynk i farba nie spadly mu na twarz. Z kobieta rozumiemy sie bez slow, wiec juz wiem, ze to nie bedzie tylko kontrakt ale staly angaz. I wcale sie nie bede opierac, bo firma mi odpowiada i wartosci, i uposazenie i swiadczenia. Mam podwladna ktora sie wiele przy mnie i technicznie i w aspekcie rozwoju nauczy.

Wiem ze jestem komunikatywna i ze odnajduje dom tam gdzie sie udaje bo przynosze tam swoje konstryktywne wartosci i wszyscy to doceniaja. Tylko jeszcze nie udalam sie w zyciu do firmy gdzie po pierwszym dniu czulam sie juz tak "oswojona". Co piatek pyszna pizza w roznych smakach z bostonskiego North End i salatki warzywne tak pyszne, ze paluchy lizac. "Zyc nie umierac." Zwykle tyle nie jem na lunch i dlatego w drodze do domu "kimnelo" mi sie w pociagu. Budze sie, cieplutko, milutko, ... patrze za okno a to moja stacja South Attleborough. To "nogam" do drzwi i wolam do konduktora ze musze wysiasc. A on: "Spokojnie, jeszcze nie machalem do kolegi, to zaraz ci otworze drzwi.". Byloby kupe smiechu jakby Syn musial po mnie jechac do stolicy stanu albo, o zgrozo, pod lotnisko na ostatnia stacje Wickford Junction :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21589
Przeczytał: 143 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:33, 03 Lis 2019    Temat postu:

Jechać pociagiem w USA to podobno duże wydarzenie. Pora jednak wrocic do tematu....
Egzofobia. Przeczytalam jeszcze raz temat. Strach przed tym, że nie wszystko jest w umyśle...
Dyskutujac kiedyś z wujem dowiedzialam się, ze jest on empirysta.
Twierdzi iż istnieją tylko umysly i ich zawartość.

Otaczajaca nas rzeczywistość jest tylko opisem , tworem świadomości.
Wszystko trzyma się kupy dzięki "mostom" między poszczegolnymi swiadomosciami, slawetny rysunek wuja. Umysły istnieja dzieki Bogu, ktory JEST pierwszym umyslem.

Czy zakladajac ten temat Andy 72 odniosłes się krytycznie do tej spekulacji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:00, 03 Lis 2019    Temat postu:

Jeszcze jedno spostrzeżenie przyszło mi do głowy w kontekście strategii mentalnej Dyskurs, a mojej. Strategię Dyskurs określiłbym jako ochrona bieżących emocji, kosztem pełnego uświadomienia sobie, jak się rzeczy mają (jaka jest prawda).
Swoją strategię - w jakimś sensie przeciwną - opisałbym zlekceważenie dyskomfortu związanego z często problematycznymi aspektami rzeczywistości w celu zachowania możliwie wiernego obrazu rzeczy (pełna świadomość prawdy).

Przez Dyskurs moja strategia jest odbierana jako "torturowanie siebie", bo się przecież katuję tą świadomością o trudnych aspektach rzeczywistości. Ja to odbieram dokładnie odwrotnie - tzn. jako torturę odczuwam sytuację, w której ktoś mi uniemożliwia pełen dostęp do wiedzy (szczególnie tych trudnych jej aspektów!) o problemie, ponieważ wywołuje to u mnie lęk, iż ukrywa się przede mną jakieś katastrofalne zagrożenie, a ja - zamiast je prześwietlić i ewentualnie przyjąć jakieś środki zaradcze - pozostaję w nieświadomości. Taki lęk przed tym nieznanym (mówi się, że strach ma wielkie oczy, a ja się z tym zgadzam) jest dla mnie trudny do zniesienia, to on jest największą torturę. W większości przypadków zatem zdecydowanie wybieram wiedzieć nawet to najgorsze, ale jednak wiedzieć, niż jakoś zakłamywać te trudne prawdy, nie dając sobie szansy na potencjalną ścieżkę ratunku.
Trudna prawda jest problemem, dźga, może wywołać ból, ale jednak nie jest dla mnie torturą. Dopiero brak rzetelnej informacji, przy świadomości potencjalnego zagrożenia jest tą torturę i cierpieniem, którego się boję.
To jest ciekawe, że - w zależności od stylu reakcji, myślenia - dokładnie przeciwne postawy/sytuacje są odczuwane jako "tortura".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:20, 03 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyskurs napisał:
MD napisał:
Darem, który zablokowałaś wybierając doraźny komfort psychiczny. :cry:
Ale (chyba) jesteś bez szans. :shock:
Mogę się już tylko modlić za Ciebie. :(
Prosze wytlumacz ja sie blokuje psychicznie? Prosze wytlumacz jak sie blokuje psychicznie przy pomocy wybierania komfortu psychcznego?

Pisałem wcześniej - chodzi o PRAWDĘ
Co jest przeciwieństwem prawdy? - Fałsz, iluzja.

Tu oczywiście pojawia się podstawowe pytanie: a dlaczego by właściwie nie oprzeć wszystkiego na iluzji?
Faktem jest, ze w Polsce jest 1:52 rano, MD. Masz problem ze snem? Nie wiem jak ktos moze opierac sobie zycie na iluzji, bo tego nie doswiadczam. Wiem tylko odczuciem, ze wiele ludzi nie radzac sobie z zyciem ucieka w uzaleznienia i cienka powloke materialnego komfortu.

MD napisał:
Czy inaczej: dlaczego właściwie nie stać się MISTRZEM WMAWIANIA SOBIE WSZYSTKIEGO?
Przecież wtedy, człowiek będzie mógł osiągnąć wszystko, czego pragnie - wystarczy to sobie odpowiednio wyperswadować, wmówić sobie...
Czyli szczęście wydaje się być w zasięgu...
Co tu może nie zadziałać?
Niestety, MOŻE!
A właściwie to w końcu MUSI. I nie ma na to rady!
Pisalismy juz o tym wieki temu, ale nie wiem dlaczego masz problem z pamietaniem. Pisalismy, ze nie kazdy ma takie debaty z samym soba. U nas self-talk /"paplanina" w glowie kiedy sie nie jest uwaznym jest rozpoznana jako nerwica. Praktykuje medytacje uwaznosci, wiec zuzywam energie zyciowa uwaznie. Nie wiem dlaczego nie wiesz, ze zblizajac sie w zyciu do emocji milosci moralnej nie masz takich dylematow z soba. Wybor jest prosty i naturalny. Kochasz blizniego za bycie ale nie akceptujesz postaw behawioralnych niezgodnych z Twoim systemem wartosci. Wartosc ma tylko to co przynosisz do rodziny ludzkiej aby milosc moralna mnozyc. O czym myslisz aby sie torturowac jest iluzja. Jesli o tym nie napiszesz lub nikomu nie powiesz, to o tej iluzji nikt nie wie. W nauce odwaga to wartosc ktora jest konieczna do budowania systemu wartosci od dziecinstwa. Odwage mamy wrodzona, bo jest konieczna w przetrwaniu naszego gatunku - wiaze zdolnosc pojmowania, komunikacji i wspolpracy w srodowisku socjalnym. Jakkolwiek odwaga nie pielegnowana prowadzi do strachu. Ja wiem, ze jestem odwazna od wieku 3 i pol roku zycia. W listopadzie w wieku 3 lat przyjeto mnie do przedszkola. Na wiosne w piaskownicy 2 wiekszych chlopcow otoczylo malego chlopca aby zabrac mu lopatke i znalazlam sie tam w ulamku sekundy krzyczac, ze jak jeszcze raz beda chcieli mu zabrac lopatke to beda miec ze mna do czynienia. Bylam mniejsza od tego chlopca ale tych chlopcow zamurowalo i dali nam spokoj. Ten chlopic przez cala szkole podstawowa (klasy 1 - 8) traktowal mnie jak siostre i wiele mu pomagalam w nauce - szczegolnie polskiego, matematyki i fizyki. Swietnie gral w hokeja, bo byl niewysoki i zwinny. Zawsze bylam wrazliwa na krzywde i sprawiedliwosc spoleczna odczuwana przez poczucie niesprawedliwosci skierowane na jednostke i grupe pobudzala moja odwage do czynnego zaangazowania aby problem skorygowac. Pewnych wartosci w sobie nie nazywalam jak nazywam je obecnie, bo nie uzywalam takiej terminologii jak autentycznosc/zaufanie, transparencja/otwartosc, sluzba innym, wspolczucie, - to sa terminy nowsze i z wieloma zapoznalam sie w kulturze amerykanskiej. Te wartosci sa dla mnie stale. Sa jak skala mojej osobowosci. W USA nauczylam sie podstaw innych tradycji swiatowych i wiem, ze duchowosc jest ich wspolnym mianownikiem. Bycie religijnym to nie to samo co bycie duchowym. Bycie religijnym neurotycznie to tragedia ludzka. Nie wiem dlaczego masz tyle dylematow mentalnych z tymi urojonymi demonami i nie wiem dlaczego nie wiesz, ze ktos moze ich nie odczuwac. Dylematy mentalne nie stanowia istoty bycia czlowiekiem. Istota bycia czlowiekiem jest pomoc innym w jakikolwiek sposob dodajesz spolecznej wartosci. Jesli nie spisz w nocy do 2 rano i myslisz o swoich mentalnych demonach, to dzisiaj rano wstaniesz jak z krzyza zdjety. Semele smieje sie z moje sypialni spartanskiej, a ja tam ide tylko spac. Ubieram flanelowa pizame, klade sie na lozko z flanelowa posciela, kolderka letnia, kolderka zimowa, klade glowe na podzuszke i zasypiam natychmiast. Rano budzie sie sama jakies 15 minut przed budzikiem w iPhone i jetem jak skowronek - radosna z zycia i rozwoju dnia ktory swiadomie tworze. Nie dosc tego ze tworze, to zycze tego samego Synom mowiac im co rano: Enjoy the day you create..

MD napisał:
Dyskurs napisał:
A teraz scisne Ci petle kolo szyi ktora sobie sam nalozyles ale tylko na moment aby Ci oczy wyszly z orbit i popuscisz sobie mentalnej presji.

...
Prosze napisz w jakim celu zyjesz/jaki jest sens Twojego zycia. Uwazaj zeby sie na tym nie powiesic. To kwestia egzystenyjna wiec posiedz z nia troche w ciszy wewnetrznej.

Mój cel zycia?
WYPROSTOWAĆ SIEBIE.
Kto i kiedy Cie przekonal, ze jestes krzywy?

MD napisał:
Do tego trzeba:
1 - zrozumieć jaki jestem aktualnie (szczególnie pod kątem diagnozy tego, co mi blokuje szczęście, poprawność myślenia, działania, odczuwania)
Prosze zdefiniuj roboczo "szczescie".

MD napisał:
2 - zrozumieć, na czym polega szczęście, które jest trwałe, nie zniknie wskutek wadliwości wewnętrznych
Tu sie "powiesiles" na poprzednim (#1), to poczekamy co odpowiesz.

MD napisał:
3 - wskazać ścieżkę, która dopasuje mnie aktualnego, do tego mnie, który ma szansę być szczęśliwym
Prosze zdefiniu roboczo siebie "aktualnego".

MD napisał:
- zrealizować tę ścieżkę NAPRAWDĘ.
Tu potrzebujemy poczekac na odpoweidz na #3.

MD napisał:
Do wszystkich tych etapów niezbędne jest USTALENIE PRAWDY. Prawdy! Nie iluzji, że skoro chciałbym aby coś było jakieś, to znaczy, że to już jest. Nie udawania przed sobą, że cel osiągnąłem. Nie chowania pod dywan śmieci mojej osobowości. Nie blokowania wiedzy o tym, co trudne, lecz właśnie dowiedzenia się tego co trudne, aby POTEM SOBIE Z TYM PORADZIĆ.
Nie wiedząc jaki jestem, nie mam szansy zdiagnozować tego, co mam dalej ze sobą robić. Nie wiedząc jaki jest świat, nie zdiagnozuję tego, co mi w nim jest w stanie pomóc, a co zaszkodzić, a nawet tego, gdzie się ten świata zaczyna, bo kończy się moje ja. Chcę się tego DOWIEDZIEĆ. I dołożę wszelkich starań, aby się tego dowiedzieć, zaprzęgając do tego znane mi moce mojego umysłuL
- intelektualne
- emocjonalne
- wolitywne
- spirytualne
- pomoc innych ludzi
- pomoc wszystkiego, co tylko tej pomocy może mi udzielić.
Czy jestem gotowy na ewentualnosc, ze nigdy [id est do ostatniego tchnienia] odpowiedzi nie znajdziesz?

MD napisał:
PS
Żadnej pętli mi na szyi nie ściśniesz, bo ja takiej pętli nie mam - moja osoba "pętlowości" o której myślisz, nie obsługuje. Prawda, która Ciebie przeraża, stanowiąc pętlę, dla mnie jest nagrodą, celem i źródłem fascynującej radości.
"Petla" = metafora

No dobrze, teraz na mnie kolej. Jestem odwazna. Odwaga jak dzwig wyciaga z mojego charakteru moralnego wartosci bycia autentyczna i otwarta. Ale to tylko niektore z moich wartosci, ktore sa stale. Celem mojego zycia jest niesieniem pomocy innym. Czasami pomoc polega na tym, ze nie dodaje cierpienia innym. Dla przykladu, jesli ktos jest wzburzony ponad mozliwosc uspokojenia to nie angazuje sie wcale.

Jesli facet, ktory spartaczyl moja poprzednia kamienna elewacje frontowa i stracilam przez to 5 000 USD nie zechce sie nauczyc jak sie w terenie nadoceanicznym zaklada ja poprawnie sam, to go nikt nie nauczy. Wyslalam mu zdjecie nowej elewacji z komentarzem, ze tak powinna byc zalozona i teraz rozumiem dlaczego nie jest w stanie kochac i pielegnowac wlasnych 4 dzieci, bo nie pracuje z pasja, bo pasja sa uzywki. Napisalam mu rowniez, ze nawet jakby lezal w przyszlosci w rowie i blagal o krople wody, to podam mu pelna szklanke.

Czasami moja pomoc jest skomplikowana, bo pojawia sie MD. Nastawiam sie przodem, niech rzuca kamieniami w oba policzki rownoczesnie, a tu nagle MD zmienia sie o 180 stopni i rozrzewnia. Potem MD znowu sie przepoczwarzy a ja znowu nastawie obydwa policzki i niech wali kamieniami.

Co jest u mnie stale to, ze nie jestem w stanie gardzic drugim czlowiekiem, bo milosc moralna mi na to nie pozwoli. Jest mna. Bez milosci moralnej (Zlota Zasada w Twojej tradycji) umarlabym. Wiele osob myli wymogi milosci moralnej z nienawiscia. Ale nie moga byc bardziej w bledzie. Milosc moralna to powolanie ktorego sie nie wybiera. To milosc moralna wybiera czlowieka. Jesli pisze, ze jestem odwazna, to znaczy ze z definicji nie odczuwam emocji strachu przed niczym nawet przed wlasna smiercia, ktora albo zdarzy sie przez nieszczesliwy wypadek albo naturalnie. Jestem tez w stanie naturalnie mowic o smierci, co nie jest popularnym tematem rozmow. Dodatkowo, mam rzadka osobowsc altruistyczna ktorej nie wybieralam, to ona wybrala mnie. Wiec, jako tako, znajac i odczuwajac siebie czuje sie wszedzie jak w domu ale jako osoba preferujaca pielesze domowe w domu czuje sie najlepiej. Gdy udaje sie gdziekolwiek towarzyszy mi moja najcenniejsza bizuteria - moj usmiech. Otwiera wszystkie drzwi albo sa juz dla mnie otwarte. Najwieksza satysfakcje odnosze, gdy usmiecha sie drugi czlowiek, ktoremu przynioslam ulge czy to w sferze materialnej czy emocjonalnej, czy psychicznej czy fizycznej, czy duchowej. Moje zycie jest na drugim planie. Zycie innych jest na pierwszym. Jakkolwiek zdaje sobie sprawe, ze moja odwaga moze wiele osob uwierac. Nic na sile. Poniewaz jestem junior scientist nowym naukowcem i wiem jakim poswieceniem jest uzyskanie tego statusu, to nie preferuje jak ktos sie wypowiada w imieniu nauki kiedy nie ma do tego odpowiedniego przygotowania akademickiego i pisze opinie niezgodne z nauka. Dla osob ktore mnie znaja osobiscie, mam nieskomplikowana instrukcje obslugi. Dla osob, ktore mnie nie znaja osobiscie, ich percepcja determinuje jak mnie odbieraja. Jesli pisze do Ciebie, ze napisales o mnie sporo "sieczki" to znaczy, ze w zadnym aspekcie nie napisales kim jestem. Jestem soba i nie obawiam sie nia byc. Nie obawialam sie odkad pamietam. Jestem androgyniczna i potrafie sie wzruszyc i potrafie przypomniec rowniez czego czynic nie wolno. Potrafie rowniez wskazac, jesli ktos odczytuje moje intencje wlasnymi. Nie zalezy mi na zadnym statusie, bo to wiaze do jakiegos cokolika. Milosc moralna pozwala mie na kochanie czlowieka za bycie czlowiekiem ale nie tolerowanie wybrykow jej/jego ego. Nie klaniam sie wlasnemu i nie uklonie sie niczyjemu. Umysl jest domena ego. Serce jest domena ducha. Jestem androgyniczna to znaczy, ze potrafie blyskawicznie przelaczyc sie z serca do umyslu i postrzegac holistycznie. Jest to tak szybkie, ze czasami wprowadzam ludzi w oslupienie. Dla przykladu, e-mail o 5 pracownikach, ktorzy nie otrzymali specjalnych wynagrodzen (dla mnie pierwszy dzien pracy, nie znam kultury firmy, strategii wynagrodzen, etc.) z marszu daje holistyczny obraz sytuacji. Zweryfikowac szybko wszystkie dane z systemu. Skorelowac z danymi ze zrodla. Oszacowac, kto ile dostal a kto nie dostal. Napisac wyjasnienia do grup zaangazowanych. Przeslac komunikacje szefowej czy jest zgodna z praktyka. Wyplacic tym co nie otzymali za tydzien. Pobrac od tych ktorzy otrzymali przez pomylke za tydzien. Wprowadzic metode walidacji danych aby sytuacja sie nie powtorzyla.

W nauce jestem na etapie formowania dysertacji na publikacje popularna i uczenia sie pisania w stylu APA7, bo przez ostatnie 6 lat uzywalam APA6. Nastepnie bede angazowac sie w badania kultury narodowej i poszerzac wiedze o waznosci charakteru moralnego, pielegnacji wartosci osobistych jako skladowej kultury narodowej i kierowania tych wartosci do rodziny ludzkiej na calym swiecie. Not so shabby, right?

Tak sobie czasem mysle, MD, dlaczego ja Ci tyle poswiecam czasu? I wiesz co mi przychodzi na mysl, ze ja place jakis dlug karmiczny za ten krotki termin malzenstwa z Baranem. I wtedy smieje sie tak glosno, ze zlatuja sie do mojego domowego biura chlopaki i pytaja czy wszystko w porzadku. Semele odczuwa taki afekt w srone fedora a ja w Twoja. I badz tu madry i pisz wiersze.

Jak wspominalam, ja nie pisze. Pisza sie przeze mnie w stanie relatywnego spokoju wewnetrznego. Wiec, jak nic nie przekazuje przez jakis czas, to znaczy, ze klimat nie ten. :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:38, 03 Lis 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeszcze jedno spostrzeżenie przyszło mi do głowy w kontekście strategii mentalnej Dyskurs, a mojej. Strategię Dyskurs określiłbym jako ochrona bieżących emocji, kosztem pełnego uświadomienia sobie, jak się rzeczy mają (jaka jest prawda).
Swoją strategię - w jakimś sensie przeciwną - opisałbym zlekceważenie dyskomfortu związanego z często problematycznymi aspektami rzeczywistości w celu zachowania możliwie wiernego obrazu rzeczy (pełna świadomość prawdy).

Przez Dyskurs moja strategia jest odbierana jako "torturowanie siebie", bo się przecież katuję tą świadomością o trudnych aspektach rzeczywistości. Ja to odbieram dokładnie odwrotnie - tzn. jako torturę odczuwam sytuację, w której ktoś mi uniemożliwia pełen dostęp do wiedzy (szczególnie tych trudnych jej aspektów!) o problemie, ponieważ wywołuje to u mnie lęk, iż ukrywa się przede mną jakieś katastrofalne zagrożenie, a ja - zamiast je prześwietlić i ewentualnie przyjąć jakieś środki zaradcze - pozostaję w nieświadomości. Taki lęk przed tym nieznanym (mówi się, że strach ma wielkie oczy, a ja się z tym zgadzam) jest dla mnie trudny do zniesienia, to on jest największą torturę. W większości przypadków zatem zdecydowanie wybieram wiedzieć nawet to najgorsze, ale jednak wiedzieć, niż jakoś zakłamywać te trudne prawdy, nie dając sobie szansy na potencjalną ścieżkę ratunku.
Trudna prawda jest problemem, dźga, może wywołać ból, ale jednak nie jest dla mnie torturą. Dopiero brak rzetelnej informacji, przy świadomości potencjalnego zagrożenia jest tą torturę i cierpieniem, którego się boję.
To jest ciekawe, że - w zależności od stylu reakcji, myślenia - dokładnie przeciwne postawy/sytuacje są odczuwane jako "tortura".
Obbrzymia roznica kulturowa. Ja nie bylabym w stanie odnalezc sie w "martyrologicznej" Polsce a Ty nie bylbys w stanie odnalezc sie ani w lamym Rhody ani w sasiednim Massachusetts, bo kultury sa podobne, mimo, iz purytanien Roger Williams zbuntowal sie konstruktywnie przeciw swoim braciom za to ze wyjazdzajac do Nowego Swiata w celu poszukiwania wolnosci religijnej jej nie oferowali tylko zmuszali do stawania sie purytaninem.

Nie mozna czlowieka nawet ze znajomoscia jezyka kraju docelowego "przesadzic" do innej kultury bo moze "zwiednac" a nawet umrzec. Mam nowa podwladna i jest mniej konstruktywna niz ja. Dla mnie zapoznanie sie z poczta, ze nastapila pomylka nie mobilizuje mnie do "biczowania" sie. Przede wszystkim ja jej nie popelnilam i jako lider rozwoju czlowieka nie jest moja intencja wskazywanie palcem. Wiec tlumcze z marszu, ze fakt jest niezmienny a rozwiazamy problem szybko tyklo przez uniesienie sie na wyzsza platforme mozliwosci. Kobieta ma wspaniale dredy na glowie i pewnie sie jej trudniej przez to mysli, bo byla zaskoczona jak w paru minutach zmobilizowalam ja do przygotowania sprawozdania dla mojej szefowej, ktora byla jej szefowa do czwartku. Ja nie umiem udawac sie do "ciemnicy" duszy aby sie boczowac. Dokladnie wiem co mam w duszy i nie musze tam niczego sprzatac, bo moj dom jest refleksja mojej duszy - spartancki i przeczysty.

Roznica jest tez, ze Ty MD szukasz jakiejs wersji siebie jako sens zycia, a ja nie musze szukac sensu zycia bo go znam od dziecka - jest to sluzba innym.
Ja nie musze sie zastanawiac co jest zgodne z moim systemem wartosci bo to blyskawicznie czuje. Nie musze watpic czy dobrze postepuje, bo tak daleko jak moje postepowanie mnozy wartosc spoleczna to jest dobrze.

Zeby byc mentalna musialabym byc sensorem a ja jestem sensora przeciwienstwem, bo jestem nie tylko intuicyjna - jestem superintuicyjna. Ja wiem cos odczuciem szybciej niz o tym pomysle. Jak sie cos materializuje, to sie usmiecham, bo to wczesniej czulam. Nie kwestionuje aspektow zycia zgodnych z moim stalym systemem wartosci, bo to jest moja prawda. Nie kwestionuje aspektow zycia niezgodnych z moim systemem wartosci, bo wiem, ze kazdy czlowiek ma prawo posiadac wlasny i nie musimy sie zazebiac. Ale musimy sie zazaebiac w aspeckcie do jest dobrem a co jest zlem w kontekscie wartosci kolektywnych jak poszanowanie prawa i wywiazywanie sie z obowiazkow obywatelskich.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21589
Przeczytał: 143 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:25, 03 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs nie odczuwam zadnego dlugu karmicznego wobec kogokolwiek. Interesują mnie wszyscy moi interlokutorzy. Jedni są bardzo wyrazisci jak Ty inni mniej. Niewielu ustosunkowuje sie do moich postów w sposob negatywny uwazajac je za trolling. Po prostu nie są one dla nich interesujące wiec milczą.
Teraz wiecej czytam niż piszę.
Odnosnie tematu, w ktorym tak offtopujecie przypomnialam soBie o Humie
"Nigdy nie wychodzimy nawet o krok poza samych siebie” znaczy, że my po prostu nie znamy rzeczywistości, lecz tylko wrażenia zmysłowe i ich kopie (idee). W gruncie rzeczy odnosimy się zawsze tylko do wrażeń, a nigdy do samej rzeczywistości (np. widzę jabłko, ale nie mogę stwierdzić, czy odpowiada mu realny byt). Pewne jest, że istnieje ja, które posiada wrażenia i idee. Na pytanie: „Kim właściwie jestem?” nie można jednak odpowiedzieć w ten sposób, że istnieje jakieś „ja” substancjalne".


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 3:28, 03 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:59, 03 Lis 2019    Temat postu:

Dyskurs napisał:
Roznica jest tez, ze Ty MD szukasz jakiejs wersji siebie jako sens zycia, a ja nie musze szukac sensu zycia bo go znam od dziecka - jest to sluzba innym.
Ja nie musze sie zastanawiac co jest zgodne z moim systemem wartosci bo to blyskawicznie czuje. Nie musze watpic czy dobrze postepuje, bo tak daleko jak moje postepowanie mnozy wartosc spoleczna to jest dobrze.

Zeby byc mentalna musialabym byc sensorem a ja jestem sensora przeciwienstwem, bo jestem nie tylko intuicyjna - jestem superintuicyjna. Ja wiem cos odczuciem szybciej niz o tym pomysle. Jak sie cos materializuje, to sie usmiecham, bo to wczesniej czulam. Nie kwestionuje aspektow zycia zgodnych z moim stalym systemem wartosci, bo to jest moja prawda. Nie kwestionuje aspektow zycia niezgodnych z moim systemem wartosci, bo wiem, ze kazdy czlowiek ma prawo posiadac wlasny i nie musimy sie zazebiac. Ale musimy sie zazaebiac w aspeckcie do jest dobrem a co jest zlem w kontekscie wartosci kolektywnych jak poszanowanie prawa i wywiazywanie sie z obowiazkow obywatelskich.

Diagnozujesz rzeczy kompletnie inaczej niż ja. To co w Twoim tekście nazwałaś "wiedzą", dla mnie byłoby tylko "niepotwierdzonym przypuszczeniem", bądź "odczuciem", to co Ty nazywasz "Prawdą", ja bym nazwał "subiektywnym odbiorem i projekcją".
Do tego przeciwstawiając cel służby innym celowi, o którym jak piszę - poznaniu rzeczy w prawdzie - zupełnie mylisz kategorie. Tu nie ma przeciwstawienia, bo znając prawdę, można skutecznie działać, w tym na rzecz innych ludzi. Nie znając prawdy, nie budując rozumienia wszystkiego tego, co jeszcze wczoraj niejasne, a dzisiaj mogłoby być jakoś ogarnięte myślą i odczuwaniem, nie jesteśmy w stanie oddzielić pomagania od przeszkadzania, czy wręcz czynienia szkody.
Niestety, ale pierwsze co mi się kojarzy w kontekście znanych mi ludzi, którzy stosują tę Twoją strategię - brania wszystkiego intuicyjnie - to wspomnienie ludzi, którzy mi uczynili wiele przykrości i szkód, bo DZIAŁALI WBREW LOGICE SYTUACJI I MOICH UCZUĆ. Tak jak to opisałaś działają właśnie ci, którzy "wiedzą najlepiej", a są tej swojej "wiedzy" nieprzejednywalni, zabetonowani na maksa, na próbę wytłumaczenia, że coś jest inaczej, niż im do głowy przyszło reaguję drażliwością i personalną agresją. Są to ludzie Z ZABLOKOWANYM KANAŁEM UCZCIWEGO DOSTĘPU. Ci ludzie WSZYSTKO DECYDUJĄ SAMI, niczego nie uzgadniają z zainteresowanymi osobami - wszak, skoro im coś przyszło do głowy, to "tak właśnie jest" i oczywiście "inaczej nie ma jak być".
I jak się zastanowić na mechanizmem powstawania decyzji w głowie takiego skrajnego intuicjonisty, to rzeczywiście inaczej to nie za bardzo może się zdarzyć. Bo jeśli ktoś NIE BUDUJE STRUKTURY ROZUMIENIA w swojej głowie, w celu stworzenia decyzji, w zamian PREFERUJĄC INCYDENTALNY OGLĄD, to nie ma do czego się odwołać w przypadku wątpliwości, posiadania innego stanowiska, zmiany danych, czy paradygmatów. Decyzja intuicyjna jest decyzją w stylu ""jest, bo jest", czy inaczej "jest, bo tak mi się objawiło i teraz tak twierdzę":. Nie ma o "czym" dyskutować, uzasadniać innego stanowiska, bo nie ma tego "czegoś". Decyzja u intuicjonisty powstała trochę na zasadzie "proroctwa", gdzie tylko sam prorok wie, co miał na myśli, a nikt poza nim nie jest w stanie nic dołożyć do tego, jak decyzja powstaje.
Dlatego wybacz, ale też Twoje opowieści o empatii, traktuję jako czcze przechwałki. Intuicjonista skrajny nawet empatię będzie miał mocno zaburzoną - bo nawiąże z drugą stroną kontakt empatyczny WYŁĄCZNIE NIENEGOCJOWALNY, czyli de facto będzie narzucał swoje zdanie. A to dla mnie nie jest empatia, tylko tyrania. Empatyczny w poprawnym sensie słowa może być wyłącznie ktoś, kto SZUKA i WĄTPI, kto się PYTA O INNE SPOSOBY OCENY I WERYFIKACJI.

W tym kontekście przyszło mi do głowy pewne "prawo" - sformułowanie, które nazwałbym "prawem uczciwej empatii". Brzmiałoby ono:
Empatia ma postać uczciwą i poprawną tylko wtedy, gdy wraz z szacunkiem i uznaniem drugiej strony ofiarowuje się również CZĘŚCIOWE ZWĄTPIENIE W SIEBIE, w poprawność własnego odczytu rzeczywistości.
Intuicjoniści (przynajmniej większość tych, których znam) mają z tym ogromny problem, bo nie mają alternatywnych (wybudowanych intelektem u osób zrównoważonych na linii intelekt - intuicja) postaci opisu rzeczy, mają tylko tę własną arbitralną decyzję. Więc będą wciąż wystawiali tę samą arbitralną decyzję jako rozwiązanie. Przez to intuicjoniści stają się tyranami, osobami zamkniętymi na dyskusję, negocjację.
Co na intuicjonistę jedynie działa: twarda siła. Intuicjoniści mają respekt wobec siły, a nawet rozumieją ją o tyle, że sami stosują podobny mechanizm - "tak będzie, bo ja tak decyduję". Mechanizm tyranii jest w istocie mechanizmem intuicjonizmu - czystą arbitralnością, bez prób porozumienia.
Z kolei intelektualne podejście BUDUJE PRZESTRZEŃ NIEZALEŻNĄ - OBSZAR POROZUMIENIA, w którym nie obowiązuje paradygmat arbitralności, lecz obowiązują REGUŁY WSPÓLNE, które każda ze stron musi uszanować.
Podsumowując - czysty intuicjonizm w sposób zupełnie automatyczny, naturalny, wynikający z samego tego, jak działa, będzie staczał się w stronę tyranii. Podejście uwzględniające UZNANIE WSPÓLNYCH ZASAD, wykraczających poza arbitralność, bo zarządzanych niezależną instancją (intelektem) jest tym, co daje szansę na wyjście z tyranii arbitralności decyzji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21589
Przeczytał: 143 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:35, 03 Lis 2019    Temat postu:

No i du....kto tu jest trollem...:-) :-) :-) :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:22, 03 Lis 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Dyskurs nie odczuwam zadnego dlugu karmicznego wobec kogokolwiek.
To byl zart.

Semele napisał:
Interesują mnie wszyscy moi interlokutorzy. Jedni są bardzo wyrazisci jak Ty inni mniej. Niewielu ustosunkowuje sie do moich postów w sposob negatywny uwazajac je za trolling. Po prostu nie są one dla nich interesujące wiec milczą. Teraz wiecej czytam niż piszę.
Bo sens zycia to relacje miedzyludzkie i warto aby byly konstruktywne.

Semele napisał:
Odnosnie tematu, w ktorym tak offtopujecie przypomnialam soBie o Humie
"Nigdy nie wychodzimy nawet o krok poza samych siebie” znaczy, że my po prostu nie znamy rzeczywistości, lecz tylko wrażenia zmysłowe i ich kopie (idee).
Hume to Oswiecenie XVIII wieku. To jakby "wskrzesic" Ojcow Zalozycieli USA i spytac dlaczego deklarujac niezaleznosc pisali all men are created equal/kazdy czlowiek posiada te sama prawa kiedy w istocie niewolnicy ich nie mieli a kobiety byly "niewolnicami" mezczyzn bez prawa glosu.

Rzeczywistosc obiektywna nie istnieje. Rzeczywistosc kolektywna tak i jest skladowa rzeczywistosci indywidualnych uzalezniona najpierw od gatunku a nastepnie od kultury narodowej.

Cytat:
W gruncie rzeczy odnosimy się zawsze tylko do wrażeń, a nigdy do samej rzeczywistości (np. widzę jabłko, ale nie mogę stwierdzić, czy odpowiada mu realny byt). Pewne jest, że istnieje ja, które posiada wrażenia i idee. Na pytanie: „Kim właściwie jestem?” nie można jednak odpowiedzieć w ten sposób, że istnieje jakieś „ja” substancjalne".
I tu masz myslenie materialistyczne Hume, ktory nie byl w stanie zrozumiec znaczenia terminu holistyczny, bo jeszcze nie istnial. Hume zyl w epoce fizyki Newton'a, ktorej jak widzisz nie wyrzucilismy do lamusa w dobie fizyki kwantowej. Fizyka kwantowa wzbogacila nasze "wrazenia" (szeroki termin) a sposob w jaki odbieramy nasze otoczenie (szeroki termin) jest przede wszystkim zalezny od tego czy ktos jest sensoryczny czy intuicyjny, bo w tym obszarze ludzkiej psyche lezy powod dlaczego skrajna sensorycznie osoba, ktora jest "niewiernym Tomaszem" na sterydach nie porozumie sie z osoba jak ja, superintuicyjna, bo nie mozna dotknac, posluchac, widziec, posmakowac, i powachac empatii, ktora osoby superintuicyjne laczy wszedzie i zawsze. Nazywa sie inteligencja emocjonalna ale u osoby superituicyjnej jest nazwijmy robocza "uniesiona" do lotu orla, ktory potrafi zauwazyc wszystko i znizyc sie w ulamku sekundy aby po cos siegnac.

diakon Marcin Gajda napisał:
Osoby neurotyczne religijnie bardzo siedza w glowie.


Nie musze przeprowadzac wywiadu z Nicholas Gunn aby widziec, ze nie siedzi i nie "liczy" nutek. Jestem przekonana, ze zapisuje, podobnie jak Mozart, co intuicja znana rowniez jako 6-ty zmysl mu podaruje w momentach gdy jest spokojem wewnetrznym znanym ogolnie jako "muza".

Courtesy of Nicholas Gunn "Beyond Grand Canyon"]
https://youtu.be/ykihzOE0PDA

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
T-23.I.1. Pamięć o Bogu przychodzi do spokojnego umysłu. 2 Nie może przyjść tam, gdzie dochodzi do konfliktu, ponieważ umysł w stanie wojny przeciwko sobie nie pamięta wiecznej łagodności. 3 Środki wojny nie są środkami pokoju, a wojownicy zapamiętają ze to nie miłość. 4 Wojna jest niemożliwa, chyba że pielęgnowana jest wiara w zwycięstwo. 5 Konflikt w tobie musi oznaczać, że wierzysz, że ego ma moc zwyciężyć. 6 Dlaczego inaczej miałbyś się z tym identyfikować? 7 Z pewnością zdajesz sobie sprawę, że ego prowadzi wojnę z Bogiem. 8 Pewnie, że nie ma wroga. 9 Jednak tak jak pewne jest jego niezachwiane przekonanie, ma wroga, którego musi pokonać i odnieść sukces.

T-23.I.2. Czy nie zdajesz sobie sprawy, że wojna przeciwko sobie byłaby wojną z Bogiem? 2 Czy możliwe jest zwycięstwo? 3 A jeśli tak, czy to zwycięstwo, którego byś chciał? 4 Gdyby to było możliwe, śmierć Boga byłaby twoją śmiercią. 5 Czy to jest zwycięstwo? 6 Ego zawsze maszeruje, aby pokonać, ponieważ uważa, że ​​zwycięstwo nad tobą jest możliwe. 7 I Bóg myśli inaczej. 8 To nie jest wojna; tylko szalona wiara Wola Boga może zostać zaatakowana i obalona. 9 Możecie utożsamić się z tym przekonaniem, ale nigdy nie będzie to więcej niż szaleństwo. 10 A strach zapanuje w szaleństwie i wydaje się, że zastąpił tam miłość. 11 Taki jest cel konfliktu. 12 A tym, którzy myślą, że jest to możliwe, środki wydają się realne.

T-23.I.3. Bądź pewien, że niemożliwe jest, aby Bóg i ego, lub ty i ono kiedykolwiek się spotkamy. 2 Wygląda na to, że się spotykasz i zawierasz dziwne sojusze z powodów, które nie mają znaczenia. 3 Ponieważ wasze wierzenia zbiegają się z ciałem, domem wybranym przez ego, które, jak wierzysz, jest twoje. 4 Spotkasz się w błędzie; błąd w samoocenie. 5 Ego łączy się z iluzją, którą się z nim dzielisz. 6 A jednak iluzje nie mogą się przyłączyć. 7 Są tacy sami i są niczym. 8 Ich połączenie leży w nicości; dwa są tak samo bez znaczenia jak jeden lub tysiąc. 9 Ego łączy się z niczym, będąc niczym. 10 Zwycięstwo, którego szuka, nie ma znaczenia, tak jak samo w sobie.

T-23.I.4. Bracie, wojna z tobą prawie dobiegła końca. 2 Koniec podróży jest w miejscu pokoju. 3 Czy nie zaakceptowalibyście teraz pokoju tu zaoferowanego? 4 Ten „wróg”, z którym walczyliście jako intruz waszego pokoju, przekształca się tutaj, na waszych oczach, w dawcę pokoju. 5 Twoim „wrogiem” był sam Bóg, dla którego wszystkie konflikty, tryumfy i wszelkiego rodzaju ataki są nieznane. 6 Kocha cię doskonale, całkowicie i na wieki. 7 Syn Boży w stanie wojny ze swoim Stwórcą jest tak samo absurdalny, jak natura ryczy z wściekłości na wietrze, ogłaszając, że nie jest już częścią samego siebie. 8 Czy natura mogłaby to ustalić i sprawić, by stało się to prawdą? 9 Ani od ciebie nie zależy, co będzie częścią ciebie, a co będzie oddzielone.

T-23.I.5. Wojna przeciwko tobie została podjęta, aby nauczyć Syna Bożego, że nie jest on sobą, a nie Synem swego Ojca. 2 W tym celu należy zapomnieć o pamięci Ojca. 3 Zostało zapomniane w życiu ciała, a jeśli myślisz, że jesteś ciałem, uwierzysz, że o nim zapomniałeś. 4 Jednak prawdy nigdy nie można zapomnieć sama z siebie i nie zapomnieliście, kim jesteście. 5 Tylko dziwne złudzenie siebie, pragnienie triumfu nad tym, czym jesteś, nie pamięta.

T-23.I.6. Wojna przeciwko tobie to bitwa dwóch iluzji, walczących o to, by się od siebie różniły, w przekonaniu, że ta, która zwycięży, będzie prawdziwa. 2 Nie ma konfliktu między nimi a prawdą. 3 Nie różnią się także od siebie. 4 Oba nie są prawdą. 5 A zatem nie ma znaczenia, jaką formę przyjmą. 6 To, co je stworzyło, jest szalone i pozostają częścią tego, co je uczyniło. 7 Szaleństwo nie stanowi zagrożenia dla rzeczywistości i nie ma na nią wpływu. 8 Iluzje nie mogą zatriumfować nad prawdą, ani nie mogą jej w żaden sposób zagrozić. 9 A rzeczywistość, której zaprzeczają, nie jest ich częścią.

T-23.I.7. To, co pamiętasz, jest częścią ciebie. 2 Albowiem musicie być tacy, jak Bóg was stworzył. 3 Prawda nie walczy ze złudzeniami, ani złudzenia nie walczą z prawdą. 4 Iluzje walczą tylko ze sobą. 5 Są rozdrobnione, rozpadają się. 6 Ale prawda jest niepodzielna i daleko poza ich małym zasięgiem. 7 Zapamiętasz, co wiesz, kiedy się dowiedziałeś, że nie możesz być w konflikcie. 8 Jedna iluzja o sobie może walczyć z drugą, ale wojna dwóch iluzji jest stanem, w którym nic się nie dzieje. 9 Nie ma zwycięzcy i nie ma zwycięstwa. 10 A prawda promieniuje, z wyjątkiem konfliktu, nietknięta i cicha w pokoju Bożym.

T-23.I.8. Konflikt musi być między dwiema siłami. 2 Nie może istnieć między jedną mocą a nicością. 3 Nie możesz zaatakować niczego, co nie jest częścią ciebie. 4 Atakując go, czynisz z siebie dwie iluzje sprzeczne ze sobą. 5 I dzieje się tak, ilekroć patrzysz na wszystko, co Bóg stworzył za pomocą czegoś innego niż miłość. 6 Konflikt jest przerażający, bo rodzi się strach. 7 Jednak to, co się z niczego zrodziło, nie może zwyciężyć rzeczywistości poprzez bitwę. 8 Dlaczego miałbyś wypełnić swój świat konfliktami ze sobą? 9 Niech całe to szaleństwo zostanie rozwiązane dla was i w spokoju zwróćcie się ku pamięci Boga, która wciąż świeci w waszym cichym umyśle.

T-23.I.9. Zobacz, jak konflikt iluzji znika, gdy dochodzi do prawdy! 2 Wydaje się bowiem realne tylko tak długo, jak jest postrzegane jako wojna między sprzecznymi prawdami; zdobywca, który ma być prawdziwszy, bardziej realny, i pogromca iluzji, która była mniej realna, złudził ją przegraną. 3 Tak więc konflikt stanowi wybór między iluzjami, z których jedno ma być ukoronowane jako prawdziwe, a drugie zwyciężone i wzgardzone. 4 Tutaj Ojciec nigdy nie zostanie zapamiętany. 5 Jednak żadna iluzja nie może najechać Jego domu i wypędzić Go z tego, co kocha na zawsze. 6 A to, co kocha, musi być wiecznie ciche i spokojne, ponieważ jest to Jego dom.

T-23.I.10. Wy, którzy jesteście Mu umiłowani, nie macie złudzeń, będąc tak prawdziwi i święci jak On sam. 2 Cisza waszej pewności co do Niego i siebie jest domem dla Obojga z was, którzy mieszkacie jako Jeden, a nie osobno. 3 Otwórz drzwi Jego najświętszego domu i pozwól, by przebaczenie zatarło wszelkie ślady wiary w grzech, która utrzymuje Boga w bezdomności i Jego Syna z Nim. 4 Nie jesteś obcym w domu Bożym. 5 Powitajcie brata w domu, w którym Bóg wprowadził go w pogodę ducha i spokój, i mieszka z nim. 6 Iluzji nie ma miejsca, gdzie mieszka miłość, chroniąca cię przed wszystkim, co nie jest prawdą. 7 Żyjecie w pokoju tak nieograniczonym, jak jego Stwórca, i wszystko dane jest tym, którzy Go pamiętają. 8 Nad swoim domem Duch Święty czuwa, pewny, że jego spokój nigdy nie zostanie zakłócony.

T-23.I.11. Jak miejsce spoczynku Boga może zwrócić się przeciwko sobie i starać się przezwyciężyć Tego, który tam mieszka? 2 I pomyślcie, co się stanie, gdy dom Boży stanie się podzielony. 3 Ołtarz znika, światło przygasa, świątynia Świętego staje się domem grzechu. 4 I nic nie jest pamiętane oprócz złudzeń. 5 Iluzje mogą powodować konflikty, ponieważ ich formy są różne. 6 I walczą tylko, aby ustalić, która forma jest prawdziwa.

T-23.I.12. Iluzja spotyka iluzję; sama prawda. 2 Spotkanie iluzji prowadzi do wojny. 3 Pokój, patrząc na siebie, rozszerza się. 4 Wojna jest warunkiem, w którym rodzi się strach, rośnie i dąży do dominacji. 5 Pokój jest stanem, w którym miłość trwa i dąży do dzielenia się sobą. 6 Konflikt i pokój to przeciwieństwa. 7 Gdzie jedno trwa, drugie nie może być; gdzie jedno idzie drugie znika. 8 Tak więc pamięć o Bogu jest zaciemniona w umysłach, które stały się polem bitwy iluzji. 9 A jednak daleko poza tę bezsensowną wojnę świeci, gotowa do zapamiętania, gdy staniesz po stronie pokoju.


Wiesz Semele co kandydatka na Prezytentke USA [i]Marienne Williamson
(ta ktora "grzmi" jak Jezus zblizajacy sie do lawek pobierajacych opaty za wstep do swiatyni w Jerozolimie, ktory powinien byl byc wolny) powiedziala publicznie do Trump'a: "Spotkamy sie na polu wyborczym i gwarantuje ci, ze milosc moralna zwyciezy."

Czy wiesz, ze Essenczycy nauczyli nas, ze nas stosunek do naszego ojca jest naszym stosunkiem do "Ojca Niebieskiego" czyli do nas samych?

Dlatego kiedy po raz pierwszy nastapilo publiczne oskarzenie mojego Tatusia o molestowanie przez pania G. A. ktora znasz z FB, to najpierw odpisalam jej logicznie, ze nie cierpie na amnezje i siedzialam tam w tym momencie z nia i jestem swiadkiem opisywanego zdarzenia wiec klamstwo na uzytek dokuczenia mnie 22 lat po smierci Tatusia nie jest woda na zaden mlyn. Zanim Tatus zmarl napisala mu list, ktory spalilam juz dawno zwracajac sie do Niego "Ojcze" i usilujac obnizyc godnosc do "zywiciela rodziny" w destruktywnym kontekscie. Tatus zrobil kopie i wyslal pozostalej trojce. Spotkalam sie z Nim w Jego pracy dzien przed smiercia, przytulilam, i powiedzialam "Tatus nie przejmuj sie, ona zawsze taka byla. Usmiechnij sie do siebie w lustrze kazdego dnia i badz suwerenny od 'dobrych' rad innych."
Po tym wystepie w marcu 2013 r. (po pierwszej diagnozie Mamy wczesnej demencji, kiedy odeszla od doktora, bo sie na diagnoze orazila do polskiego doktora, ktory ja potwierdzil, ale po polsku i sie juz nie obrazila :rotfL; ) dostalam jeszcze publiczne oskazrenie o usilowanie zabicia Mamy i przywlaszczenia sobie Jej domu. Konsekwecja mega "glupawki" (w zwiazku 2 zodiakalnych Baranow jest tylko "trykanie" i schodzenie sobie z drogi aby sie nie zabic - ani logiki ani empatii sie w takim zwiazku nie doszukasz. Moj esk poslubil Baranice ale nie bylo go w domu jak sie zatrzymalismy na jedna noc w lipcu 2017 r. wiec nie wiem jak taki zwiazek dziala ad hoc). Nastepnie usunelam pani G. A. numer telefonu z mojej komorki i jesli juz musimy miec stosunki dyplomatyczne to zwracam sie do niej jako pani G. A. a ona musi do mnie jako Dr. W., bo inaczej nie reaguje. Probowala wchodzic do mojego zycia tylnymi drzwiami bez karty wizytowej jak przeslanie Mamie "cudownego" ziolowego sposobu na najgorsza mutacje w ostrej bialaczce szpikowej. Mama mieszkala u nas na dole i za nekanie Meza przed smiercia w ciagu dnia kiedy nie bylo mnie w domu dostala blyskawiczny "wylot" do swojego domu na sasiedniej ulicy a pani G. A. dostala "wylot" prawym ramieniem milosci moralnej, ze do dzisiaj lize rany. Milosc moralna jest najgorsza zemsta dla osob zyjacych w glowie, bo jak slysze od rodziny to najbardziej pania G. A. boli, ze znienawidzona przez nia Siostra Mamy, ktora jpani G. A. jako neurotyczna katoliczka utopila by w lyzce wody, jest traktowana przeze mnie jak Siostra, bo pani G. A. jako zodiakalny Baran jest terytorialna/zaborcza/patologicznie kontrolujaca. A ja sobie zyje w Raju. Slyszalam ostatnio, ze cala "trojca (nie)przenajswietsza" ma zamiar na mnie zrobic "nalot" aby zmaterializowac Mamy "modly" o harmonie rodzinna zanim Mama odda sie w ramiona wiecznego snu Morfeusza. Nie wiem gdzie ten "nalot" ma miec miejsce, ale puscilam juz w obieg bombke pani Pelagii, ze tak daleko jak jestem zainteresowana u mnie w Raju harmonia caly czas i zadny "nalot" jej nie naruszy. :wink:

Pamietaj, ze "wartownikiem Raju" jestes przez bycie suwerenna emocjonalnie, bo wowczas nie jestes w konflikcie z sama-soba i otoczenie, bez wzgledu na to co sie dziele jest "Sciezka Cudow" nawet jak siedzisz spokojnie w "oku orkanu" - i to jest to co

Robert Frost napisał:
We dance round in a ring and suppose, but the Secret sits in the middle and knows.
- My, to iluzje ego czyli chocholy ktore kolysza sie na obwodzie kola zycia ludzkiego kiedy milosc moralna jako tajemnica madrosci zyciowej siedzi cichutko w srodku i wie

Uprzejmosci Nicholas'a Gunn'a "Wartosnik Raju"
https://youtu.be/c-SoqX4nF5I

Uprzejmosci Piotra Rubika "Straznik Raju"
https://youtu.be/jZXotzXmhq4

Pamietaj, ze ludzie istniejacy w glowie [fragmentaryczni] zawsze bede chcieli wykradac Ci "zlote jablka" (metafora) z Twojego Raju, zeby Ci nie bylo zbyt rajsko. Pamietaj, ze osoba rajska przyniesie Ci kolejne zlote jablko. Przyniesie Ci nawet ostatni jego kawalek kiedy sama jest wciaz glodna.

Madrosc zyciowa to zgoda na wlasny spokoj (to nie jest latwe) czyli zycie w Domu Bozym a nie istnienie jako zakladnik wlasnego ego. Sluchajac poetow i artystow ktorzy nie zajmuja sie szerzeniem strachu ich przeslanie jest to samo - roznica jest tylko jezyk przekazu i szczypta kultury narodowej. Ale w ostatecznym rachunku Matki Natury jestesmy ludzmi w rodzinie ludzkiej.

Uprzejmosci Marcina Gady "Amen, tak zgadzam sie"
https://youtu.be/8IXwsZVz22c

:*


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Nie 15:43, 03 Lis 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 7 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin